czwartek, 25 stycznia 2018

131. Przepraszam!


<<< Odcinek ukazał się 30 czerwca 2009 roku >>>



Ustaliwszy z Tsunade szczegóły misji, którą niespodziewanie mi zleciła, zaraz zniknąłem w chmurze białego dymu, by sekundę później pojawić się koło Hyuugi już gotowej w swoim codziennym stroju shinobi. Odebrawszy od dziewczyny to co moje, czyli biały płaszcz dowódcy ANBU, zaraz szybko go założyłem. Gdy naciągnąłem na głowę kaptur, by na powrót ukryć swoje blond włosy, po chwili dostrzegłem niewielki rumieniec na policzkach białookiej i szeroki uśmiech na jej ustach. Pozostawiwszy ten gest bez odpowiedzi, oddaliłem się w kierunku różowowłosej dziewczyny. Kunoichi siedząc na ziemi z podkulonymi pod pierś nogami, na pierwszy rzut oka wygląda jakby płakała, lecz po przyjrzeniu się jej dokładniej, można śmiało stwierdzić, że ona po prostu nad czymś intensywnie rozmyśla.
- Sakura Haruno… masz misję.
Powiedziałem dobitnie. Zielonooka nie od razu zareagowawszy, dopiero gdy mruknąłem, to na mnie spojrzała. Patrząc sobie przez chwilę prosto w oczy, po kilku minutach dostrzegłem lekko wymuszony uśmiech powoli rysujący się na jej wargach.
- Rozumiem. A jakieś szczegóły? – Spytała, jednocześnie wstając i otrzepując tylną część swojego stroju shinobi.
- Za dziesięć minut masz się stawić przy zachodniej bramie i tam czekać na dalsze instrukcje. – Odparłem i zniknąłem w kłębie białego dymu.
Zielonooka patrząc przez chwilę, jak obłoczek dymu znika jej z przed nosa, zaraz zaczęła zastanawiać się, czy spytać blondyna o ich wzajemne zauroczenie, które w jej mniemaniu, wyraźnie przez ostatnią noc zaczęło się zmniejszać. Dziewczyna przeczuwając, że jeśli nic szybko z tym nie zrobi, to wszystko może się nagle skończyć. Ruszywszy po chwili z miejsca, Sakura jeszcze zarzuciła swój plecak na ramię i przedzierając się przez tłum innych shinobi Liścia, powoli poczęła kierować się w wyznaczonym kierunku. Gdy już tam dotarła i ponownie przystanęła w miejscu, po chwili od strony z której nadeszła, powoli zaczęła zbliżać się do niej brunetka z dwoma kokami na głowie.
- Ohayo Sakura.
- Ohayo…
Różowo włosa odparła nieco smętnie, co tyko zaciekawiło brązowooką.
- A co Ci jest?
- Nic.
- Jak to nic!? Przecież widzę, jaką masz smutną minę!
Haruno odwzajemniwszy spojrzenie przyjaciółki, momentalnie napotkała na swej drodze szeroki i zarazem serdeczny uśmiech. Rozmyślając przez chwilę nad udzieleniem wymijającego, niezbyt dokładnego i szczerego wyjaśnienia swojego stanu, gdy już miała otworzyć usta, nagle do obydwu dziewczyn podszedł białooki brunet. Chłopak widząc kunoichi niebywale się zdziwił.
- Hmm... a co wy tu robicie??
- Zapewne to samo co ty.
Odparła Sakura, szybko zmieniając temat rozmowy z Tenten. Dziewczyna z kokami rzuciwszy porozumiewawcze spojrzenie zielonookiej, zaraz spojrzała na Hyuugę, podeszła do niego i złożyła mu namiętnego całusa na ustach. Haruno patrząc na nich z lekką zazdrością w oczach, po chwili przypomniała sobie jak to Naruto dobrze całuje.
„Co jak co, ale musze przyznać, że straszni mi brakuje smaku jego ust.” – Uśmiechnąwszy się na to wspomnienie, zaraz jednak odwróciła od nich wzrok i na powrót posmutniała. Dziewczyna zagryzła dolną wargę, po chwili oddaliła się od dwójki zakochanych przyjaciół i oparła się plecami o niezburzony filar bramy wejściowej. Po około trzydziestu minutach, od strony centralnego punktu miasta, nadeszli Toshiro i Godaime z nieodstępującymi jej Samurajami. Kobieta przejechawszy spojrzeniem po zaciekawionych wyrazach twarzy bruneta i brunetki oraz po smutnym wyrazie twarzy różowowłosej, gdy zbliżyła się na odpowiednią odległość, by nie musieć krzyczeć… po chwili zabrała głos.
- Sakura, Neji, Tenten. Nim was wyślę na misję, od której będzie zależało, czy odnowimy sojusz z Suną czy też nie, to jest coś o czym powinniście wiedzieć. Toshiro-san, z którym przed kilkunastoma minutami rozmawiałam, a którego teraz tu obok mnie widzicie… cóż, powiedział, że nie chce już więcej ukrywać swojej twarzy pod maską, a zwłaszcza przed najlepszymi przyjaciółmi jakich kiedykolwiek miał. Nawet gdyby miało to oznaczać wyrzuceniem go z ANBU. – Kobieta przerwała na chwilę swoją wypowiedź i spojrzała ku Sakurze, której wyraz twarzy z zasmuconego momentalnie zmienił się w niedowierzający. Blondyna wytrzymawszy przez chwilę spojrzenie zielonookiej, zaraz odwróciła wzrok i spojrzała na dowódcę ANBU. – Kitsune-san, twoja prośba została przeze mnie pozytywnie rozpatrzona. Możesz zdjąć maskę i powrócić do cywila, a jeśli kiedyś będziesz chciał wrócić do służby, to będę czekała z otwartymi ramionami.
- Arigatou, Hokage-sama.
Odparł blondyn, po czym w końcu zdjął maskę i ukazał wszystkim swoje błękitne oczy oraz szeroki, od ucha do ucha, uśmiech.
- Naruto!?? – Zdziwili się Neji i Tenten.
- Tak. To ja!
- Ale jak, skąd, jakim cudem!??
- Długo by tu tłumaczyć.
Odparłem nieco wymijająco z szerokim uśmiechem i zaraz spojrzałem ku zielonookiej. Dziewczyna odwzajemniwszy moje spojrzenie, po chwili kamiennego wyrazu twarzy również się do mnie uśmiechnęła. Jej nieco opóźniona reakcja strasznie mnie zdziwiła, gdyż w normalnej sytuacji, już by mi się rzuciła na szyję… a to chyba nie jest normalna sytuacja. Wyczuwam, że dziewczyna ma do mnie jakieś pretensje. Tylko jakie? Cóż, odpowiedź na to pytanie jak na razie pozostanie bez odpowiedzi. Może jak zatrzymamy się na nocleg, to do niej zagadnę. A tym czasem…
- To była najkrótsza służba w ANBU jaką kiedykolwiek odnotowałam. – usłyszałem ciche westchnienie Godaime, stojącej tuż obok mnie. Spojrzawszy na kobietę, momentalnie dostrzegłem nieznaczny uśmiech widniejący na jej ustach.
- Dobra, skoro sprawa Aka Kitsune… a raczej Naruto już się wyjaśniła, to teraz mogę już was puścić. – Tsunade dodała po chwili, po czym wyjęła z kieszeni ubrania niewielki, zielono-czerwony zwój i oddała go w moje ręce. – Waszym priorytetowym celem tego zadania jest dostarczyć ten oto zwój do rąk własnych Kazekage-dono. Naruto będzie kapitanem. Jakieś pytania?
- Nie.
Odezwała się Sakura i Tenten jednocześnie. Dziewczyny spojrzawszy ku sobie, po chwili się uśmiechnęły i ponownie odwróciły głowy ku brązowookiej kobiecie.
- W takim razie… powodzenia!
- Hai.
Odkrzyknęliśmy, po czym ruszyliśmy biegiem w stronę kraju Wiatru. Oddaliwszy się od bramy o kilka metrów, Sakura nagle gwałtownie przystanęła w miejscu. Rzuciwszy jej pytające spojrzenie, kunoichi jedynie bez słowa wyjaśnienia szybko zawróciła i jak się zaraz przekonałem, podbiegła do równie mocno zdziwionej Tsunade-sama.
„O co chodzi!???” – Zdziwiłem się.
- Co się stało?? – Momentalnie koło mnie pojawił się Neji.
- Nie mam zielonego pojęcia.
Sakura chyba zawróciła, by jednak zadać jakieś pytanie. Po odczekaniu kolejnych 15 minut, zielononooka w końcu ukłoniła się swojej mistrzyni, po czym do nas wróciła. Patrząc na nią przez chwilę z niemałym pytaniem w oczach, gdy odwzajemniła moje spojrzenie momentalnie się do mnie uśmiechnęła. Nie wiem czemu, ale widząc jej serdeczny uśmiech, dosłownie mowę mi odjęło i nic już nie mówiąc, moment później w końcu pobiegliśmy dalej. By przyśpieszyć kroku i zdążyć przed zmierzchem jeszcze dostać się jak najbliżej granicy z wielką pustynią, po krótkim biegu na ziemi wskoczyliśmy na najbliższe drzewa. Czując na swoich plecach czyjś wzrok, za każdym razem gdy odwracam głowę, by zobaczyć kto mi się tak przygląda, jedyne co dostrzegam to zamyślony wyraz twarzy Sakury. Dziewczyna z jakichś względów skacze po drzewach w odległości kilku metrów ode mnie. chcąc nie chcą, właśnie poczułem że to idealny moment na wybadanie powodu dziwnego zachowania zielonookiej. Zwolniwszy nieco kroku, zaraz zrównałem się z nią i przez chwilę skacząc obok w idealnej ciszy, w końcu otworzyłem gębę…
- Możemy porozmawiać?
- O czym?
Dziewczyna odpowiedziawszy mi pytaniem na pytanie, zaraz spojrzała ku mnie i momentalnie jej zamyślony wyraz twarzy zmienił się w uśmiechnięty.
- Odkąd wyszedłem z Hinata na rękach z tego zawalonego budynku, twoje zachowanie wobec mnie diametralnie uległo zmianie. Powiesz mi co się dzieje?? – Walnąłem prosto z mostu, o co mi chodzi.
W mgnieniu oka dostrzegłem na czole różowowłosej liczne zmarszczki, świadczące, że Sakura właśnie analizuje w głowie moje słowa. Po 10 minutach nie doczekałem się odpowiedzi i nie chcąc jej naciskać, westchnąłem z bezsilności, po czym na powrót przyśpieszyłem kroku… gdy nagle zostałem złapany za rękaw bluzy. To zagranie nieco wytrąciło mnie z trybu równych skoków i jak ostatni frajer runąłem głową w dół. Przeleciawszy jeszcze kilka metrów w powietrzu, zaraz zaryłem łepetyną w twardej ziemi. Czując w ustach smak ziemi wymieszanej z gnijącymi liśćmi, zaraz cały obolały, powoli przekręciłem się na plecy. W oka mgnieniu koło mnie pojawiła się Sakura.
- O boże…
- Naruto, nic ci nie jest!?
- Przepraszam!
Dziewczyna chyba lekko spanikowała, gdyż jak poparzona zaczęła sprawdzać jakie odniosłem obrażenia. Czując na swoich nogach, torsie, ramionach… jej delikatny dotyk, momentalnie poczułem że powracając mi wszystkie siły, choć nie mogę się podnieść. Z jakichś względów, strasznie bolą mnie plecy.
- Sakura… – Szepnąłem.
- To nie było specjalnie!
- Strasznie Cię przepraszam!
- SAKURA-CHAN!! – Krzyknąłem.
Dziewczyna od razu umilkła, a po jej policzkach spłynął potok słonych łez. Patrząc na nią szeroko otwartymi oczami, zaraz, choć z wielkim trudem… powoli podniosłem się do pozycji siedzącej. Gdy już się zgiąłem, momentalnie poczułem jak po całym moim ciele rozchodzi się bolesna fala, co nie jest najprzyjemniejszym uczuciem.
- Sakura… – Przejechałem dłonią po jej rozgrzanych i mokrych, od licznych łez, policzkach. – …nic mi nie jest. To nie twoja wina i proszę cię, nie płacz.
- Mhm.
Dziewczyna błyskawicznie się uspokoiła, choć widziałem że z niewielkim trudem, a gdy zbliżyłem swoją twarz do jej, ta w mgnieniu oka spłonęła wielkim rumieńcem.
- Przepraszam! Przepraszam, że przez ostatnią dobę nie poświeciłem ci tyle uwagi na ile zasługujesz. Nie wiem co mi się stało, ale gdy ukrywałem swoją tożsamość pod maską ANBU, tak bardzo mi na tym zależało, iż zapomniałem, że ty o wszystkim wiesz. Gdy zorientowałem się, że popełniłem błąd, ty już we mnie zwątpiłaś. We mnie i w nasz związek. Nie wiem, co bym zrobił, gdybym cię stracił… ale teraz to już nie ma znaczenia, gdyż przejrzałem na oczy. Kocham cię Sakura-chan. Kocham i poświecę wszystko, by móc z tobą być!!
- Naruto………





NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    cudownie no szkoda, że Naruto rezygnuje z bycia kapitanem Anbu to wielka szkoda... a Sakura od razu wątpi jest Anbu ma pomagać i chronić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń