czwartek, 15 lutego 2018

165. Uzumaki no batsu

Poniższy odcinek może się Wam wydać koszmarnie nudny… i zapewne będziecie mieli rację. Dlaczego? Ponieważ… nie wiem, po prostu mam takie odczucie. – Pozdrawiam i zapraszam na 165 notkę mojej króciutkiej opowieści o Naruto Uzumaki. I jeszcze jedno, poniższy odcinek dedykuję czytelnikowi KAIMENGAN.



<<< Odcinek ukazał się 2 kwietnia 2010 roku >>>



Wszystko trwało zaledwie siedem minut. Siedem parszywych minut, a Naruto miał wrażenie jakby minęły wieki. Gdy odkleił się od stojącej przed nim Ino i spojrzał jej głęboko w oczy, jednocześnie kątem oka dostrzegł czarną koszulkę i bluzę ze znakami Konohy na ramionach, złożone w kostkę i leżące na łóżku. Po chwili przypomniał sobie, że przecież przygotował to ubranie jeszcze przed wejściem do łazienki. Bez słowa, w milczeniu podszedł w tam kierunku, szybko ubrał się do końca, po czym zbliżył się do biurka. Na blacie leżała beżowa torba z standardowym wyposażeniem shinobi, którą przyczepił do spodni zaraz pod lędźwiami. Jeszcze chwycił w dłoń katanę również leżącą na blacie, posłał pannie Yamanaka beznamiętny uśmiech i czym prędzej wyszedł z pokoju.
 Idąc główną ulicą wioski z rękoma w kieszeniach, Naruto pustym spojrzeniem patrzył przed siebie, nieco poniżej linii kolan innych mieszkańców jacy go mijali. Nasilający się ból brzucha w końcu doprowadził do tego, że nogi chłopaka diametralnie zmieniły kierunek marszu. Wchodząc do świeżo odbudowanego baru Ichiraku Ramen, Naruto kompletnie nie zareagował na życzliwe powitanie go przez właściciela, tylko bez słowa zajął miejsce przy ladzie. Dziwne, niecodzienne zachowanie blondyna nie zostało nie zauważone przez barmana, który po kilku minutowym przyglądaniu się chłopakowi, zniknął na zapleczu. Dosłownie dwie minuty później wrócił z wielką miską gorącego ramen w dłoniach i postawił ją na ladzie dokładnie przed smutną twarzą Uzumakiego.
- Itadakimasu![1]
Krzyknął chcąc w ten sposób zwrócić uwagę Naruto. Błękitnooki wyrwany z letargu w jaki popadł zaraz po wyjściu z domu, podniósł głowę i nieobecnym wzrokiem spojrzał na niego, a potem na parującą zupę. Świeży makaron i warzywa tonęły w sosie zrobionym z nieznanych sobie składników. Choć chłopak nie chciał jeść, jego żołądek wyraźnie komunikował zupełnie co innego.
- Zjedz chłopcze, to pomoże ci zapomnieć o bólu.
- Hę? Ech… nic pan nie wie.
Blondyn wymamrotał pod nosem, po czym chwycił pałeczki i w końcu zabrał się za konsumpcję podanego mu dania. Dosłownie minutę później z głośnym siorbaniem[2] skończył pochłanianie olbrzymiej porcji. Odstawiwszy miskę z delikatnym hukiem sygnalizującym, że potrawa smakowała, położył pieniądze obok naczynia i bez słowa pożegnania czy nawet podziękowania, wyszedł.
* * *
- I co teraz??
W głębi duszy chłopaka odezwał się przysadzisty głos zapieczętowanego w nim demona. Naruto nie odpowiedział. Zachował się tak, jakby zignorował demona, któremu raczej się to nie spodobało. Kyuubi zaczął nerwowo kręcić się w swym więzieniu, by po chwili na powrót się uspokoić i spokojnym tonem ponownie się odezwał:
- Wiesz, że nie ładnie jest ignorować starszych?
- Chrzań się Kyuu…
- Hej, hej, spokojnie. Wyluzuj, młody.
- Przepraszam. – Naruto odetchnął głębiej i spojrzał w niebo. – Jestem zły… na siebie. Ty niczym tu nie zawiniłeś, ale mi nie pomagasz rzucając cięte uwagi! Jeśli jeszcze się nie zorientowałeś, właśnie bardzo mocno skrzywdziłem Sakure… choć ona jeszcze nic nie wie. Rozważam ewentualność zachowania tego co się wydarzyło w tajemnicy. – Odpowiedział w myślach.
- Wakarimashita.[3] Hmm… długo zamierzasz to przed nią ukrywać?
- Nie wiem. Zapewne któregoś dnia na pewno pęknę i wszystko jej opowiem… ale jeszcze nie teraz. To byłoby zbyt bolesne. Dla niej. Dla mnie. Dla nas.
- A więc zamierzasz zaczekać na odpowiedni moment?
- Nazwij to jak chcesz, Kyuu. Nie dbam o to. – Uzumaki odparł oschłym tonem i zerwał połączenie mentalne z lisem. Chłopak w tym samym momencie dostrzegł przed sobą cel swej wędrówki. Przekraczając bramę w murze okalającym budynek administracyjny Konoha-Gakure no Sato, Naruto po chwili raz jeszcze spojrzał w niebo, odetchnął kilka razy głębiej, po czym wszedł do wierzy Hokage.
* * *
- Wejść!
Krzyknęła Tsunade kiedy tylko usłyszała niemrawe pukanie w drzwi jej przestronnego biura. Do środka wszedł osiemnastoletni blondyn z wyraźnym smutkiem w oczach i grobowym wyrazem twarzy. Kobieta widząc go, lekko się uśmiechnęła i splotła palce dłoni na wysokości brody, opierając łokcie o brzeg blatu dębowego biurka. Przyglądając się mu przez kilka minut, kobieta dostrzegła braki w jego odzieniu zewnętrznym.
- Gdzie twoja kamizelka Jounina, Naruto?
- Zniszczona.
Odparł nawet na nią nie spojrzawszy.
- Hmm… Dobrze, dostaniesz nową, ale to cię będzie kosztowało pięćset ryou, które doliczę ci do rachunku za kwiaty dla Sakury, jakie kupiłeś jej prawie dwa tygodnie temu NA MÓJ RACHUNEK. Jak wiesz, będziesz musiał całą tą sumkę odpracować. Do tego dochodzi Ci jeszcze KARA za wybryki w Sunie, co wszystko razem równa się dwóm miesiącom prac społecznych.
Tsunade powiedziała wszystko spokojnym tonem akcentując niektóre słowa nieco głośniej, cały czas obserwując mowę ciała stojącego przed nią shinobi. Ku jej całkowitemu zdumieniu blondyn nawet nie mrugnął. Jedynie wysłuchał całej jej przemowy z wielkim opanowaniem i spokojem przypisywanym zazwyczaj mnichom Świątyni Ognia.
- Na twoje szczęście, misje rangi D jakie miałam ci przydzielić, zleciłam komu innemu, ale nie smuć się… znalazłam dla ciebie zadanie zastępcze. – Kontynuowała uśmiechając się tajemniczo. – Myślę, że zamiast wykonywania kilkudziesięciu zadań rangi D, jedno zadanie rangi B wystarczy by wszystko załatwić. A jeśli się spiszesz, może nawet cię nagrodzę.
Naruto dopiero w tym momencie zareagował tak jak trzeba. W jednej chwili zapomniał o wszystkim, co się niedawno wydarzyło i nad czym głęboko rozmyślał. Spojrzawszy kobiecie prosto w oczy, po chwili swoje rozszerzył ze zdumienia. Patrzył na nią jak na wariatkę, a gdy się do niego uśmiechnęła, spoważniał:
- Z całym szacunkiem Hokage-sama, ale czy to jest jakiś żart?
- Nie. Dawno nie mówiłam poważniej niż w tej chwili. Pewnie myślisz, że postradałam zmysły… ale nie. Po twojej samowolce w sprawie wyruszenia na ratunek Sakurze zrozumiałam, że ciągłe wydzieranie się na ciebie nigdy nie przyniesie żądanego skutku. Uznałam więc, że nagrodzenie cię będzie lepszym wyjściem. Przyznają, trochę to nie zgodne z regułami, ale kogo to obchodzi? – Spytała retorycznie. – Dobra, nie ważne… Wracając do tematu, to w jaki sposób zostaniesz nagrodzony, dowiesz się po wykonaniu zadania. A na czym ono polega… Iruka Umino ci powie. Znajdziesz go w Akademii. – Wyjaśniła Piąta.
- Czy to wszystko?
- W zasadzie tak… chociaż, nie. Dziewczyna którą uratowałeś pod czas odbijania Sakury z rąk porywaczy, Yasu Ihara… prosiła mnie abym przysłała do niej „naszego” Jinchuuriki. Gdy spytałam, czemu chce z nim rozmawiać, bez skrepowania odparła, że też jest nosicielem. Rozumiem, że nie powiedziałeś jej, że to ty jesteś „naszym” Jinchuuriki, hm? Z jej słów wnioskuję również, że Sakura też nic na ten temat jej nie powiedziała?
- Zgadza się.
- Dobrze. Czy w takim razie wiesz może, dlaczego chce się z tobą zobaczyć?
Naruto zastanowił się przez chwilę, po czym odparł:
- Pierwszym powodem może być poznanie sekretu zapanowania nad potęga w sobie zapieczętowaną. Drugim powodem, bardziej prawdopodobnym, może być chęć odblokowania tej potęgi.
- Odblokowania?? – Zdziwiła się Hokage.
- Tak. Shinobi Iwa, gdy sześć lat temu ją pojmali, jakimś sposobem pozbawili ją możliwości kontaktu z Yonbi no Itachi. Wydaje mi się, że Yasu odkryła, że tylko chakra innego demona może jej pomóc… o czym sam dowiedziałem się dopiero ostatniej nocy. Odbyłem wtedy długą pogawędkę z Kyuubi no Kitsune.
- Sō ka.[4] Chyba wiem do czego zmierzasz. W takim razie nie zatrzymuję cię dłużej, ale pamiętaj, że potem masz natychmiast zgłosić się do Akademii. Jasne!? – Tsunade pogroziła mu palcem.
- Tak, tak, rozumiem. – Uzumaki odparł nieco smętnie, po czym odwrócił się i wyszedł z biura. Na korytarzu spotkał Shizune, którą zaraz spytał o nową kamizelkę Jounina. Brunetka momentalnie wskazała mu właściwy kierunek, posyłając na koniec ciepły uśmiech.
~ ~ ~
Za oknem powoli zaczęło robić się już ciemno. Niebo wpierw poczerwieniało od promieni zachodzącego słońca, by po kilkunastu minutach całkowicie zszarzeć. Przez cały czas delikatnie wiejący wiatr, przybrał na swej intensywności wprawiając gałęzie drzew w szaleńczy taniec. Zważywszy na fakt, że już się ściemniało… gdy blondyn dotarł do szpitala, nim tam wszedł, stworzył klona i wysłał go do Akademii. W ten sposób miał nadzieję na załatwienie dwóch spraw za jednym razem, co z kolei pozwoli mu na późniejsze odwiedziny u starego znajomego jeszcze tego samego dnia.
Chodź godziny odwiedzin przeminęły już dawno temu, Naruto bez problemu przeszedł koło recepcji i w miarę spokojnym krokiem udał się do sali, do której przeniesiono pannę Iharę. Zatrzymawszy się przed drzwiami, westchnął przeciągle i delikatnie zapukał. Nie słysząc żadnego odzewu nacisnął na klamkę i wszedł do pomieszczenia gdzie na białym posłaniu zastał drzemiącą czarnowłosą. Dziewczyna miała tak rozbrajający wyraz twarzy, że blondyn dosłownie na chwilę zapomniał, po co do niej przyszedł… lecz kiedy tylko się do niej zbliżył, momentalnie oprzytomniał. Nie zwlekając dłużej, sięgnął i ostrożnie odsunął pościel na bok, odkrył brzuch czarnowłosej i skumulował chakrę Kyuubiego w prawej dłoni.
- Dobra. Zobaczmy czy to pomoże.
Pomyślał Naruto, przełknął ślinę, wytarł pot powoli ściekający mu po policzku, po czym delikatnie przytknął rękę do brzucha srebrnookiej. Gdy dziewczyna się nie obudziła, odetchnął z wyraźną ulgą i począł powoli zwiększać ilość uwalnianej mocy Lisa.
* * *
Yasu szła prosto przed siebie. Wszędzie dookoła dostrzegała bezkresną ciemność. Choć nigdzie nie było widać słońca, jej ciało spowijała swego rodzaju blado-żółta poświata, której dziewczyna za żadne skarby nie potrafiła rozszyfrować. Znienacka przed oczyma pojawił się jej złoty błysk, który następnie przekształcił się w srebrzystą linię. Widziane zjawisko, z każdym następnym krokiem coraz bardziej się rozszerzało i uwydatniało, aż w końcu przeistoczyło się w wizerunek pięciu głów Hokage wyrytych w zboczu wielkiej góry.
Dziewczyna zamrugała zdziwiona, a gdy ponownie otworzyła oczy, już szła główną aleją Konoha-Gakure. Wielu ludzi posyłało jej pokrzepiające uśmiechy przy jednoczesnym, niskim kłanianiu się jej osobie. Ich zachowanie wydało się jej bardzo dziwne i podejrzane, ale i wielce niezrozumiałe, gdy nagle w oddali dostrzegła całującą się parę. Gdy się do nich zbliżyła, przeżyła nie mały szok. Ihara zobaczyła samą siebie stojącą w objęciach nieznanego sobie mężczyzny, którego kamizelka Jounina na plecach nosiła kształt biało-czerwonego wachlarza. Yasu przypomniała sobie, że gdzieś już widziała podobny symbol…
Srebnooką niespodziewanie ponownie spowiły grobowe ciemność, a widziany obraz szybko się od niej oddalił. Powrót do rzeczywistości tak nią wstrząsnął, że dziewczyna aż usiadła na swym posłaniu z szeroko otwartymi oczami. Spojrzawszy w bok, dostrzegła nieznacznie uśmiechającego się Uzumakiego stojącego nieopodal jej łóżka.
- Naruto?? – Zdziwiła się. – Co ty tu robisz??
- Słyszałem, że chciałaś poznać Jinchuuriki Konoha-Gakure, więc jestem.
Ihara rozszerzyła oczy jeszcze bardziej. Nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą było dane jej usłyszeć, zaraz uświadomiła sobie, że jej domysły były słuszne… Te nastroszone włosy i czerwone, wręcz demoniczne oczy jakie Naruto posiadał w momencie ich pierwszego spotkania. I ta mroczna, nie… krwiożercza chęć mordu wtedy od niego bijąca. To były bardzo wyraźne oznaki posiadania przez blondyna jakiegoś demona.
- Wiem. Od początku wiedziałam, że to ciebie całe życie szukałam.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, a jej gest został odwzajemniony.
- Yasu… spróbuj skontaktować się z swoim demonem.
- Ale po co? Przecież wiesz, że…
- Onegaishimasu.[5]
Jego stanowczy ton i poważne spojrzenie błękitnych tęczówek powiedziały srebnookiej, że kolejne próby protestu nie mają sensu. Wiedząc czym skoczy się próba kontaktu z cztero-ogoniastym, Iharze nie bardzo się to uśmiechało, zwłaszcza, że obok niej stał jej nowy przyjaciel… zupełnie nowy przyjaciel. Oddech miała spokojny, a po umyśle krążyło jej w kółko wiele bezużytecznych, nieodgadnionych pytań. Kunoichi spojrzała jeszcze raz na blondyna, a gdy ten ruchem ręki pokazał by się nie krępowała, wzruszyła ramionami i zamknęła oczy.
Ku swemu zdumieniu, Yasu zachowała trzeźwość i przytomność umysłu. Stała właśnie po łydki w wodzie, która oddawała drażniący nozdrza odór siarki. Zupełnie, jakby była czymś skażona. Czarnowłosa nie mogąc przypomnieć sobie, co to za miejsce w którym się znalazła, po chwili usłyszała niewyraźny odgłos warczenia, dochodzący gdzieś z oddali. Zaciekawiona ruszyła przed siebie. Po drodze, na zgniło-zielonkawych ścianach widziała przeróżne znaki i symbole zapisane w kompletnie nie zrozumiałym dla siebie języku.
- Witaj Yasu, miło mi znów cię zobaczyć.
Srebnooka stanęła jak wryta. Ten głos. Niski, mroczny, mrożący krew w żyłach… ale przyjaźnie nastawiony. Ostatni raz słyszała go w dniu uwięzienia jej w Iwa, przeszło sześć lat temu. Kunoichi po chwili dostrzegła przed sobą złotą, lekko zmatowiałą, bogato zdobioną bramę z karteczką pieczętującą widniejącą na jej zamknięciu. Gdy podniosła wzrok wyżej, w mgnieniu oka napotkała na swej drodze nieco przytłaczające spojrzenie zielono-żółtych ślepi.
- Yo-Yonbi?? Czy to naprawdę ty?? – Wymamrotała sparaliżowana.
- A któż by inny mógł tu być zamknięty? Hm?
Demon odparł z lekką nutą sarkazmu, a Ihara już wiedziała, że to na pewno ON.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto



[1] Itadakimasu (jap.) - Smacznego
[2] W kulturze japońskiej, głośne siorbanie jest oznaka, że dana potrawa smakuje. W Polsce natomiast, jest to oznaka złego wychowania.
[3] Wakarimashita (jap.) – Rozumiem.
[4] Sō ka (jap.) – Rozumiem.
[5] Onegaishimasu (jap.) – Proszę, zrób to.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, ciekawe co to za misja, tak nowa taktyka Tsunade nie krzyczeć tylko nagrodzić ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń