Teraz przyszedł czas na
kontynuację mojej historii o życiu Naruto Uzumakiego i jego przyjaciół.
Pozdrawiam i serdecznie wszystkich zapraszam na długo wyczekiwany Odcinek 133.
<<< Odcinek ukazał się 8 lipca 2009
roku >>>
Czarno-szare kłęby ciężkich chmur
wiszących nad Konohą, tej nocy nie raz już dały o sobie znać. Częste grzmoty i
pioruny przeszywające niebo na wskroś, nie jednemu mieszkańcowi dały się już we
znaki. Przez cały czas, całemu temu spektaklowi towarzyszy gęsto padający
deszcz i bardzo porywisty wiatr.
- Rany! Co ja tu w ogóle robię!?
Jęknął poważnie zirytowany chuunin
Ukrytego Liścia, cały przesiąknięty do suchej nitki. Wciąż zachodząc w głowę, o
co wszystkim chodzi i dlaczego Hokage opieprzyła go, ponoć, za obrażenie córki
jednego z dowódców ANBU, teraz gorzko przeklina sprawcę całego tego
zamieszania. Przestępując z nogi na nogę, zupełnie jakby ciało mu się sikać,
chłopak do tego wszystkiego jeszcze cały się trzęsie i szczeka zębami.
- Jeszcze chwila i nie wytrzymam!
– Krzyknął szatyn, gdy kolejny silny podmuch lodowatego wiatru targnął jego poczochraną
czupryną. Stojąc w miejscu już od dobrych kilku godzin, chłopak nagle
zmęczonymi oczami wypatrzył jakąś postać stojącą po drugiej stronie kamiennego
mostu, który z kolei jest jedyną drogą wiodącą z wioski do tego miejsca.
Wytężywszy wzrok, chłopak tym samym spróbował upewnić się, że się nie
przewidział. I rzeczywiście, tajemnicza postać przekroczywszy most powoli
zaczęła się do niego zbliżać. Przybysz okryty czarnym płaszczem z wielkim
kapturem zasłaniającym twarz, gdy tylko podszedł bliżej zdezorientowanego
chunina, ten momentalnie się otrząsnął i chwycił za kunai.
- Kim jesteś!?
Nieznajomy nic nie odpowiedział.
- Co tu robisz!?
Znowu cisza.
Chłopak mierząc coraz bardziej
zniecierpliwionym wzrokiem niespodziewanego gościa, po chwili przypatrywania mu
się, poczuł lekki paraliż kończyn. Wypuściwszy trzymaną broń z ręki, zaraz
poczuł jak coś podcina mu nogi. Upadłszy na błotnistą ziemię, chłopak po chwili
stracił przytomność.
* * *
Niewyraźny krzyk, dwa słowa,
takie dźwięki przeszyły powietrze i echem odbiły się od kamiennych ścian. To
wystarczyło, by osiemnastoletni więzień został wyrwany z niespokojnego snu.
Otworzywszy szeroko oczy i rzuciwszy ukradkowe spojrzenia na niewielki lufcik
przy suficie, chłopak po chwili usłyszał drugi niewyraźny krzyk a następnie już
tylko odgłos szumu deszczu. Usiadłszy na brzegu prymitywnej, stalowej pryczy z
gąbczastym materacem osadzonym na drucianej siatce, gdy rozciągnął obolałe
mięśnie pleców, Uchiha zaraz omiótł obojętnym spojrzeniem swoją celę. Choć
dzisiejszej nocy mija już prawie miesiąc odkąd tu trafił i nadal nie mogąc się
do tego miejsca przyzwyczaić, jak co dzień od miesiąca… czarnowłosy rozpoczyna
dzień od próby zdjęcia blokady w używaniu chakry, jaką na niego nałożono.
Usiadłszy po turecku pod jedną ze ścian, dokładnie naprzeciwko wejścia, chłopak
zaraz przybrał pozę jak do medytacji. Jego oddech powoli zaczął zwalniać i
zwalniać, by po chwili całkowicie już ustać. Uchiha wstrzymawszy oddech na
kilkanaście sekund, zamknął oczy i gdy w końcu wyciszył umysł, i ciało, zaraz
głęboko odetchnął. Wróciwszy myślami do wszystkiego tego, co się wydarzyło
wciągu ostatnich pięciu lat jego życia… z najdrobniejszymi szczegółami
przypomniał sobie swoje odejście z wioski. Następnie odnalezienie kryjówki
Orochimaru i trening pod jego wężowym okiem. Później, swoje misje przeciwko
Konoha, Suna i Iwa-Gakure, jakie zlecał mu jego ówczesny mistrz i w końcu po
trzech i pół roku… spotkanie z Naruto Uzumakim w sercu jakiegoś lasów.
„Gdzie
to było!? Pamiętam, że wykonywałem wtedy jakąś nudną misję… chyba w Iwa-Gakure,
a gdy wracałem w Konoha zobaczyłem go! Taaak! Tamtej walki nigdy nie zapomnę…” – Sasuke nie otwierając oczu, nieznacznie uśmiechnął się na
to wspomnienie. – „…Tylko jedno do dziś
mnie zastanawia. Co to była za czerwona chakra, jaka momentalnie spowiła Naruto
w czasie walki?!? Ta moc, powalająca i niemalże namacalna… kim on do cholery
jest?!? A teraz, gdy wróciłem by znaleźć odpowiedź na to pytanie, no właśnie…
po stoczeniu walki z dawnymi przyjaciółmi wylądowałem w tym przybytku dla
morderców i najgorszych szumowin bez możliwości kontakty ze światem
zewnętrznym.”
Otworzywszy oczy, chłopak jeszcze
raz rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu, po czym czując, że już dziś
więcej nie zmruży oka, po chwili zastanowienia zmienił pozycję na leżącą
brzuchem do kamiennej posadzki. Po czterdziestu minutach intensywnego
pompowania, chłopak zmienił pozycję z leżącej na brzuchu… na leżącą na plecach.
Gdy po chwili spokojnego oddechu i wpatrywania się w kamienny sufit, zaraz zrobił
pierwszy brzuszek, nagle usłyszał szmer i odgłos walki dochodzący z korytarza.
Zwróciwszy się w stronę potężnych, stalowych drzwi, czarnooki wyprostował się i
powoli do nich podszedł. Przystawiwszy ucho do nich, zaraz przymknął oczy i
począł wsłuchiwać się w odgłosy. Nagle, tuż pod drzwiami do celi… Uchiha
usłyszał stłumiony jęk dwóch mężczyzn bezwładnie opadających na ziemię, zapewne
strażników pilnujących go całą dobę odkąd tu trafił. Po chwili nastała głucha
cisza, a przez niewielką lukę między podłogą a drzwiami, ktoś wrzucił na pół
złożoną gazeta, po czym się oddalił. Gdy odgłos kroków ucichł, Sasuke podniósł
gazetę do góry i gdy ja rozłożył, nagle usłyszał brzęk metalu uderzającego o
kamień. Spojrzawszy pod nogi, po chwili dostrzegł niewielki, metalowy
pojemniczek. Nie większy od połowy palca wskazującego.
„A to co takiego?” – Pomyślał i
podniósł prezent do góry. Obejrzawszy
go dokładnie, zaraz przejrzał gazetę w poszukiwaniu jakiejś kartki. Po chwili
jednak okazało, że nic podobnego w niej nie ma, wiec chłopak po chwili
zastanowienia usiadł na brzegu łóżka. Trzymając tajemniczą, metalową kapsułkę w
ręce i dokładnie się jej przyglądając, czarnooki zaraz dostał olśnienia.
„Przecież to od Kabuto!!” –
Krzyknął w myślach i zaraz otworzył pojemniczek, po czym jego zawartość wysypał
na otwartą dłoń. Momentalnie pokazały się dwie, białe pastylki, trochę
kształtem przypominające proszki na ból głowy. Sasuke niewiele się
zastanawiając, zaraz jednym ruchem wziął pastylki do ust i szybko je połknął.
Teraz pozostało tylko poczekać, aż tajemniczy lek okularnika zacznie działać.
* * *
Gdy niebo zrobiło się już czarne
i ukazały się pierwsze gwiazdy, w tymczasowym obozie, wszyscy członkowie grupy
shinobi liścia pod przywództwem twardogłowego blondyna, poszli już spać.
Wszyscy? Nieee. Przy skwierczącym ognisku na straży pozostał błękitnooki
jounin. Chłopak siedząc przodem do rozstawionych namiotów a tyłem do leśnych
ciemności, by zapewnić wszystkim bezpieczeństwo przed ewentualnym, nocnym
atakiem, przed kilkoma godzinami wezwał sześciu Upiornych żołnierzy i kazał im
patrolować najbliższą okolicę, tuż za rozstawionymi namiotami. Blondyn
pozostawił sobie do ochrony teren rozpościerający się miedzy ogniskiem a
miejscem nocnego spoczynku jego przyjaciół. Siedząc po turecku na ziemi ze
wzrokiem utkwionym w płomieniach, jego myśli krążą w koło wielkiego, czerwonego
sierściucha w nim zapieczętowanego.
„Kyuubi,
dlaczego ostatnio stałeś się dla mnie taki nie przyjemny??” – Spytałem spokojnym tonem głosu, by już na wstępie znowu się
z nim nie kłócić. Nie usłyszawszy odpowiedzi, po kilku minutach zagłębiłem się
we wnętrzu własnej duszy. Wylądowawszy w korytarzu, zalanym wodą do kostek,
zaraz podszedłem bliżej ogromnych, stalowych krat. Ani trochę nie bojąc się
zamkniętego tu demona, po chwili złapałem dłońmi za kratę i w tym momencie tuż
przede mną pojawiła się para krwistoczerwonych ślepi. Kyuubi tak gwałtownie się
pojawił, że aż odruchowo cofnąłem się do tyłu i upadłem na plecy.
- Czego chcesz!?
Krzyknął, a jego złowrogo nastawiony
ton głosu rozbił się o moją twarz, jak podmuch silnego wiatru. Patrząc na niego
z chwilowym przerażeniem w oczach, zaraz jednak się otrząsnąłem i podniosłem z
wodnistej posadzki.
- Czego taki smarkacz jak TY może ode mnie chcieć!?
- Wysłuchania.
- Wysłuchania!? HAHAHA!! A co ty masz mi takiego WAŻNEGO do
powiedzenia, że muszę cię słuchać!?!
Jego zachowanie kompletnie zbiło
mnie z pantałyku. Co ja takiego mu zrobiłem, że po tylu latach współpracy, lis
nagle znowu zrobił się chamski i arogancki? Czyżby bycie dobrym mu się
znudziło? Czy pomaganie, a nie niszczenie jest aż tak nudne? Milcząc przez
chwilę i nie spuszczając wzroku z jego przeszywającego spojrzenia, zaraz
podszedłem do niego bliżej.
- Co ja ci zrobiłem, że znowu
jesteś nie przyjemny?? – Nadal mój głos trzyma spokój na wodzy. Momentalnie
dostrzegłem, jak ślepia demona rozszerzają się do granic swych możliwości, a on
po chwili wybucha swym histerycznym śmiechem, prosto w moją twarz.
- Ty się jeszcze pytasz!!?? – Odparł nie przestając się śmiać.
– Co ja ci takiego zrobiłem… –
Demon sparodiował początek moich słów, co tym razem kompletnie już mnie
zdenerwowało. Nagle poczułem jak zaczyna we mnie kipieć czysta wściekłość, ale
wiedząc, że krzykiem nie wielu tu zdziałam, po chwili szybko ochłonąłem. Na
powrót uspokoiwszy się, przez zaciśnięte zęby, jedynie wymamrotałem swój
komentarz.
- Haha… bardzo śmieszne…
- Widzę mały, że ty jednak nie żartujesz, mówiąc takie rzeczy! No to
cię uświadomię!! – Kyuubi zaraz wstał, odwrócił się do mnie tyłem, co
poznałem po dziewięciu ogonach jakimi momentalnie machnął mi przed oczami, by
po chwili znowu zwrócić się do mnie łbem. Nie wiem po co to zrobił, ale jeśli
pomyślał że mnie przestraszy, czy coś, to się grubo pomylił. Gdy ponownie z
czarnych ciemności wyłoniło się jedno jego olbrzymie oko, demon w końcu raczył
znowu się odezwać. – Hahaha… a wiec
Naruto, powiem bez ogródek. Ostatnio stałeś się dla mnie arogancki. Za każdym
razem jak rozmawialiśmy, twój ton głosu był bardzo raniący. Jak byś nie
wiedział, my, demony też mamy uczucia! I tak samo, jak wasze ludzkie, również
trzeba pielęgnować! A ty swoją postawą, niejednokrotnie je zraniłeś i to
boleśnie, więc się nie dziw, że teraz ja jestem wobec ciebie nie przyjemny!!
Szczerze powiem, że to
przemówienie dogłębnie mnie poruszyło. Wróciwszy pamięcią do ostatnich naszych
pogawędek, po chwili zrozumiałem o co Kyuubiemu chodzi i momentalnie zrobiło mi
się strasznie głupio.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ojć, ojć czyżby Kabuto przybył wyciągnąć Sasuke z więzienia? a Naruto został poinformowany o tym, że Sasuke jest w wiosce... no Naruto nie dziw się tak kyuubiemu zraniłeś go...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia