niedziela, 14 stycznia 2018

080. Nie równa walka

Mam nadzieję, że poniższa notka zyska wasze uznanie ^^



<<< Odcinek ukazał się 24 września 2008 roku >>>



Czarno włosa asystentka, nie zważając już na późną porę i wykonując zlecone jej zadanie przez Hokage, w szybkim tempie odwiedziła domy wszystkich ważniejszych rodów wioski Ukrytego Liścia, jak i te, w których mieszkają obecni genini i chunini. Tylko w jednym z domów, nie zastała nikogo. Jako ostatni dom jaki dziewczyna odwiedziła, była posiadłość najpotężniejszego rodu w Konoha. Pojawiwszy się przed drzwiami frontowymi, czarnooka jeszcze tylko nabrało powietrza w płuca, po czym je wypuściła i zaraz delikatnie zapukała w drewniane drzwi. Po kilku minutach…
- Cholera! Kogo tu niesie o tej porze?! – słyszała nie zadowolony głos gospodarza domu.
- Wybacz Hiashi-sama taką późną porę na odwiedziny, ale mamy malutki kryzys i Hokage wzywa cię do siebie.
- Co? Dobrze, już idę! – Mężczyzna słysząc słowa dziewczyny, zaraz wszystko jej wybaczył, po czym odwróciwszy się do tyłu, krzyknął. – Neji! Wychodzę na chwilę!
- Dobrze wuju. – Zaraz dało się usłyszeć odzew bruneta.
- Shizune, nie idziesz? – Spytał Hiashi, stojąc już kilkanaście metrów od swojego domu.
- Nie, mam jeszcze sprawę do Neji’ego i Hinaty.
- Dobrze, w taki razie zobaczymy się u Hokage.
- Hai! – Odkrzyknęła czarnowłosa i zniknęła mężczyźnie z pola widzenia, we wnętrzu jego domu. Dziewczyna robiąc kolejne to kroki w głąb domu, nagle drogę zastąpiła jej kruczowłosa kunoichi, która lekko przestraszona i oszołomiona po chwili upadła na podłogę. Czarnooka z serdecznym uśmiechem zaraz pomogła jej wstać…
- Shizune, a co ty tu robisz? – Z pomieszczenia obok, wyszedł białooki chłopak.
- Neji, Hinata.. mam dla was wiadomość od Hokage.
- Od Hokage? – Powtórzyła nieśmiało kuzynka bruneta.
- Tak.. a dokładniej mówiąc, to jest to zakaz zbliżania się do Naruto Uzumakiego. – Po tych słowach na twarzach członków rodu Hyuuga, momentalnie pojawiło się wielkie zaskoczenie. Hinata zaniemówiła, tak jakby coś nie pozwalało jej się odezwać, a jej kuzyn, patrząc podejrzliwie na asystentkę Godaime…
- Czy to jakiś żart?! – Po chwili milczenia, spytał poważnym tonem.
- Nie, choć nie dziwie się wam, gdyż tak samo zareagowali pozostali wasi przyjaciele.. – Tu dziewczyna przerwała, gdyż przypomniała sobie o jednym jeszcze nie powiadomionym shinobi. – Neji? Nie wiesz może, gdzie się podziewa Rock Lee?
* * *
„Kurczę! I co ja mam teraz zrobić? Walczyć z tym przygłupem i po wszystkim dowiedzieć się o co mu chodziło, czy może po prostu ulotnić się stąd, jednocześnie okazując słabość??” – Zastanawiając się nad rozwiązaniem zaistniałej sytuacji, nagle do moich uszu doszły odgłosy walki i po kolei znikanie stworzonych klonów.
Gdy Lee, wciąż biegający z zawrotną prędkością wokół Uzumakiego i jego klonów, powoli dzięki celnym ciosom, zaczął eliminować repliki blondyna, w końcu z ciosami dotarł do oryginału, który w ostatniej chwili go zauważywszy, zaraz zablokował wszystkie ciosy. Lee widząc, że taka taktyka nic nie daje, zaraz zatrzymał się w odległości kilku metrów od błękitnookiego i mierząc go wściekłym wzrokiem, zaraz odwinął końcówki bandaży na rękach. „Brewka” zaraz z zawrotną prędkością ruszył miejsca, pozostawiając jedynie po sobie tumany kurzy, a gdy zbliżył się do blondyna, ku jego zaskoczeniu, nie dość że Uzumaki uniknął jego ataku, to jeszcze w błyskawicznym tempie wyciągnął swoją katanę i zadał czarnookiemu cios, rozcinający jego kostium na plecach. Podopieczny Gai’a momentalnie poczuł przeszywający ból, a z powstałej rany zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz o czerwonawym zabarwieniu. Upadłszy na kolana, Lee wydał z siebie okrzyk bólu, lecz to tylko wzmogło jego furię. Chłopak zaraz się pozbierawszy, odwrócił się do blondyna trzymającego w rękach zakrwawiony miecz, po czym zlustrowawszy go wściekłym wzrokiem, zaraz otworzył pierwsze trzy bramy. W wyniku uwolnionych ogromnych pokładów chakry, cięta rana widniejąca na jego plecach zaraz się zrosła, a sam Lee w mgnieniu oka pojawił się tuz przed blondynem i wyprowadził potężne uderzenie w jego brzuch. Naruto odrzucony do tyłu, z dużą siłą uderzył plecami o ścianę pobliskiego budynku, przebijając ją i wpadając do środka. Przerażeni mieszkańcy owego domu, z krzykiem odskoczyli na bok i z wielkimi oczami poczęli przyglądać się lekko oszołomionemu blondynowi.
- Tfu!! – Odkaszlnąłem i splunąłem strużką krwi, gdy się tylko podniosłem z gruzowiska, jakie powstało przy uderzeniu i nagle poczułem jak zaczyna we mnie wzbierać gniew.
„Kuso!! Już ja mu pokaże, co to znaczy zadzierać z Naruto Uzumakim!!” – Krzyknąłem w myślach i moje oczy momentalnie przybrały kolor czerwony. Zaraz wstałem na równe nogi i rozejrzałem się po pomieszczeniu do którego wpadłem. Mój wzrok zaraz zatrzymał się na dwójce, przerażonych ludzi, stojących w kącie, obok niewielkiego, murowanego kominka. Uśmiechnąwszy się do nich złowieszczo, zaraz wyszedłem na zewnątrz, przez powstała dziurę i zaraz otrzymałem kolejny niespodziewany cios. Tym razem poczułem jakby moja twarz uderzyła w coś bardzo twardego. Najzwyczajniej w świecie, tym twardym przedmiotem okazała się stopa Rock’a, która dosłownie wbiła mnie w ziemię. Jeszcze bardziej zachęcony do walki tym zagraniem, leżąc na ziemi, chwyciłem „brewkę” za kostki i jednocześnie podnosząc się, rzuciłem nim o pobliskie drzewo, rosnące nie opodal. Chłopak uderzywszy o nie plecami, również zaraz odkaszlnął krwią, po czym spojrzawszy na mnie, zaraz jego mina zbledła.
„C-co się stało z jego oczami? I co to za czerwona aura?” – Lee patrząc lekko przerażonym wzrokiem na Uzumakiego, począł się zastanawiać nad dziwną, czerwoną aurą, spowijającą ciało blondyna. Lecz zaraz musiał zakończyć rozpoczęta w głowie dyskusję, gdyż gdy się podniósł, nagle tuż obok niego w poranione drzewo powbijało się kilka kunai i shurikenów, by po chwili pojawił się tuż przed nim Naruto z uformowanym niebiesko-czerwonym Rasenganem.
- Kyuubi Rasengan!! – Krzyknął błękitnooki i cisnął zmodyfikowanego Rasengana prosto w klatkę piersiową chłopaka. Niestety podopieczny Maito nie zdołał uniknąć tego ataku i trafiony nim, momentalnie poczuł ogromny ból w klatce piersiowej, by po chwili strącić kontakt z podłożem, gdyż zastosowana technika dosłownie przecisnęła go przez drzewo, łamiąc je przy tym i cisnęła nim z ogromną prędkością na budynek znajdujący się z tyłu. Już lekko oszołomiony czarnooki, z ogromną prędkością przeleciawszy przez budynek, burząc go, zatrzymał się na następnej ścianie. Gdy blondyn posłał swojego przeciwnika daleko od miejsca w którym odbywała się ich walka, nagle poczuł jak zalewa go jeszcze większa wściekłość, nad która zaczyna powoli tracić jakąkolwiek kontrolę, a która również zaczyna sprawiać mu ogromny ból. Momentalnie jego paski na policzka się uwydatniły, a już wydłużone paznokcie, wkrótce zmieniły się w szpony. Blondyn złapawszy się rękoma za głowę, zaraz wydarł się jak stare prześcieradło, a jego krzyk mrożący krew w żyłach, wydał się być rykiem uśpionej bestii. Ze zburzonego budynku, przez który przeleciał ledwo przytomny Lee, nagle wyczołgali się jacyś ludzie i widząc co się dzieje z blondynem w zielonej kamizelce jounina, w pierwszej chwili zamarli z przerażenia. Gospodarz zawalonego domu i jego żona, patrząc się na cierpiącego chłopaka, zaraz usłyszeli krzyk i płacz swojej malutkiej córeczki. Dziecko klejąc się do ich nóg, próbuje za wszelką cenę ukryć twarz, by tylko nie widzieć, jak blondyn traci ostatnie siły w kontrolowaniu, wciąż wylewającej się z niego czerwonej chakry, zapieczętowanego w nim demona.
- O-odej-jdźcie s-stąd! – Krzyknął Uzumaki, ostatkiem sił, by po chwili jego ciało już kompletnie zostało spowite przez czerwoną chakrę. Jego twarz momentalnie zniknęła zasłonięta przez chakrę Kyuubiego, w miejscu oczu pojawiły się białe ślepia, a włosy zamieniły w uszy przypominające lisie. Chłopak przybrawszy postawę „na czworaka” nagle nabrał powietrza w płuca, by po chwili z powrotem się pochylić do przody i wypuścić biało-czerwony pocisk.
Sparaliżowani przez strach ludzie, w pierwszej chwili nie usłuchali Uzumakiego i teraz w ich kierunku z ogromną prędkością mknie, ryjąc w ziemi głęboki rów, śmiercionośny atak malutkiej repliki Kyuubiego. Nagle za plecami trójki mieszkańców wioski Ukrytego Liścia, pojawił się zamaskowany shinobi o białych włosach i w ostatniej chwili, zabrał ich w bezpieczne miejsce. Wypuszczony pocisk demona, dosłownie na milimetry minął plecy Hatake, by po chwili uderzyć w gruzowisko domu, zamieniając je w jeden duży krater. W wyniku wybuchu, po całej wiosce porozrzucane zostały kawałki zburzonego budynku, jak i jego wyposażenie.
* * *
W biurze Tsunade-sama, z godnie z rozkazem po kilkunastu minutach pojawiła się większość jouninów, obecnie przebywających w wiosce. Również w  tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Hiashi Hyuuga, lekko zaniepokojony tym nagłym wezwaniem.
- O co chodzi Hokage-sama? – Zaraz spytał przedstawiciel najpotężniejszego rodu w Kraju Ognia.
- Wezwałam was do siebie, gdyż jest sprawa która musimy koniecznie obgadać.
- Co takiego? – Spytał zaspanym głosem Gai. Kobieta spojrzawszy na niego, a potem na wszystkich zebranych, zaraz nabrała powietrza w płuca i gdy je powoli wypuściła, po chwili milczenia w końcu się odezwała.
- Czy wszyscy tu zebrani wiedzą kto jest Jinchuriki Kyuubiego??
- Hai… potomek IV Hokage. – W odpowiedzi usłyszała jednocześnie Asume i Kurenai, którzy spojrzawszy na siebie zdziwionym wzrokiem, zaraz lekko się do siebie uśmiechnęli.
- Dokładnie i w tej sprawie was wezwałam. – Momentalnie po twarzach jouninów przeleciał spazm zaskoczenia, jak i wielkiego zaciekawienia.
- A co z nim? – Zaraz poważnym tonem odezwał się Hiashi.
- Ech.. może nie będę owijała w bawełnę. – Tu blondyna wstała z krzesła i podeszła do okna. – Pieczęć, zawiązująca Kyuubiego w ciele Naruto Uzumakiego, została uszkodzona.
- COOO!?! – Krzyknęli wszyscy jednocześnie, po czym przypomniały im się wydarzenia z przed 18 lat. Przypomniawszy sobie co się stało, gdy Konohe zaatakował demon o 9 ogonach, zaraz wśród zebranych można usłyszeć przyśpieszone oddechy.
- C-co w takim razie robimy? – Odezwał się Ibiki Morino.
- Nie dopuścimy, aby Naruto stracił nad sobą kontrolę! – Nagle w otwartych drzwiach, pojawił się białowłosy pustelnik. – Tsunade, czy wiesz coś więcej o tej sprawie?
- Nie. Tylko to co mi powiedziała Sakura.
- Rozum… – Nie dokończył sannin, bo nagle przez ścianę, z ogromną prędkością przeleciała pokiereszowana lodówka. Urządzenie trafiwszy w pustelnika, zmiotła go tym samym i wbiła w ścianę za jego plecami.
- Ooochrrrr... – Wydobył się charczący oddźwięk z ust obolałego sannina. Zebrani jounini zaraz pomogli mu wydostać się ze ściany, odsuwając pogiętą lodówkę, z której zaczęła na podłogę wylewać się ciecz, śmierdząca sfermentowanym mlekiem. Tsunade patrząc się na pokiereszowana lodówkę, zaraz podeszła do powstałej dziury, by zobaczyć skąd nadleciała i zaraz poczuła ból w piersi. Złapawszy się ręką w okolicy serca, zaraz się uspokoiła i nie odrywając wzroku od dostrzeżonego przemienionego Uzumakiego, jeszcze odetchnęła kilka razy głębiej…
- Gai, Asuma, Kurenai!! – Krzyknęła.
- Tak Hokage-sama?
- Natychmiast ewakuujcie wioskę, a Ibiki, Hiashi i Jiraiya.. za mną! – Krzyknęła i wyskoczyła przez powstałą dziurę. Gdy zdziwieni mężczyzna podeszli do otworu w ścianie, ich zaskoczenie momentalnie gdzieś znikło, po czym uspokoiwszy nerwy, raz poszli za Hokage.
* * *
Postać chłopaka, już całkowicie opętanego przez mroczną chakrę 9 ogoniastego demona, kompletnie nie biorąc pod uwagę jakich zniszczę już dokonał wokół siebie, rycząc przerażającym głosem, nagle został zaatakowany przez białowłosego jounina, który wcześniej w bezpieczne miejsce przeniósł trojkę zdezorientowanych mieszkańców wioski Ukrytego Liścia. Teraz, stojąc naprzeciwko bestii z białymi ślepiami i już 4 ogonami, zaczął się zastanawiać, co on tak na prawdę tutaj robi. Kakashi odsłoniwszy oko z sharinganem, zaraz w błyskawicznym tempie wykonał kilka pieczęci i po chwili nabrał powietrza w płuca. Jounin po chwili wypościł pomieszane powietrze z chakrą z ust i posłał w stronę demona kulę ognia, która dotarłszy do niego, tylko lekko go przesunęła do tyłu, nie wyrządzając żadnych mu nic złego. Chłopak zawył, dając tym samym oznakę rozgoryczenia, by po chwili machnięciem jednego z ogonów, stworzyć malutką falę powietrza, która rozszerzając się w zetknięciu z murami pobliskich domów, szybko zamieniła je w kupy gruzu. Hatake dotknięty przez ta falę powietrza trwającą dosłownie kilka sekund, zasłoniwszy twarz, oparł się jej sile z wielkim trudem utrzymując równowagę. Gdy fala go minęła, na kilka chwili zapadła martwa cisza, którą zaraz zakłócił kolejny ryk bestii. Gdy Kakashi odsłonił twarz, momentalnie dostrzegł pędzącą w jego kierunku kolejną biało-czerwona kulę energii. Mężczyzna zrobiwszy unik w bok, ponownie poczuł na biodrze porażającą moc emanującą od pocisku, który w chwilę potem dotarła do kolejnego budynku, burząc go doszczętnie. Naruto pod postacią małego Kyuubiego, zaraz rozejrzał się za białowłosy, a gdy już go zlokalizował, momentalnie zerwał się z miejsca i gdy już miał go zaatakować, nagle demon otrzymał potężnego kopniaka w twarz, który odrzucił go w bok, wprost na gruzowisko zburzonego wcześniej budynku. Autorem tego ataku okazała się Hokage, która zaraz wzięła zmęczonego Hatake pod ramię i zabrała go w okolice przebywania Hiashiego i Jiraiyi.
- Hokage-sama, nie mogłem nic na to poradzić! Za późno zareagowałem! – Krzyknął lustrzany shinobi, którym zajął się jego przyjaciel Ibiki.
- Jak to się stało, że Naruto przemienił się w to.. w tego potwora!?! – Krzyknęła blondyna, dokładnie obserwując miejsce, w które jednym, silnym kopniakiem, posłała przemienionego Uzumakiego.
- T-to moja w-wina. – Nagle usłyszała w odpowiedzi, lekko drżący głos poobijanego Rocka Lee, który na chwiejnych nogach wyczołgał się z gruzowiska, by po przyznaniu się do swej winy, zaraz omdleć z powodu utraty dużej ilości krwi, sączącej się z rany na jego klatce piersiowej.
- Przecież wydałam wyraźny rozkaz, zakazujący zbliżanie się do Naruto!?!
- Ja-jaki rozkaz? – Spytał półprzytomny Lee, podnosząc ostatkiem sił, wzrok na Hokage.
„Czy on sobie robi ze mnie jaja? Nie, nie Lee! W takim razie ten chłopak zaczął walczyć z Naruto, nim Shizune do niego dotarła!?! Tylko o co im poszło??” – Brązowooka poczęła sie zastanawiać nad wieloma ją nurtującymi pytaniami. Nim się spostrzegła, „brewka” stracił przytomność, by po chwili znalazła się u jego boku różowo włosa kunoichi z zamiarem uleczenia go.
- Sakura!? A co ty tu robisz!?! – Krzyknęła Tsunade widząc swoją podopieczną.
- Eee.. zignorowałam rozkaz i ratuje życie przyjacielowi! – Odparła zielonooka, by po chwili skupić swoją leczniczą chakre w wysuniętych dłoniach. Dziewczyna zaraz przystawiła dłonie do pleców czarnookiego mistrza taijutsu i zaczęła leczyć jego liczne rany i otarcia, powstałe w wyniku bliskiego spotkania z murowaną ścianą budynku.
- COO!?!?! Ech… później się z tobą policzę za złamanie rozkazu… – Westchnęła Hokage. – …gdyż teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie!! – I zaraz ponownie spojrzał na wciąż unoszący się dymek z miejsca wylądowania demona. Po kilku minutach wyczekiwania i wsłuchiwania się w grobową ciszę, zaraz z gruzowiska wygramolił się czerwonawy stwór o czterech ogonach. Rozejrzawszy się dokoła, zaraz zawiesił swój demoniczny wzrok na blond włosej kobiecie, dumnie wypinającej swoją wydatny biust ku niemu.
„No choć tu ty poczwaro, nie boję się ciebie…” – Pomyślała Tsunade, widząc przyglądającego się jej, małego Kyuubiego, jeszcze nie do końca uformowanego.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Dziś brak komentarza ze strony Autora.

Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

1 komentarz:

  1. Hejka, hejka
    wspaniale, no niestety stało się nieuniknione, oby jednak Naruto udało się zapanować nad tą mroczną chakrą Kyuubiego... walka z Lee fantastycznie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń