czwartek, 25 stycznia 2018

132. CZY SIĘ JASNO WYRAZIŁEM!?!

Dziś jest drugi dzień, upalnego ale i deszczowego lipca ^^. Co prawda, nie ukrywam, dziś też są moje urodziny i można śmiało powiedzieć, że z tej właśnie okazji czas na opublikowanie nowej notki.



<<< Odcinek ukazał się 2 lipca 2009 roku >>>



- Neji! Naruto i Sakura gdzieś zniknęli!
Zauważyła brunetka, gdy tylko odwróciła głowę, by spojrzeć czy wyraz twarzy zielonookiej nieco się rozweselił. Odkąd obydwie kunoichi spotkały się pod bramą i przez cała kilkugodzinną drogę, Tenten wyraźnie widziała, że jej przyjaciółkę coś trapi.
- Co!? – Hyuuga gwałtownie zatrzymał się na najbliższym drzewie, odwrócił się i uruchomił sekretną technikę Byakugan jego klanu. – Zawracamy! – Dodał po chwili namysłu i ruszył z powrotem. Jego narzeczona nie odstępując chłopaka na krok, momentalnie zobaczyła jak ten się rozgląda, by po chwili zatrzymać wzrok na jakimś punkcie daleko przed nimi. Para cofnąwszy się o kilkadziesiąt drzew, Naji w końcu ich wypatrzył i zatrzymawszy się w miejscu na jakimś grubaśnym drzewie, zaraz rzucił zaciekawione spojrzenie ku ziemi. Jego dziewczyna przystanąwszy obok niego, nie wiedząc o co chodzi, momentalnie się zaniepokoiła.
- Widziałeś ich?
- Owszem i muszę powiedzieć, że się tego po nich nie spodziewałem.
Chłopak uśmiechnął się zadziornie, po czym kiwnięciem głowy pokazał kunoichi gdzie ma patrzeć. Gdy Tenten tam spojrzała, w mgnieniu oka na jej twarz wypłynął serdeczny uśmiech.
- Czy oni nie wyglądają słodko, gdy się tak do siebie… kleją!
Hyuuga nic jej nie odpowiedział. Patrząc jak zielonooka okrakiem siedzi na leżącym pod nią blondynie i namiętnie go całuje, przez chwilę pomyślał, że oni chyba powariowali. – „Żeby robić to pod czas wykonywania misji!? To nie poważne.” – Pomyślał i z grobową miną pokręcił głową z dezaprobatą. – „Ale… co jak co, widok tej dwójki w takiej pozie, pod czas wykonywania jednoznacznej czynności, to coś raczej niespotykanego.” – Chłopak po tej myśli, jednak zaraz złagodniał z wyrazem twarzy i nawet nieznacznie się uśmiechnął. Spojrzawszy w niebo, Neji zobaczył że już się ściemnia, a że oni raczej już dziś się stąd nie ruszą, po chwili namysłu, zdecydował o rozbiciu obozu.
- Tenten… co powiesz na to, byśmy rozłożyli namioty na tym poletku?
Spytał wskazując palcem pobliską łąkę, zaraz za drzewami. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego serdecznie, po czym oboje bezszelestnie zeskoczyli koło całującej się pary i zabrali ich plecaki.
* * *
Nad wioską Skały zalęgły się gęste chmury, z których po chwili lunął rzęsisty deszcz. Można by rzec, że ich pojawienie się zasygnalizowało koniec dnia pracy i czas powrotów do domów, lecz słysząc nieprzeniknioną ciszę wydobywającą się z biura Tsuchikage, nikt nawet o czymś takim nie pomyślał. Wszyscy mieszkańcy, bez wyjątku, po dniu burzliwych wrzasków i niepokojów do nich napływających, teraz w skupieniu i strachu wyczekują dalszych wieści. Mówi się, że na wschodzi, dwa potężne mocarstwa od 3 dni są w stanie wojny i jak grom z jasnego nieba, w głowach wszystkich momentalnie pojawiło się wyobrażenie, że ten konflikt może przenieść się i na ich tereny. Starsza część społeczeństwa, doskonale pamiętając ostatnią wielką wojnę shinobi i krwawe żniwo jakie wtedy zostało zebrane po obu stronach konfliktu, wciąż jeszcze pamięta o licznych ranach, jakie do tej pory nie zostały zaleczone. Mowa tu oczywiście o ranach mentalnych. Ranach, które w społeczeństwie bardzo powoli się zaleczają, a proces ten czasem potrafi trwać przez jedno, całe pokolenie.
W niewielkim barze z ramen, sushi i innymi potrawami serwowanymi w tej części świata, usytuowanym po drugiej stronie ulicy, dokładnie na przeciwko wysokiego i masywnego budynku najwyższej władzy w tym kraju, w całkowitym skupieniu, konsumując zamówiony posiłek… siedzi dwóch mężczyzn w czarnych płaszczach i słomianych kapeluszach na głowach. Gdyby nie ich stroje, które w szeregach zwyczajnych ludzi, jak i shinobi we wszystkich wioskach, w równym stopniu zasiewają nieopisane przerażenie, to pewnie nikt by na nich nie zwrócił uwagi. Jednakże, ich pojawienie się… w głowach przyglądających się im ludzi, momentalnie rodzi pytanie – Czego tu szukają!? – Ludzie bojąc się ich o to spytać, nigdy zapewne nie poznają odpowiedzi na to podstawowe pytanie, lecz bez ostentacyjne gapienie się, też im nie pomoże w znalezieniu odpowiedzi, a jedynie tylko może kogoś zdenerwować.
- Itachi, czy mogę zabić kolesia siedzącego pod ścianą!?
Nagle odezwał się jeden z nich, a jego słowa przepełnione rządzą mordu, przeszyły powietrze zalęgające w pomieszczeniu i w mgnieniu oka dotarły do uszy wszystkich pozostałych klientów baru. Jak na komendę, wlepione w nich spojrzenia, w jednej chwili zostały poodwracane lub spuszczone. Mężczyzna siedzący naprzeciwko swojego towarzysza, najwyraźniej mającego bardzo słabą wytrzymałość na bezczelność innych, jedynie podniósł ceramiczny kubek do ust i powoli wypił jego zawartość.
- Jeśli sprawi ci to przyjemność.
Rzucił czarno włosy od niechcenia. Jego towarzysz momentalnie uśmiechnął się szyderczo i tym razem to on spojrzał na swoją potencjalną ofiarę. Gdy ich spojrzenia się spotkały, Kisame momentalnie wstał i w mgnieniu oka pojawił się tuż przy mężczyźnie, przystawiając do gardła odwinięte ostrze swojego wielgachnego miecza.
- Oto, co spotyka tych… którzy bezczelnie się na mnie gapią!!
Missing-nin, z oczu wystraszonego mieszkańca wioski Ukrytej Skały, wyczytał nieopisane przerażenie, lecz to go nie zniechęciło, a jedynie zachęciło do wykonania wyroku. Ścisnąwszy dłoń na rękojeści miecza, Hoshigaki zaraz rozpłatał mężczyźnie gardło, a gdy czubek długiego ostrza zahaczył o głęboką już ranę, momentalnie po podłodze poturlała się odrąbana głowa. W jednej chwili… ściana, stół i podłoga zostały zarzygane fontanną szkarłatnej cieczy jaka trysnęła w momencie cięcia.
- Ktoś jeszcze życzy sobie ekspresowe wysłanie go na tamten świat!??
Mężczyzna mówiąc to, wyprostował się i omiótł spojrzeniem zaciemnione pomieszczenie. Oczywiście, wśród przerażonych obywateli kraju Ziemi nie obyło się bez krótkich spojrzeń, ale gdy Kisame podniósł zakrwawiony miecz do góry, momentalnie ponownie spojrzenia zostały poukrywane.
- Nikt!?
Jego ton wydał się nieco zasmucony i wielce rozczarowany.
- Kisame wystarczy! Idziemy stąd!
Rzucił starszy Uchiha, po czym wstał, o dziwo zostawił pieniądze na blacie stołu i powoli skierował się ku wyjściu. Jego towarzysz zmierzywszy go trochę niezadowolonym wzrokiem, zaraz jednak wzruszył ramionami, zarzucił broń na plecy i poczłapał w ślad za kompanem. Gdy obaj zniknęli w ciemnościach ulewnego deszczu panującego na zewnątrz, momentalnie z wnętrza baru wydobyły się krzyki i wrzaski, a po chwili poczęli na dwór wybiegać wystraszeni na śmierć ludzie.
* * *
- Z twojej opowieści wynika taka konkluzja, że gdybyśmy mieli ten miecz, to mielibyśmy władzę nad armią zdolną podbić każde państwo? Czy tak!?
- Dokładnie.
- Rozumiem… – Tsuchikage z westchnięciem rozsiadł się na swym fotelu, po czym splątawszy palce dłoni na wysokości nosa, ze wzrokiem wlepionym w jakiś bliżej nieokreślony punkt na ścianie, na chwilę popadł w głęboką zadumę. – …tylko jedno mnie zastanawia.
- Mianowicie??
- Kto obecnie jest w jego posiadaniu?
- Z tego co się dowiedziałem, a zdobycie takich informacji wymagało użycia przeze mnie nieco brutalniejszych metod przesłuchań, to obecnie nosi go i używa nie jaki Naruto Uzumaki, shinobi Ukrytego Liścia. – Wyjaśnił Yakiwa.
- Co o nim wiemy!?
- Nie wiele. Nie ma rodziny, jest jedynakiem. Ma około dziewiętnastu lat. Dobry z niego ninja, odkąd posiada miecz Upiornej Armii… cóż używa ich dość często, nawet do bardzo błahych zadań. – Czarnowłosy z zamkniętymi oczami, przeszukał w głowie zasoby pamięci i wyrecytował to co wg niego najważniejsze o blondynie. – A i jest jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz jakiej możemy się po nim spodziewać, a jaka z pewnością robi z niego bardzo niebezpiecznego przeciwnika.
Brunet w stroju Kage momentalnie utkwił zaciekawione i coraz bardziej napięte spojrzenie w swym przyjacielu. Po chwili przyglądania mu się z uwagą, mężczyzna niespodziewanie wstał i podszedł do uchylonego okna. Rzuciwszy okiem na swoją rodzinną wioskę, jednocześnie przybrał pozę głęboko zamyślonego człowieka.
- Co to takiego!? – Spytał po chwili milczenia.
- Ten chłopak jest Jinchuuriki Kyuubiego.
- Że co!!??? I ty mi dopiero teraz o tym mówisz!!?? – Krzyknął Akinori, jednocześnie odwracając się przodem do swego rozmówcy. – To diametralnie wszystko zmienia! Nim dokonamy jakichś nowych poczynać względem Konohy czy Suny, wpierw musimy coś z tym fantem zrobić!! Wiesz co mam na myśli, prawda!??
Mężczyzna w masce pokręcił głową.
- A to, że ten… Naruto Uzumaki od teraz jest celem numerem 1 naszych działań i jak najszybciej musi zostać WYELIMINOWANY!!! DO KOŃCA TEGO TYGODNIA CHCĘ MIEĆ TU NA BIURKU… – Brunet uderzył otwartą dłonią w blat. – …RAPORT ŚWIADCZĄCY O ŚMIERCI TEGO SMARKACZA!!!! CZY SIĘ JASNO WYRAZIŁEM!?!!
- JAK SŁOŃCE!!!!
Yakiwa odkrzyknął podrywając się do wyprostu. Zasalutowawszy, po chwili szybko wyszedł z biura, by jeszcze dziś wydąć odpowiednie rozkazy swoim ludziom. Gdy drzwi się za nim zatrzasnęły, Fukao podszedł powoli do okna i odetchnąwszy kilka razy głębiej, mokrym powietrzem, ze wzrokiem wlepionym w jakiś punkt na horyzoncie, popadł w zadumę nad wydanym rozkazem zabicia twardogłowego blondyna z Konoha-Gakure.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, haha Neji to piękną scenkę zastał, co tak byli zaobserwowani sobą że nie zauważyli zniknięcia plecaków... oj, oj mam nadzieję że Tsuchikage gorzko pożałuje tej decyzji, jak dla mnie takimi działaniami sprowadza na wioskę wojne, bo jak Sauna i Konoha wyjaśnią te ataki i połącza siły to właśnie tam się skierują...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń