wtorek, 23 stycznia 2018

128. Nie płacz, proszę.

Poniższy post został opatrzony etykietą: „TYLKO DLA LUDZI O SILNYCH NERWACH!” – Za ewentualne uszczerbki na psychice czytelnika, nie odpowiadam. – „UWAGA!! CZYTASZ TO NA WŁASNE RYZYKO!!” – Serdecznie wszystkich pozdrawiam i zapraszam na 128 odcinek!!
PS. – Poniższą notkę dedykuję czytelniczkom NATACHI i CASS ^^.



<<< Odcinek ukazał się 22 czerwca 2009 roku >>>



- Koszmar.
Tak Tsunade-sama skomentowała wypowiedź małego „posłańca” Hatake. Kobieta, siedząc przez chwilę w lekkim osłupieniu, zaraz gdy tylko poczuła wzbierającą w niej frustrację i nieopisaną chęć pomsty, momentalnie zrobiła się cała czerwona na twarzy. Pakkun przeczuwając co zaraz się stanie, począł cofać się do tyłu, gdy nagle Hokage Ukrytego Liścia, dosłownie wybuchła czystą wściekłością.
- PODSTĘPNI, FAŁSZYWI PARSZYWCY!!
Blondyna walnęła zaciśniętą pięścią w blat biurka, które jak na zawołanie złożyło się w pół. Momentalnie sterty papierzysk skrzętnie poukładanych w równe stosiki, rozsypały się po całym pomieszczeniu.
- NIEDOCZEKANIE!! MOJA ZEMSTA BĘDZIE STRASZLIWA!!
Słowa blondyny przeszyły całe pomieszczenie jak grom z jasnego nieba, a ich echo w błyskawicznym tempie rozniosło się po najbliższej okolicy. Wściekła Tsunade, nie zwracając już uwagi na czyjąkolwiek obecność w jej biurze, zaraz z szuflady połamanego biurka wyjęła szklaneczkę i butelkę opatrzoną etykietą „SAKE”. Nalawszy sobie trunku bogów aż po brzegi naczynia, z morderczym wzrokiem wlepionym w jakiś punkt na ścianie, odczekała jeszcze chwilę, po czym jednym haustem wszystko wylała do gardła. Wyrzuciwszy pustą szklankę przez, akurat uchylone okno, gdy usłyszała odgłos rozbijającego sie szkła o twardą ziemię, brązowooka zaraz wstała, podeszła do szafy stojącej w rogu pomieszczenia, wyciągnęła z niej płaszcz i kapelusz Hokage, po czym się w nie przebrała.
- Pakkun. Dziękuję za wiadomość.
Odezwała się po chwili, a po tonie głosu zwierze rozpoznało, że Tsunade bardzo powstrzymuje się od krzyczenia. Z wciąż czerwonym i grobowym wyrazem twarzy, blondyna wyminęła zdziwionego psa, po czym podeszła do drzwi.
- Możesz odejść, resztą zajmę się… OSOBIŚCIE!
Dodała, akcentując ostatnie słowo i czym prędzej wyszła z biura.
* * *
Znalazłszy się na zrujnowanym, brudnym piętrze tuż przy schodach, zapewne prowadzących na parter, baz chwili zastanowienia stworzyłem dwa klony. Gdy ci się pojawili, momentalnie kiwnięciem głowy pokazałem im, aby spenetrowali to piętro, a sam powoli zacząłem schodzić na dół. Trzymając dłonie mocno zaciśnięte na rękojeści miecza, gotowy w każdej chwili na odparcie ataku, wkroczyłem do niewielkiego salonu. Minąwszy połamany stół i roztrzaskaną komodę, już miałem wejść do następnego pomieszczenia, gdy nagle przez frontowe drzwi, jak poparzony wleciał Neji Hyuuga. Widząc mnie, chłopak momentalnie się zatrzymał i z szeroko otwartymi oczami, już otworzył usta by coś powiedzieć, lecz pokazałem mu by tego nie robił. Brunet przybrawszy bardziej poważny wyraz twarzy, po jego spojrzeniu wyczytałem pytanie jakie chciał mi zadać. Nic nie mówiąc, jedną ręką trzymając katanę wciąż w górze, drugą pokazałem mu by sprawdził pomieszczenie znajdujące się po jego lewej stronie. Chłopak kiwną głową na znak zrozumienia, po chwili chwycił kunai w dłoń i zaraz zniknął mi z pola widzenia. Odetchnąłem kilka razy nieco głębiej i na powrót skierowałem się ku wejściu do pomieszczenia przed mną.
Choć na zewnątrz jest już jasno i słońce daje się wszystkim we znaki, to przez powybijane szyby, do wnętrza domu wpada bardzo znikoma ilość światła. Panujący tu zaduch dodatkowo potęguje rosnące napięcie. Przekraczając nowe pomieszczenie i kompletnie nic nie widząc, co chwilę o coś się potykam. Mając tego już po wyżej uszu, zaraz napuściłem nieco demonicznej chakry do oczu i od razy oglądany przeze mnie obraz się poprawił. Gdy omijałem poprzewracane meble i inne śmieci walające się na podłodze, nagle głuchą cisze przeszył niewyraźny dźwięk szlochu. Kierowany tym odgłosem, po chwili trafiłem do niewielkiego pomieszczenia, które chyba kiedyś służyło za łazienkę. W rogu dostrzegłem kruczowłosą. Ku mojemu zaskoczenia, dziewczyna jest w samej bieliźnie, skulona z nogami podciągniętymi pod klatkę. Jej twarz, choć ukryta w dłoniach, widzę że jest blada jak niemalowana ściana. Bez chwili zastanowienia zdjąłem płaszcz, powoli do niej podszedłem, przykucnąłem, po czym ją nim okryłem.
- Nie płacz, proszę.
Szepnąłem z troską w głosie, a gdy dziewczyna podniosła głowę do góry, momentalnie dostrzegłem wielkie przerażenie w jej białych oczach. Wyciągnąwszy do niej rękę, ta odruchowo spróbowała cofnąć głowę do tyłu, lecz napotkała na swej drodze ścianę i już musiała powstrzymać swój strach, nie wiem przed czym. Może przede mną? Nie wiem, ale nie zastanawiając się nad tym dłużej, po chwili jedynie otarłem słone łzy z jej zarumienionych policzków, delikatnie przesuwając palcami po jej rozgrzanej skórze. W oka mgnieniu dostrzegłem jak jej ciałem targnął spazm licznych dreszczy. Pewnie dlatego, ze moje dłonie są nieco chłodniejsze od jej policzków.
- Co się stało?? – Spytałem.
Kunoichi nic mi nie odpowiedziała, tylko jedynie drżącą ręką wskazała na zakrwawioną zasłonę wiszącą nad wanną. Wyprostowawszy się, zaraz ponownie chwyciłem za rękojeść miecza i gotowy w każdej chwili wyciągnąć broń, drugą ręką delikatnie odsunąłem na bok jedną część plastikowej osłony. Momentalnie moim oczom ukazał się bardzo makabryczny widok. Mianowicie, w wannie leżało całkowicie gołe ciało jakiegoś mężczyzny w średnim wieku, z licznymi śladami ciętymi na klatce piersiowej i poderżniętym gardłem od ucha do ucha. – „Domyślam się, że napastnik zaskoczył go pod prysznicem. Co za zboczenie!” – Parsknąłem w myślach z obrzydzeniem. Dodatkowo, w miejscu gdzie powinno być serce… cóż, jest jedna, wielka dziura. Dla kogoś o słabych nerwach, taki widok z pewnością jest przerażający, wiec stan w jakim widzę młodą Hyuugę, teraz już mnie tak nie dziwi jak na początku. Zasunąwszy z powrotem zasłonę, zaraz wyciągnąłem kunai i odciąłem ją w miejscu mocowania do stalowego pałąka. Gdy tylko się nachyliłem, by zakryć bestialsko potraktowane ciało mężczyzny, momentalnie poczułem straszny smród pierwszego stadium rozkładu ludzkiego ciała. Odór jest tak odtrącający, że gdy tylko poczułem mdłości, nie powstrzymując się, zaraz odchyliłem maskę do góry i zwymiotowałem do otwartego klozetu, stojącego nieopodal. Po paru minutach, jak mój żołądek już się uspokoił, szybko ukryłem twarz za ceramiczną maską i wyprostowawszy się, zaraz ponownie ukucnąłem na przeciwko Hinaty.
- Gdzie twoje ubranie??
Spytałem, gdyż co prawda to prawda, ale nie co dzień widuje się swoją najlepszą przyjaciółkę w negliżu. Jak dla mnie, jest to bardzo nie zwykły i nieco zawstydzający widok, i dziękuję Bogu, że ona teraz nie widzi mojej twarzy. Zapewne jestem cały czerwony i to bynajmniej nie ze złości.
„Co robić?!”
Zadałem sobie, teraz dla mnie bardzo ważne pytanie.
- Naciesz oczy póki możesz! HAHAHA!!
„Chrzań się!! Nie pomagasz mi!!”
Odburknąłem, a raczej warknąłem. Komentarz Kyuubiego teraz to już kompletnie mnie zaskoczył i dodatkowo zdezorientował. Gorzej, nadal nie wiem… o co może mu chodzić?? – „Co ja takiego zrobiłem, że ON stał się dla mnie taki nie przyjemny?!!” – Walcząc z własnymi myślami, nagle poczułem chłodny uścisk na swojej dłoni. Momentalnie otrząsnąłem się i dostrzegłem, że siedząca przede mną dziewczyna bacznie mi się przygląda. Nabrałem w płuca nieco więcej powietrza niż zwykle, by po chwili zwolna je wypuść. Uśmiechnąwszy się pod maską, zaraz bez słowa ostrzeżenia pociągnąłem jej dłoń w swoim kierunku, po czym wstając… wziąłem roztrzęsioną kunoichi na ręce.
- Nic się nie bój. Ze mną nic Ci nie grozi.
Uśmiechnąłem się pod maską.
- Wiem i dziękuję.
Szepnęła Hyuuga, co jak zwykle wielce mnie zaskoczyło. Zupełnie jakby dziewczyna wiedziała z kim tak naprawdę rozmawia. Wychodząc z pomieszczenia sanitarnego, zaraz natknąłem się na Nejiego stojącego w asyście moich, dwóch klonów. Chłopak z uaktywnionym byakugan’em, wygląda tak jakby widział przez ścianę wszystko to, co przed chwilą się wydarzyło.
* * *
Tym czasem, na zewnątrz zrujnowanego domu, w całkowicie już zwiniętym obozie, przy wciąż tlącym się ognisku… stoją pozostali członkowie oddziałów shinobi Ukrytego Liścia. Od ponad dwóch godzin czekając na powrót białookiego chunina z wieściami na temat tajemniczego krzyku, jedna z kunoichi powoli już zaczyna się niepokoić.
- No i gdzie on jest?? Minęły już dwie godziny, odkąd Neji tam wszedł!!
Odezwała się Tenten nieco zdenerwowanym głosem. Reszta zespołu podzielając irytację dziewczyny z kokami, też powoli zaczyna się zastanawiać, co go mogło tam tak długo zatrzymać. Tylko jedna jedyna, zielonooka kunoichi o różowych, jak polne kwiaty, włosach… odkąd się obudziła i wyszła ze swojego namiotu, to rozmyśla o zamaskowanym dowódcy ANBU.
„Naruto… gdzie Cię znowu poniosło??! Co robiłeś przez całą noc? Mam nadzieję, że się choć trochę przespałeś. Tak mi cię brakowało u mego boku…” – Kunoichi rozczulając się nad swymi problemami sercowymi, nagle mimowolnie usłyszała rozmowę dwóch przyjaciół, będących w drużynie z białooką.
- A gdzie Hinata?
To był głos Shino Aburame, który najwidoczniej dopiero teraz zainteresował się zniknięciem koleżanki ze swojej drużyny.
- Nie wiem, ale założę się, że ten krzyk należał właśnie do niej. Hehehe…
Kiba zaśmiał się krótko.
…pewnie dziewczyna poszła nieco się odświeżyć i natknęła się na jakiegoś trupa z odciętą głową. – Chłopak zażartował sobie, jednocześnie drapiąc swojego pupila za uchem. Haruno słysząc ten żart, kompletnie będący nie na miejscu, do tego co dzieje się w koło nich wszystkich, zaraz z wzbierającej w niej złości, tak mocno zacisnęła pięści, że aż strzeliły jej kostki. Dziewczyna nie czując żadnych zahamowań przed rychłym znokautowaniem Inuzuki, słysząc jego śmiech, gwałtownie podniosła się do pozycji wyprostowanej i gdy chciała odwrócić się, by tam podejść i sprzedać brunetowi prawy sierpowy, nagle rozległ się trzask łamanej kości, a po chwili wrzask…
- JAK ŚMIESZ W TAKI SPOSÓB ŻARTOWAĆ SOBIE Z HINATY!!!!
To była blond włosa Ino, druga kunoichi dopiero od niedawna, poważnie zabierająca się do szkolenia w medycznych technikach i perfekcyjnej kontroli swojej chakry. Sakura uśmiechnęła się i odetchnęła z ulgą, że to nie jej przyszło bronić dobrego imienia kruczowłosej przyjaciółki. Po chwili patrzenia na oszołomionego Inuzukę i wściekłą Yamanakę, gdy nagle usłyszała niewyraźny szelest i stukot w pobliskim lesie… w mgnieniu oka wyciągnęła kunai i gotowa do walki, odwróciła się w tamtym kierunku.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Pewnie większość z was mojego ostrzeżenia na początku nie wzięła na poważnie, ale zakładam… że to opowiadanie czasem lustrowane jest przez WASZYCH rodziców, wiec takie ogłoszenia są tu jak najbardziej na miejscu. – Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.

Ciąg dalszy nastąpi…

1 komentarz:

  1. Hejka,
    wspaniale aż dziwne że nigdy sake nie doznało uszczerbku poprzez tak bestialskie potraktowanie biurka, ale uważam, że i Sauna powinna być poinformowała w sytuacji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń