wtorek, 23 stycznia 2018

129. Sakura jest zazdrosna?? Niee…

NO TO CZAS NA 129 ODCINEK MOJEJ SKROMNEJ OPOWIEŚCI O ŻYCIU NARUTO UZUMAKIEGO ^^. Dziś będzie nieco więcej „lania wody” niż zwykle, a to dlatego że chciałem opisać kilka ważnych faktów, które zostały wcześniej pominięte.
PS. – Poniższy post ponownie dedykuję czytelniczce NATACHI i CASS.



<<< Odcinek ukazał się 24 czerwca 2009 roku >>>



Gdy po chwili nic się nie stało i kunoichi na powrót schowała niepotrzebnie wyciągniętą broń, zaraz tuż przed nią pojawiło się czterech shinobi w ceramicznych maskach ANBU i czarnych płaszczach. Wystraszona dziewczyna, aż upadła na ziemię z wrażenia. Patrząc kompletnie zdębiałym wzrokiem na mężczyzn, zaraz spojrzała w kierunku Hatake, który jedynie wzruszył ramionami i również poważnie zdziwiony, zaczął drapać się po głowie.
Koło czerwonej ze złości blondynki i poważnie krwawiącego Kiby, zaraz pojawiła się kolejna czwórka identycznych shinobi, a ich maski przedstawiają… każda inne zwierzę. Równie poważnie wystraszona Yamanaka, jedynie krzyknęła piskliwie i uciekła w pobliże Nary, który z kolei z miną godną pożałowania od razu począł ją od siebie odganiać.
Za plecami Yamato i Hatake oraz w koło pozostałych pojawiła się jeszcze setka innych wojowników w zielonych kamizelkach i maskach ANBU, Ukrytej Wioski Liścia. Momentalnie zapanowała całkowita konsternacja i brak zrozumienia w sytuacji. Shizune rozglądając się gorączkowo do koła, po chwili…
- C-co się dzieje??!
…spytała kompletnie zdezorientowana.
- GODAIME HOKAGE KONOHA-GAKURE NO SATO, TSUNADE-SAMA… PRZYBYWA NA OSOBISTY REKONESANS W SYTUACJI!!!!
Niespodziewanie odpowiedział jeden z ANBU, krzycząc na całą okolicę, a w chwilę potem w środku całej zbieraniny ludzi pojawiła się postać w białym płaszczu z czerwonymi płomieniami przy dolnej krawędzi i szerokim kapeluszu na głowie, w tych samych kolorach. Co ciekawsze, jej osobista ochrona to nie kolejni członkowie elitarnych oddziałów, tylko dwaj Upiorni żołnierze Samurajowie, którzy trzymając dłonie zaciśnięte na swych powyciąganych i gotowych do walki, katanach… dokładnie lustrują najbliższe otoczenie. Brązowooka kobieta, nie zważając na zdziwione i pytające spojrzenia swoich podkomendnych, z żołnierzami nie odstępującymi jej na krok, przeszła przez okalający ją tłum shinobi i wdrapawszy się na jakąś większą górę gruzu, spojrzała na panoramę zburzonego miasta i dziesiątków setek trupów walających się na ulicach.
- Mój Boże!!
Szepnęła, a jej głos przepełniony goryczą powoli przeszył powietrze. Kobieta patrząc przez chwilę na ten porażający widok, po chwili poczuła jak uginają się pod nią kolana. Spojrzawszy jeszcze raz na rumowisko, nagle po policzku spłynęła jej gorzka łza. Zaraz kolejna i jeszcze kilka, aż w końcu jej oczy nieco zaczerwieniły się. Klęcząc przez chwilę, kobieta zaraz podniosła się z zimnego kamienia, po czym otrzepała spodnie swego luźnego ubioru. Całą tą scenę obejrzało ponad sto par oczu shinobi liścia z napięciem i mieszanymi uczuciami czekających na kolejne rozkazy swojej przywódczyni.
* * *
Tym czasem w wywarzonych drzwiach domu w którego wnętrzu przed trzema godzinami zniknął młody członek potężnego klanu Hyuuga, po chwili pojawił się… Neji, do którego jak na komendę podbiegła Tenten z licznymi łzami w oczach. Przez chwilę machając mu palcem przed nosem i coś mówiąc, zaraz rzuciła mu się na szyję. Gdy młoda para już się wyściskała i w końcu podeszli bliżej, po chwili odezwał się Yamato.
- A twoja kuzynka?
- Właśnie, co z nią??!
Obok momentalnie pojawiła się Sakura. Brunet spojrzawszy w ich kierunku, zaraz szeroko się uśmiechnął po czym zwróciwszy głowę w stronę z której przyszedł, by po kilku minutach milczenia, w końcu udzielić odpowiedzi.
- Zaraz wyjdą.
Zielonooka zdziwiwszy się na liczbę mnogą w zdaniu jakie wypowiedział jej białooki przyjaciel, gdy w końcu do niej dotarło co usłyszała…
- Jak to? – Spytała. – Nie rozumiem!
* * *
Dziewczyna na moich rękach, z którą właśnie przedzieram się przez rozwalone pomieszczenie, chyba zemdlała… ale gdy wszedłem do światła momentalnie zrozumiałem, że się pomyliłem. Hinata po prostu opatuliwszy się dokładnie moim płaszczem, jednocześnie oparła głowę o mój tors i zamknęła oczy. Mając dziwne przeczucie, że ona jednak może wiedzieć kim tak naprawdę jestem, po chwili zacząłem rozpatrywać w głowie ewentualne wyjawienie jej swojej tożsamości.
„Co jak co… ale ukrywanie się przed najbliższymi i jak na razie jedynymi, prawdziwymi przyjaciółmi, nie za bardzo mi odpowiada.” – Pomyślałem, jednocześnie przywracając fragment ze wspomnień jakie towarzyszą mi zawsze i wszędzie. – „Takie uczucie chodzi za mną od chwili wstąpienia do ANBU. Choć od tamtej pory byłem tylko na jednej… poważnej i do tego niby samobójczej misji, to gdy przed kilkoma dniami Tsunade zaproponowała mi zostanie dowódcą elitarnych oddziałów, wielce mnie tym zaskoczyła. Tłumacząc jej, że chyba jeszcze za wcześnie abym obejmował dowództwo nad jakimś oddziałem, ona zaraz wytoczyła ciężkie działo, że brakuje jej odpowiedzialnych ludzi, a mnie za takiego w tym momencie uważa…” – Nagle moje rozmyślania zakłóciło przewrócone krzesło, o które miałem pecha się potknąć. Utrzymawszy jednak równowagę, dopiero po chwili poczułem piekący ból na kości piszczelowej. Nie mogąc się w nijaki sposób schylić i rozmasować tego miejsca, dalej sunąc z nieco kwaśna miną, zaraz powróciłem do swych wspomnień. – „Choć nie zgadzam się z jej zdaniem, to co miałem robić?? Wziąłem to wyzwanie na swoje barki i od razu tego pożałowałem.” – Gdy jeszcze raz spojrzałem z pod maski na milczącą i wielce zarumienioną białooką, od razu przyszła mi do głowy inna myśl, teraz już odpowiadająca na zadanie jakie jeszcze przede mną stoi nierozwiązane. – „W sumie przydałby mi się w drużynie ktoś z jej umiejętnościami. Może sekretna technika rodu Hyuuga nie jest u Hinaty tak dobrze opanowana jak u jej kuzyna czy ojca, ale przecież nie to jest najważniejsze. Dziewczyna świetnie walczy wręcz i z posługiwaniem się bronią białą też nie ma większego problemu, choć można by ją jeszcze podszkolić. Oczywiście wszystkie braki w swoich umiejętnościach rekompensuje nienaganną urodą, co mnie dodatkowo podbudowuje.” – Na tą myśl, mimowolnie na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. – „Lecz jeśli ją wybiorę i ona by się zgodziła, to miałbym już w przyszłej drużynie dwie, naprawdę ładne dziewczyny. Czy to aby nie za wiele jak na moje nerwy? To się dopiero okaże w czasie naszej współpracy. A jak na razie, to nim Hinata usłyszy z moich ust słowa zachęty do wstąpienia w nasze szeregi, czekać będzie ją jeszcze mały sprawdzian z mojej strony.”
Tym akcentem zakończyłem rozmyślanie, gdyż minąwszy stare, drewniane schody, zaraz skręciłem w prawo, a potem jeszcze w lewo i w końcu postawiłem stopę po za progiem tego upiornego miejsca. Zaraz po tym, zapomniałem o bolącej nodze. Zobaczywszy przed domem ciało jakiejś kobiety, ku mojej uciesze… leżącej twarzą do ziemi, momentalnie powrócił mi przed oczy makabryczny widok zamordowanego, gołego mężczyzny. Zaraz przyszło mi do głowy, że podobny widok można zapewne zobaczyć w pozostałych domach. Wzdrygnąwszy się na tą myśl, błyskawicznie poczułem zimny dreszcz przeszywający moje plecy na wskroś, a potem nową falę mdłości. Nagle, znikąd koło mnie pojawił się jakiś ANBU w masce kota i mi zasalutował. Bez ostrzeżenia i zbędnych słów przekazałem mu na chwilę trzymaną dziewczynę, po czym odwróciłem się do niego tyłem i ponownie zwymiotowałem za stertę kamieni. – „Jeśli przyjdzie mi zwymiotować jeszcze trzeci raz dzisiejszego dnia, to w końcu będę taki głodny, że aż wściekły na wszystko i wszystkich!”
- Aka Kitsune!!
Nagle usłyszałem krzyk układający się w moje pseudo-imię. Otrząsnąwszy się, zaraz wytarłem wargi w jakiś materiał który akurat zalegał w mojej kieszeni, po czym zasłoniłem twarz maską lisa i odebrałem Hinate z rąk potencjalnego podwładnego. Powłóczywszy wzrokiem w stronę źródła z którego mnie zawołano, momentalnie stanąłem jak wryty, choć zaraz ruszyłem się z miejsca. Widok tylu shinobi Liścia jakoś nie specjalnie mnie zadziwił, ale gdy spojrzałem tam gdzie patrzy akurat większość z nich, tym razem ponownie stanąłem w miejscu i to już na dobre.
- Aka Kitsune!
Po chwili podbiegła do mnie Sakura.
„Jak to dobrze, że ona jeszcze nie zapomniała o danym mi słowie i nadal przy wszystkich zwracała się do mnie właśnie w ten sposób, choć z drugiej strony to imię kompletnie do mnie nie pasuje. Nawet nie wiem skąd mi ono przyszło do głowy!!” – Zakląłem w myślach i spojrzałem ku zielonookiej.
- O co chodzi?
Spytałem spokojnie, a ona spojrzała na mnie jak na kompletnego idiotę. Cóż, Sakura dawno w ten sposób na mnie nie patrzyła, nie mówiąc już o biciu mnie bez powodu. Oczywiście, różowo włosa chyba nie rzuci się na mnie z pięściami w obecności tylu innych ANBU, gdyż mogli by to źle odebrać… choć z drugiej strony widząc jej poważną minę, mógłbym przysiąc, że zaraz mi się za coś oberwie. Lecz jednak nie, dziewczyna po chwili uśmiechnęła się do mnie tajemniczo i zaraz spuściła wzrok na trzymaną przeze mnie kunoichi.
- Hinata?! Co Ci się stało??! – Krzyknęła i delikatnie odchyliła brzeg płaszcza ukrywającego twarz kruczowłosej.
„Dziwne, ale odkąd wziąłem ją na ręce, to jeszcze ani razu nie poczułem zmęczenia w mięśniach ramion. Nie uważam się za kogoś wybitnie umięśnionego i nadludzko silnego, ale to zjawisko sprowadza mnie do głębokich przemyśleń.”
 Zamyśliwszy nie chwilę, nagle ktoś mnie szturchnął w ramię. Gdy powróciłem do otaczającej mnie rzeczywistości, momentalnie moich uszu dotknął przenikliwy głos Haruno.
- …ej, słuchasz mnie?! Dlaczego Hinata jest w samej bieliźnie??!
Dziewczyna raczej szepnęła niż wypowiedziała to zdanie pełnym głosem i nawet wiem dlaczego. Samemu nie znając odpowiedzi na to pytanie, jedynie rzuciłem jej przeciągłe spojrzenie i nic nie powiedziałem. Kunoichi wytrzymawszy przez chwilę mój wzrok zaraz odwróciła swój i ponownie spojrzała na Hinatę. Białooka kompletnie nie przejmując się jej wzrokiem, jedynie jeszcze mocniej przytuliła głowę do mojej piersi. Nie wiem czemu, ale w jakiś niewyjaśniony sposób czuję, że mógłbym ją tak trzymać wieczność, ale niestety… przeliczywszy się co do swojej wytrzymałości, zaraz poczułem powoli narastające odrętwienie rąk.
- Panno Hyuugo, proszę wybaczyć, ale muszę cię gdzieś położyć, ponieważ… – Zacząłem mówić tonem, który wyraźnie zaskoczył dziewczyny i chyba obydwie poczuły, że jednak nie jestem tym za którego mnie uważają, gdyż momentalnie zostałem obdarowany zaskoczonymi spojrzeniami. – …moje ręce nie mają nieskończonej wytrzymałości.
Końcówkę zdania walnąłem prosto z mostu, o co mi chodzi. Bez ogródek, by Hinata wiedziała, że ja to nie ja. Nie wiem po co cały ten cyrk z modulowaniem głosu i swojego zachowania, ale żeby Hokage nie widziała że próbuję się wyłamać, to jestem zmuszony właśnie tak się zachowywać wobec swoich przyjaciół. Przejechawszy szybko wzrokiem po najbliższym otoczeniu, zaraz dostrzegłem dogodne miejsce do ułożenia Hinaty. Na zielonej trawce… chyba jedynym skrawku gołej ziemi, jeszcze nie zasypanym przez otaczający gruz i setki trupów. Zbliżywszy się w tamtym kierunku, zaraz delikatnie ułożyłem trzymaną dziewczynę na ziemi, bacząc by zakrywający ją płaszcz nie odsłonił ani skrawka jej pięknego ciała. Zmieniwszy postawę do przyklękniętej na jedno kolano, zaraz w zamyśleniu zacząłem przyglądać się twarzy białookiej. Hinata wyraźnie speszona moim bez ostentacyjnym gapieniem się na nią, momentalnie zrobiła się czerwona jak burak.
- I co teraz??
Pomyślałem na głos. Zielonooka stojąca dotychczas nad nami z dość, jak na nią, dziwnym wyrazem twarzy, pełnym wątpliwości i chyba lekkiej zazdrości, nagle gdzieś zniknęła. Nie wiem czemu, ale kompletnie się teraz tym nie przejmuję i wciąż przyglądając się Hinacie, zaraz poczułem delikatne szturchnięcie w ramię. Gdy się obejrzałem, momentalnie pod nos mojej maski zostało podsunięte zgubione ubranie kruczowłosej, skrzętnie złożone w kostkę.
- Kitsune-san, znalazłam to… czego moja przyjaciółka teraz TAK potrzebuje!
Powiedziała Sakura dobitnie zaznaczając słowo „tak”, po czym gdy odebrałem od niej ciuch, dziewczyna nagle odwróciła się na pięcie i odeszła w tylko sobie znanym kierunku. Zdziwiwszy się niesłychanie na jej podejrzane zachowanie, zaraz przyszła mi do głowy jedna myśl. – „Sakura jest zazdrosna?? Niee…” – Pomyślałem, a po chwili wzruszyłem ramionami na ten nieco absurdalny fakt i zwróciwszy się ku białookiej, momentalnie stanąłem przed poważnym dylematem.
„Ciekawe, jak ona niby ma się teraz ubrać… nie wzbudzając wszechobecnego ZAINTERESOWANIA???!!” – Łobuzerski uśmiech wypłynął na moje usta.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Mnie się zdaje, czy ten i poprzedni odcinek, to jedne z najlepszych jakie dotychczas napisałem? Nie wiem tego, ale mam takie przeświadczenie, że jednak tak. No cóż, nie mnie to oceniać. Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do komentowania.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    oj Naru nie wkurzaj Sakury... nie żal mi Kiby normalnie to mu się należało za to co powiedział no i Tsunade osobiście się pojawiła nam....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń