Jak już pewnie niektórzy z
was zauważyli… Biorę udział w konkursie: BLOG ROKU 2008. Jeśli lubicie czytać
moje odpowiadanie, to byłbym wdzięczny za GŁOSOWANIE na mnie, kiedy przyjdzie
na to czas ^^.
Pozdrawiam i zapraszam na
97 odcinek… a i poniższy post dedukuje czytelnikom: Yogi, Hinacia-chan, Pele,
Denzel, Czajnik, Aguś, Goku985 oraz Patrysia ^^.
<<< Odcinek ukazał się 24 grudnia 2008
roku >>>
Chłodny watr towarzyszący gwieździstej
nocy, właśnie delikatnie potargał włosy blondyna powoli zmierzającego ku, jak
mniema, Czarnej Fortecy. Liczne kropelki rosy, zebrawszy się na źdźbłach trawy
po chwili marszu po nich, pokryły buty Uzumakiego dokładną warstewką
życiodajnej cieczy.
„Dlaczego znowu się buntujesz?” –
Spytałem zaskoczony sprzeciwem demona w udzieleniu kolejnej odpowiedzi.
- Ponieważ, już mam na dziś dość gadania.
Szczerze powiem, zaskoczyła mnie
jego odpowiedź, lecz przypomniawszy sobie ile on się nagadał przez ostatnie
kilka godzin, po chwili postanowiłem już więcej go dziś nie męczyć.
- Rozumiem. W sumie to i ja już
też mam na dziś dość wrażeń. – Odparłem i zatrzymałem się przy najbliższym
drzewie. Czując nagły przypływ wielkiego zmęczenia, jeszcze tylko stworzyłem
dwa klony, które poprosiłem o przyniesienie drewna na opał i przygotowanie
ogniska. Blondyni, uśmiechnąwszy się do mnie szeroko, zaraz wykonali moją
prośbę. Wróciwszy po ok. 10 minutach, przynieśli dość sporą stertę patyków i
gałęzi, jakie po odpadały z drzew na silnym wietrze. Pocierając dwa kamienie o
siebie, jeden z klonów rozpalił nie wielkie ognisko, a drugi nagle gdzieś
zniknął w ciemnościach nocy. Nie wiedząc za bardzo o co chodzi, zaraz go
dostrzegłem z jakimś patykiem w dłoni.
- Co tam masz? – Spytałem.
- Świeże ryby.
- Ryby? – Zdziwiłem się.
- Tak, złowiłem je w pobliskim
strumieniu.
Przyglądając się z zaciekawieniem
jego zdobyczy, zaraz wytężyłem słuch i rzeczywiście… usłyszałem szumienie wody
płynącej spokojnym nurtem od strony miejsca, do którego akurat zmierzam.
Podziękowawszy im za pomoc, zaraz ponownie zostałem sam. Mając już rozpalone
ognisko, po chwili oskrobałem złowione ryby jednym z kunai, po czym nabiwszy je
na inny patyk, obdarty z kory, począłem przygotowywać sobie kolację. Nasyciwszy
się odrobinę, jeszcze tylko dorzuciłem więcej drewna do ogniska, opatuliłem się
tym co dostałem od tego kupca w kraju Trawy i w końcu udałem się na odpoczynek
w objęcia Morfeusza.
* * *
Dokładnie dzień drogi od miejsca
w którym zatrzymał się Naruto, aby przenocować, inna dwójka jego przyjaciół…
poważnie znużona oczekiwaniem na rychłe spotkanie, również postanowiła rozpalić
ognisko, a następnego dnia powrócić do domu.
- Neji?
- Słucham? – Odparł chłopak,
siedząc po turecku przy ognisku.
- Dlaczego za pierwszym razem
skłamałeś?
- Nie wiem. Widzisz Hinata… wiedza,
że Naruto został Jouninem szybciej niż by się można było tego spodziewać,
jeszcze bardziej dała mi do myślenia, gdy się dowiedziałem że został tajnym
członkiem oddziałów ANBU. – Wyjaśnił brunet, patrząc spokojnym wzrokiem na małe
ogniki, pochłaniające coraz to nowe patyki.
- To chyba tylko dobrze świadczy
o naszej Hokage.
- Nie rozumiem? Co masz na myśli?
- To chyba dobrze, że w końcu go
doceniła i sprawiedliwie oceniła, widząc jak bardzo się rozwinął w swych
umiejętnościach. – Odparła kunoichi.
Białoboki rzuciwszy dziewczynie
zaskoczone, jej słowami, spojrzenie… po chwili wpatrywania się w nią ze
zdumieniem, jedynie nieznacznie się uśmiechnął.
- To prawda, dobrze że w końcu
ktoś go docenił… ale z drugiej strony, skoro zrobili z niego jounina i ANBU w
jednej osobie, to czemu nagle nasza Kage wysłała Uzumakiego na samobójczą
misję, z której może już nigdy nie wrócić??
Momentalnie zapadła martwa cisza,
którą jedynie co jakiś czas, przerywa odgłos skwierczącego ogniska i lekki
powiem, jesiennego wiatru. Kruczowłosa kunoichi, przez chwile bacznie przyglądając
się swojemu kuzynowi, zaraz również zwróciła swój wzrok ku ognisku.
- Neji, przecież już wiesz czemu.
- Tak, tak wiem… ale nie mogę
zrozumieć, dlaczego w ogóle tak postąpili. – Chłopak spojrzał ku gwieździstemu
niebu. – Nie pomijając faktu, że po ostatnim incydencie, mogli się go
najzwyczajniej przestraszyć, ale to nie powód aby kogokolwiek wysyłać na
śmierć.
- Zgadza się, zwłaszcza że to
była wina Lee. – Dodała młoda Hyuuga.
- Dobra Hinata, czas już iść
spać. – Neji zaraz wstał, poczym położywszy na ognisku większy kawał drewna, po
chwili płożył się na ziemi nie opodal ognia.
- Hai.
- Dobranoc.
- Dobranoc Neji-kun. – Szepnęła
kunoichi i również położyła się na ziemi, nieopodal ogniska, dokładnie
naprzeciwko swego kuzyna.
* * *
Drużyna 10, od niespełna dwóch
dni, podążając śladami swego przyjaciela Naruto Uzumakiego, w końcu musiała
zrobić postój, aby zregenerować siły i uzupełnić zapas żywności. Jakby się
można było tego spodziewać, tej nocy nie wszyscy dobrze spali. Blond włosa
kunoichi, otworzywszy szeroko oczy, jeszcze przez chwilę wpatrywała się pustym
wzrokiem w sufit pokoju w którym spędziła noc, by po chwili usiąść na brzegu
łóżka.
„Co to było? Ten sen był taki
realistyczny.” – Pomyślała, przetarłszy zaspane oczy. Po chwili ktoś zapukał w
drzwi, co dziewczynę lekko przestraszyło.
- K-kto tam?
- To ja, Shikamaru. – Odparł
przybysz.
Niebieskooka odetchnęła z ulgą i
zaraz zaprosiła przyjaciela do środka.
- Dobrze spałaś? – Spytał, wchodząc
do środka. – Bo ja miałem dziwaczny sen. Nie wiem czy w to wierzyć, ale wydało
mi się to absurdalne. Jednakże, śniło mi się że Naruto Uzumaki wykonał misję,
na którą go wysłano. Co ciekawsze, jego umiejętności tak wzrosły, że
Tsunade-sama nadała mu rangę Jounina Specjalnego, co nie wielu ninja udało się
osiągnąć w tak, młodym wieku…
- Shikamaru, przepraszam że ci
przerwę, ale ja również miałam taki sen.
Chłopak momentalnie spojrzał na
nią zdziwionym wzrokiem, po czym zrobiwszy poważną minę, popadł w głęboka
zadumę. Kunichi tym czasem, przyglądając się mu z uwaga, zaraz spuściła wzrok
na lekko zakurzoną podłogę, by po minucie idealnej ciszy usłyszeć swego
przyjaciela.
- Ino. Skoro mieliśmy taki sam
sen, to być może coś to oznacza… ale co takiego, to nie mam bladego pojęcia. –
Nara włożył ręce, do tych czas skrzyżowane na piersi, do kieszeni spodni. –
Wiem, że ten blondyn jeszcze nie raz nas zaskoczy, ale czy powinniśmy wierzyć
naszej wybujałej wyobraźni?
- Nie wiem. – Odparła blondynka,
wzruszywszy ramionami na znak bezsilności.
- Siemka! I jak się wam spało, bo
mi bosko! – Nagle w drzwiach do pokoju Yamanaki, pojawił się młody Akimichi.
Chłopak spojrzawszy na swych przyjaciół z drużyny, zaraz sposępniał, gdyż ich
miny nie są najlepsze. Zrobiwszy krok do przody, minął zamyślonego Shikamaru i
podszedł do Ino.
- Coś się stało?
- Iie*. – Dziewczyna odparła
krótko i zwięźle, po czym wstała z łóżka i poszła odświeżyć się po nocy. Gdy
wyszła na korytarz, drewniana podłoga pod naciskiem jej kroków, momentalnie
poczęła niemiłosiernie skrzypieć, co poniektórych mogłoby doprowadzić do szału,
ale nie ją. Kunoichi nie zważając na tego typu hałas, wkrótce dotarła do
łazienki, która jak się okazała, nie wygląda za ekskluzywnie. Zatrzasnąwszy za
sobą drzwi, zaraz zrzuciła nocne odzienie i weszła pod prysznic. Z początku, z prysznica
zaczęła lecieć lodowata woda, więc Ino poczęła szamotać się z zamknięciem
kranu. Widząc że to na nic, po chwili poczuła, jak lecąca woda się ogrzała i
blondynka odczuła wielką ulgę. Wykąpawszy się, kunoichi zaraz wytarła do sucha
całe swoje ciało, ponownie ubrała nocne odzienie i szybciutko powróciła do
pokoju.
- Czy mogłabym prosić was o
wyjście? – Spytała, patrząc się głęboko w oczy Shikamaru i Choji’ego. Koledzy
bez zbędnego marudzenia, zaraz wykonali jej prośbą i po chwili już zamknęły się
za nimi drzwi. Dziewczyna usiadłszy z powrotem na brzegu łóżka…
- Coś mi się wydaje, że niebawem dowiemy się, na co stać naszego
twardogłowego ninję nr 1. – Westchnęła cichutko, po czym zabrała się za
ubieranie codziennego odzienia. Po kilku minutach, gdy już się przebrała i
spięła włosy w charakterystycznie dla siebie, koński ogon. Po posłaniu łóżka,
jeszcze rozejrzała się po pomieszczeniu i z uśmiechem wyszła na korytarz do
swych towarzyszy.
* * *
Ostre promienie słońca
zaglądające przez okno gabinetu czcigodnej Hokage wioski Ukrytego Liścia,
padając na twarz śpiącej kobiety, po kilkunastu minutach poczęły budzić ją z
błogiego snu. Godaime czując niemiłosierny ból w okolicach płatu czołowego
głowy, po chwili przypomniała sobie co się działo wieczorem, poprzedniego dnia.
Z niezapowiedzianą wizyta, wpadł do niej jej stary przyjaciel Jiraiya, z
kilkoma butelkami sake. Blondyna, chcąc nie chcąc, musiała zrobić sobie przerwę
od monotonnego wypełniania papierów. Teraz jednak widząc opróżnione butelki,
walające się po jej biurku, dały jej do
myślenia, że czas najwyższy ograniczyć spożywanie tego, przeklętego trunku. Kobieta
przejechawszy otwartą dłonią po blacie biurka, zepchnęła puste butelki do
śmietnika stojącego tuż przy biurku, gdy nagle zobaczyła, że tę noc spędziła
oparta o akta osobowe jednego z jej podwładnych.
„Ciekawe, nad kim to ja tak
wczoraj rozmyślałam?” – Pomyślała i przyjrzała się baczniej, nazwisku
napisanemu na górze karty. Przeczytawszy napisane tam nazwisko, zaraz szeroko
otworzyła oczy, po czym zwróciła twarz ku drzwiom…
- Shizune!!
- Tak Godaime?
Dziewczyna pojawiwszy się w
drzwiach, tym samym błyskawicznie zareagowała na wezwanie.
- Czy są już jakieś wieści z
przebiegu misji Teamu 10?
- Hai. Godzinę temu przyszedł do
nas list.
- Co?? Dlaczego mi go nie
pokazałaś?! – Tsunade lekko się zbulwersowała.
- Sumimasen, ale Hokage tak
smacznie spała…
- Nie ważne! To co to za
wiadomość?
- Hai. Sarutobi Asuma napisał, że
są teraz w jednym z większych miast kraju Trawy, ale co ciekawsze, napisał
również że w czasie drogi natknęli się na polanę usłaną setkami, zmasakrowanych
ciał niezidentyfikowanych mężczyzn. Nie dość że ciała te były posiekane przez,
najprawdopodobniej samurajski miecz, to jeszcze niektóre z nich były
doszczętnie zwęglone. – Czarnowłosa asystentka, pokrótce wyrecytowała otrzymane
wieści.
- Zwęglone mówisz?
- Hai.
- A wiec ten, kto tego dokonał,
musiał być naprawdę potężny. – Skomentowała Hokage. – Coś jeszcze?
- Hai. Asuma napisał również, iż
znaleźli tam szczątki uniformu i maski ANBU naszej wioski.
- So ka**. A wiec to Naruto
dokonał takiej masakry.
- Na to wygląda. – Skwitowała
Shizune.
Hokage podparłszy brodę rękoma o
blat biurka, po chwili oparła się o oparcie swego fotela i nabrawszy odrobinę
więcej powietrza w płuca, zaraz je wypuściła. Kobieta zamknąwszy na chwilę oczy,
tak naprawdę popadła w zadumę nad swoją, ostatnio podjętą decyzją.
- Tsunade-sama?
- Tak?
- Czy Naruto wykona to zadanie? –
Gdy czarnooka zadała to pytanie, w pierwszej chwili, nie otrzymała
natychmiastowej odpowiedzi. Przyglądając się bacznie swej przywódczyni wioski,
poczęła cierpliwie czekać na odpowiedź.
- Sądząc po tym, co napisał nam
Asuma, to błędem byłoby myślenie, że Naruto Uzumaki nie podoła temu wyzwaniu. –
Kobieta nie otwierając oczu, uśmiechnęła się szeroko, jakby bawiła ją
wypowiedziana przed chwilą kwestia.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
*Iie. – znaczy – Nie.
**So ka. – znaczy –
Rozumiem.
Może w tej notce nic
wielkiego się nie wydarzyło, ale to chyba nic złego. Czasem, wszystkie
opowiadania wymagają takich scen, jakie tu zostały przedstawione ^^. Pozdrawiam
i zapraszam do komentowania.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zastanawiam się co było w tym śnie Ino i Shikamaru, co by niby miało nastapić... o tak Naruto na pewno wykona to zadanie...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia