wtorek, 16 stycznia 2018

087. Nie szkolony Shinobi!

Pewnie zastanawiacie się, kim jest Kazuyoshi? Zakładam, że odpowiedź na to pytanie, otrzymacie w tym odcinku. A jak zostało to opisane, to już sami musicie się o tym przekonać. Pozdrawiam i zapraszam na odcinek 87^^ prosto z życia Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół.



<<< Odcinek ukazał się 31 października 2008 roku >>>



Czarna noc spowijająca gwieździste niebo nad wioską Ukrytego Liścia, nagle zostało zasnute ciężkimi chmurami. Powietrze zrobiło się nieprzyjemnie lodowate, a dokuczliwy, silny wiatr postanowił nieco uprzykrzyć życie shinobi, jeszcze nie będących w swoich domach. Jednym z takich wojowników ninja jest brunet z klanu Inuzuka z wielką śliwa pod okiem, jaką zarobił od swojej przyjaciółki z drużyny. Chłopak nie zważając na późną porę wieczoru i lodowaty wiatr, przed snem postanowił pospacerować po parku. Idąc w zamyśleniu prosto przed siebie, Kiba począł kalkulować teraz w głowie wszystko to, co się wydarzyło nie dawno w domu klanu Hyuuga. Wpierw wyczerpujący, aczkolwiek przyjemny trening ze swoją oblubienicą. Na to wspomnienie, brunet szeroko się uśmiechnął, lecz mina mu zaraz zrzedła, gdyż przypomniał sobie co się stało za chwilę. Chłopak próbując dowiedzieć się czegoś więcej na temat tak głęboko zakotwiczonego uczucia Hinaty do Uzumakiego, jak zwykle powiedział za dużo…
„Kuso! Gdyby nie ta moja zazdrość, to nie wyrobiłbym sobie wrogów w Hinacie i Nejim!” – Kiba skarcił się w myślach. – „I jak to teraz odkręcić?” – Spytał ponownie, po czym usiadł na pobliskiej ławce. Gdy chłopak oprał się plecami o oparcie ławki, momentalnie zerwał się z powrotem na nogi.
- Cholera, ale ta ławka jest mokra! – Krzyknął, sprawdzając ręką, plamę wody na plecach i pośladkach. Po kilku minutach przyglądania się kropelkom nocnej rosy, ściekające po drewnianym oparciu ławki, brunet postanowił przejść się jeszcze kawałek.
„A może tak, wrócić tam i błagać Hinatę na kolanach o przebaczenie?” – Chłopak zatrzymał się pod latarnią, oświetlającą niewielki obszar wkoło siebie i oparł się o nią ramieniem, z rękoma założonymi na piersi. – „Nie, jakby to wyglądało? Że to co mówiłem o tym demonie, to stek kłamstw?!” – Pomyślał i zaraz ruszył w dalsza drogę, zagłębiając się coraz to bardziej w czarną otchłań parku, wioski Ukrytego Liścia.
* * *
Tym czasem, choć minęło już kilka godzin od kłótni, kruczowłosa dziewczyna wciąż nie może zapomnieć i pojąć toku rozumowania jej przyjaciela z drużyny. Leżąc na łóżku z lekko opuchniętymi oczami od licznych łez, dziewczyna zastanawia się czy dobrze robi, broniąc tak zaciekle dobrego imienia, chłopaka którego wciąż bardzo mocno kocha, choć on wciąż nie odwzajemnił jej uczucia. Na samą myśl o tym, co usłyszała z ust Inuzuki, robi jej się nie dobrze a i do oczu napływają nowe łzy.
„Dlaczego on się tak zachowuje? Czy jego uczucie względem mnie, jest aż tak silne, że posuwa się do oczerniania innych?” – Pomyślała Hinata, siadając na brzegu łóżka. Kruczowłosa po chwili siedzenie w milczeniu i patrzenia na zachmurzone niebo, tuż za oknem, zerwała się i podeszła do parapetu, na którym po chwili spoczęła. Podciągnąwszy kolana pod brodę, biało oka zawiesiła wzrok na jasnych promieniach księżyca, przebijających się przez gęste chmury, a silnie wiejący wiatr, miota gałęziami pobliskich drzew w każdą, możliwą stronę. Kunoichi prowadząc w głowie zacięta walkę z uczuciami i spoglądając za okno, nawet nie usłyszała pukania w drzwi jej pokoju. Gdy drzwi, po chwili uchyliły się, staną w nich długowłosy brunet z wyrazem twarzy, pełnym troski. Chłopak po cichutku podszedł do swej kuzynki i by jej zbytnio nie wystraszyć, szepnął..
- Hinata?
Biało oka momentalnie odwróciła głowę i spojrzała na niego lekko zaszklonymi oczyma, a gdy spłynęła z nich kolejna samotna łza, dziewczyna uchyliła wargi, lecz zaraz je zamknęła.
- Wiem, że Kiba obraził twoje uczucia, lecz nie możesz za każdym razem wylewać przez niego tulu łez. – Brunet przysiadł na brzegu parapetu. – Poza tym, muszę przyznać, że zaskoczyła mnie twoja reakcja, na jego słowa o Naruto.
- J-jak to?
- No bo wiesz, wszyscy postrzegają cię za nieśmiałą dziewczynę, która raczej nie potrafiłaby uderzyć kogokolwiek z przyjaciół. – Neji uśmiechnął się chytrze. – A tu taka niespodzianka.
- Bo ten debil sobie na to zasłużył! – Krzyknęła Hinata, po czym ponownie się rozpłakała.
- No już, ciii... – Neji przytulił dziewczynę do siebie i począł głaskać ją po głowie, jak małe dziecko, co się właśnie przewróciło i rozpłakało. Dwójka kuzynostwa trwając w takim rodzinnym uścisku, przez chwilę milczała, a jedyne co słychać to nieznaczne już szlochanie kruczowłosej.
- Arigato Neji-san.
- Po to mnie masz. – Brunet spojrzał jej w oczy. – A teraz czas iść spać, bo jutro czeka nas masa pracy!
Biało oka spojrzała na niego zdziwionymi oczyma, a gdy ten wstał by zostawić ja samą ze swoimi problemami, zatrzymała go chwytając za rękaw jego szaty.
- J-jaka p-praca? – Wyjąkała niepewna, czy chce poznać odpowiedź. Neji spojrzał na nią i uśmiechnął sie serdecznie.
- Pamiętasz Hinata tego ANBU, co stawił się dziś u nas około 18?
- Tak, a właśnie, czego on od ciebie chciał??
- I o to chodzi! Okazało się, że ten koleś jest bliskim przyjacielem Naruto. Nie pytaj skąd Uzumaki go zna, bo nie powiedział, ale prosił mnie abym wybadał wśród naszych przyjaciół, co kto myśli o Naruto. – Wyjaśnił brunet, zmieniając kilka istotnych faktów. 
„Wybacz mi Hinata, ale myślę, że Naruto wolałby, abyś niedowidziała się o misji na jaką go wysłano i że to on był tym ANBU.” – Neji zaraz dodał w myślach.
- Rozumiem, ale do czego ja ci jestem potrzebna?
- Twoim zadaniem będzie porozmawiać o tym z Sakura, Ino i Tenten. Ja tymczasem popytam wśród chłopaków, pomijając oczywiście Inuzuke, bo co on myśli o Naruto, to już wiemy.
- Hai! – Odparła Hinata z dziwnym uśmieszkiem na ustach, co nawet bardzo zaciekawiło jej kuzyna. – I dziękuję za tą rozmowę, potrzebowałam jej. – Biało oka uśmiechnęła się serdecznie. Neji odwzajemnił po chwili jej szeroki uśmiech, po czym wyszedł z pokoju dziewczyny i udał się na zasłużony odpoczynek po meczącym dniu.
* * *
Wciąż mocno wiejący wiatr, sprawił że pozostała 7 żołnierzy musiała pozakrywać twarze rekami, aby wirujący w powietrzu piasek nie pozalepiał im oczu. Odsunąwszy się na kilka metrów od swego towarzysza, którego spowiła chakra o ciemno zielonym zabarwieniu, mężczyźni z coraz to większym przerażeniem zaczęli go bacznie obserwować.
- Uważaj Naruto, ten koleś jest potężny! – Nagle odezwał się Kyuubi.
„Tak, tylko czemu wcześniej tego nie dostrzegłem?” – Spytał blondyn, mocno zapierając się nogami, aby wiejący wiatr go nie zdmuchnął z pola walki.
- Myślę, że ten wojownik może być nie szkolonym shinobi, który dopiero po stracie bliskiej jego sercu osobie, uaktywnił drzemiącą w nim siłę.
„Ale skoro jest on nie szkolony, to czy potrafi odpowiednio spożytkować tą chakre?”
- Zaraz się tego dowiemy! – Odparł demon.
Naruto nie zdążywszy odpowiedzieć, nagle został uderzony pięścią prosto w maskę. Cios był tak potężny, że chłopak został odrzucony w tył na kilkadziesiąt metrów. Uderzywszy z ogromna siłą o jakieś drzewo, Naruto jednocześnie złamał je swoim ciałem. Powstały kurz przy uderzeniu, momentalnie wzniósł się do góry, przysłaniając wszystkim widok. Gdy blondyn podniósł się z ziemi, w jednej chwili usłyszał trzask, po czym zobaczył jak jego ceramiczna maska pęka i rozsypuje się w dziesiątki malutkich kawałeczków, jednocześnie odsłaniając jego twarz.
- Tfu! – Naruto splunął krwią wymieszaną z piachem, jakiego się nałykał. – Cholera! Straciłem maskę! – Krzyknął, wycierając zakrwawione wargi o metalowy ochraniacz ramienia. Gdy powstały kurz w końcu opadł, Uzumaki poprzez ciemności dostrzegł przed sobą, postać żołnierza, przewiercającego jego osobę rozwścieczonymi oczyma.
- Hahaha!! – Zaśmiał się Kazuyoshi. – Teraz przynajmniej znam twarz mordercy mojego brata!!
- Morderca? Jaki znowu morderca? – Spytał Naruto nie spuszczając przeciwnika z oczu. Nim chłopak otrzymał odpowiedź, nagle za jego plecami pojawił się włócznik ze swoją bronią wymierzoną prosto w jego serce. Błękitnooki usłyszawszy nieznaczne tupanie za plecami, zerknął za siebie i w tym momencie jego bok został rozcięty. Niemiłosierny ból i zarazem chłód, momentalnie ogarnęły jego ciało.  Naruto odskoczywszy kilka metrów od napastnika, z silnie krwawiącą raną, zaraz zaczął przyciskać do niej dłoń, aby zatamować potok szkarłatnej cieczy.
„Kuso! Nie dobrze, nie dobrze.” – Blondyn spojrzał na rękę całą we własnej krwi, gdy nagle otrzymał kolejne, potężne uderzenie w brzuch, a zaraz prosto w twarz. Tak jak poprzednim razem, cios odrzucił chłopaka do tyłu, prosto na środek polany. Gdy Uzumaki w końcu się zatrzymał, z trudem podniósł się na nogi. Przeciwnik jounina, widząc jego niezłomność, zaczął szarżę, lecz gdy ten podniósł na niego swój wzrok, mężczyzna momentalnie się zatrzymał. Dotychczas błękitne tęczówki chłopaka, teraz zmieniły kolor na krwisto czerwony.
- Dobra koleś, teraz to mnie wkurzyłeś!! – Krzyknął Naruto i pozwolił aby chakra demona zawładnęła jego ciałem. W jednej chwili, głębokie rozcięcie widniejące na jego boku, zasklepiło się. Wszystkie uderzenia i uszkodzenia mechaniczne, zagoiły się, lecz krwawe ślady świadczące o masakrze jakiej dokonał, pozostały na jego ubraniu.
- Naruto?
„Czego!?!” – Warknął blondyn.
- Jak pewnie zauważyłeś, ten Kazuyoshi jest bardzo szybki i ma potężne uderzenie, ale…
„…jest kompletnym beztalenciem jak Lee czy Gai?!” – Odparł Naruto już lekko łagodniejszym, choć wciąż złowrogim, głosem.
- Dokładnie.
„Wiem Kyuubi, co chcesz powiedzieć.. i nie martw się, tym razem nie pozwolę sobie na przemianę, tym razem uaktywnię tylko cząstkę twojej mrocznej chakry i zmiotę tego gościa z powierzchni ziemi!!” – Naruto zaśmiał się pod nosem, po czym chwycił ręką za swą katanę, wyciągając ją tym samym. Przybrawszy postawę gotowego do odparcia każdego ataku, blondyn po chwili wysłał odrobinę chakry demona do ostrza miecza.
- Ej! Kazuyoshi?! – Krzyknął Uzumaki.
Zawołany mężczyzna stojąc nieopodal i przyglądając się wszystkiemu z zaciekawieniem, nagle poczuł narastający gniew, gdyż w głosie swego przeciwnika usłyszał nutkę szyderstwa.
- Tak, ty!! Czyżbyś się przestraszył?!
To ostatnie stwierdzenie wystarczyło, aby żołnierz momentalnie zerwał się z miejsca i z pełnym impetem ruszył na Naruto, tylko czekającego na jego pierwszy krok. Zbliżywszy się do chłopaka, mężczyzna zamachnął się swoją włócznią, którą także spowija chakra, kompletnie różniąca się kolorem od wszystkich innych, jakich jak dotąd doświadczył blondyn. Ostrze jego broni po chwili zostało zatrzymane, a atak odparowany z gracją najznakomitszego mistrza fechtunku bronią białą. Prędkość z jaką Kazuyoshi począł atakować, odrobinę zaskoczyła Uzumakiego. Błękitnooki odpierając dzielnie wszystkie ataki i wyprowadzając własne kontrataki, jednocześnie począł głęboką dyskusje w swojej duszy.
„I co ja mam teraz zrobić? Jak mam zakończyć tą farsę?”
- Może tak jak ostatnim razem?
„A jak było ostatnim razem?”
- No nie pamiętasz, jak na początku tego konfliktu wyeliminowałeś pierwszych żołnierzy? – Spytał demon.
„Pamiętam, ale teraz to co innego. Tamci goście nie posiadali takiej siły!”
- To w czym problem?
„Już w niczym.” – Naruto musiał zakończyć tą dyskusję, gdyż zaczęła prowadzić do nikąd, a i jego przeciwnik jeszcze bardziej zwiększył prędkość zadawanych ciosów. Odgłosy uderzania metalu o metal, od razu przyćmiły wszech ogarniającą ciszę, poprzeszywaną przez liczne wybuchy odzywające się po drugiej stronie pola walki. Blondyn dzielnie broniąc się przed nacierającym wciąż żołnierzem, w którymś momencie mocniej się zamachnął i przeciął włócznię przeciwnika na pół, przejeżdżając koniuszkiem ostrza po jego policzku. Mężczyzna odskoczywszy do tyłu, zaraz poczuł jak zadana rana, sprawiła iż lekko otrzeźwiał ze stanu w jaki wpadł po śmierci brata.
„Teraz widzę szansę na wykonanie jutsu Ogniowego Tornada!” – Pomyślał Naruto i tak też po chwili uczynił. Schowawszy miecz jednym, zgrabnym ruchem, zaraz złożył dłonie na wysokości klatki piersiowej i począł wykonywać pierwsze pieczęci. Gdy dotarł z ich składaniem do półmetka, nagle tuż przed chłopakiem utworzył się pierścień żywego ognia, spiralnie kręcący się w lewą stronę. Naruto nabrawszy nieco powietrza do ust, po chwili złożył dłonie w ostatnią pieczęć…
„Katon Ninpou, Tatsumaki!” – Pomyślał.
…i dmuchnął, zebranym i wymieszanym z chakrą Kyuubiego, powietrzem w lewitujący przed nim pierścień, tworząc tym samym ogniowe tornado. Technika z ogromną prędkością, sunąc poziomo i ryjąc w ziemi głęboki rów, po chwili dotarła do żołnierza. Mężczyzna dosłownie przez chwilę, stojąc w kompletnym osłupieniu, w ostatniej chwili zrobił unik, a walec ognia minąwszy go, rozbił się w końcu o jego towarzyszy, zabijając ich na miejscu.
     W czasie trwania tej zaciekłej i krwawej walki, przeminęła cała lodowato zimna noc, czego nikt w zupełności nie odczuł. Czarne niebo, teraz przybierające coraz bardziej błękitną barwę, zaraz ukazało pierwsze promienie słońca wyłaniającego się z za horyzontu.
„Co to było?!” – Kazuyoshi krzyknął w myślach, po czym spojrzał w kierunku blondyna, teraz mierzącego go spokojniejszym wzrokiem.
- K-kim ty jesteś?! – Mężczyzna w momencie upadku na ziemię, kompletnie zapomniał już o złości, w której miejsce na powrót weszło przerażenie i strach, a ciemno-zielona chakra spowijająca jego ciało, gdzieś się ulotniła. Naruto nic mu nie odpowiedział, tylko zwróciwszy głowę ku wschodowi słońca, począł czekać aż pierwsze promienie ogrzeją jego twarz. Po kilku minutach, gdy w końcu to nastąpiło, Uzumaki na powrót spojrzał na swego przeciwnika. Wyciągnąwszy miecz, poplamiony krwią dziesiątków wcześniej pozabijanych wojowników, powoli zbliżył się do żołnierza.
- Niestety przyjacielu, ale widziałeś moją twarz! – Jego słowa sprawiły, iż mężczyźnie przeszedł po plecach lodowaty dreszcz.
- I co w związku z tym?!
Naruto rozejrzał się jeszcze raz po otaczającej go polanie i jedyne co dostrzegł to, ciała wymordowanej, praktycznie całej, zapewne niekompletnej armii Goto. Spojrzawszy raz jeszcze w przerażone oczy Kazuyoshi’ego, blondyn po chwili podniósł katanę do jego szyi.
- Tak więc, pozostaje mi tylko jedno… – Błękitnooki nie dokończywszy wypowiedzi, szybkim ruchem katany, rozpłatał wojownikowi gardło, zalewając przy tym wszystko dokoła, jeszcze jedną partią szkarłatnej krwi.
- Naruto!! – Krzyknął 9 ogoniasty lis.
- Wiem, to było z mojej strony okrutne, ale zapewniam cię, że konieczne. – Odparł chłopak spokojnie, po czym dezaktywował działanie mrocznej chakry demona.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I tą puentą, zakończyłbym powyższą walkę, ale mam nadzieję, iż się podobało?? Wiem, myśleliście że ten koleś jest Jinchuuriki, ale nie tym razem, przykro mi! – Pozdrawiam i proszę o komentowanie^^.

1 komentarz:

  1. Hejka,
    wspaniały rozdział, tak nieszkodliwy shinobi, ale walczył dość dobrze...zastanawiam się czego dowiedzą się Hinata i Neji, i jeszcze kwestia tej trójki z Akatsuki, widzieli jego twarz?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń