NO TO CZAS NA 129 ODCINEK
MOJEJ SKROMNEJ OPOWIEŚCI O ŻYCIU NARUTO UZUMAKIEGO ^^. Dziś będzie nieco więcej
„lania wody” niż zwykle, a to dlatego że chciałem opisać kilka ważnych faktów,
które zostały wcześniej pominięte.
PS. – Poniższy post ponownie dedykuję czytelniczce NATACHI i
CASS.
<<< Odcinek ukazał się 24 czerwca 2009
roku >>>
Gdy po chwili nic się nie stało i
kunoichi na powrót schowała niepotrzebnie wyciągniętą broń, zaraz tuż przed nią
pojawiło się czterech shinobi w ceramicznych maskach ANBU i czarnych
płaszczach. Wystraszona dziewczyna, aż upadła na ziemię z wrażenia. Patrząc
kompletnie zdębiałym wzrokiem na mężczyzn, zaraz spojrzała w kierunku Hatake,
który jedynie wzruszył ramionami i również poważnie zdziwiony, zaczął drapać
się po głowie.
Koło czerwonej ze złości
blondynki i poważnie krwawiącego Kiby, zaraz pojawiła się kolejna czwórka
identycznych shinobi, a ich maski przedstawiają… każda inne zwierzę. Równie
poważnie wystraszona Yamanaka, jedynie krzyknęła piskliwie i uciekła w pobliże
Nary, który z kolei z miną godną pożałowania od razu począł ją od siebie odganiać.
Za plecami Yamato i Hatake oraz w
koło pozostałych pojawiła się jeszcze setka innych wojowników w zielonych
kamizelkach i maskach ANBU, Ukrytej Wioski Liścia. Momentalnie zapanowała
całkowita konsternacja i brak zrozumienia w sytuacji. Shizune rozglądając się
gorączkowo do koła, po chwili…
- C-co się dzieje??!
…spytała kompletnie
zdezorientowana.
- GODAIME HOKAGE KONOHA-GAKURE NO SATO, TSUNADE-SAMA… PRZYBYWA
NA OSOBISTY REKONESANS W SYTUACJI!!!!
Niespodziewanie odpowiedział
jeden z ANBU, krzycząc na całą okolicę, a w chwilę potem w środku całej
zbieraniny ludzi pojawiła się postać w białym płaszczu z czerwonymi płomieniami
przy dolnej krawędzi i szerokim kapeluszu na głowie, w tych samych kolorach. Co
ciekawsze, jej osobista ochrona to nie kolejni członkowie elitarnych oddziałów,
tylko dwaj Upiorni żołnierze Samurajowie, którzy trzymając dłonie zaciśnięte na
swych powyciąganych i gotowych do walki, katanach… dokładnie lustrują
najbliższe otoczenie. Brązowooka kobieta, nie zważając na zdziwione i pytające
spojrzenia swoich podkomendnych, z żołnierzami nie odstępującymi jej na krok,
przeszła przez okalający ją tłum shinobi i wdrapawszy się na jakąś większą górę
gruzu, spojrzała na panoramę zburzonego miasta i dziesiątków setek trupów
walających się na ulicach.
- Mój Boże!!
Szepnęła, a jej głos przepełniony
goryczą powoli przeszył powietrze. Kobieta patrząc przez chwilę na ten
porażający widok, po chwili poczuła jak uginają się pod nią kolana. Spojrzawszy
jeszcze raz na rumowisko, nagle po policzku spłynęła jej gorzka łza. Zaraz kolejna
i jeszcze kilka, aż w końcu jej oczy nieco zaczerwieniły się. Klęcząc przez
chwilę, kobieta zaraz podniosła się z zimnego kamienia, po czym otrzepała
spodnie swego luźnego ubioru. Całą tą scenę obejrzało ponad sto par oczu
shinobi liścia z napięciem i mieszanymi uczuciami czekających na kolejne
rozkazy swojej przywódczyni.
* * *
Tym czasem w wywarzonych drzwiach
domu w którego wnętrzu przed trzema godzinami zniknął młody członek potężnego
klanu Hyuuga, po chwili pojawił się… Neji, do którego jak na komendę podbiegła
Tenten z licznymi łzami w oczach. Przez chwilę machając mu palcem przed nosem i
coś mówiąc, zaraz rzuciła mu się na szyję. Gdy młoda para już się wyściskała i w
końcu podeszli bliżej, po chwili odezwał się Yamato.
- A twoja kuzynka?
- Właśnie, co z nią??!
Obok momentalnie pojawiła się Sakura.
Brunet spojrzawszy w ich kierunku, zaraz szeroko się uśmiechnął po czym
zwróciwszy głowę w stronę z której przyszedł, by po kilku minutach milczenia, w
końcu udzielić odpowiedzi.
- Zaraz wyjdą.
Zielonooka zdziwiwszy się na
liczbę mnogą w zdaniu jakie wypowiedział jej białooki przyjaciel, gdy w końcu
do niej dotarło co usłyszała…
- Jak to? – Spytała. – Nie
rozumiem!
* * *
Dziewczyna na moich rękach, z
którą właśnie przedzieram się przez rozwalone pomieszczenie, chyba zemdlała…
ale gdy wszedłem do światła momentalnie zrozumiałem, że się pomyliłem. Hinata
po prostu opatuliwszy się dokładnie moim płaszczem, jednocześnie oparła głowę o
mój tors i zamknęła oczy. Mając dziwne przeczucie, że ona jednak może wiedzieć
kim tak naprawdę jestem, po chwili zacząłem rozpatrywać w głowie ewentualne wyjawienie
jej swojej tożsamości.
„Co
jak co… ale ukrywanie się przed najbliższymi i jak na razie jedynymi,
prawdziwymi przyjaciółmi, nie za bardzo mi odpowiada.” – Pomyślałem, jednocześnie przywracając fragment ze wspomnień
jakie towarzyszą mi zawsze i wszędzie. – „Takie
uczucie chodzi za mną od chwili wstąpienia do ANBU. Choć od tamtej pory byłem
tylko na jednej… poważnej i do tego niby samobójczej misji, to gdy przed
kilkoma dniami Tsunade zaproponowała mi zostanie dowódcą elitarnych oddziałów,
wielce mnie tym zaskoczyła. Tłumacząc jej, że chyba jeszcze za wcześnie abym
obejmował dowództwo nad jakimś oddziałem, ona zaraz wytoczyła ciężkie działo,
że brakuje jej odpowiedzialnych ludzi, a mnie za takiego w tym momencie uważa…”
– Nagle moje rozmyślania zakłóciło przewrócone krzesło, o które miałem pecha
się potknąć. Utrzymawszy jednak równowagę, dopiero po chwili poczułem piekący
ból na kości piszczelowej. Nie mogąc się w nijaki sposób schylić i rozmasować
tego miejsca, dalej sunąc z nieco kwaśna miną, zaraz powróciłem do swych
wspomnień. – „Choć nie zgadzam się z jej
zdaniem, to co miałem robić?? Wziąłem to wyzwanie na swoje barki i od razu tego
pożałowałem.” – Gdy jeszcze raz spojrzałem z pod maski na milczącą i wielce
zarumienioną białooką, od razu przyszła mi do głowy inna myśl, teraz już
odpowiadająca na zadanie jakie jeszcze przede mną stoi nierozwiązane. – „W sumie przydałby mi się w drużynie ktoś z
jej umiejętnościami. Może sekretna technika rodu Hyuuga nie jest u Hinaty tak
dobrze opanowana jak u jej kuzyna czy ojca, ale przecież nie to jest
najważniejsze. Dziewczyna świetnie walczy wręcz i z posługiwaniem się bronią
białą też nie ma większego problemu, choć można by ją jeszcze podszkolić. Oczywiście
wszystkie braki w swoich umiejętnościach rekompensuje nienaganną urodą, co mnie
dodatkowo podbudowuje.” – Na tą myśl, mimowolnie na moich ustach pojawił się
szeroki uśmiech. – „Lecz jeśli ją wybiorę
i ona by się zgodziła, to miałbym już w przyszłej drużynie dwie, naprawdę ładne
dziewczyny. Czy to aby nie za wiele jak na moje nerwy? To się dopiero okaże w
czasie naszej współpracy. A jak na razie, to nim Hinata usłyszy z moich ust
słowa zachęty do wstąpienia w nasze szeregi, czekać będzie ją jeszcze mały
sprawdzian z mojej strony.”
Tym akcentem zakończyłem
rozmyślanie, gdyż minąwszy stare, drewniane schody, zaraz skręciłem w prawo, a
potem jeszcze w lewo i w końcu postawiłem stopę po za progiem tego upiornego
miejsca. Zaraz po tym, zapomniałem o bolącej nodze. Zobaczywszy przed domem
ciało jakiejś kobiety, ku mojej uciesze… leżącej twarzą do ziemi, momentalnie
powrócił mi przed oczy makabryczny widok zamordowanego, gołego mężczyzny. Zaraz
przyszło mi do głowy, że podobny widok można zapewne zobaczyć w pozostałych
domach. Wzdrygnąwszy się na tą myśl, błyskawicznie poczułem zimny dreszcz
przeszywający moje plecy na wskroś, a potem nową falę mdłości. Nagle, znikąd
koło mnie pojawił się jakiś ANBU w masce kota i mi zasalutował. Bez ostrzeżenia
i zbędnych słów przekazałem mu na chwilę trzymaną dziewczynę, po czym
odwróciłem się do niego tyłem i ponownie zwymiotowałem za stertę kamieni. – „Jeśli przyjdzie mi zwymiotować jeszcze
trzeci raz dzisiejszego dnia, to w końcu będę taki głodny, że aż wściekły na
wszystko i wszystkich!”
- Aka Kitsune!!
Nagle usłyszałem krzyk układający
się w moje pseudo-imię. Otrząsnąwszy się, zaraz wytarłem wargi w jakiś materiał
który akurat zalegał w mojej kieszeni, po czym zasłoniłem twarz maską lisa i
odebrałem Hinate z rąk potencjalnego podwładnego. Powłóczywszy wzrokiem w
stronę źródła z którego mnie zawołano, momentalnie stanąłem jak wryty, choć
zaraz ruszyłem się z miejsca. Widok tylu shinobi Liścia jakoś nie specjalnie
mnie zadziwił, ale gdy spojrzałem tam gdzie patrzy akurat większość z nich, tym
razem ponownie stanąłem w miejscu i to już na dobre.
- Aka Kitsune!
Po chwili podbiegła do mnie
Sakura.
„Jak
to dobrze, że ona jeszcze nie zapomniała o danym mi słowie i nadal przy
wszystkich zwracała się do mnie właśnie w ten sposób, choć z drugiej strony to
imię kompletnie do mnie nie pasuje. Nawet nie wiem skąd mi ono przyszło do
głowy!!” – Zakląłem w myślach i
spojrzałem ku zielonookiej.
- O co chodzi?
Spytałem spokojnie, a ona spojrzała
na mnie jak na kompletnego idiotę. Cóż, Sakura dawno w ten sposób na mnie nie
patrzyła, nie mówiąc już o biciu mnie bez powodu. Oczywiście, różowo włosa
chyba nie rzuci się na mnie z pięściami w obecności tylu innych ANBU, gdyż
mogli by to źle odebrać… choć z drugiej strony widząc jej poważną minę, mógłbym
przysiąc, że zaraz mi się za coś oberwie. Lecz jednak nie, dziewczyna po chwili
uśmiechnęła się do mnie tajemniczo i zaraz spuściła wzrok na trzymaną przeze
mnie kunoichi.
- Hinata?! Co Ci się stało??! – Krzyknęła
i delikatnie odchyliła brzeg płaszcza ukrywającego twarz kruczowłosej.
„Dziwne,
ale odkąd wziąłem ją na ręce, to jeszcze ani razu nie poczułem zmęczenia w
mięśniach ramion. Nie uważam się za kogoś wybitnie umięśnionego i nadludzko
silnego, ale to zjawisko sprowadza mnie do głębokich przemyśleń.”
Zamyśliwszy nie chwilę, nagle ktoś mnie
szturchnął w ramię. Gdy powróciłem do otaczającej mnie rzeczywistości,
momentalnie moich uszu dotknął przenikliwy głos Haruno.
- …ej, słuchasz mnie?! Dlaczego Hinata jest w samej bieliźnie??!
Dziewczyna raczej szepnęła niż
wypowiedziała to zdanie pełnym głosem i nawet wiem dlaczego. Samemu nie znając
odpowiedzi na to pytanie, jedynie rzuciłem jej przeciągłe spojrzenie i nic nie powiedziałem.
Kunoichi wytrzymawszy przez chwilę mój wzrok zaraz odwróciła swój i ponownie
spojrzała na Hinatę. Białooka kompletnie nie przejmując się jej wzrokiem,
jedynie jeszcze mocniej przytuliła głowę do mojej piersi. Nie wiem czemu, ale w
jakiś niewyjaśniony sposób czuję, że mógłbym ją tak trzymać wieczność, ale
niestety… przeliczywszy się co do swojej wytrzymałości, zaraz poczułem powoli
narastające odrętwienie rąk.
- Panno Hyuugo, proszę wybaczyć,
ale muszę cię gdzieś położyć, ponieważ… – Zacząłem mówić tonem, który wyraźnie
zaskoczył dziewczyny i chyba obydwie poczuły, że jednak nie jestem tym za
którego mnie uważają, gdyż momentalnie zostałem obdarowany zaskoczonymi
spojrzeniami. – …moje ręce nie mają nieskończonej wytrzymałości.
Końcówkę zdania walnąłem prosto z
mostu, o co mi chodzi. Bez ogródek, by Hinata wiedziała, że ja to nie ja. Nie
wiem po co cały ten cyrk z modulowaniem głosu i swojego zachowania, ale żeby
Hokage nie widziała że próbuję się wyłamać, to jestem zmuszony właśnie tak się
zachowywać wobec swoich przyjaciół. Przejechawszy szybko wzrokiem po
najbliższym otoczeniu, zaraz dostrzegłem dogodne miejsce do ułożenia Hinaty. Na
zielonej trawce… chyba jedynym skrawku gołej ziemi, jeszcze nie zasypanym przez
otaczający gruz i setki trupów. Zbliżywszy się w tamtym kierunku, zaraz
delikatnie ułożyłem trzymaną dziewczynę na ziemi, bacząc by zakrywający ją
płaszcz nie odsłonił ani skrawka jej pięknego ciała. Zmieniwszy postawę do
przyklękniętej na jedno kolano, zaraz w zamyśleniu zacząłem przyglądać się
twarzy białookiej. Hinata wyraźnie speszona moim bez ostentacyjnym gapieniem
się na nią, momentalnie zrobiła się czerwona jak burak.
- I co teraz??
Pomyślałem na głos. Zielonooka
stojąca dotychczas nad nami z dość, jak na nią, dziwnym wyrazem twarzy, pełnym
wątpliwości i chyba lekkiej zazdrości, nagle gdzieś zniknęła. Nie wiem czemu,
ale kompletnie się teraz tym nie przejmuję i wciąż przyglądając się Hinacie,
zaraz poczułem delikatne szturchnięcie w ramię. Gdy się obejrzałem, momentalnie
pod nos mojej maski zostało podsunięte zgubione ubranie kruczowłosej, skrzętnie
złożone w kostkę.
- Kitsune-san, znalazłam to…
czego moja przyjaciółka teraz TAK potrzebuje!
Powiedziała Sakura dobitnie
zaznaczając słowo „tak”, po czym gdy odebrałem od niej ciuch, dziewczyna nagle
odwróciła się na pięcie i odeszła w tylko sobie znanym kierunku. Zdziwiwszy się
niesłychanie na jej podejrzane zachowanie, zaraz przyszła mi do głowy jedna
myśl. – „Sakura jest zazdrosna?? Niee…”
– Pomyślałem, a po chwili wzruszyłem ramionami na ten nieco absurdalny fakt i
zwróciwszy się ku białookiej, momentalnie stanąłem przed poważnym dylematem.
„Ciekawe,
jak ona niby ma się teraz ubrać… nie wzbudzając wszechobecnego ZAINTERESOWANIA???!!”
– Łobuzerski uśmiech wypłynął na moje usta.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Mnie się zdaje, czy ten i
poprzedni odcinek, to jedne z najlepszych jakie dotychczas napisałem? Nie wiem
tego, ale mam takie przeświadczenie, że jednak tak. No cóż, nie mnie to
oceniać. Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do komentowania.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńoj Naru nie wkurzaj Sakury... nie żal mi Kiby normalnie to mu się należało za to co powiedział no i Tsunade osobiście się pojawiła nam....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia