Dziś jest drugi dzień,
upalnego ale i deszczowego lipca ^^. Co prawda, nie ukrywam, dziś też są moje
urodziny i można śmiało powiedzieć, że z tej właśnie okazji czas na
opublikowanie nowej notki.
<<< Odcinek ukazał się 2 lipca 2009
roku >>>
- Neji! Naruto i Sakura gdzieś
zniknęli!
Zauważyła brunetka, gdy tylko
odwróciła głowę, by spojrzeć czy wyraz twarzy zielonookiej nieco się
rozweselił. Odkąd obydwie kunoichi spotkały się pod bramą i przez cała
kilkugodzinną drogę, Tenten wyraźnie widziała, że jej przyjaciółkę coś trapi.
- Co!? – Hyuuga gwałtownie
zatrzymał się na najbliższym drzewie, odwrócił się i uruchomił sekretną
technikę Byakugan jego klanu. – Zawracamy! – Dodał po chwili namysłu i ruszył z
powrotem. Jego narzeczona nie odstępując chłopaka na krok, momentalnie
zobaczyła jak ten się rozgląda, by po chwili zatrzymać wzrok na jakimś punkcie
daleko przed nimi. Para cofnąwszy się o kilkadziesiąt drzew, Naji w końcu ich
wypatrzył i zatrzymawszy się w miejscu na jakimś grubaśnym drzewie, zaraz
rzucił zaciekawione spojrzenie ku ziemi. Jego dziewczyna przystanąwszy obok
niego, nie wiedząc o co chodzi, momentalnie się zaniepokoiła.
- Widziałeś ich?
- Owszem i muszę powiedzieć, że
się tego po nich nie spodziewałem.
Chłopak uśmiechnął się
zadziornie, po czym kiwnięciem głowy pokazał kunoichi gdzie ma patrzeć. Gdy
Tenten tam spojrzała, w mgnieniu oka na jej twarz wypłynął serdeczny uśmiech.
- Czy oni nie wyglądają słodko,
gdy się tak do siebie… kleją!
Hyuuga nic jej nie odpowiedział.
Patrząc jak zielonooka okrakiem siedzi na leżącym pod nią blondynie i namiętnie
go całuje, przez chwilę pomyślał, że oni chyba powariowali. – „Żeby robić to pod czas wykonywania misji!?
To nie poważne.” – Pomyślał i z grobową miną pokręcił głową z dezaprobatą.
– „Ale… co jak co, widok tej dwójki w
takiej pozie, pod czas wykonywania jednoznacznej czynności, to coś raczej
niespotykanego.” – Chłopak po tej myśli, jednak zaraz złagodniał z wyrazem
twarzy i nawet nieznacznie się uśmiechnął. Spojrzawszy w niebo, Neji zobaczył
że już się ściemnia, a że oni raczej już dziś się stąd nie ruszą, po chwili
namysłu, zdecydował o rozbiciu obozu.
- Tenten… co powiesz na to, byśmy
rozłożyli namioty na tym poletku?
Spytał wskazując palcem pobliską
łąkę, zaraz za drzewami. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego serdecznie, po
czym oboje bezszelestnie zeskoczyli koło całującej się pary i zabrali ich
plecaki.
* * *
Nad wioską Skały zalęgły się
gęste chmury, z których po chwili lunął rzęsisty deszcz. Można by rzec, że ich
pojawienie się zasygnalizowało koniec dnia pracy i czas powrotów do domów, lecz
słysząc nieprzeniknioną ciszę wydobywającą się z biura Tsuchikage, nikt nawet o
czymś takim nie pomyślał. Wszyscy mieszkańcy, bez wyjątku, po dniu burzliwych
wrzasków i niepokojów do nich napływających, teraz w skupieniu i strachu
wyczekują dalszych wieści. Mówi się, że na wschodzi, dwa potężne mocarstwa od 3
dni są w stanie wojny i jak grom z jasnego nieba, w głowach wszystkich
momentalnie pojawiło się wyobrażenie, że ten konflikt może przenieść się i na
ich tereny. Starsza część społeczeństwa, doskonale pamiętając ostatnią wielką
wojnę shinobi i krwawe żniwo jakie wtedy zostało zebrane po obu stronach
konfliktu, wciąż jeszcze pamięta o licznych ranach, jakie do tej pory nie
zostały zaleczone. Mowa tu oczywiście o ranach mentalnych. Ranach, które w
społeczeństwie bardzo powoli się zaleczają, a proces ten czasem potrafi trwać
przez jedno, całe pokolenie.
W niewielkim barze z ramen, sushi
i innymi potrawami serwowanymi w tej części świata, usytuowanym po drugiej
stronie ulicy, dokładnie na przeciwko wysokiego i masywnego budynku najwyższej
władzy w tym kraju, w całkowitym skupieniu, konsumując zamówiony posiłek…
siedzi dwóch mężczyzn w czarnych płaszczach i słomianych kapeluszach na
głowach. Gdyby nie ich stroje, które w szeregach zwyczajnych ludzi, jak i
shinobi we wszystkich wioskach, w równym stopniu zasiewają nieopisane
przerażenie, to pewnie nikt by na nich nie zwrócił uwagi. Jednakże, ich
pojawienie się… w głowach przyglądających się im ludzi, momentalnie rodzi pytanie
– Czego tu szukają!? – Ludzie bojąc się ich o to spytać, nigdy zapewne nie
poznają odpowiedzi na to podstawowe pytanie, lecz bez ostentacyjne gapienie
się, też im nie pomoże w znalezieniu odpowiedzi, a jedynie tylko może kogoś
zdenerwować.
- Itachi, czy mogę zabić kolesia
siedzącego pod ścianą!?
Nagle odezwał się jeden z nich, a
jego słowa przepełnione rządzą mordu, przeszyły powietrze zalęgające w
pomieszczeniu i w mgnieniu oka dotarły do uszy wszystkich pozostałych klientów
baru. Jak na komendę, wlepione w nich spojrzenia, w jednej chwili zostały poodwracane
lub spuszczone. Mężczyzna siedzący naprzeciwko swojego towarzysza, najwyraźniej
mającego bardzo słabą wytrzymałość na bezczelność innych, jedynie podniósł ceramiczny
kubek do ust i powoli wypił jego zawartość.
- Jeśli sprawi ci to przyjemność.
Rzucił czarno włosy od
niechcenia. Jego towarzysz momentalnie uśmiechnął się szyderczo i tym razem to
on spojrzał na swoją potencjalną ofiarę. Gdy ich spojrzenia się spotkały,
Kisame momentalnie wstał i w mgnieniu oka pojawił się tuż przy mężczyźnie,
przystawiając do gardła odwinięte ostrze swojego wielgachnego miecza.
- Oto, co spotyka tych… którzy bezczelnie
się na mnie gapią!!
Missing-nin, z oczu wystraszonego
mieszkańca wioski Ukrytej Skały, wyczytał nieopisane przerażenie, lecz to go
nie zniechęciło, a jedynie zachęciło do wykonania wyroku. Ścisnąwszy dłoń na
rękojeści miecza, Hoshigaki zaraz rozpłatał mężczyźnie gardło, a gdy czubek długiego
ostrza zahaczył o głęboką już ranę, momentalnie po podłodze poturlała się
odrąbana głowa. W jednej chwili… ściana, stół i podłoga zostały zarzygane
fontanną szkarłatnej cieczy jaka trysnęła w momencie cięcia.
- Ktoś jeszcze życzy sobie
ekspresowe wysłanie go na tamten świat!??
Mężczyzna mówiąc to, wyprostował
się i omiótł spojrzeniem zaciemnione pomieszczenie. Oczywiście, wśród
przerażonych obywateli kraju Ziemi nie obyło się bez krótkich spojrzeń, ale gdy
Kisame podniósł zakrwawiony miecz do góry, momentalnie ponownie spojrzenia
zostały poukrywane.
- Nikt!?
Jego ton wydał się nieco zasmucony
i wielce rozczarowany.
- Kisame wystarczy! Idziemy stąd!
Rzucił starszy Uchiha, po czym
wstał, o dziwo zostawił pieniądze na blacie stołu i powoli skierował się ku
wyjściu. Jego towarzysz zmierzywszy go trochę niezadowolonym wzrokiem, zaraz
jednak wzruszył ramionami, zarzucił broń na plecy i poczłapał w ślad za
kompanem. Gdy obaj zniknęli w ciemnościach ulewnego deszczu panującego na
zewnątrz, momentalnie z wnętrza baru wydobyły się krzyki i wrzaski, a po chwili
poczęli na dwór wybiegać wystraszeni na śmierć ludzie.
* * *
- Z twojej opowieści wynika taka
konkluzja, że gdybyśmy mieli ten miecz, to mielibyśmy władzę nad armią zdolną
podbić każde państwo? Czy tak!?
- Dokładnie.
- Rozumiem… – Tsuchikage z
westchnięciem rozsiadł się na swym fotelu, po czym splątawszy palce dłoni na
wysokości nosa, ze wzrokiem wlepionym w jakiś bliżej nieokreślony punkt na
ścianie, na chwilę popadł w głęboką zadumę. – …tylko jedno mnie zastanawia.
- Mianowicie??
- Kto obecnie jest w jego
posiadaniu?
- Z tego co się dowiedziałem, a
zdobycie takich informacji wymagało użycia przeze mnie nieco brutalniejszych
metod przesłuchań, to obecnie nosi go i używa nie jaki Naruto Uzumaki, shinobi
Ukrytego Liścia. – Wyjaśnił Yakiwa.
- Co o nim wiemy!?
- Nie wiele. Nie ma rodziny, jest
jedynakiem. Ma około dziewiętnastu lat. Dobry z niego ninja, odkąd posiada
miecz Upiornej Armii… cóż używa ich dość często, nawet do bardzo błahych zadań.
– Czarnowłosy z zamkniętymi oczami, przeszukał w głowie zasoby pamięci i
wyrecytował to co wg niego najważniejsze o blondynie. – A i jest jeszcze jedna,
bardzo ważna rzecz jakiej możemy się po nim spodziewać, a jaka z pewnością robi
z niego bardzo niebezpiecznego przeciwnika.
Brunet w stroju Kage momentalnie
utkwił zaciekawione i coraz bardziej napięte spojrzenie w swym przyjacielu. Po
chwili przyglądania mu się z uwagą, mężczyzna niespodziewanie wstał i podszedł
do uchylonego okna. Rzuciwszy okiem na swoją rodzinną wioskę, jednocześnie
przybrał pozę głęboko zamyślonego człowieka.
- Co to takiego!? – Spytał po
chwili milczenia.
- Ten chłopak jest Jinchuuriki Kyuubiego.
- Że co!!??? I ty mi dopiero
teraz o tym mówisz!!?? – Krzyknął Akinori, jednocześnie odwracając się przodem
do swego rozmówcy. – To diametralnie wszystko zmienia! Nim dokonamy jakichś
nowych poczynać względem Konohy czy Suny, wpierw musimy coś z tym fantem
zrobić!! Wiesz co mam na myśli, prawda!??
Mężczyzna w masce pokręcił głową.
- A to, że ten… Naruto Uzumaki od
teraz jest celem numerem 1 naszych działań i jak najszybciej musi zostać
WYELIMINOWANY!!! DO KOŃCA TEGO TYGODNIA CHCĘ MIEĆ TU NA BIURKU… – Brunet
uderzył otwartą dłonią w blat. – …RAPORT ŚWIADCZĄCY O ŚMIERCI TEGO SMARKACZA!!!!
CZY SIĘ JASNO WYRAZIŁEM!?!!
- JAK SŁOŃCE!!!!
Yakiwa odkrzyknął podrywając się
do wyprostu. Zasalutowawszy, po chwili szybko wyszedł z biura, by jeszcze dziś
wydąć odpowiednie rozkazy swoim ludziom. Gdy drzwi się za nim zatrzasnęły,
Fukao podszedł powoli do okna i odetchnąwszy kilka razy głębiej, mokrym powietrzem,
ze wzrokiem wlepionym w jakiś punkt na horyzoncie, popadł w zadumę nad wydanym
rozkazem zabicia twardogłowego blondyna z Konoha-Gakure.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, haha Neji to piękną scenkę zastał, co tak byli zaobserwowani sobą że nie zauważyli zniknięcia plecaków... oj, oj mam nadzieję że Tsuchikage gorzko pożałuje tej decyzji, jak dla mnie takimi działaniami sprowadza na wioskę wojne, bo jak Sauna i Konoha wyjaśnią te ataki i połącza siły to właśnie tam się skierują...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia