niedziela, 7 stycznia 2018

040. C-co powiedziałeś?


<<< Odcinek ukazał się 8 kwietnia 2008 roku >>>



Wstał kolejny piękny dzień w wiosce Ukrytego Liścia...
- Tsunede.. Tsunade, pobudka – odezwał się cichy i jakże delikatny głos jednej z podwładnych Hokage.
- Jeszcze 5 minut – kobieta odparła półprzytomnym głosem, poczym dalej poszła spać.
- No już, koniec tego leniuchowania – krzyknęła Shizune. Wnet blond włosa kobieta poderwała się jak poparzona i z lekkim przerażenie, w już szeroko otwartych oczach, z powrotem usiadła na fotelu.
- Cz-czyżbym znowu zasnęła przy pracy..?
- Na to wygląda.
- Shizune, jakbyś była taka dobra i przyniosła mi coś na obudzenie umysłu.
- Hai, Godaime..! – ta jej tylko przytaknęła i zaraz wyszła z biura.
„Zaraz... co było wczoraj...” – czcigodna zrobiła zamyśloną minę i podparła się łokciem o biurko – „...a tak, Naruto nas opuścił...” – po tej myśli, mina jej zrzedła. Hokage wstała z krzesła i podeszła do okna – „...dziwne, czyżby w nocy była burza...” – zdziwiła się, widząc liczne kałuże na uliczkach wioski – „...Naruto, gdzie jesteś, jak przetrwałeś tą noc i co planujesz na najbliższe dni... mam nadzieję, że prośba którą mi powierzyłeś, nie wyjdzie za szybko na światło dzienne...” – brązowooka, zaraz z powrotem usiadła przy biurku, a i w tym samym czasie do biura powróciła jej podwładna z tacą i butelką jakiegoś trunku.
- Co.. sake..? – zdziwiła się piąta.
- A co źle... przecież pani lubi ten trunek.
- Tak, ale nie o 6 rano... jak mówiłam o czymś na pobudzenie, to miałam na myśli kawę.
- Ups... moja wina, chwilka... zaraz przyniosę kawę – brunetka strzeliła focha i gdy już chciała wyjść, została jeszcze zatrzymana.
- Ale sake zostaw... przyda się później.
- Dobrze, Godaime, proszę... – dziewczyna postawiła butelkę procentowego trunku na biurku Hokage, po czym wyszła.
„Ciekawe co robi Naruto.. i co zrobi Sakura, jak się o wszystkim dowie..” – po chwili pomyślała brązowo oka i zaraz powróciła do papierkowej roboty, jaką w nocy przerwała ze zmęczenia.
* * *
W tym samym czasie, w innej części wioski, pierwsze promienie słońca, wyłaniającego się z za horyzontu, poczęły padać przez okno, na twarz różowowłosej kunoichi. Dziewczyna drażniona świeżymi promieniami, leniwie otworzyła zaspane oczy i usiadłszy na brzegu łóżka, szeroko się przeciągnęła – „...łaaa.. ale miałam koszmarny sen..” – pomyślała ziewając i zarzuciwszy szlafrok na ramiona, zeszła do kuchni na śniadanie.
- Sakura.. a co ty tak wcześnie dziś wstałaś.. – zaraz została zatrzymana, przez pytanie matki, kręcącej się po kuchni.
- Aaa.. jakoś nie mogłam spać, może to przez ten koszmarny sen, jaki miałam w nocy..??
- Jaki znowu koszmarny sen..? Opowiedz mi o nim..?
Dziewczyna powolnym i jeszcze mocno zaspanym krokiem, usiadła przy stole i zaraz oparła głowę o ręce, próbując sobie przypomnieć, co jej się śniło.
- A więc.. śniło mi się, że Naruto był u mnie w nocy i chyba... – tu zawiesiła głos na kilka chwil – ...chyba zostawił mi na biurku jakąś kopertę, po czym opuścił wioskę...
- I co.. była tam koperta..?
- Nie wiem.. jeszcze się tym nie zajęłam, w końcu był to tylko sen.
- Rzeczywiście, koszmarny sen, zwłaszcza, ze wczoraj tak miło mi się z nim rozmawiało o Tobie – nagle do pomieszczenia, wszedł pan Haruno z nową gazeta pod pachą.
- Naprawdę..? – dziewczyna, tak jakby bardziej się przebudziła i spojrzawszy na ojca, zrobiła wielkie oczy.
- Dokładnie.. myślę, że to najodpowiedniejszy partner dla ciebie – po jego słowach, zapadła na chwilę grobowa cisza, która została zlustrowana lekko zdziwionym spojrzeniem pani Haruno i wielkiego rumieńca na policzkach Sakury.
- Mamo.. czy to trochę niedorzeczny sen..?? – spytała zielonooka.
- Może trochę.. bo niby czemu miałby ponownie opuścić wioskę..??
- No właśnie nie wiem i oto sobie teraz łamię głowę. – dziewczyna w końcu wstała i zaparzyła poranną herbatę. Zielonooka, po wypiciu trunku, jakim była zielona herbatka, powróciła do swojego pokoju i niezwłocznie udała się do łazienki. Po odświeżającej kąpieli, szybko się ubrała i wyszła z domu – „..no, czas zacząć nowy dzień..” – pomyślała nabierając w płuca dużo świeżego powietrza. Sakura w pierwszej kolejności, jako że jest druga asystentką i uczennicą Tsunade, powolnym i spacerowym krokiem poszła pod bramę wioski.
- Ohayo Kotetsu-san.. – dziewczyna przywitała się, po dotarciu na miejsce.
- Ooo.. witaj Sakura, a co Cię do mnie sprowadza..?
- To co zwykle.. przychodzę po meldunki dla Hokage.
- A tak, proszę Cię bardzo, oto i one – jounin podał zielonookiej, plik kart i listów dla Godaime. Gdy Sakura powoli zaczęła je przeglądać, Kotetsu wahając się chwilę rzekł...
- Wiesz Sakura.. dzisiejszej nocy, wydarzyło się coś zaskakującego.
- Co takiego..? – spytała nawet na niego nie spojrzawszy.
- Może cię to zaciekawi, ale Naruto opuścił wioskę.
- C-co powiedziałeś? – w tym momencie, dziewczyna wypuściła z rąk wszystkie meldunki jakie trzymała, spojrzała na strażnika, po czym osunąwszy się na ziemię, zemdlała z wrażenia.
- Sakura! Co ci jest? – zaraz przykucnął przy niej, lecz ta już się nie obudziła. Kotetsu, wiele się nie zastanawiając, wziął dziewczynę na ręce i położył w cieniu pobliskiego dębu, opierając jej głowę o pień drzewa. Jounin gdy tylko się wyprostował, szybko pobiegł do pobliskiej kwiaciarni państwa Yamanaki, po odrobinę wody, aby ocucić zielonooką. Po 10 minutach, powrócił do swojego miejsca pracy i zaraz zobaczył, że woda już nie potrzebna, bo różowo włosa siedzi zamyślona pod drzewem. Koketsu, po chwili namysłu, wylał wodę pod jakiś krzaczek, a sam podszedł do kunoichi.
- Sakura.. dobrze się czujesz..? – spytał z lekka troską w głosie.
- Tak, dziękuję.. – dziewczyna spojrzała na jounina, a po między nimi zapadłą głęboka ciszy.
- Kotetsu-san, kiedy niby Naruto odszedł z wioski..? – spytała po chwili milczenia.
- Dokładnie dziś o północy i wiesz co jest najdziwniejsze..?
- Co takiego..? – zielonooka, spojrzała na niego jeszcze raz.
- To, że nawet miał odpowiednie pozwolenie prosto z rąk Hokage – odparł strażnik, zgodnie z prawdą – „Nani..?? Jak ona mogła.. dlaczego w ogóle puściła blondyna..” – Sakura zaraz zaczęła zadawać sobie wiele pytań, ale gównie teraz jej umysł był zajęty czym innym – „..skoro mój sen już się sprawdził w połowie, to teraz musze powrócić do domu i sprawdzić pierwszą jego część..” – dziewczyna jak pomyślała, tak też zrobiła. Pożegnała się z Kotetsu, podziękowała za bardzo ważne dla niej informacje, jeszcze wzięła ze sobą meldunki, z zamiarem późniejszego odwiedzenia biura Godaime i szybkim krokiem powróciła do domu.
* * *
Po nagłym wparowaniu do domu, Sakura szybko pobiegła do swojego pokoju i w drzwiach, stanęła jak wryta. Dokładnie tak jak było w jej śnie, zielonooka dostrzegła białą kopertę opartą o zdjęcie jej byłej drużyny. Zaraz przeszedł ją zimny dreszcz po plecach, co wywołało lekkie dreszcze i gęsią skórkę. Sakura powolnym krokiem podeszła do biurka i chwyciwszy kopertę, poczęła dokładnie się jej przyglądać, czy aby na pewno jest prawdziwa – „..czyżbym miała przywidzenia..??” – po chwili spytała samą siebie widząc specjalną karteczkę pieczętującą, osadzoną w miejscu zamknięcia koperty. Różowo włosa zaraz odłożyła kopertę na biurko, po czym złożywszy ręce przed sobą, użyła techniki rozproszenia (nie pamiętam nazwy tego jutsu – Autor Opowiadania) i po chwili, karteczka zniknęła w chmurze białego dymu, ukazując Sakurze zamknięcie koperty. Zielonooka, powoli otworzyła ją i wyciągnęła ze środka list. Rozłożywszy go, zaczęła powoli, lecz sukcesywnie wodzić po nim oczami...

Droga Sakuro:
Wiele nad tym problemem rozmyślałem i w końcu doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie mi wyrazić wszystko, pisząc do ciebie ten oto list. Nastał czas kolejnej dłuższej naszej rozłąki, lecz proszę cię abyś mnie nie próbowała zawrócić czy sprowadzić z powrotem. Na razie nie mogę zdradzić powodu, mojego odejścia... ale chcę abyś wiedziała, jak wiele dla mnie znaczysz ty i twoja głęboka miłość do mnie. Sakura, kocham Cię nad życie i nic już tego nie zmieni, lecz teraz muszę cię opuścić. Nie wiem kiedy powrócę, ale wrócę na pewno... Wiem, że sprawiam ci wiele bólu i zawodu, wiem że teraz mnie znienawidzisz i będziesz wylewać wiele łez... Sakura kochanie, wybacz mi że cię skrzywdziłem ale najwyraźniej tak już musi być – …skoro taka jest cena przyjaźni… – nie gniewaj się na Kibę, to nie jego wina, że odszedłem.. lecz przyjacielskie zobowiązanie. Żegnaj i wiedz, że nigdy Cię nie zapomnę, a moje serce tylko będzie czekać, aż ponownie otworzysz swe serce, dla jego głębokiego uczucia do ciebie.

Naruto Uzumaki

Zielonooka kunoichi wioski Ukrytego Liścia, czytając owy list, aż z wrażenia i braku tchu, usiadła na brzegu własnego łóżka. Przeczytawszy go raz jeszcze, uroniła wiele łez, które powoli poczęły spływać po aksamitnej skórze jej policzków. Owe słone łzy, zebrawszy się na brodzie, zaczęły kapać wprost na jej kolana i spodnią część listu. Dziewczyna przyłożyła skrawek papieru do piersi i pomyślała.. – „Naruto.. co do jednego, to możesz być pewny... nigdy o tobie nie zapomnę, a moje serce zawsze będzie otwarte i gotowe na ponowne przyjęcie Cię..” – różowo włosa, zaraz zacisnęła pięści, gniotąc przy tym list, wstała i szybko wybiegła z domu, głośno i z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.
* * *
- Dzień dobry... jak się spało..? – spytałem przyjaciela, jakim stał się lisi demon.
- A no dobrze... chociaż trochę krótko..
- Tak wiem, ale co tam, może następna noc będzie spokojniejsza, kto wie… – szeroko się uśmiechnąłem – …to jak, idziemy dalej..?
- No... czemu nie, może w końcu coś się wydarzy ciekawego – teraz to już kompletnie zaskoczyły mnie jego słowa.
I tak, po przygotowaniu i zjedzeniu ramenu z torebki, jeszcze tylko złożyłem namiot, zatarłem ślady po palenisku i udałem się w dalsza drogę ku odnalezieniu spokoju i wyciszeniu ducha, mojego wewnętrznego ducha. Musi być chyba bardzo wczesna pora, bo w powietrzu da się wciąż wyczuć świeży powiew, jaki przyszedł wraz z burzą. Jak na ta godzinę, to słońce jeszcze do końca nie podniosło się ponad horyzont, ale z każdą minutą zaczyna mocniej przygrzewać. – „Mam nadzieję, że słusznie postąpiłem opuszczając wioskę i mam również nadzieję, że nikt nie wyruszy, aby mnie zawrócić...” – pomyślałem skacząc z gałęzi na gałąź. Po kilku kolejnych godzinach, w końcu dotarłem do granicy Konohy-Gakure, gdzie kończą się lesiste tereny, a zaczynają piaszczyste tereny Suny-Gakure.
„Nareszcie dotarłem... teraz pora obrać kierunek do wioski Ukrytego Piasku..” – pomyślałem dziarsko się przy tym uśmiechając i nabierając w płuca powietrza. Po kilku minutowym postoju na granicy Suny i Konohy, wyruszyłem w dalszą podróż po przez nieprzewidywalną pustynię.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek... ^_^ Mam nadzieję, że się Wam podobał... ^_^ Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^_^ ^_^ ^_^

1 komentarz:

  1. Hej,
    ech uważała że to sen, gdyby Koteksu się nie wygadał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń