czwartek, 25 stycznia 2018

135. Oczy czarne niczym noc

Poniższy odcinek chciałbym zadedykować czytelniczce Natachi i czytelnikowi Ametrashi ^^



<<< Odcinek ukazał się 22 lipca 2009 roku >>>



Gdy rozbrzmiał dźwięk syreny alarmowej, Sasuke biegnący w stronę wyjścia, jeszcze bardziej przyśpieszył kroku. Zaklął pod nosem. Wiedząc, że źle zrobił nie dobijając tego nieszczęśnika, teraz niebawem przekona się, jaka to armia shinobi będzie go ścigać. Chłopak przez cały czas trzymając dłoń zaciśniętą na rękojeści obnażonego miecza, z którego ostrza ścieka jeszcze świeża krew, wkrótce dotarł do rozwidlenia dróg. W lewym korytarzu czarnooki dostrzegł grupkę shinobi Ukrytego Liścia w pełnym oprzyrządowaniu czekających na rozkaz od swojego przełożonego. Spojrzawszy w prawy korytarz, na jego końcu dostrzegł kolejna grupkę, tym razem shinobi ukrywających swoje twarze za ceramicznymi maskami. W sumie, w stronę członka nieistniejącego już klanu Uchiha patrzy teraz dwadzieścia rozwścieczonych par oczu.
„Z jednej strony… mógłbym zrobić tu krwawą masakrę, pokonując tą zgraję nieudaczników w czystej walce.” – Pomyślał Sasuke, jednocześnie przygotowując się do walki. – „Ale z drugiej strony… przecież chciałem wrócić do starej drużyny, do przyjaciół którzy pewnie zdążyli już mnie znienawidzić…” – Chłopak nie dokończył myśli, gdyż w jego stronę poleciało kilka shurikenów i kunai. Wyminąwszy lecącą broń lub odbiwszy ją mieczem, gdy nie nastąpił nowy atak, Uchiha najzwyczajniej w świecie ruszył lewym korytarzem do kontrataku. Biegnąc w stronę shinobi przygotowanych do konfrontacji, czarnooki nagle zniknął wszystkim z pola widzenia.
- A kuku!
Po chwili pojawił się między zdezorientowanymi strażnikami. Chowając miecz do pochwy, w tym samym momencie zadał serie kopniaków każdemu po kolei. Nieco oszołomieni shinobi, z trudem podnosząc się z ziemi, chwyciwszy za broń zaraz rzucili się na chłopak. Sasuke finezyjnie parując ich ataki, jednocześnie każdemu po kolei począł sprzedawać porządne uderzenie brzegiem otwartej dłoni w kark. Znokautowani mężczyźni, padając jak muchy, w krótkim czasie utworzyli w korytarzu dodatkową przeszkodę. Uchiha rzuciwszy jeszcze krótkie spojrzenie ku biegnącemu w jego kierunku oddziałowi ANBU, po czym szybko pobiegł dalej. Po kilku minutach, znalazłszy upragnione wyjście z tego labiryntu korytarzy, z małą pomocą Chidori wyważył ciężkie wrota. Chłopak odwróciwszy się jeszcze w kierunku nadciągającej obławy, po chwili namysłu, rzucił w nich wszystkie shurikeny i kunaie, jakie zabrał z magazynku, po czym zniknął w blasku mocno świecącego słońca.
* * *
„Wiedziałam, że dzień taki jak ten kiedyś w końcu nastąpi…” – Pomyślała blond włosa przywódczyni Ukrytego Liścia, akurat stojąca w oknie swojego biura i patrzącą w kierunku z którego dochodzi jej uszu dźwięk syreny alarmowej.
„…dlaczego akurat teraz? W tak napiętej sytuacji, jaka panuje w kraju. Dlaczego akurat teraz musiał ktoś zwiać z więzienia!?” – Tsunade przeklinając pod nosem wszystko i wszystkich, a najbardziej swych sojuszników i wrogów, po chwili ciężkiego wzdychania, odwróciła się i podeszła do swojego biurka. Gdy kobieta chciała już usiąść, nagle ktoś zapukał w drzwi i nie czekając na zaproszenie, wparował do środka.
- Hokage-sama!! Z więzienia…
- Tak wiem.
Czarnowłosa dziewczyna zdziwiwszy się na zapewnienie swojej przełożonej, po chwili namysłu ponownie się odezwała.
- Ale Godaime mnie nie rozumie.
- Czyżby!? Przecież słyszę co jest grane! Cała wioska słyszy!!
Oburzyła się Tsunade.
- Tak, tak… ale czy wie pani kto uciekł??
Po tym pytaniu, blondyna chwilę się zastanowiła, a gdy uświadomiła sobie, że jednak nie wiem, zaraz spojrzała ku swej asystentce i pokręciła głową z dezaprobatą.
* * *
Młoda dziewczyna o oczach błękitnych jak letnie niebo, jak co rano wychodząc z domu do pracy w odbudowanej restauracji Ichiraku Ramen, gdy usłyszała echo syreny alarmowej, w pierwszej chwili się przestraszyła. Rozejrzawszy się po najbliższej okolicy, zaraz dostrzegła mieszkańców wioski z równie zaskoczonymi wyrazami twarzy co ona, patrzących w kierunku z którego dochodzi dźwięk. Nie bardzo rozumiejąc, co takiego mogło się stać, po chwili usłyszała donośny krzyk wydobywający się z wnętrza budynku Godaime Hokage. Gdy spojrzała w tamtym kierunku, chwilę potem dostrzegła jakiś mebel wylatujący przez okno wraz z szklaną przeszkodą na jego torze lotu spoczywającą. Jak dziewczyna zauważyła, było to masywne biurko.
„Biedna Tsunade-sama, znowu będzie musiała zamówić biurko u miejscowego stolarza…” – Pomyślała z kapryśnym uśmieszkiem, po chwili wzruszyła ramionami i wyruszyła w drogę do pracy po przez wioskę. – „…ciekawa jestem, co tym razem doprowadziło Godaime do wrzenia??”
Brunetka przemierzając powoli zapełniające się uliczki wioski, rozglądając się w koło, uśmiechając się do mijających ją ludzi, mijając budynek Hokage, a zaraz roztrzaskane biurko, nagle usłyszała krzyk za plecami.
- UWAGA!!
Dziewczyna nie zdążyła odpowiednio zareagować, gdy nagle ktoś na nią wpadł, przewracając ją. Zasłoniwszy odruchowo twarz rękoma, osiemnastolatka po chwili poczuła delikatny uścisk na ramionach i powolne podnoszenie jej do pionu. Odsłoniwszy oczy, momentalnie dostrzegła czarne niczym noc oczy i kamienny wyraz twarzy.
- Przepraszam.
Powiedział sprawca całego zdarzenia. W jego głosie wyczuła całkowity brak jakichkolwiek emocji. Nic mu nie odpowiedziawszy, po chwili jedynie, nieznacznie się do niego uśmiechnęła. Chłopak z początku nijak zareagował na ten gest, ale widząc, że brunetka bacznie mu się przygląda, po chwil zreflektował się.
- Jeszcze raz Cię przepraszam.
Uchiha zmusił się do uśmiechu, po czym bez słowa pobiegł dalej i zaraz zniknął za rogiem jednego z mijanych budynków.
     - Nic n-nie szkodzi… – Wymamrotała pod nosem. Stojąc jeszcze przez chwilę w całkowitym osłupieniu, zaraz ruszyła dalej, gdy po chwili wyminęła ją spora grupka shinobi Liścia, biegnących w ślad za uciekającym chłopakiem.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, och jak łatwo taki gówniarz pokonuje takie elitarne jednostki i gdzie Upiorni się podziewają... ta scena jak Uchiha wpadł na Ayname... (zapmnialam imienia dokładnego, ale chyba coś w tym stylu) przemknęło mi przez myśl że skradła jego serce ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń