Mam nadzieję, że poniższa
notka zyska wasze uznanie ^^
<<< Odcinek ukazał się 24 września
2008 roku >>>
Czarno włosa asystentka, nie
zważając już na późną porę i wykonując zlecone jej zadanie przez Hokage, w
szybkim tempie odwiedziła domy wszystkich ważniejszych rodów wioski Ukrytego
Liścia, jak i te, w których mieszkają obecni genini i chunini. Tylko w jednym z
domów, nie zastała nikogo. Jako ostatni dom jaki dziewczyna odwiedziła, była posiadłość
najpotężniejszego rodu w Konoha. Pojawiwszy się przed drzwiami frontowymi,
czarnooka jeszcze tylko nabrało powietrza w płuca, po czym je wypuściła i zaraz
delikatnie zapukała w drewniane drzwi. Po kilku minutach…
- Cholera! Kogo tu niesie o tej
porze?! – słyszała nie zadowolony głos gospodarza domu.
- Wybacz Hiashi-sama taką późną
porę na odwiedziny, ale mamy malutki kryzys i Hokage wzywa cię do siebie.
- Co? Dobrze, już idę! –
Mężczyzna słysząc słowa dziewczyny, zaraz wszystko jej wybaczył, po czym
odwróciwszy się do tyłu, krzyknął. – Neji! Wychodzę na chwilę!
- Dobrze wuju. – Zaraz dało się
usłyszeć odzew bruneta.
- Shizune, nie idziesz? – Spytał
Hiashi, stojąc już kilkanaście metrów od swojego domu.
- Nie, mam jeszcze sprawę do
Neji’ego i Hinaty.
- Dobrze, w taki razie zobaczymy
się u Hokage.
- Hai! – Odkrzyknęła czarnowłosa
i zniknęła mężczyźnie z pola widzenia, we wnętrzu jego domu. Dziewczyna robiąc
kolejne to kroki w głąb domu, nagle drogę zastąpiła jej kruczowłosa kunoichi,
która lekko przestraszona i oszołomiona po chwili upadła na podłogę. Czarnooka
z serdecznym uśmiechem zaraz pomogła jej wstać…
- Shizune, a co ty tu robisz? – Z
pomieszczenia obok, wyszedł białooki chłopak.
- Neji, Hinata.. mam dla was
wiadomość od Hokage.
- Od Hokage? – Powtórzyła
nieśmiało kuzynka bruneta.
- Tak.. a dokładniej mówiąc, to
jest to zakaz zbliżania się do Naruto Uzumakiego. – Po tych słowach na twarzach
członków rodu Hyuuga, momentalnie pojawiło się wielkie zaskoczenie. Hinata
zaniemówiła, tak jakby coś nie pozwalało jej się odezwać, a jej kuzyn, patrząc
podejrzliwie na asystentkę Godaime…
- Czy to jakiś żart?! – Po chwili
milczenia, spytał poważnym tonem.
- Nie, choć nie dziwie się wam,
gdyż tak samo zareagowali pozostali wasi przyjaciele.. – Tu dziewczyna
przerwała, gdyż przypomniała sobie o jednym jeszcze nie powiadomionym shinobi.
– Neji? Nie wiesz może, gdzie się podziewa Rock Lee?
* * *
„Kurczę! I co ja mam teraz
zrobić? Walczyć z tym przygłupem i po wszystkim dowiedzieć się o co mu
chodziło, czy może po prostu ulotnić się stąd, jednocześnie okazując słabość??”
– Zastanawiając się nad rozwiązaniem zaistniałej sytuacji, nagle do moich uszu
doszły odgłosy walki i po kolei znikanie stworzonych klonów.
Gdy Lee, wciąż biegający z
zawrotną prędkością wokół Uzumakiego i jego klonów, powoli dzięki celnym
ciosom, zaczął eliminować repliki blondyna, w końcu z ciosami dotarł do
oryginału, który w ostatniej chwili go zauważywszy, zaraz zablokował wszystkie
ciosy. Lee widząc, że taka taktyka nic nie daje, zaraz zatrzymał się w
odległości kilku metrów od błękitnookiego i mierząc go wściekłym wzrokiem,
zaraz odwinął końcówki bandaży na rękach. „Brewka” zaraz z zawrotną prędkością
ruszył miejsca, pozostawiając jedynie po sobie tumany kurzy, a gdy zbliżył się
do blondyna, ku jego zaskoczeniu, nie dość że Uzumaki uniknął jego ataku, to
jeszcze w błyskawicznym tempie wyciągnął swoją katanę i zadał czarnookiemu
cios, rozcinający jego kostium na plecach. Podopieczny Gai’a momentalnie poczuł
przeszywający ból, a z powstałej rany zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz o
czerwonawym zabarwieniu. Upadłszy na kolana, Lee wydał z siebie okrzyk bólu,
lecz to tylko wzmogło jego furię. Chłopak zaraz się pozbierawszy, odwrócił się
do blondyna trzymającego w rękach zakrwawiony miecz, po czym zlustrowawszy go
wściekłym wzrokiem, zaraz otworzył pierwsze trzy bramy. W wyniku uwolnionych
ogromnych pokładów chakry, cięta rana widniejąca na jego plecach zaraz się
zrosła, a sam Lee w mgnieniu oka pojawił się tuz przed blondynem i wyprowadził
potężne uderzenie w jego brzuch. Naruto odrzucony do tyłu, z dużą siłą uderzył
plecami o ścianę pobliskiego budynku, przebijając ją i wpadając do środka.
Przerażeni mieszkańcy owego domu, z krzykiem odskoczyli na bok i z wielkimi
oczami poczęli przyglądać się lekko oszołomionemu blondynowi.
- Tfu!! – Odkaszlnąłem i
splunąłem strużką krwi, gdy się tylko podniosłem z gruzowiska, jakie powstało
przy uderzeniu i nagle poczułem jak zaczyna we mnie wzbierać gniew.
„Kuso!! Już ja mu pokaże, co to
znaczy zadzierać z Naruto Uzumakim!!” – Krzyknąłem w myślach i moje oczy
momentalnie przybrały kolor czerwony. Zaraz wstałem na równe nogi i rozejrzałem
się po pomieszczeniu do którego wpadłem. Mój wzrok zaraz zatrzymał się na
dwójce, przerażonych ludzi, stojących w kącie, obok niewielkiego, murowanego
kominka. Uśmiechnąwszy się do nich złowieszczo, zaraz wyszedłem na zewnątrz,
przez powstała dziurę i zaraz otrzymałem kolejny niespodziewany cios. Tym razem
poczułem jakby moja twarz uderzyła w coś bardzo twardego. Najzwyczajniej w
świecie, tym twardym przedmiotem okazała się stopa Rock’a, która dosłownie wbiła
mnie w ziemię. Jeszcze bardziej zachęcony do walki tym zagraniem, leżąc na
ziemi, chwyciłem „brewkę” za kostki i jednocześnie podnosząc się, rzuciłem nim
o pobliskie drzewo, rosnące nie opodal. Chłopak uderzywszy o nie plecami,
również zaraz odkaszlnął krwią, po czym spojrzawszy na mnie, zaraz jego mina
zbledła.
„C-co się stało z jego oczami? I
co to za czerwona aura?” – Lee patrząc lekko przerażonym wzrokiem na
Uzumakiego, począł się zastanawiać nad dziwną, czerwoną aurą, spowijającą ciało
blondyna. Lecz zaraz musiał zakończyć rozpoczęta w głowie dyskusję, gdyż gdy
się podniósł, nagle tuż obok niego w poranione drzewo powbijało się kilka kunai
i shurikenów, by po chwili pojawił się tuż przed nim Naruto z uformowanym
niebiesko-czerwonym Rasenganem.
- Kyuubi Rasengan!! – Krzyknął
błękitnooki i cisnął zmodyfikowanego Rasengana prosto w klatkę piersiową
chłopaka. Niestety podopieczny Maito nie zdołał uniknąć tego ataku i trafiony
nim, momentalnie poczuł ogromny ból w klatce piersiowej, by po chwili strącić
kontakt z podłożem, gdyż zastosowana technika dosłownie przecisnęła go przez
drzewo, łamiąc je przy tym i cisnęła nim z ogromną prędkością na budynek
znajdujący się z tyłu. Już lekko oszołomiony czarnooki, z ogromną prędkością
przeleciawszy przez budynek, burząc go, zatrzymał się na następnej ścianie. Gdy
blondyn posłał swojego przeciwnika daleko od miejsca w którym odbywała się ich
walka, nagle poczuł jak zalewa go jeszcze większa wściekłość, nad która zaczyna
powoli tracić jakąkolwiek kontrolę, a która również zaczyna sprawiać mu ogromny
ból. Momentalnie jego paski na policzka się uwydatniły, a już wydłużone
paznokcie, wkrótce zmieniły się w szpony. Blondyn złapawszy się rękoma za
głowę, zaraz wydarł się jak stare prześcieradło, a jego krzyk mrożący krew w
żyłach, wydał się być rykiem uśpionej bestii. Ze zburzonego budynku, przez
który przeleciał ledwo przytomny Lee, nagle wyczołgali się jacyś ludzie i
widząc co się dzieje z blondynem w zielonej kamizelce jounina, w pierwszej
chwili zamarli z przerażenia. Gospodarz zawalonego domu i jego żona, patrząc
się na cierpiącego chłopaka, zaraz usłyszeli krzyk i płacz swojej malutkiej córeczki.
Dziecko klejąc się do ich nóg, próbuje za wszelką cenę ukryć twarz, by tylko
nie widzieć, jak blondyn traci ostatnie siły w kontrolowaniu, wciąż wylewającej
się z niego czerwonej chakry, zapieczętowanego w nim demona.
- O-odej-jdźcie s-stąd! –
Krzyknął Uzumaki, ostatkiem sił, by po chwili jego ciało już kompletnie zostało
spowite przez czerwoną chakrę. Jego twarz momentalnie zniknęła zasłonięta przez
chakrę Kyuubiego, w miejscu oczu pojawiły się białe ślepia, a włosy zamieniły w
uszy przypominające lisie. Chłopak przybrawszy postawę „na czworaka” nagle nabrał
powietrza w płuca, by po chwili z powrotem się pochylić do przody i wypuścić
biało-czerwony pocisk.
Sparaliżowani przez strach
ludzie, w pierwszej chwili nie usłuchali Uzumakiego i teraz w ich kierunku z
ogromną prędkością mknie, ryjąc w ziemi głęboki rów, śmiercionośny atak
malutkiej repliki Kyuubiego. Nagle za plecami trójki mieszkańców wioski
Ukrytego Liścia, pojawił się zamaskowany shinobi o białych włosach i w
ostatniej chwili, zabrał ich w bezpieczne miejsce. Wypuszczony pocisk demona,
dosłownie na milimetry minął plecy Hatake, by po chwili uderzyć w gruzowisko
domu, zamieniając je w jeden duży krater. W wyniku wybuchu, po całej wiosce
porozrzucane zostały kawałki zburzonego budynku, jak i jego wyposażenie.
* * *
W biurze Tsunade-sama, z godnie z
rozkazem po kilkunastu minutach pojawiła się większość jouninów, obecnie
przebywających w wiosce. Również w tym
samym momencie do pomieszczenia wszedł Hiashi Hyuuga, lekko zaniepokojony tym
nagłym wezwaniem.
- O co chodzi Hokage-sama? –
Zaraz spytał przedstawiciel najpotężniejszego rodu w Kraju Ognia.
- Wezwałam was do siebie, gdyż
jest sprawa która musimy koniecznie obgadać.
- Co takiego? – Spytał zaspanym
głosem Gai. Kobieta spojrzawszy na niego, a potem na wszystkich zebranych,
zaraz nabrała powietrza w płuca i gdy je powoli wypuściła, po chwili milczenia
w końcu się odezwała.
- Czy wszyscy tu zebrani wiedzą
kto jest Jinchuriki Kyuubiego??
- Hai… potomek IV Hokage. – W
odpowiedzi usłyszała jednocześnie Asume i Kurenai, którzy spojrzawszy na siebie
zdziwionym wzrokiem, zaraz lekko się do siebie uśmiechnęli.
- Dokładnie i w tej sprawie was
wezwałam. – Momentalnie po twarzach jouninów przeleciał spazm zaskoczenia, jak
i wielkiego zaciekawienia.
- A co z nim? – Zaraz poważnym
tonem odezwał się Hiashi.
- Ech.. może nie będę owijała w
bawełnę. – Tu blondyna wstała z krzesła i podeszła do okna. – Pieczęć,
zawiązująca Kyuubiego w ciele Naruto Uzumakiego, została uszkodzona.
- COOO!?! – Krzyknęli wszyscy
jednocześnie, po czym przypomniały im się wydarzenia z przed 18 lat.
Przypomniawszy sobie co się stało, gdy Konohe zaatakował demon o 9 ogonach,
zaraz wśród zebranych można usłyszeć przyśpieszone oddechy.
- C-co w takim razie robimy? –
Odezwał się Ibiki Morino.
- Nie dopuścimy, aby Naruto
stracił nad sobą kontrolę! – Nagle w otwartych drzwiach, pojawił się białowłosy
pustelnik. – Tsunade, czy wiesz coś więcej o tej sprawie?
- Nie. Tylko to co mi powiedziała
Sakura.
- Rozum… – Nie dokończył sannin,
bo nagle przez ścianę, z ogromną prędkością przeleciała pokiereszowana lodówka.
Urządzenie trafiwszy w pustelnika, zmiotła go tym samym i wbiła w ścianę za
jego plecami.
- Ooochrrrr... – Wydobył się
charczący oddźwięk z ust obolałego sannina. Zebrani jounini zaraz pomogli mu
wydostać się ze ściany, odsuwając pogiętą lodówkę, z której zaczęła na podłogę
wylewać się ciecz, śmierdząca sfermentowanym mlekiem. Tsunade patrząc się na
pokiereszowana lodówkę, zaraz podeszła do powstałej dziury, by zobaczyć skąd
nadleciała i zaraz poczuła ból w piersi. Złapawszy się ręką w okolicy serca,
zaraz się uspokoiła i nie odrywając wzroku od dostrzeżonego przemienionego
Uzumakiego, jeszcze odetchnęła kilka razy głębiej…
- Gai, Asuma, Kurenai!! –
Krzyknęła.
- Tak Hokage-sama?
- Natychmiast ewakuujcie wioskę,
a Ibiki, Hiashi i Jiraiya.. za mną! – Krzyknęła i wyskoczyła przez powstałą
dziurę. Gdy zdziwieni mężczyzna podeszli do otworu w ścianie, ich zaskoczenie
momentalnie gdzieś znikło, po czym uspokoiwszy nerwy, raz poszli za Hokage.
* * *
Postać chłopaka, już całkowicie
opętanego przez mroczną chakrę 9 ogoniastego demona, kompletnie nie biorąc pod
uwagę jakich zniszczę już dokonał wokół siebie, rycząc przerażającym głosem,
nagle został zaatakowany przez białowłosego jounina, który wcześniej w
bezpieczne miejsce przeniósł trojkę zdezorientowanych mieszkańców wioski
Ukrytego Liścia. Teraz, stojąc naprzeciwko bestii z białymi ślepiami i już 4
ogonami, zaczął się zastanawiać, co on tak na prawdę tutaj robi. Kakashi
odsłoniwszy oko z sharinganem, zaraz w błyskawicznym tempie wykonał kilka pieczęci
i po chwili nabrał powietrza w płuca. Jounin po chwili wypościł pomieszane
powietrze z chakrą z ust i posłał w stronę demona kulę ognia, która dotarłszy
do niego, tylko lekko go przesunęła do tyłu, nie wyrządzając żadnych mu nic
złego. Chłopak zawył, dając tym samym oznakę rozgoryczenia, by po chwili
machnięciem jednego z ogonów, stworzyć malutką falę powietrza, która rozszerzając
się w zetknięciu z murami pobliskich domów, szybko zamieniła je w kupy gruzu. Hatake
dotknięty przez ta falę powietrza trwającą dosłownie kilka sekund, zasłoniwszy
twarz, oparł się jej sile z wielkim trudem utrzymując równowagę. Gdy fala go
minęła, na kilka chwili zapadła martwa cisza, którą zaraz zakłócił kolejny ryk
bestii. Gdy Kakashi odsłonił twarz, momentalnie dostrzegł pędzącą w jego
kierunku kolejną biało-czerwona kulę energii. Mężczyzna zrobiwszy unik w bok,
ponownie poczuł na biodrze porażającą moc emanującą od pocisku, który w chwilę
potem dotarła do kolejnego budynku, burząc go doszczętnie. Naruto pod postacią
małego Kyuubiego, zaraz rozejrzał się za białowłosy, a gdy już go zlokalizował,
momentalnie zerwał się z miejsca i gdy już miał go zaatakować, nagle demon
otrzymał potężnego kopniaka w twarz, który odrzucił go w bok, wprost na
gruzowisko zburzonego wcześniej budynku. Autorem tego ataku okazała się Hokage,
która zaraz wzięła zmęczonego Hatake pod ramię i zabrała go w okolice
przebywania Hiashiego i Jiraiyi.
- Hokage-sama, nie mogłem nic na
to poradzić! Za późno zareagowałem! – Krzyknął lustrzany shinobi, którym zajął
się jego przyjaciel Ibiki.
- Jak to się stało, że Naruto
przemienił się w to.. w tego potwora!?! – Krzyknęła blondyna, dokładnie
obserwując miejsce, w które jednym, silnym kopniakiem, posłała przemienionego
Uzumakiego.
- T-to moja w-wina. – Nagle
usłyszała w odpowiedzi, lekko drżący głos poobijanego Rocka Lee, który na
chwiejnych nogach wyczołgał się z gruzowiska, by po przyznaniu się do swej
winy, zaraz omdleć z powodu utraty dużej ilości krwi, sączącej się z rany na
jego klatce piersiowej.
- Przecież wydałam wyraźny
rozkaz, zakazujący zbliżanie się do Naruto!?!
- Ja-jaki rozkaz? – Spytał
półprzytomny Lee, podnosząc ostatkiem sił, wzrok na Hokage.
„Czy on sobie robi ze mnie jaja?
Nie, nie Lee! W takim razie ten chłopak zaczął walczyć z Naruto, nim Shizune do
niego dotarła!?! Tylko o co im poszło??” – Brązowooka poczęła sie zastanawiać
nad wieloma ją nurtującymi pytaniami. Nim się spostrzegła, „brewka” stracił
przytomność, by po chwili znalazła się u jego boku różowo włosa kunoichi z
zamiarem uleczenia go.
- Sakura!? A co ty tu robisz!?! –
Krzyknęła Tsunade widząc swoją podopieczną.
- Eee.. zignorowałam rozkaz i
ratuje życie przyjacielowi! – Odparła zielonooka, by po chwili skupić swoją
leczniczą chakre w wysuniętych dłoniach. Dziewczyna zaraz przystawiła dłonie do
pleców czarnookiego mistrza taijutsu i zaczęła leczyć jego liczne rany i
otarcia, powstałe w wyniku bliskiego spotkania z murowaną ścianą budynku.
- COO!?!?! Ech… później się z
tobą policzę za złamanie rozkazu… – Westchnęła Hokage. – …gdyż teraz mamy
ważniejsze sprawy na głowie!! – I zaraz ponownie spojrzał na wciąż unoszący się
dymek z miejsca wylądowania demona. Po kilku minutach wyczekiwania i
wsłuchiwania się w grobową ciszę, zaraz z gruzowiska wygramolił się czerwonawy
stwór o czterech ogonach. Rozejrzawszy się dokoła, zaraz zawiesił swój
demoniczny wzrok na blond włosej kobiecie, dumnie wypinającej swoją wydatny biust
ku niemu.
„No choć tu ty poczwaro, nie boję
się ciebie…” – Pomyślała Tsunade, widząc przyglądającego się jej, małego
Kyuubiego, jeszcze nie do końca uformowanego.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Dziś brak komentarza ze strony Autora.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^
Hejka, hejka
OdpowiedzUsuńwspaniale, no niestety stało się nieuniknione, oby jednak Naruto udało się zapanować nad tą mroczną chakrą Kyuubiego... walka z Lee fantastycznie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia