Poniższy odcinek, cały
został napisany w trzeciej osobie, ponieważ kiedyś już napisałem iż sceny walki
będę właśnie tak opisywał ^^ - poniższą notkę DEDYKUJĘ wszystkim czytającym i
komentującym, a w szczególności:
- Kumiko ^^ ; - Naruciakowi ^^ ;
- Akirze ^^ ; - Raidze ^^ ;
- Tori ^^ ; - Sachiko ^^ .
<<< Odcinek ukazał się 12
lipca 2008 roku >>>
>>>
Skalna komnata <<<
Naruto lekko
zdezorientowany zaistniałą sytuacją i dziwnymi słowami tajemniczego
nieprzyjaciela, nie wiele się zastanawiając, szybko odskoczył na kilka metrów
do tyłu i w końcu wyprostowawszy się, spojrzał na przeciwnika. Jego oczy
natychmiast zostały oślepione przez bardzo jasne światło padające od przybysza,
które ku uciesze blondyna, zaraz poczęło tracić na swej intensywności. Gdy
wreszcie całkowicie zgasło, pozostawiając lekką poświatę bijącą od
nieprzyjaciela, Uzumaki w pierwszej chwili dostrzegł parę krwisto czerwonych ślepi,
które bacznie i wrogo przyglądają się jemu. Blondyn zjechawszy wzrokiem trochę
niżej, dostrzegł wiśniowego koloru zbroję okalającą ciało jego przeciwnika, a w
dłoni znajoma broń.
„Zaraz… czy to katana..?”
– spytał w myślach. Blondyn chcąc baczniej przyjrzeć się jego twarzy, spojrzał
na nią. Lecz jedyne co zobaczył to tylko przerażającą maskę, która zapewne
właśnie taki miała zamysł… aby budzić postrach w szeregach nieprzyjaciela. Po
chwili milczenia, Uzumaki poczuł jak od jego przeciwnika zaczyna emanować
potężna siła… bardzo podobna do chakry. W net, błękitnooki poczuł na twarzy
wpierw lekki podmuch wiatru, który za chwilę przerodził się w prawdziwy
huragan. Chłopak z trudem móc ustać w miejscu, szybko przybrał postawę obronną,
jednocześnie zakrywając rękoma twarz, przed wiatrem i tumanami kurzu. W
pierwszej chwili, blondyn niczego specjalnego nie dostrzegł, lecz za chwilę po
ziemi a potem w koło zamaskowanego wojownika, z niewiarygodną prędkością zaczęła
wirować niebieska chakra.
„Kurczę, co za moc… kim
on jest i skąd się wziął… i dlaczego chce mnie zabić..?!” – Uzumaki, zadawszy
sobie teraz tych kilka bardzo ważnych pytań, niewiele się zastanawiając szybko
złożył przed sobą dłonie, by po chwili…
- Kage Bunshin no Jutsu – …wymówić pod nosem i stworzyć ok. 20
klonów. Przeciwnik nadal nic nie mówiąc i się nie ruszając, zakończył pokaz
ilości swojej chakry, poczym wystawiwszy katanę przed siebie, ruszył z impetem
na grupkę 21 Naruto Uzumaki’ch. Blondyn jak i jego kompani, jak na zawołanie
jednocześnie wyciągnęli kunai, by po chwili odeprzeć atak wojownika, który raz
po raz zaczął wycinać wszystkie klony.
„Kuso… coś czuję, że to
nie będzie takie proste..” – Naruto szybko stworzywszy kolejną grupkę klonów,
przeprowadził kontratak. Gdy większość klonów rzuciła się na przeciwnika,
błękitnooki pozostawił przy sobie jednego klona, aby niezauważalnie stworzyć
udoskonaloną formę Rasengan’a.
„Dobra Kyuubi… pora użyć
twojej chakry..” – chłopak przemówił do swojego przyjaciela.
- Się robi..!! – odkrzyknął demon, tak jakby ta walka go
bawiła.
Naruto stworzywszy
ulepszoną formę podstawowego Rasengan’a, zaczął biec w stronę swojego
przeciwnika, który oblegany przez jego klony, bacznie i wytrwale paruje
wszystkie ataki. Gdy przeciwnik się zamachnął, nagle z za pleców jednego z
klonów stojących najbliżej wojownika, wyskoczył prawdziwy blondyn, by w chwilę
potem oddać atak.
- KYUUBI RASENGAN..!! –
krzyknął i z ogromną siłą odrzucił wroga do tyłu. Wojownik na kilka sekund
straciwszy przytomności, zdążył już przelecieć w powietrzu znaczną odległość,
by w chwilę potem uderzyć plecami o jedną z marmurowych kolumn. Po komnacie,
rozległ się charakterystyczny trzask uderzającego metalu o kamień, co Naruto
odczytał za pokonanie przeciwnika. Z szerokim uśmiechem, wraz ze wszystkimi
klonami, zbliżył się nieznacznie do przeciwnika, który ani drgnął.
„I po robocie…” – blondyn
rozluźniwszy się, tym samym odesłał klony, które zniknęły w szaro-białych
chmurach dymu – „…a myślałem, że natrafiłem na silniejszego przeciwnika”.
Naruto nie wyczuwając ani
krzty chakry wroga, nagle zapomniał o nim i nie zaprzątając sobie głowy, ruszył
dalej przed siebie. Blondyn w momencie mijania ciała, nagle zastygł w bezruchu,
gdyż poczuł na swym karku zimną stal. Lekko odwróciwszy głowę w bok, kątem oka
dostrzegł dwoje czerwonych ślepi, które tak samo jak za pierwszym razem,
ponownie bacznie i wrogo się mu przyglądają.
„O cholera.. ale ze mnie
idiota.. jak to kiedyś powiedział Kakashi-sensei: Ninja nigdy nie może tracić czujności..” – szybko pomyślał i zaraz
poczuł jak miecz powoli oddala się od jego szyi. Wtedy niebieskooki dostrzegł
szansę na odepchnięcie od ciebie wroga. Chłopak, w mgnieniu oka przykucnąwszy
zaraz oddał silnego kopniaka w klatkę piersiowa przeciwnika, który ponownie
odleciał do tyłu, lecz tym razem ku nie zadowoleniu blondyna, zatrzymał się
przy pomocy własnej chakry i stanął na ziemi w odległości kilku metrów od
Uzumaki’ego. Mężczyzna nagle schował broń do pochwy uczepionej z boku, po czym
w szybkim tempie zaczął składać ręce w dobrze znane blondynowi pieczecie. Po
kilku minutach, specyficznym echem, po komnacie rozniosły się słowa…
- Katon, Goukakyu no Jutsu
– w kilka sekund od wykonania techniki, w stronę lekko zdezorientowanego
blondyna poleciała olbrzymia kula ognia, która ryjąc w marmurowej posadzce
szeroki rów, błyskawicznie zbliżyła się do chłopaka, który w ostatniej chwili
uniknął ataku. Kula ognia napotkawszy na swej drodze przeszkodę w postaci innej
kolumny, dosłownie stopiła jej zewnętrzną powłokę, wykonaną z marmuru.
„Kuso… o mały włos..” –
Naruto wytarłszy pot z czoła rękawem kurtki, zaraz ponownie zwrócił wzrok na
przeciwnika, który nagle zniknął mu z pola widzenia. Chłopak począł nerwowo się
rozglądać, by w chwilę potem ponownie stworzyć kilkanaście klonów. Blondyn
spojrzawszy wpierw w lewo, potem w prawo, przed siebie i za siebie, a potem nad
siebie… zapomniał o jednym miejscu, którego się nie spodziewał.
- Doton, Shinjuu Zanshu
no Jutsu – ponownie po komnacie rozniosło się echo wypowiedzianej formułki, a w
chwilę potem z podłogi pod stopami Naruto wysunęła się ręka, która chwyciwszy
blondyna za kostkę, wciągnęła go pod ziemię, zostawiając tylko głowę na
powierzchni.
„Oj.. nie dobrze, nie
dobrze..” – Naruto nie mając zbyt wiele możliwości manewru, gorączkowo zaczął
zastanawiać się nad rozwiązaniem, gdy nagle dostrzegł przed sobą zbliżającego
się wojownika z wyciągniętą kataną. Klony Uzumaki’ego, nie czekając na dalszy
rozwój akcji, rzuciły się na przeciwnika, zadając mu kolejne to ciosy kunai’ami,
które ponownie nic nie dały. W tym czasie inne dwa klony, pomagały prawdziwemu
Naruto wydostać się z ziemnej pułapki. Wojownik, pokonawszy wszystkie atakujące
go klony, bardzo szybko zbliżył się no chłopaka, wciąż siedzącego pod ziemią,
gdy nagle z za pobliskiej kolumny, wyskoczył klon z utworzoną podstawowej formą
Rasengan’a. Przeciwnik na szczęcie blondyna, tego nie zauważył i gdy podniósł katanę
do góry aby zadać ostateczny cios, nagle otrzymał kolejną uderzeniowa dawkę
chakry, choć odrobinę słabsza od poprzedniej, co tym razem zaowocowało
odrzuceniem go w bok. Gdy wróg ponownie roztrzaskał się o jakąś kolumnę,
prawdziwy Naruto, w końcu oswobodził się z ziemnej pułapki. Cały brudny i już
lekko wykończony, ponownie przybrał postawę gotowa do walki, gdyż wojownik
powstawszy już z ziemi, ponowie, już trzeci raz tego dnia, począł przyglądać
się Uzumaki’mu.
„Cholera… za każdym razem
jak zadam mu jakiś decydujący atak, on tylko mi się przygląda.. a odkąd
zaczęliśmy walczyć, jeszcze ani razu się nie odezwał do mnie, tylko słyszałem
jego głos, gdy wypowiadał formułki…” – Naruto zastanawiając się nad lekko
dziwnym zachowaniem przeciwnika, postanowił w końcu zakończyć ta walkę,
decydującym uderzeniem wielu Naruto Uzumaki’ch. Ale co to, ku lekkiemu
zaskoczeniu blondyna, jego przeciwnik nagle schował miecz i przybrał postawę do
walki wręcz, bardzo zbliżoną do tej, którą stosuje Rock Lee gdy ma z kimś walczyć.
„Hmm… Taijutsu..?
Świetnie, chętnie powalczę wręcz..” – pomyślał niebieskooki i przybrał podobną
postawę. Tym czasem, przeciwnik nie zwlekając dłużej, w mgnieniu oka pojawił
się za plecami blondyna i silnym ciosem w kark, powalił go na ziemie.
- Tfu… tfu… - chłopak
odkaszlnął krwią. Naruto wytarłszy rękawem kurtki krew ściekająca po jego
brodzie, w szybkim tempie przeturlał się po podłodze, by za chwile powstać i
przeprowadzić kontratak. Błękitnooki zbliżywszy się do przeciwnika na odległość
jednego ramienia, zaczął bić się z przeciwnikiem na pięści i liczne kopniaki.
Wojownik wciąż nie spuszczając wzroku z Naruto, z wielkim wyrafinowaniem począł
parować wszystkie ciosy chłopaka. W pewnej chwili, blondyn poczuł w mięśniach,
że długo już nie wytrzyma takiego tępa i zaraz opadnie z sił, tak wiec
postanowił zaryzykować i użyć broni. W mgnieniu oka, wyciągnął z rękawa kunai,
by po chwili nie spostrzeżenie wbić go przeciwnikowi w krtań, akurat w miejscu
gdzie nie ma zbroi. Momentalnie, wojownik zakwiczał jak zarzynane prosię, by w
chwilę potem odsunąć się od Naruto i paść martwy na ziemię.
„Co..? Czyżbym w końcu
pokonał gościa..?” – chłopak zaraz zadawszy sobie to pytanie, przykucnął przy
ciele wroga i sprawdził mu tętno. Ku jego uciesze, nie wyczuwając żadnego
pulsu, blondyn zaraz ponownie się wyprostował i powoli zaczął kierować się w
stronę dziwnego światła, jakie dostrzegł pod czas walki. Zrobiwszy kilka
kolejnych kroków na przód, Naruto nagle usłyszał brzęczenie metalu, lecz gdy
się odwrócił dostrzegł iż gdzieś zniknęło ciało pokonanego przeciwnika. Gdy się
odwrócił zaraz tuż obok jego lewego ucha przeleciał kunai z uczepioną wybuchową
karteczką. Sztylet odbiwszy się od pobliskiej kolumny upadł na ziemię, a
karteczka nagle zaświeciła się na czerwono…
„KUSO..!!” - …zaklął
Naruto w myślach, by po chwili zostać odrzuconym w bok przez potężny wybuch ów
karteczki. Chłopak uderzył plecami o inną kolumnę, która miała czelność znaleźć
się na drodze jego przelotu. Blondyn leżąc na lodowatej podłodze, na kilka sekund
stracił przytomność, lecz po chwili ją odzyskawszy spróbował się podnieść. Przeszywający
ból w klatce piersiowej, spowodował kolejne odkaszlnięcie krwią.
- Rany boskie… kim on
jest..?! – Naruto tym razem zdał to pytanie na głos, lecz nie otrzymał żadnej
odpowiedzi.
„Powaliłem go ulepszoną formą
Rasengan’a, potem zwykłym Rasengan’em i jeszcze wbiłem mu kunai w szyję… a on i
tak się odniósł i nadal ma siłę walczyć..!!” – niebieskooki klęcząc na
kamiennej podłodze, podparł się ramionami, by po chwili przejrzeć się w tafli
własnej krwi. Blondyn dłuższym czasie namysłu, jakby tu pokonać skuteczniej
tego gościa, w końcu wstał na nogi i lekko chwiejnym krokiem zaczął kierować
się w stronę swojego przeciwnika, który ponownie pojawił się na jego drodze.
Tym czasem tajemniczy wojownik widząc, iż Uzumaki w końcu powstał, nie czekając
z byt długo ponownie złożył ręce przed sobą.
„Co tym razem..? Czego mam
się jeszcze spodziewać..?” – Naruto widząc poczynania przeciwnika, na jego nie
szczęście, nie musiał długo czekać na odpowiedź.
- Suiton, Bakushi Shouha
– ponownie rozległo się echem po komnacie, a w chwilę potem przeciwnik, przez
wycięcie w masce w miejscu ust, wypluł ogromną ilość wody, która momentalnie
przerodziła się w gigantyczną falę. Naruto kompletnie nie czując sił do
prowadzenia dalszej walki i nie mając z byt wielkiego wyboru, przyjął na siebie
wodny atak, który zmiótł go i zabrał w głąb komnaty.
- Naruto… czy ty chcesz się zabić…? – nagle odezwał się lisi
demon.
„Nie… ale nie mam już
siły na dalszą walkę” – odparł pytany, wciąż znajdując się pod wodą.
- No to zrób że coś, bo zaraz się utopisz. – Uzumaki
znalazłszy w sobie jeszcze odrobinę siły, zaczął płynąć do góry, by po chwili
znaleźć się na tafli wody. Blondyn kompletnie nie czując w sobie ani krzty
chakry, ponownie zaczął powoli się zanurzać w wodzie.
- Naruto.. nie poddawaj się… użyj mojej chakry aby go pokonać.
– po słowach demona, nagle we wnętrzu ciała chłopaka zagrzmiała potęga lisiego
demona o 9 ogonach. Momentalnie, blondyn odzyskał siły i zaraz ponownie
wynurzył się z wody, bo po chwili przy pomocy chakry Kyuubi’ego, stanąć
wyprostowany na tafli. Chakra demona po chwili zaczęła wirować wokół ciała
Uzumaki’ego, co spowodowało natychmiastowym wyleczeniem wszystkich odniesionych
ran w poprzednich starciach. Błękitnooki zacisnąwszy dłonie w pięści, spojrzał
na przeciwnika. Jego oczy w mgnieniu oka przybrały krwisto czerwony kolor, a
źrenice się zwężały.
„Dobra… koniec tego
dobrego..!” – krzyknął w myślach. Blondyn złożył przed sobą dłonie i
wykorzystując nieograniczony przydział chakry Kyuubi’ego, wykonał technikę
wielokrotnego podziału cienia.
- Taijuu Kage Bunshin no
Jutsu..!! – Naruto krzyknął ile sił w płucach i stworzył armię klonów o
liczebności 2000 osobników. Wszyscy stojąc na tafli wody, która pokryła całą
komnatę i ma głębokość przekraczającą 5 metrów, jednocześnie wyciągnęli kunai.
- Tak jest..!! Uwaga
wszyscy… – krzyknął prawdziwy Naruto, a oczy jego klonów spoczęły na swym
stwórcy – …zmasowany atak na tego tam dupka..!! – chłopak zaraz dokończył
zdanie i wskazał swym kunai’em przeciwnika stojącego po drugiej stronie
komnaty.
- Haiii…!!!!! – wszyscy
krzyknęli jednoczesnym chórem i nie zwlekając dłużej, ze wszystkich stron
zaczęli zbliżać się do wojownika. Będąc w odległości kilkunastu metrów od
niego, jednocześnie rzucili swoje kunai. Przeciwnik widząc lecące w jego
kierunku 2000 kunai, szybkimi ruchami rąk wykonał jakieś skomplikowane
pieczęcie i dosłownie w ostatniej chwili stworzył do koła siebie mur z wody,
który pochłonął wszystkie śmiercionośne bronie. Gdy wodny mur opadł, klony
wyciągnęły po dwa shurikeny, by po chwili rzucić jej w przeciwnika, który ku
zaskoczeniu wszystkich stanął w lekkim rozkroku i zaraz wykonawszy kolejne
pieczęci wymówił kolejną formułkę słów…
- Suiton, Daibakufu no
Jutsu – po chwili, tuż przed nim utworzył się okrąg wody, kręcącej się
spiralnie, która zaraz zamieniła się w wodne tornado skierowane w pierwszą
połowę klonów. Technika wykonana z niezwykła precyzją, pomknęła po wodzie z
wielką prędkością, pochłaniając po drodze lecące shurikeny, w szybkim tempie
dopadła klony Naruto. Druga połowa klonów jak i prawdziwy Naruto, widząc to popadli
w jeszcze większe rozgoryczenia całą sytuacją. Klony nie wiele się
zastanawiając, skoczyły do góry i z wyciągniętymi pięściami przed siebie
zaczęły lecieć w dół na przeciwnika. Wojownik nie wzruszony zagraniem blondyna,
ponownie złożył przed sobą dłonie.
„Kuso… ile ten koleś ma
chakry..? Wykonał już tyle technik pochłaniających spore zapasy chakry, a on
jeszcze coś szykuje…” – prawdziwy Naruto zaczął się zastanawiać nad końcem tej
walki. Gdy jego klony zaczęły zbliżać się do wroga, niebieskooki dostrzegł
szanse na zbliżenie się do niego i załatwienie go Rasengan’em.
- Naruto.. co ty kombinujesz..?
- Postanowiłem użyć
twojej chakry do stworzenia Rasengan’a i wiesz, chyba nawet mam już nazwę.. – zaśmiał
się Naruto, mimo lekkiego bólu w klatce piersiowej.
- Tylko czy wiesz, jakie będą skutki użycia tylko mojej chakry..?
- Nie, ale kogo teraz to
obchodzi… ważne aby udało mi się w końcu pokonać tego gościa..!!
Klony zbliżywszy się na
odpowiednia odległość, już miały zadać zmasowany atak pięścią, gdy nagle po
komnacie rozległo się echo…
- Fuuton, Mugen Sajin
Daitoppa – wojownik lekko wygiął się do tyłu, by po chwili dmuchnąć w klony
ogromną ilością powietrza, która dosłownie zatrzymała je w powietrzu a zaraz potem
odepchnęła do tyłu, roztrzaskując o sufit. Gdy powstały huragan zanikł, nagle
tuż przy przeciwniku znalazł się prawdziwy Naruto z utworzonym Rasengan’em
tylko i wyłącznie z chakry Kyuubi’ego.
- Kim ty do cholery
jesteś..? KAGE KYUUBI RASENGAN..!! – krzyknął i cisną kulę czerwonej chakry w
pierś przeciwnika, który dosłownie został rozerwany, a jego krew obryzgała
twarz Uzumaki’ego. Siła uderzenia techniki była tak olbrzymia, że sam jej
użytkownik został odrzucony w tył i z duża siłą uderzywszy w jakąś kolumnę,
blondyn stracił przytomność. W net, woda utrzymująca się w komnacie, gwałtownie
zaczęła opadać, by po chwili kompletnie zniknąć, a ciało nieprzytomnego Uzumaki’ego
spoczęło na kamiennej posadzce komnaty.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I to było by na
tyle, jeśli chodzi o ten odcinek ^^ - mam nadzieję, że notka się wam podobała
^^. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania i wyrażania swoich uczuć, odnośnie
przeczytanej notki ^^ - ps. kolejna notka pojawi się za jakiś czas…
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak ta walka z tum wojownikiem swietna, dobrze że Naruto się nie poddał i użył mocy kyuubiego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia