<<< Odcinek ukazał się 6
lutego 2010 roku >>>
Nie zważając na późną porę, kopiujący
ninja skakał po dachach budynków, byle tylko w jak najkrótszym czasie zjawić
się u wejścia do biura przywódczyni wioski. Minąwszy przy wejściu do wierzy
Kage, zaskoczoną Shizune, Kakashi błyskawicznie pokonał szerokie schody
prowadzące na pierwsze piętro, po czym dosłownie podskoczył do dębowych drzwi
biura Godaime. Zapukał, a gdy nie usłyszał żadnej komendy, nacisnął na klamkę.
O dziwo, drzwi były otwarte, więc mężczyzna wszedł do środka. Tam zastał swoją
przywódczynię śpiącą z policzkiem opartym na jakichś dokumentach. Strużka śliny
wyciekała jej z lekko rozwartych warg wprost na otwarte teczki, rozmazując przy
tym atrament na nich się znajdujący. Jounin stał przez chwilę w otwartych
drzwiach, a pod jego materiałowa maską można by dostrzec zarys delikatnego
rozbawienia. Kakashi zaraz zrobił krok do przodu i dosłownie trzasnął drzwiami.
Tsunade gwałtownie poderwała się do góry,
lecz straciła równowagę i spadała z zajmowanego fotela. Runięcie jak kłoda na
podłogę na dobre ją obudziło. Wstając, oparła się o krawędź biurka i mrużąc
gniewnie oczy, spojrzała na gościa.
- Wybacz Hokage-sama, ale kazałaś się
poinformować, jeśli Naruto się obudzi.
- I co?
- No… obudził się.
Hatake podrapał się w tył głowy. Choć
widać tylko jedno oko jounina, kobieta wyczuwając lekkie zakłopotanie bijące od
niego, momentalnie zrozumiała, że szaro-włosy nie mówi jej wszystkiego.
- Kakashi, czy ty coś przede mną
ukrywasz?
- Nie… albo, tak.
- Hm???
Jounin westchnął przeciągle.
- Naruto zaraz po przebudzeniu zwiał ze
szpitala.
Jak było można się tego spodziewać,
Hokage momentalnie zrobiła się cała czerwona na twarzy, a niebezpiecznie
pulsująca żyła na czole jeszcze bardziej się uwydatniła. Tsunade wydarła się na
niego, kompletnie nie zważając na późną już porę nocy. A gdy w końcu ochrypła
na dobre, z furią w oczach i kamiennym wyrazem twarzy, już nieco spokojniej
rozkazała Kakashiemu odnalezienie Uzumakiego i przyprowadzenie go przed jej
oblicze.
~ ~ ~
Siedział w pozycji przykucniętej na
wewnętrznym parapecie pokoju blądwłosej kunoichi Ukrytego Liścia. Trzymając
dłonie oparte przed sobą z szeroko otwartymi oczami, Naruto wpatrywał się
jeszcze jakiś czas w swoją przyjaciółkę, by w końcu odwrócić wzrok gdzieś w
bok. W uszach przez cały czas brzmiały mu słowa niespodziewanej zachcianki
kapryśnej medyczki. Zastanawiając się przez chwilę nad wybraniem właściwego
wyjścia, nim na cokolwiek się zdecydował, postanowił poznać zdanie kogoś
jeszcze:
-
Co powinienem zrobić?
Spytał w głębi duszy, jednocześnie
przez cały czas ukradkiem spoglądając na Ino. Gdy odpowiedź jakiej spodziewał
się usłyszeć, nie została udzielona, chłopak nieco cię zaniepokoił. Wciąż
milcząc, blondyn spojrzał jeszcze raz na uśmiechniętą Yamanakę, po czym
przymknął powieki i na dobre popadł w zadumę. Pojawiwszy się u podstawy
gigantycznych wrót ze złocisto-zielonkawymi ornamentami, Naruto momentalnie
przykuł swoją uwagę do czarnej otchłani znajdującej się po ich drugiej stronie:
-
Kyuu…?
Szepnął skróconą formę imienia swojego,
kiedyś niechcianego lokatora. Gdy wezwana istota po raz wtóry nie zareagowała
na spokojny ton blondyna, ten w chwili następnej począł poważnie się martwić.
Po kilkunastu minutach, nie dochodząc do żadnych wniosków czy przyczyn dziwnego
milczenia demona, Naruto postał jeszcze chwilę w całkowitym milczeniu, po czym
spasował. Westchnął, wzruszył ramionami i w końcu oddalił się, lecz nim
postawił trzeci krok w zalanym korytarzu za jego plecami coś zatrzeszczało.
Uzumaki od razu się zatrzymał. Nie odwracając się począł czekać, lecz gdy nic
nowego się nie stało, chwilę się zastanowił, po czym postanowił spróbować
jeszcze raz dogadać się z lisim demonem. Odwróciwszy się, powrócił pod wielką
bramę:
-
Kyuubi?
Spytał, lecz tym razem jego głos był
znacznie bardziej stanowczy niż za pierwszym razem. Myśląc, że zaraz padnie
odpowiedź ze strony 9-ogoniastego, gdy ta nie nastąpiła, chłopak doszedł do
wniosku, że spokojnym tonem nic tu nie zdziała. Odczekał kilka dodatkowych
minut i zebrał w sobie całą frustrację wywołaną ignorowaniem go przez demona:
-
KYUUBI!! –
Zagrzmiał.
- Słucham?
Lis dopiero w tym momencie odwrócił
pysk w jego kierunku. Zatrzymawszy swoje ciężkie spojrzenie na chłopaku, bardzo
nie znacznie się do niego wyszczerzył.
-
Dlaczego nie odpowiadasz, jak grzecznie pytam!?
- Bo
nie mam ochoty na rozmowy.
Kyuubi odparł beznamiętnie, po czym na
powrót zniknął w czarnej otchłani swojego więzienia. Uzumaki tym czasem,
kompletnie zaskoczony usłyszaną wymówką w pierwszej chwili pomyślał, że to
chyba jakiś żart. Lecz gdy wyczuł bijący od przyjaciela rzeczywisty brak chęci
do prowadzenia inteligentnej debaty:
-
Tylko tyle masz mi do powiedzenia!?
Ponownie krzyknął świecie przekonany,
że demon da się tym wciągnąć z początku w burzliwą wymianę zdań, która potem
przerodziłaby się w spokojniejszą rozmowę i w rezultacie doszliby do problemu z
jakim blondyn przyszedł, lecz nic z tego. Naruto nie usłyszał już żadnej
odpowiedzi. Zastanowiwszy się jeszcze chwilę, pokiwał głową na boki, wzruszył
ramionami obojętnie, odwracając się na pięcie machnął ręką w kierunku Kyuubiego
w geście głębokiego pożałowania, burknął jakieś przekleństwo pod nosem i powrócił
do rzeczywistości go otaczającej.
- To jak, dostane tego buziaka??
Gdy tylko otworzył oczy usłyszał pytanie
padające z ust wciąż uśmiechającej się do niego blondwłosej kunoichi o
lazurowym spojrzeniu widocznie rozbawionym zaistniałą sytuacją. Naruto ponownie
popadł w zadumę, lecz minutę później odwzajemnił serdeczny uśmiech, po czym
zszedł z parapetu i gestem reki pokazał by Ino również wstała. Dziewczyna bez
chwili wahania wykonała polecenie, po czym zbliżyła się do niego na odległość połowy
wyprostowanego ramienia. Medyczka lekko nachyliła się do przodu jednocześnie
zamykając oczy i poczęła czekać na delikatny dotyk ust stojącego przed nią
chłopaka, lecz nic takiego się nie wydarzyło. Odgłos nie spokojnego oddechu
blondyna jaki przecinał grobową ciszę panującą w pomieszczeniu, powiedział jej,
że coś jest nie tak. Gdy otworzyła oczy, momentalnie dostrzegła
krwisto-czerwone tęczówki w siebie wlepione o lisich źrenicach. Przestraszona
cofnęła się do tyłu przy jednoczesnym potknięciu się o krawędź łóżka, w
rezultacie czego upadła na miękkie posłanie. Grobowa, śmiertelnie poważna mina
i chłód bijący od blondyna od razu ją zaniepokoiły.
- Na co ty liczysz, Ino? Że niby
zdradzę dziewczynę, która prawdziwie odwzajemniła moje najszersze uczucie jakim
ją zawsze darzyłem? Że skoro jej tu nie ma, to ty masz prawo mnie jej odbierać?
Wiedz, że ja nie jestem pierwszym lepszym frajerem. Tak, frajerem, który widząc
piękną dziewczynę rozkładającą przed nim nogi, wszystko rzuci i zaraz pójdzie w
jej ramiona! Twoja „zachcianka” w tym momencie jest wręcz absurdalna. Zresztą,
przebaczenie już uzyskałem, więc nie ma powodu bym zostawał tu więcej czasu.
Naruto wymówił kilka zdań, a jego słowa
przesiąknięte były obrzydzeniem i lodem mrożącym krew w żyłach. Świdrując zdumioną
dziewczynę demonicznym spojrzeniem, blondyn po chwili odwrócił się, wszedł na
parapet i otworzył skrzydła okna na oścież. Zerknąwszy przez ramię ten ostatni
raz na kompletnie zaskoczoną Yamanakę, przy pomocy chakry skumulowanej w
podeszwach butów wyszedł na zewnątrz znikając w ciemnościach bezkresnej nocy.
~ ~ ~
Chłodny, lekko mokrawy powiew
delikatnie głaskał jego blond czuprynę. Skacząc z dachu na dach omijając liczne
przeszkody na swej drodze, po wyjściu z domu państwa Yamanaka, Naruto
błyskawicznie przemieścił się w pobliże Głównej Bramy Konoha-Gakure no Sato.
Zatrzymawszy się na szczycie jakiegoś słupa, chłopak przykucnął na nim i
sprawdził swój zapas broni. Nieco ponury wyraz jego twarzy świadczył, że nie za
wiele jej ma, lecz nie widząc żadnego rozwiązania, po namyśle pochował wszystko
na swoje miejsce i już miał ruszyć w dalszą drogę:
- Chyba nie zamierzasz opuścić wioski
bez stosownego pozwolenia od Hokage, hm?
Zatrzymał go nieco znużony, dobrze mu
znany głos. Spojrzawszy w kierunku z którego nadeszło pytanie, Naruto
momentalnie dostrzegł stojącego na dachu sąsiedniego domu, szarowłosego jounina
z materiałowa maską zasłaniającą trzy czwarte jego twarzy.
- A co, Kakashi… będziesz próbował mnie
powstrzymać?
- To zależy.
- Od czego?
Kopiujący ninja nie zorientował się
kiedy blondyn pojawił się za jego plecami. Dopiero trzy sekundy później
zobaczył, jak Naruto siedzący na szczycie słupa nagle znika w obłoczku białego
dymu. – Klon?? – Przemknęło mu przez
myśl.
- A co ty zamierzasz zrobić?
Spytał Uzumaki cały czas stojący tuż za
plecami byłego mentora.
- Cóż, Hokage rozkazała mi sprowadzić
cię do siebie, ale wiem, że dla ciebie ważniejsze jest teraz znalezienie i
sprowadzenie Sakury do wioski, wiec nie będę cię zatrzymywał. Tsunade-sama
powiem, że cię nie spotkałem.
- Innymi słowy… skłamiesz.
Hatake w odpowiedzi jedynie kiwną głową,
po czym zeskoczył na ulicę i spokojnym krokiem podszedł do chuninów
stróżujących pod bramą. Zamieniwszy z nimi kilka zdań, odwrócił się i machnął w
stronę Uzumakiego. Chłopak zeskoczył na ziemie i się zbliżył:
- Naruto, teraz bez przeszkód możesz
iść. – Powiedział Kakashi. – Kotetsu i Izumo obiecali, że nic nie powiedzą Hokage,
a przynajmniej będą zwlekali z wyjaśnieniami tyle czasu ile będzie się dało.
Powodzenia.
- Dziękuję, za wszystko.
Blondyn odwzajemnił uśmiechy, po czym
przekroczył bramę i nie odwracając się za siebie błyskawicznie zniknął w konarach
pobliskich drzew okrytych nocnym płaszczem.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, co to za dziwne zachowanie Kyubiego czy może jest mu smutno, że pieczęć jest naprawiona, bo Naruto obiecywał mu go uwolnić... och pięknie z Ino to rozegrał, ale kontrolował to czy trochę Kyuu przejął kontrolę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia