Jak widać, tym razem nowa notka
pojawiła się po standardowych 7 dniach od publikacji poprzedniego posta i
pewnie zaraz ktoś z Was powie, że moja wena wróciła na swój dawny tor… ale ja
nie podzielam tego zdania. Po prostu chwilowo wiem o czym miałem pisać i
szczerze powiem, nie wiem na ile starczy tej weny. Dobra, wystarczy tego
przynudzania. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zapraszam na odcinek 164 mojej
opowieści o życiu Naruto Uzumakiego.
<<< Odcinek ukazał się 26 marca
2010 roku >>>
Dochodziło
południe. Ptaki radośnie świergotały, a delikatny wiatr szemrał prześlizgując
się pomiędzy liśćmi skąpanymi w złocistych promieniach słońca. Do bram Konoha
zbliżało się dwóch blondwłosych młodzieńców niosących na rekach drzemiące
kunoichi. Ich zdecydowany krok świadczył o tym, że gdzieś strasznie się
śpieszyli. I rzeczywiście, gdy tylko przekroczyli bramy, nie zwracając większej
uwagi na wołających ich strażników, czym prędzej udali się główna ulicą ku miejskiemu
szpitalowi. Przejście przez wioskę nie obyło się bez echa. Mieszkańcy na ich
widok szybko usuwali się na bok i szeptali miedzy sobą na nieznane im tematy.
Jedni patrzyli na nich z przestrachem w oczach, inni z wyraźną dozą
obrzydzenia, a jeszcze inni zupełnie ich ignorowali. Po pięciu minutach
intensywnego marszu, Naruto wraz z klonem wkroczył na korytarz szpitala i
poprosił o salę z dwoma łóżkami, by umiejscowić w niej transportowane przez
niego kunoichi. Pielęgniarka bezzwłocznie wykonała polecenie, a gdy wskazała mu
odpowiednie pomieszczenie, sama wybiegła ze szpitala i pośpieszyła powiadomić o
wszystkich Hokage.
* * *
Tsunade
Koichi, robiąc sobie przerwę w codziennej pracy, delektowała się właśnie
niedawno przyniesionym sake, gdy niespodziewanie rozległo się donośne pukanie w
dębowe drzwi jej przestronnego biura. Nim kobieta zdążyła odpowiednio
zareagować i zezwolić na przeszkodzenie w jej ulubionej czynności, drzwi
gwałtownie się otworzyły i do pomieszczenia wkroczyła kobieta w białym kitlu.
-
Wybacz Hokage-sama, że przeszkadzam, ale właśnie do szpitala przyszedł
blondwłosy shinobi z Sakurą Haruno na rekach, która chyba była nie przytomna.
Co ważniejsze, całe jego ubranie naznaczone było sporą dawką zaschniętej już
krwi. Podejrzewam, że to może być krew twoje uczennicy, Tsunade-sama. –
Pielęgniarka powiedziała wszystko jednym tchem.
Godaime
w między czasie zakrztusiła się akurat połykanym trunkiem i teraz cała czerwona
na twarzy, odkasłując, z widocznym trudem próbowała odzyskać oddech. Gdy po
kilku minutach wreszcie się opanowała, otarła pot z czoła i spojrzała na swoja
rozmówczynię. Patrząc na nią przez chwilę w milczeniu, zaraz się zreflektowała,
chwyciła za płaszcz Hokage zawieszony na oparciu fotela i szybkim krokiem
wyszła z biura idąc w ślad za pielęgniarką. Dziesięć minut później jak strzała
wparowała do pomieszczenia, gdzie potencjalnie znajdował się Uzumaki i Haruno,
i rzeczywiście oboje tam byli, ale co zauważyła jeszcze Tsunade… to jakąś
czarnowłosą dziewczynę leżącą na sąsiednim łóżku. Spojrzawszy pełnym wzrokiem w
jej kierunku, jednocześnie zrobiła kilka kroków na przód i po chwili odwróciła
spojrzenie na łóżko swojej uczennicy.
-
Sakura! Gdzieś ty się podziewała??
-
Przepraszam Tsunade-sama, ale gdybym więcej trenowała walkę wręcz, to shinobi
Iwa nigdy by mnie porwali. A zgaduję, że zrobili to by wyciągnąć Naruto z
wioski. – Odparła różowowłosa.
- Iwa!? A to zwyrodnialcy!
– Pomyślała Piąta.
-
I osiągnęli to co chcieli, lecz skończyło się to dla nie których bardzo…
krwawo. – Dodał Uzumaki i wstał z zajmowanego miejsca, by zapewne pokazać
Hokage swoje ubranie, które wyglądem szczerze powiedziawszy najtwardszych
doprowadziłoby do mdłości.
Pięćdziesięciolatka
patrzyła na chłopaka szeroko otwartymi oczyma mierząc go od stóp po czubki
włosów, które także nosiły na sobie ślady brutalnych starć jakie Uzumaki niedawno
stoczył. Tsunade przez najbliższe dwadzieścia minut nic nowego nie powiedziała,
a gdy stojący przed nią blondyn zaczął już się irytować, w końcu postanowiła ponownie
się odezwać:
-
Naruto, czy możesz zostawić nas same? Najlepiej wróć do domu i się dokładnie
umyj. O wymianie odzienia na nowe już nie wspomnę.
Błękitnooki
rozważał przez chwilę wszystkie Za i Przeciw, po czym kiwną głową na znak
zgody, puścił Sakurze pełen miłości uśmiech, odwrócił się i wyszedł z
pomieszczenia.
* * *
Gdy
drzwi się za nim zatrzasnęły, odsunął się od niech, błyskawicznie wykonał
rękoma pieczęci, po czym schylił się i przystawił jedną z nich do podłogi
szpitalnego korytarza:
-
Kuchiyose: San Senshi.
Momentalnie
w białych chmurach dymu, w równym rządku pojawiło się przed nim trzech
Upiornych żołnierzy, którzy od razu uklękli na jedno kolano i pochyleni do
przodu poczęli czekać na rozkazy. Naruto wyprostował się, splótł za sobą dłonie
i chodząc w te i z powrotem, stwarzał pozory nad czymś główkującego. Gdy po
bliżej nie określonym czasie stwierdził, że dość się już na główkował…
Kami-sama jako jedyny wiedzący nad czym …zatrzymał się i rzucił srogie
spojrzenie na żołnierzy.
-
Wstańcie. – Nakazał.
Mężczyźni
momentalnie wykonali polecenie.
-
Pewnie zastanawiacie się po co was wezwałem. Otóż mam dla waszej trójki misję
specjalną, co możecie potraktować jako awans, wyróżnienie z pośród wszystkich
waszych „braci”. Zapewne ochranianie ważnej dla mnie osoby wyda się wam
śmiertelnie nudnym zadaniem, ale jak powiedział Jogensha, bez sprzeciwu
wykonacie każde moje polecenie, zgadza się?
-
Hai, Naruto-sama!
-
To dobrze. W takim razie waszym zadaniem będzie ochranianie mojej dziewczyny,
panny Sakury Haruno. Bądźcie niewidzialni. Macie stać się jej cieniami. Macie
wszędzie za nią chodzi, obserwować, nie spuszczać z niej wzroku. Pilnować jak oka
w głowie. Interweniować tylko gdy zajdzie potrzeba, gdy uznacie, że grozi jej
niebezpieczeństwo… A teraz najważniejsze. Słuchajcie mnie uważnie, bo powiem to
tylko raz: Jeśli coś się jej stanie, jeśli spadnie jej choć jeden włos z głowy,
to będziecie odpowiadać przede mną i przyrzekam wam, że to spotkanie nie będzie
dla was najprzyjemniejsze. Zrozumiano!? – Naruto pod czas wyjaśniania swoich
motywów przywołania Upiornych, pod koniec nieco podniósł ton głosu, co nie
uszło niezauważone i teraz cały personel szpitala na niego patrzył.
Samuraje
rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia, po czym jednoczenie uklękli i nic nie
mówiąc, w geście wielkiego szacunku nisko skłonili głowy.
-
Skoro wszystko jasne ja już pójdę i liczę, że jednak mnie nie zawiedziecie. – Dodał
Naruto, złożył przed sobą dłonie, po czym ulotnił się w charakterystyczny dla
jounina sposób.
~ ~ ~
Ciepły
strumień wody spływał po jego głowie, szyi, plecach i dalej w dół, wywierając
kojący wpływa na zmysły i zmęczenie, jakie niedawno dało się mu we znaki. Nic
dziwnego. Od momentu wyruszenia na ratunek aż do powrotu, Naruto ani razu nie
zmrużył oka. O nie posilaniu się lepiej już nie wspominać. Przez to, że
zakazana technika Upiornych medyków uśpiła go na całe siedem dni i opóźniła
wyruszenie na ratunek ukochanej osobie, blondyn w pewien sposób postanowił to
opóźnienie odpokutować. Nie wiadomo jak długo to jeszcze będzie trwało, ale
jeśli szybko nic się nie zmieni, to chłopak padnie z wycieńczenia.
Od
glazury ułożonej na ścianach łazienki odbiło się głuche burknięcie wydobywające
się z wnętrza żołądka Naruto. Blondyn skrzywił się boleśnie, lecz dzielnie
wytrzymał powoli nasilające się skórcze. Gdy po kilkunastu sekundach wszystko
się uspokoiło, odetchnął z wyraźną ulgą i zaraz zakręcił kran. Wychodząc do
pokoju z białym ręcznikiem okręconym wokół bioder, drugim wycierał właśnie
włosy, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek frontowych drzwi.
- Ciekawe kto to może być?
– Pomyślał schodząc po schodach. Zbliżywszy się do drzwi, Naruto sprawdził
ułożenie ręcznika zasłaniającego jego klejnoty rodzinne, po czym nacisnął
klamkę i zamaszystym ruchem otworzył drzwi. To, kogo zobaczył, wywołało nie
małe zaskoczenie na jego twarzy… która po chwili przybrała bardziej kamienny
wyraz:
-
Ino? Czego chcesz?
-
Naruto…
Dziewczyna
jedynie tyle zdołała wymówić. Widok umięśnionej, odkrytej klatki piersiowej
osiemnastolatka, jak i dobrze uformowany kaloryfer na brzuchu, dosłownie odjęły
jej mowę. Na policzki kunoichi momentalnie wypłynął sporych rozmiarów
rumieniec, a ona sama poczuła lekkie zawstydzenie. I nie ma co się jej dziwić. Naruto,
nie licząc ręcznika okręconego wokół jego bioder, był kompletnie goły. Tak, jak
Pan Bóg go stworzył.
-
Czy możemy porozmawiać? – Yamanaka dokończyła po chwili zwłoki.
-
Dobrze. Wejdź.
Naruto
wycofał się i gestem ręki pokazał, by dziewczyna weszła do środka. Gdy go
wyminęła, zamknął drzwi i poszedł za nią do salonu, gdzie zastał Ino siedząca
już na kanapie. Przez dosłownie moment oboje patrzyli sobie prosto w oczy, by
po chwili odwrócić spojrzenie w przeciwnych kierunkach. Znaczy, tylko Naruto
odwróciła wzrok, gdyż blondynka była zbyt zapatrzona w jego umięśniony tors i
nie wyglądała, by miała cokolwiek szybko zmienić.
-
Ekhm… Przepraszam Ino, ale jak sama widzisz dopiero wyszedłem z pod prysznica i
jeśli pozwolisz, pójdę się ubrać. – Po chwili odezwał się Naruto tonem tak
przyjaźnie nastawionym, że aż sztucznie brzmiącym. Yamanaka w odpowiedzi jedynie
kiwnęła głową na znak zgody, a gdy chłopak odwrócił się do niej plecami i zaraz
wyszedł z pomieszczenia, westchnęła przeciągle.
* * *
Gdy
Naruto tylko wszedł do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi, oparł się plecami o
zimne drewno i zapatrzył gdzieś przed siebie. – Mocno zarumieniony wyraz twarzy najlepszej przyjaciółki mojej
dziewczyny powiedział mi wyraźni, że Ino chyba jednak się we mnie podkochuje.
Nieeeee… Rany, o czym ja myślę!? – Blondyn krzyczał w myślach, bijąc się
ręką po głowie. – Nie wiem czemu, ale z
jakiegoś względu cała ta scena strasznie mi się spodobała. Ja w samym ręczniku,
goły… i to zawstydzenie na twarzy Ino. Już sobie wyobrażam minę Sakury, gdyby zobaczyła
nas w tamtym momencie. To spotkanie na pewno skończyło by się dla mnie bardzo
boleśnie. – Chłopak skrzywił się jakby jadł cytrynę, po czym szybko ubrał
bieliznę, wsunął czarne spodnie ninja i w chwili następnej owinął prawe udo
bandażem, na którym przyczepił kaburę na kunaie.
Dziesięć
minut przeczesywania szuflad komody stojącej pod jedną ze ścian w pokoju i
wnętrza obszernej szafy w poszukiwaniu jakiejś czystej koszulki nie dało
żadnego rezultatu. Naruto, nieco już podirytowany, że każe tyle czekać
Yamanace, z jakiegoś względu wrzucił wyższy bieg, gdy nagle usłyszał wyraźny
zgrzyt zawiasów drzwi jego pokoju. Chłopak w mgnieniu oka się wyprostował i
odwróciła. Jego oczom ukazał się uśmiechnięty wyraz twarzy blądwłosej medyczki:
-
Ja cię tylko chciałam przeprosić. Wiem, że ty i Sakura jesteście razem… i nie
chce psuć wam tego związku. Tamtej nocy, nie wiem co mnie napadło. – Dziewczyna
przerwała i spojrzała w kierunku okna wychodzącego na ulicę. Milcząc przez
chwilę, jednocześnie obserwowała jak wiatr poruszał liśćmi drzew rosnących w
sąsiedztwie. Zupełnie jakby czekała na odpowiedni moment. Jakby specjalnie
zmuszała stojącego przed nią chłopaka do cierpliwego czekania na to, co miała w
tej chwili do powiedzenia. – Kiedyś nawet bym nie przypuszczała, że
kiedykolwiek do tego dojdzie. Odkąd wróciłeś z treningu z Sanninem Jirayiją, od
momentu naszego ponownego spotkania, co raz częściej o tobie rozmyślałam. Potem
znowu zniknąłeś na prawie dwa lata, co również nie dało mi spokoju. Tak samo
jak Sakura, choć nikomu nigdy tego nie pokazałam, zaczęłam za tobą tęsknić. I
wiesz co? Niedawno stwierdziłam, że nawet nie złe z ciebie ciacho, Naruto.
Jak
Ino tylko skończyła w pokoju Uzumakiego zapanowała grobowa cisza. Zaskoczenie z
jakim chłopak patrzył na stojącą przed nim dziewczynę, gdy usłyszane informacje
w pełni do niego dotarły, zdziwienie przerodziło się w totalny szok. Blondynka
po chwili odwróciła głowę i spojrzała na Naruto, a widząc wyraz jego twarzy,
nie znacznie się uśmiechnęła.
Martwa
cisza zaczęła się przedłużać i przedłużać, aż w końcu zakłócił ją szelest
ubrania towarzyszący przy odwracaniu się. Panna Yamanaka, bez słowa pożegnania
chciała wyjść i zostawić blondyna z jego własnymi myślami, gdy nagle poczuła
delikatny uścisk na nadgarstku prawej dłoni. Nim zdołała w jaki sposób
zaprotestować, mocnym szarpnięciem została z powrotem odwrócona i
przyciągnięta. Naruto przez cały czas trzymając Ino za rękę, swoją wolną dłonią
sięgną i przystawił ją do rozgrzanego policzka blondynki. Zataczając przez
chwilę kciukiem masujące kółka, zaraz przejechał dłonią na potylicę dziewczyny,
po czym bez słowa nachylił się i delikatnie, acz bardzo namiętnie ją pocałował.
Yamanaka nie stawiała się. Wręcz przeciwnie. Oddała pocałunek, przysunęła się
do blondyna jeszcze bliżej i oswobodziła przytrzymywaną ręką, którą w chwili
następnej zawiesiła na jego szyi. Palce dłoni wplotła w jego jeszcze lekko
wilgotne włosy, a lewą nogę oplotła wokół jego prawego kolana.
- Dokąd mnie to wszystko doprowadzi?
Nie wiem… – Naruto przemknęło przez myśl.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, oj Naruto co ty wyrabiasz, dobrze że Sakura tego nie widzi... ale Tsunade spokojnie zareagowala no chyba że reprymenda będzie czekać go później...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia