wtorek, 16 stycznia 2018

086. DRANIU!! ZABIŁEŚ MI BRATA!!!

Dziękuje za wytrwałość w oczekiwaniu na nowego posta i dziękuję za tak liczne komentarze, których już dawno nie miałem pod żadnym postem w takiej ilości ^^. Pozdrawiam i zapraszam na kolejną notkę ^^



<<< Odcinek ukazał się 24 października 2008 roku >>>



Księżyc świecący w pełni w tą spokojną i gwieździstą noc, teraz oświetla swoim blaskiem twarze mężczyzn licznego wojska. Przyglądają się oni dziwnym zjawiskom towarzyszącym walce ich kolegów z tajemniczym blondynem w masce.
- Co do cholery!? – Krzyknął dowódca wojowników, widząc zanikającą falę ognia. W jednej chwili, cała polana w sercu lasu, kraju Trawy, zasnuła się lekkim dymem i ostrym odorem palonych ciał, co spowodowało mdłości u większości wojowników niedoszłej armii Hideo Goto. Żołnierze, jeden po drugim, zaczęli wymiotować, co jednocześnie sprawiło dekoncentrację reszty wojowników. Tylko najwytrwalsi i najmniej podatni na tak obrzydliwe zapachy, zaczęli jedynie chrząkać i kichać, co kilku nawet odrobinę rozbawiło.
Tym czasem, chłopak o włosach blond, w pierwszej chwili nie mogąc uwierzyć w to czego dokonał, stojąc z wciąż jarzącą się ogniem kataną, spojrzał na swoje dzieło, gdy również i do jego nozdrzy doszedł odór spalonych ciał.
- O rany! Co za smród! – Krzyknął Uzumaki, krzywiąc się od drażniącego zapachu. Jego krzyk z całą pewnością zwrócił uwagę dowódcy wojska, który mierząc go swymi, przerażająco wyglądającymi oczyma, teraz stara się zapanować nad zbytnio rozluźnionymi żołnierzami.
- Cisza! Spokój! Do szeregu! – Wrzasnął, a jego rozkaz po chwili został wykonany. Wojownicy, automatycznie stanęli przodem do blondyna, a wszelkie odgłosy śmiechu czy puszczania pawia, momentalnie ustały.
- Włócznicy naprzód! Łucznicy zaraz za nimi! – Ponownie odezwał się generał, a żołnierze przesunęli się kilka metrów do przodu, w kierunku błękitnookiego, utworzywszy coś w rodzaju nieprzeniknionego muru. Mężczyźni odetchnęli ciężko na widok zmasakrowanych ciał swoich kolegów. Narastający gniew i żądza krwi, sprawiła że ich mięśnie napięły się do granic możliwości. Stanąwszy w lekkim rozkroku, wszyscy jednocześnie lekko się pochylili, by po chwili wystawić swe włócznie do przodu. Natomiast ich koledzy, uzbrojeni w długie łuki i kołczany pełne strzał, umiejscowione na ich plecach, zaraz stanęli za nimi w odległości jednego metra i również utworzyli jeden długi szereg, ciągnący się przez całą szerokość polany. Łucznicy wyciągnąwszy po jednej strzale, po chwili nałożyli je na cięciwy i napinając wszystkie mięsnie jednocześnie, przygotowali się do zadania przeszywającego ataku.
- Na mój rozkaz! – Powiedział generał, gdy tylko dotarł naprzód swych oddziałów. Mężczyzna spojrzawszy wściekłym wzrokiem na blondyna, po chwili przerzucił wzrok na gwieździste niebo rozpościerające się tuż nad jego głową. Podniósłszy swój miecz nad hełm swej zbroi, tym samym dał znak do podniesienia łuków do góry, a gdy katana została opuszczona, wszechogarniająca cisza momentalnie została zakłócona odgłosem cięciw wypuszczanych z dłoni.
Naruto przez chwilę przyglądając się poczynaniom wojska Goto, zaraz dostrzegł na niebie, w świetle promieni księżyca, grad strzał sunący wprost na niego.
„Rany… czy oni nigdy się nie nauczą?” – Blondyn pomyślał znudzony, po czym westchnął zmęczony i ponownie zaczął machać swym mieczem tuż przed sobą. Wykonując coraz to kolejne ruchy, chłopak nagle dostrzegł że wokół niego wytworzyła się pewnego rodzaju, ogniowa bariera. Nie przestając ruszania ramionami, blondyn podniósł wzrok do góry i w tym momencie grad wystrzelonych strzał, rozbił się o tą barierę oraz powbijał się do koła niego.
„Hmm.. bardzo interesujące!” – Pomyślał Naruto i zaraz zaprzestał wykonywania czynności, która odrobinę nadwyrężyła jego mięśnie ramion. Opuściwszy broń, chłopak podniósł wzrok na swoich przeciwników i dostrzegł lekkie zaskoczenie w ich oczach. Żołnierze, w 1 rzędzie, przyglądając się blondynowi, nagle zaczęli spoglądać ku sobie. Kilku zaraz odwróciło się by spojrzeć na swego przywódcę, lecz ten im tylko machnął ręką, aby zaatakowali. Mężczyźni bez chwili zwłoki, z wyciągniętymi na przód włóczniami, ruszyli do natarcia. Aby lepiej wystraszyć przeciwnika, wojownicy zaczęli wydzierać się na całe gardło. Uzumaki, lekko zdziwiony ich zachowaniem, po chwili przyglądania się natarciu, przybrał postawę atakującego, podnosząc katanę na wysokość klatki piersiowej. Błękitnooki sprawiwszy aby jego miecz, przestał się jarzyć żywym ogniem, po chwili namysłu i głębokiego skupienia, uniósł miecz jeszcze wyżej i ustawił go poziomo, przodem ostrza do atakujących. Po chwili, z hukiem towarzyszącym stawianiu ciężkich kroków, do chłopaka zbliżyło się kilku pierwszych oponentów.
* * *
Trzech mężczyzn o postawnej budowie ciała, po części wypełniający kolejne zadanie, nagle zostali zatrzymani odgłosami walki. Zboczywszy odrobinę z ustalonej wcześnie trasy, przedarli się zaraz przez gęsty las i zatrzymali na krawędzie urwiska, u podstawy którego rozciąga się spora polana.
- A to ciekawe… skąd się tu wzięła tak liczna zbieranina wojowników? – Spytał mężczyzna o blond włosach.
- Ważniejsze… kto z nimi walczy? – Odparł jego towarzysz.
Mężczyźni wytężywszy wzrok, po chwili dostrzegli autora zgrabnych i zwinnych uników oraz celnych ciosów, jakie poczęły dziesiątkować sporą grupę włóczników. Przyglądając się mu przez chwile z uwagą, jeden z obserwatorów zaraz odchylił się do tyłu i westchnął ciężko.
- To ANBU Liścia. – Stwierdził krótko. Jego towarzysze spojrzeli na niego z niedowierzaniem, po czym rzuciwszy kolejne spojrzenie chłopakowi w masce, jeden z nich zaśmiał się szyderczo.
- A to ci dobre!
- Co robimy? – Spytał właściciel ogromnego miecza.
- Jak to co?! Widać, że ten koleś ma ogromne pokłady chakry! Zmierzmy się z nim!
- Zamknij się Deidara!! – Krzyknął missing-nin Konohy. Blondyn spojrzał na towarzysza, lekko oburzonym wzrokiem.
- To co robimy Itachi? – Ponownie odezwał się jego rekini przyjaciel.
- Poczekajmy do końca walki, a potem dowiemy się kim jest ten ninja. – Odparł Uchiha i ponownie zawiesił swój wzrok na blondynie w masce ANBU. Jego towarzysze nic więcej już nie powiedzieli, gdyż uznali że to dobry plan. Po 20 minutach oczekiwania w napięciu na zakończenie walki, blondyn powoli zaczął się niecierpliwić.
- No! Ile to będzie jeszcze trwało?!
- Poczekamy zobaczymy. – Odparł Kisame.
- Dokładnie. – Dodał posiadacz rzadkiej umiejętności zwanej Sharingan.
Mężczyzna z kraju Sakły, spojrzał na nich lekko zdenerwowanym wzrokiem, gdy nagle przyszedł mu do głowy szatański pomysł.
„Skoro tak, to sam się z nim rozprawie..” – Pomyślał Deidara, po czym niezauważalnie zniknął za plecami towarzyszy. – „W pierwszej kolejności załatwię tych żałosnych żołnierzy, a potem rozprawie się z tym ANBU. Tak, to doskonały plan!”. – Mężczyzna oddaliwszy się nie co od miejsca przebywania jego kolegów z organizacji, po czym sięgnął ręką do torby uwieszonej na jego biodrze i pobrał w dłoń odrobinę specjalnej gliny tam schowanej. Po chwili wyciągnął rękę i otworzywszy dłoń, poczekał aż usta widniejące na go wewnętrznej stronę dłoni, przeżują wyjętą glinę. Po kolejnych kilku minutach, gdy dłonie ukończyły mieszanie gliny z chakrą, blondyn uformował z niej malutkiego ptaka. Postawiwszy go na ziemi, tuż pod swoimi stopami, zaraz powiększył swoje dzieło do wielkości konia, wsiadł na grzbiet ptaka i wzbił się w powietrze.
* * *
Naruto zrobiwszy unik w bok, przed długim ostrzem włóczni kolejnego żołnierza, w ten sposób wytrącił przeciwnika z równowagi. Chłopak, przez jego nie uwagę, zadał zaraz setny już tego wieczoru, śmiertelny cios. Ciało pozbawione duszy, po wyciągnięciu miecza z brzucha, opadło bezwładnie na ziemię. Z wylewającej się z niego krwi, utworzyła się kolejna już spora kałuża szkarłatnej cieczy.
„Rany.. ilu ich jeszcze jest? Zabiłem chyba już ze 100, a polana w tym miejscu zrobiła się czerwona od dziesiątków, litrów krwi.” – Pomyślał blondyn, unikając kolejnego ataku. Żołnierze, dysząc ciężko i machając swoją bronią w te i z powrotem, wciąż nie ugięci, atakują Uzumakiego. Nagle za ich plecami rozległy się liczne okrzyki i wybuchy. Na ułamek sekundy, włócznicy jak i blondyn, zaprzestali walki, aby spojrzeć w kierunku nadlatujących odgłosów i to co zobaczyli niezmiernie ich zaskoczyło. Mianowicie na pozostałą część nie znanej armii, z powietrza zaczęły spadać dziwne, malutkie zwierzątka, które po zetknięciu z czymkolwiek poczęły wybuchać.
- BUUUM!! BUUUM!! BUUUM!! BUUUM!! – Po całej okolicy zaczęły rozchodzić się gromkie odgłosy wybuchów, całkowicie zagłuszające krzyki zdezorientowanych łuczników i garstki samurajów ich ochraniających. Naruto przyglądając się temu ciekawemu zjawiskowi, nagle kątem oka dostrzegł ostrze włóczni zmierzające w jego stronę. Zgrabnym ruchem wyminął atak, odbijając broń przeciwnika. Żołnierz lekko pochyliwszy się do przodu, aby powtórzyć atak, po chwili niespodziewanie został przebity na wylot. Blondyn wyciągnąwszy miecz z jego piersi, zaraz skierował broń za siebie, gdzie nabił się inny nadbiegający wojownik.
„Nareszcie!” – Pomyślał Uzumaki widząc już tylko kilku wojowników. – „Jeszcze 10 i koniec!” – Krzyknął w myślach, po czym widowiskowo wymachując zakrwawioną kataną, zabił kolejnego przeciwnika. W momencie przejechania ostrzem miecza po szyi wroga, Naruto miał pecha, gdyż przecinając tętnicę szyjną przeciwnika, z rany trysnęła spora ilość krwi.
„Kuso! Gdy to się skończy, to ubranie będzie nadawało się tylko i wyłącznie do wyrzucenia!” – Błękitnooki zaklął w myślach, rozmazując na torcie pokaźną plamę krwi. Spojrzawszy na pozostałych jeszcze przy życiu włóczników, chłopak dostrzegł w ich spojrzeniach wściekłość. Chłopak stanąwszy w pozycji wyprostowanej z opuszczona bronią, nabrał powietrza w płuca, by po chwili spokojnie je wypuścić.
- Dobra panowie, co powiecie na chwilę odpoczynku? – Blondyn spytał spokojnie. Pozostała 9 włóczników, zaskoczona tym pytaniem, przez chwilę patrzyła ku sobie. Żołnierze spojrzawszy na górę zmasakrowanych ciał swoich towarzyszy, a po chwili na swojego przeciwnika w postaci jednego, zmęczonego, poranionego i obryzganego krwią blondyna w masce, poczuli się urażeni tym pytanie.
- Czemu nie. – Odparł jeden z wojowników, co u jego towarzyszy wywołało nie lada frustrację.
- NIE! – Krzyknął inny. – Teraz nie możemy pozwolić sobie na porażkę! Sami popatrzcie jak ten koleś wygląda. – Mężczyzna wskazał na Uzumakiego.
- Eee, no niby tak, ale on wyglądał tak dokładnie 30 min temu, gdy było nas… yyy… nieco więcej. – Odparł trzeci wojownik, stojący na prawo od blondyna. Nagle, bez uzgodnienia z pozostałymi, wojownik stojący najbliżej Naruto, postanowił wykorzystać chwilę przerwy i wyprowadzić kontratak. Mężczyzna stojąc za plecami blondyna, powoli zaczął się zbliżać do chłopaka, lecz jego przyspieszony oddech wywołany wielkim zmęczeniem, nie pozwolił mu zachowywać się dostatecznie cicho. Naruto usłyszawszy dyszenie za plecami, nie zauważalnie chwycił za kunai ukryty w rękawie, po czym błyskawicznie się odwróciwszy, rzucił go w przyczajonego przeciwnika. Skradający się mężczyzna, dostawszy sztyletem w szyje, momentalnie upadł na ziemie i nim ostatecznie wyzionął ducha, spróbował coś przekazać swym towarzyszom.
- …kryght Ka kryght zuyo kryght shi… – Mężczyzna przez napływającą krew do gardła, zdołał powiedzieć tylko jedno słowo, gdy nagle jego wyciągnięta ręka w końcu opadła bezwładnie na ziemię. Dyskutujący żołnierze, słysząc strzępki słowa, momentalnie zaprzestali kłótni, a jednemu z nich po chwili napłynęły do oczu, gorzkie łzy. Mężczyzna wypuściwszy broń z ręki, padł na kolana i przez chwilę wylewając łzy, zaraz spojrzał na blondyna wściekłym wzrokiem.
- DRANIU!! ZABIŁEŚ MI BRATA!!! – Wrzasnął rozwścieczony wojownik imieniem Kazuyoshi i nagle zerwał się bardzo silny wiatr, niosący ze sobą tumany piachu i zapach śmierci, spowijający krwawą polanę. Mężczyzna po chwili podniósł się z ziemi, a gdy na powrót podniósł broń, jego ciało momentalnie spowiła gęsta smuga dziwnej chakry wylewającej się z jego ciała.
„Coś mi się wydaje, że nie prędko sobie odpocznę.” – Pomyślał lekko zażenowany Naruto.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I co powiecie? Jak się wam podobał powyższy odcinek? – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

1 komentarz:

  1. Hejka, hejka,
    wspaniały rozdział, no jeszcze to Akatsuki się pojawiło, oby jednak postanowili nie zaatakować Naruto, mam nadzieję, że Deidary to się pozbędzie... co to za dziwna chakra...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń