Pewnie zastanawiacie się,
kim jest Kazuyoshi? Zakładam, że odpowiedź na to pytanie, otrzymacie w tym
odcinku. A jak zostało to opisane, to już sami musicie się o tym przekonać.
Pozdrawiam i zapraszam na odcinek 87^^ prosto z życia Naruto Uzumakiego i jego
przyjaciół.
<<< Odcinek ukazał się 31 października
2008 roku >>>
Czarna noc spowijająca
gwieździste niebo nad wioską Ukrytego Liścia, nagle zostało zasnute ciężkimi
chmurami. Powietrze zrobiło się nieprzyjemnie lodowate, a dokuczliwy, silny
wiatr postanowił nieco uprzykrzyć życie shinobi, jeszcze nie będących w swoich
domach. Jednym z takich wojowników ninja jest brunet z klanu Inuzuka z wielką
śliwa pod okiem, jaką zarobił od swojej przyjaciółki z drużyny. Chłopak nie
zważając na późną porę wieczoru i lodowaty wiatr, przed snem postanowił
pospacerować po parku. Idąc w zamyśleniu prosto przed siebie, Kiba począł kalkulować
teraz w głowie wszystko to, co się wydarzyło nie dawno w domu klanu Hyuuga.
Wpierw wyczerpujący, aczkolwiek przyjemny trening ze swoją oblubienicą. Na to
wspomnienie, brunet szeroko się uśmiechnął, lecz mina mu zaraz zrzedła, gdyż
przypomniał sobie co się stało za chwilę. Chłopak próbując dowiedzieć się
czegoś więcej na temat tak głęboko zakotwiczonego uczucia Hinaty do Uzumakiego,
jak zwykle powiedział za dużo…
„Kuso! Gdyby nie ta moja
zazdrość, to nie wyrobiłbym sobie wrogów w Hinacie i Nejim!” – Kiba skarcił się
w myślach. – „I jak to teraz odkręcić?” – Spytał ponownie, po czym usiadł na
pobliskiej ławce. Gdy chłopak oprał się plecami o oparcie ławki, momentalnie
zerwał się z powrotem na nogi.
- Cholera, ale ta ławka jest
mokra! – Krzyknął, sprawdzając ręką, plamę wody na plecach i pośladkach. Po
kilku minutach przyglądania się kropelkom nocnej rosy, ściekające po drewnianym
oparciu ławki, brunet postanowił przejść się jeszcze kawałek.
„A może tak, wrócić tam i błagać
Hinatę na kolanach o przebaczenie?” – Chłopak zatrzymał się pod latarnią,
oświetlającą niewielki obszar wkoło siebie i oparł się o nią ramieniem, z
rękoma założonymi na piersi. – „Nie, jakby to wyglądało? Że to co mówiłem o tym
demonie, to stek kłamstw?!” – Pomyślał i zaraz ruszył w dalsza drogę,
zagłębiając się coraz to bardziej w czarną otchłań parku, wioski Ukrytego
Liścia.
* * *
Tym czasem, choć minęło już kilka
godzin od kłótni, kruczowłosa dziewczyna wciąż nie może zapomnieć i pojąć toku
rozumowania jej przyjaciela z drużyny. Leżąc na łóżku z lekko opuchniętymi
oczami od licznych łez, dziewczyna zastanawia się czy dobrze robi, broniąc tak
zaciekle dobrego imienia, chłopaka którego wciąż bardzo mocno kocha, choć on
wciąż nie odwzajemnił jej uczucia. Na samą myśl o tym, co usłyszała z ust
Inuzuki, robi jej się nie dobrze a i do oczu napływają nowe łzy.
„Dlaczego on się tak zachowuje?
Czy jego uczucie względem mnie, jest aż tak silne, że posuwa się do oczerniania
innych?” – Pomyślała Hinata, siadając na brzegu łóżka. Kruczowłosa po chwili
siedzenie w milczeniu i patrzenia na zachmurzone niebo, tuż za oknem, zerwała
się i podeszła do parapetu, na którym po chwili spoczęła. Podciągnąwszy kolana
pod brodę, biało oka zawiesiła wzrok na jasnych promieniach księżyca, przebijających
się przez gęste chmury, a silnie wiejący wiatr, miota gałęziami pobliskich
drzew w każdą, możliwą stronę. Kunoichi prowadząc w głowie zacięta walkę z
uczuciami i spoglądając za okno, nawet nie usłyszała pukania w drzwi jej
pokoju. Gdy drzwi, po chwili uchyliły się, staną w nich długowłosy brunet z
wyrazem twarzy, pełnym troski. Chłopak po cichutku podszedł do swej kuzynki i
by jej zbytnio nie wystraszyć, szepnął..
- Hinata?
Biało oka momentalnie odwróciła
głowę i spojrzała na niego lekko zaszklonymi oczyma, a gdy spłynęła z nich
kolejna samotna łza, dziewczyna uchyliła wargi, lecz zaraz je zamknęła.
- Wiem, że Kiba obraził twoje uczucia,
lecz nie możesz za każdym razem wylewać przez niego tulu łez. – Brunet
przysiadł na brzegu parapetu. – Poza tym, muszę przyznać, że zaskoczyła mnie
twoja reakcja, na jego słowa o Naruto.
- J-jak to?
- No bo wiesz, wszyscy
postrzegają cię za nieśmiałą dziewczynę, która raczej nie potrafiłaby uderzyć
kogokolwiek z przyjaciół. – Neji uśmiechnął się chytrze. – A tu taka
niespodzianka.
- Bo ten debil sobie na to
zasłużył! – Krzyknęła Hinata, po czym ponownie się rozpłakała.
- No już, ciii... – Neji przytulił
dziewczynę do siebie i począł głaskać ją po głowie, jak małe dziecko, co się
właśnie przewróciło i rozpłakało. Dwójka kuzynostwa trwając w takim rodzinnym
uścisku, przez chwilę milczała, a jedyne co słychać to nieznaczne już
szlochanie kruczowłosej.
- Arigato Neji-san.
- Po to mnie masz. – Brunet
spojrzał jej w oczy. – A teraz czas iść spać, bo jutro czeka nas masa pracy!
Biało oka spojrzała na niego
zdziwionymi oczyma, a gdy ten wstał by zostawić ja samą ze swoimi problemami,
zatrzymała go chwytając za rękaw jego szaty.
- J-jaka p-praca? – Wyjąkała
niepewna, czy chce poznać odpowiedź. Neji spojrzał na nią i uśmiechnął sie
serdecznie.
- Pamiętasz Hinata tego ANBU, co
stawił się dziś u nas około 18?
- Tak, a właśnie, czego on od
ciebie chciał??
- I o to chodzi! Okazało się, że
ten koleś jest bliskim przyjacielem Naruto. Nie pytaj skąd Uzumaki go zna, bo
nie powiedział, ale prosił mnie abym wybadał wśród naszych przyjaciół, co kto
myśli o Naruto. – Wyjaśnił brunet, zmieniając kilka istotnych faktów.
„Wybacz mi Hinata, ale myślę, że
Naruto wolałby, abyś niedowidziała się o misji na jaką go wysłano i że to on
był tym ANBU.” – Neji zaraz dodał w myślach.
- Rozumiem, ale do czego ja ci
jestem potrzebna?
- Twoim zadaniem będzie
porozmawiać o tym z Sakura, Ino i Tenten. Ja tymczasem popytam wśród chłopaków,
pomijając oczywiście Inuzuke, bo co on myśli o Naruto, to już wiemy.
- Hai! – Odparła Hinata z dziwnym
uśmieszkiem na ustach, co nawet bardzo zaciekawiło jej kuzyna. – I dziękuję za
tą rozmowę, potrzebowałam jej. – Biało oka uśmiechnęła się serdecznie. Neji
odwzajemnił po chwili jej szeroki uśmiech, po czym wyszedł z pokoju dziewczyny
i udał się na zasłużony odpoczynek po meczącym dniu.
* * *
Wciąż mocno wiejący wiatr,
sprawił że pozostała 7 żołnierzy musiała pozakrywać twarze rekami, aby wirujący
w powietrzu piasek nie pozalepiał im oczu. Odsunąwszy się na kilka metrów od
swego towarzysza, którego spowiła chakra o ciemno zielonym zabarwieniu,
mężczyźni z coraz to większym przerażeniem zaczęli go bacznie obserwować.
- Uważaj Naruto, ten koleś jest potężny! – Nagle odezwał się
Kyuubi.
„Tak, tylko czemu wcześniej tego
nie dostrzegłem?” – Spytał blondyn, mocno zapierając się nogami, aby wiejący
wiatr go nie zdmuchnął z pola walki.
- Myślę, że ten wojownik może być nie szkolonym shinobi, który dopiero
po stracie bliskiej jego sercu osobie, uaktywnił drzemiącą w nim siłę.
„Ale skoro jest on nie szkolony,
to czy potrafi odpowiednio spożytkować tą chakre?”
- Zaraz się tego dowiemy! – Odparł demon.
Naruto nie zdążywszy odpowiedzieć,
nagle został uderzony pięścią prosto w maskę. Cios był tak potężny, że chłopak
został odrzucony w tył na kilkadziesiąt metrów. Uderzywszy z ogromna siłą o
jakieś drzewo, Naruto jednocześnie złamał je swoim ciałem. Powstały kurz przy
uderzeniu, momentalnie wzniósł się do góry, przysłaniając wszystkim widok. Gdy
blondyn podniósł się z ziemi, w jednej chwili usłyszał trzask, po czym zobaczył
jak jego ceramiczna maska pęka i rozsypuje się w dziesiątki malutkich
kawałeczków, jednocześnie odsłaniając jego twarz.
- Tfu! – Naruto splunął krwią
wymieszaną z piachem, jakiego się nałykał. – Cholera! Straciłem maskę! –
Krzyknął, wycierając zakrwawione wargi o metalowy ochraniacz ramienia. Gdy
powstały kurz w końcu opadł, Uzumaki poprzez ciemności dostrzegł przed sobą,
postać żołnierza, przewiercającego jego osobę rozwścieczonymi oczyma.
- Hahaha!! – Zaśmiał się
Kazuyoshi. – Teraz przynajmniej znam twarz mordercy mojego brata!!
- Morderca? Jaki znowu morderca?
– Spytał Naruto nie spuszczając przeciwnika z oczu. Nim chłopak otrzymał
odpowiedź, nagle za jego plecami pojawił się włócznik ze swoją bronią
wymierzoną prosto w jego serce. Błękitnooki usłyszawszy nieznaczne tupanie za
plecami, zerknął za siebie i w tym momencie jego bok został rozcięty. Niemiłosierny
ból i zarazem chłód, momentalnie ogarnęły jego ciało. Naruto odskoczywszy kilka metrów od
napastnika, z silnie krwawiącą raną, zaraz zaczął przyciskać do niej dłoń, aby
zatamować potok szkarłatnej cieczy.
„Kuso! Nie dobrze, nie dobrze.” –
Blondyn spojrzał na rękę całą we własnej krwi, gdy nagle otrzymał kolejne,
potężne uderzenie w brzuch, a zaraz prosto w twarz. Tak jak poprzednim razem,
cios odrzucił chłopaka do tyłu, prosto na środek polany. Gdy Uzumaki w końcu
się zatrzymał, z trudem podniósł się na nogi. Przeciwnik jounina, widząc jego
niezłomność, zaczął szarżę, lecz gdy ten podniósł na niego swój wzrok,
mężczyzna momentalnie się zatrzymał. Dotychczas błękitne tęczówki chłopaka,
teraz zmieniły kolor na krwisto czerwony.
- Dobra koleś, teraz to mnie
wkurzyłeś!! – Krzyknął Naruto i pozwolił aby chakra demona zawładnęła jego
ciałem. W jednej chwili, głębokie rozcięcie widniejące na jego boku, zasklepiło
się. Wszystkie uderzenia i uszkodzenia mechaniczne, zagoiły się, lecz krwawe
ślady świadczące o masakrze jakiej dokonał, pozostały na jego ubraniu.
- Naruto?
„Czego!?!” – Warknął blondyn.
- Jak pewnie zauważyłeś, ten Kazuyoshi jest bardzo szybki i ma potężne
uderzenie, ale…
„…jest kompletnym beztalenciem
jak Lee czy Gai?!” – Odparł Naruto już lekko łagodniejszym, choć wciąż
złowrogim, głosem.
- Dokładnie.
„Wiem Kyuubi, co chcesz
powiedzieć.. i nie martw się, tym razem nie pozwolę sobie na przemianę, tym
razem uaktywnię tylko cząstkę twojej mrocznej chakry i zmiotę tego gościa z
powierzchni ziemi!!” – Naruto zaśmiał się pod nosem, po czym chwycił ręką za
swą katanę, wyciągając ją tym samym. Przybrawszy postawę gotowego do odparcia
każdego ataku, blondyn po chwili wysłał odrobinę chakry demona do ostrza
miecza.
- Ej! Kazuyoshi?! – Krzyknął
Uzumaki.
Zawołany mężczyzna stojąc
nieopodal i przyglądając się wszystkiemu z zaciekawieniem, nagle poczuł
narastający gniew, gdyż w głosie swego przeciwnika usłyszał nutkę szyderstwa.
- Tak, ty!! Czyżbyś się
przestraszył?!
To ostatnie stwierdzenie
wystarczyło, aby żołnierz momentalnie zerwał się z miejsca i z pełnym impetem
ruszył na Naruto, tylko czekającego na jego pierwszy krok. Zbliżywszy się do
chłopaka, mężczyzna zamachnął się swoją włócznią, którą także spowija chakra,
kompletnie różniąca się kolorem od wszystkich innych, jakich jak dotąd
doświadczył blondyn. Ostrze jego broni po chwili zostało zatrzymane, a atak
odparowany z gracją najznakomitszego mistrza fechtunku bronią białą. Prędkość z
jaką Kazuyoshi począł atakować, odrobinę zaskoczyła Uzumakiego. Błękitnooki
odpierając dzielnie wszystkie ataki i wyprowadzając własne kontrataki,
jednocześnie począł głęboką dyskusje w swojej duszy.
„I co ja mam teraz zrobić? Jak
mam zakończyć tą farsę?”
- Może tak jak ostatnim razem?
„A jak było ostatnim razem?”
- No nie pamiętasz, jak na początku tego konfliktu wyeliminowałeś
pierwszych żołnierzy? – Spytał demon.
„Pamiętam, ale teraz to co
innego. Tamci goście nie posiadali takiej siły!”
- To w czym problem?
„Już w niczym.” – Naruto musiał
zakończyć tą dyskusję, gdyż zaczęła prowadzić do nikąd, a i jego przeciwnik
jeszcze bardziej zwiększył prędkość zadawanych ciosów. Odgłosy uderzania metalu
o metal, od razu przyćmiły wszech ogarniającą ciszę, poprzeszywaną przez liczne
wybuchy odzywające się po drugiej stronie pola walki. Blondyn dzielnie broniąc
się przed nacierającym wciąż żołnierzem, w którymś momencie mocniej się
zamachnął i przeciął włócznię przeciwnika na pół, przejeżdżając koniuszkiem ostrza
po jego policzku. Mężczyzna odskoczywszy do tyłu, zaraz poczuł jak zadana rana,
sprawiła iż lekko otrzeźwiał ze stanu w jaki wpadł po śmierci brata.
„Teraz widzę szansę na wykonanie
jutsu Ogniowego Tornada!” – Pomyślał Naruto i tak też po chwili uczynił.
Schowawszy miecz jednym, zgrabnym ruchem, zaraz złożył dłonie na wysokości
klatki piersiowej i począł wykonywać pierwsze pieczęci. Gdy dotarł z ich składaniem
do półmetka, nagle tuż przed chłopakiem utworzył się pierścień żywego ognia,
spiralnie kręcący się w lewą stronę. Naruto nabrawszy nieco powietrza do ust,
po chwili złożył dłonie w ostatnią pieczęć…
„Katon Ninpou, Tatsumaki!” –
Pomyślał.
…i dmuchnął, zebranym i
wymieszanym z chakrą Kyuubiego, powietrzem w lewitujący przed nim pierścień,
tworząc tym samym ogniowe tornado. Technika z ogromną prędkością, sunąc poziomo
i ryjąc w ziemi głęboki rów, po chwili dotarła do żołnierza. Mężczyzna
dosłownie przez chwilę, stojąc w kompletnym osłupieniu, w ostatniej chwili
zrobił unik, a walec ognia minąwszy go, rozbił się w końcu o jego towarzyszy,
zabijając ich na miejscu.
W
czasie trwania tej zaciekłej i krwawej walki, przeminęła cała lodowato zimna
noc, czego nikt w zupełności nie odczuł. Czarne niebo, teraz przybierające
coraz bardziej błękitną barwę, zaraz ukazało pierwsze promienie słońca
wyłaniającego się z za horyzontu.
„Co to było?!” – Kazuyoshi
krzyknął w myślach, po czym spojrzał w kierunku blondyna, teraz mierzącego go
spokojniejszym wzrokiem.
- K-kim ty jesteś?! – Mężczyzna w
momencie upadku na ziemię, kompletnie zapomniał już o złości, w której miejsce
na powrót weszło przerażenie i strach, a ciemno-zielona chakra spowijająca jego
ciało, gdzieś się ulotniła. Naruto nic mu nie odpowiedział, tylko zwróciwszy
głowę ku wschodowi słońca, począł czekać aż pierwsze promienie ogrzeją jego
twarz. Po kilku minutach, gdy w końcu to nastąpiło, Uzumaki na powrót spojrzał
na swego przeciwnika. Wyciągnąwszy miecz, poplamiony krwią dziesiątków
wcześniej pozabijanych wojowników, powoli zbliżył się do żołnierza.
- Niestety przyjacielu, ale
widziałeś moją twarz! – Jego słowa sprawiły, iż mężczyźnie przeszedł po plecach
lodowaty dreszcz.
- I co w związku z tym?!
Naruto rozejrzał się jeszcze raz
po otaczającej go polanie i jedyne co dostrzegł to, ciała wymordowanej, praktycznie
całej, zapewne niekompletnej armii Goto. Spojrzawszy raz jeszcze w przerażone
oczy Kazuyoshi’ego, blondyn po chwili podniósł katanę do jego szyi.
- Tak więc, pozostaje mi tylko
jedno… – Błękitnooki nie dokończywszy wypowiedzi, szybkim ruchem katany,
rozpłatał wojownikowi gardło, zalewając przy tym wszystko dokoła, jeszcze jedną
partią szkarłatnej krwi.
- Naruto!! – Krzyknął 9 ogoniasty lis.
- Wiem, to było z mojej strony
okrutne, ale zapewniam cię, że konieczne. – Odparł chłopak spokojnie, po czym dezaktywował
działanie mrocznej chakry demona.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I tą puentą, zakończyłbym
powyższą walkę, ale mam nadzieję, iż się podobało?? Wiem, myśleliście że ten
koleś jest Jinchuuriki, ale nie tym razem, przykro mi! – Pozdrawiam i proszę o
komentowanie^^.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, tak nieszkodliwy shinobi, ale walczył dość dobrze...zastanawiam się czego dowiedzą się Hinata i Neji, i jeszcze kwestia tej trójki z Akatsuki, widzieli jego twarz?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia