środa, 28 lutego 2018

243. Ucieczka

Wiem, wiem, długo mi zajęło stworzenie poniższego odcinka, za co wszystkich czytelników gorąco przepraszam. Wiecie, czasem tak się zastanawiam, czy jest jeszcze sens dalej pisać to opowiadanie? Kto mi odpowie na to pytanie? Z jednej strony czuje, że nie mogę od tak tego wszystkiego porzucić. W końcu w tym roku mijać będzie okrągłe 10 lat… ale z drugiej napisanie nowej notki stało się dla mnie prawdziwym wyzwaniem. A co wy o tym wszystkim sądzicie? Swoje pomysły proszę pisać w komentarzach, a tym czasem zapraszam na… chwilę relaksu!



<<< Rozdział ukazał się 31 maja 2017 roku >>>



Trwała noc. Na pociemniałym niebie gwiazdy radośnie tańcowały w promieniach uśmiechającego się do nich księżyca. Wszechpanujący mrok wygrywał nieme dźwięki ogłuszającej ciszy, która nie jednego omamiła swym wdziękiem. Blondwłosa przywódczyni Wioski Ukrytej w Liściach również czuła się oniemiała.
Kiedy przed kilkoma godzinami pojawiła się pod południową bramą z zamiarem aresztowania Uzumaki Naruto, była bardzo pewna siebie i zdeterminowana do wykonania tego zadania, ale teraz? Po tym, jak jej ochroniarze zostali zaatakowani przez jej uczennicę, a potem ta wyjawiła powód swojej obecności, przestała wyczuwać swoją przewagę. Z jednej strony nie rozumiała motywów działania Sakury, z drugiej zaś dobrze wiedziała, kto za tym wszystkim stał. Choć nie chciała wierzyć, to wszystko właśnie na to wskazywało. Wina leżała po stronie Naruto. Nie wiedziała, co ostatnio wydarzyło się między tą dwójką, ale blondyn musiał jakoś wpłynąć na zachowanie Haruno. Czy on manipulował różowowłosą?
Ta myśl nie tylko wielce Tsunade zmartwiła, co ją przeraziła. A jeśli tak właśnie było? Patrząc teraz prosto w soczyście zielone tęczówki dziewczyny niczego takiego nie widziała.
- Chcesz odejść? – W końcu się odezwała tym samym przerywając przedłużającą się ciszę. – Dlaczego chcesz odejść? Dlaczego akurat teraz?
- Może czekałam na odpowiedni moment, co? – Odparła Sakura cały czas zachowując postawę gotowej na każdą ewentualność. Wszakże nie wiedziała, czy zaraz nie zostanie zaatakowana. – A może potrzebowałam odpowiedniej motywacji, aby to zrobić? Nie wiem, Tsunade-sama. Wiem natomiast, że powinnam była odejść z wioski dawno temu.
- Ale dlaczego? Czy to Naruto Cię do tego namówił? – Tsunade zadała kolejne pytanie i tak, jak poprzednio nie otrzymała zadowalającej ją odpowiedzi.
- Naprawdę sadzisz, Hokage-sama, że obecny tu Naruto-kun do czegokolwiek mnie namawiał? – Medyczka cicho się zaśmiała kręcąc głową. – Nie. Odchodzę, bo tak mi serce każe. Po za tym, jeśli dobrze pamiętam, nic mnie już tu nie trzyma. Pozbawiona marzeń niby jaki mam wybór?
- O czym ty mówisz?
- Czy już nie pamiętasz? Zdegradowałaś mnie! – Krzyknęła Sakura. – Pozbawiłaś jedynej rzeczy, która sprawiała, że dalej ślepo wykonywałam twoje rozkazy. Zawsze starałam się, jak mogłam, by Cię zadowolić i co mi z tego przyszło? Rozczarowanie. Rozpacz. A w końcu i zawód.
- O przepraszam, ale sama doprowadziłaś do tego stanu rzeczy i dobrze wiesz, że nie miałam innego wyboru! – Obroniła się Tsunade. – Gdybyś wtedy grzecznie siedziała w domu i czekała na wieści, to nic by się nie stało…!
* * *
Naruto stał dwa metry za Sakurą i czujnym wzrokiem obserwował zachowanie ANBU stojących za plecami swojej przywódczyni, jednocześnie przysłuchując się wymianie zdań między dwiema medyczkami. Oto w jednej chwili dowiedział się, że nie rusza w podróż sam, a i o tym, dlaczego Sakura nie nosiła na czole swojego emblematu wioski. Została zdegradowana.
Zdegradowana!?
Ale, dlaczego? Co takiego zrobiła, że Tsunade została zmuszona do odebrania swojej najlepszej uczennicy jedynego powodu na zostanie w domu? Kiedyś będzie musiał się tego dowiedzieć, lecz obecnie odpowiedź na postawione pytania nie była mu do niczego potrzebna. Wiedział już, co chciał się dowiedzieć i nadszedł czas na opuszczenie tego… miejsca. Aby jednak tego dokonać, musiał jakoś przerwać dyskusję medyczek, które chyba zapomniały gdzie były i po co.
* * *
- …i co z tego??
- Co z tego!? – Wrzała Tsunade. – A to, że nie powinnaś była sama podejmować takiej decyzji! Trzeba było przyjść do mnie! Ale nie przyszłaś. Zamiast tego postawiłaś mnie przed bardzo trudnym wyborem…!
- Uwaga!
Krzyknął dotąd milczący ANBU stojący po lewej stronie i wyskoczył do przodu osłaniając zaskoczoną kobietę swoim ciałem, bowiem w jej stronę leciał właśnie olbrzymi ogon wytworzony z czystej demonicznej chakry. Elitarny szybko zawiązał pieczęci, kucnął, przystawił rękę do ziemi i stworzył przed sobą wysoki na cztery, i szeroki na trzy metry gliniany mur, który po kilku sekundach zastygł w litą skałę. Gdy jednak wymierzony atak nie doszedł do skutku, zdziwiony mężczyzna powoli opuścił ziemną barykadę ukazując Tsunade dość niewiarygodny widok.
Demoniczny twór w nikogo nie uderzył bowiem przeleciawszy nad głową panny Haruno zaraz oplótł się wokół jej pasa i nim ta zdołała jakkolwiek zareagować przyciągnął ją w stronę jinchuuriki. Prosto w jego silne ramiona oraz dłonie, które momentalnie spoczęły na jej brzuchu i pośladkach.
- Ah! Naruto! – Jęknęła Sakura.
- Słucham Cię, skarbie?
- Co…? Co robisz? – Spojrzała na niego odnotowując ze zdziwieniem, jak chłopak przed sekundą ją nazwał. Czy on waśnie nazwał mnie „swoim skarbem”? – Pomyślała i naraz serdecznie się do niego uśmiechnęła.
- Czas ruszać w drogę. – Odwzajemnił uśmiech.
- Dobrze, ale dokąd zmierzamy?
- Zaraz zobaczysz, a teraz stój spokojnie i się nie ruszaj.
Po tych słowach podniósł głowę do góry i kiwnięciem dał znak, na który odpowiedziało kilku Upiornych czających się dotychczas w cieniu wielgachnych wrót wioski. Trzech Zbrojnych zajęło pozycje obronne między Uzumakim a Hokage i jej obstawą oraz pięciu Weteranów, którzy stanęli w kółeczku dokoła blondyna i różowowłosej. Wyglądało to tak, jakby szykowali się do wykonania jakiegoś skrajnie skomplikowanego ninjutsu. Było w tym ziarnko prawdy, ponieważ pomyłki w tym jutsu teleportacyjnym były bardzo kosztowne. I dlatego też do jego wykonania potrzebna była piątka wojowników o takiej samej naturze chakry.
Samurajowie w pomarańczowych zbrojach przybrawszy postawy w lekkim rozkroku złączyli przed sobą dłonie w znak Tygrysa, Barana, Ptaka, Konia i Smoka, i tak już zastygli gromadząc miedzy sobą ogromne pokłady chakry.
- Co się dzieje!?
Jęknęła Sakura czując w koło siebie drżenie powietrza. Naruto nic jej nie odpowiedział skupiony na utrzymaniu kontroli uwalnianej chakry demonicznego przyjaciela, który był kolejnym składnikiem tego jutsu. Bez jego ingerencji podróże na tak znaczne odległości nie były możliwe, a wybierali się daleko od Konoha.
Przytulona do blondyna, panna Haruno niespokojnie rozglądała się dookoła, aż zawiesiła zielone tęczówki na swojej byłej już mentorce, która również wyglądała na wielce zaskoczoną obrotem sprawy.
Tsunade mrużyła oczy zastanawiając się, co się dzieje cały czas zasłonięta przez stojącego przednią ANBU. Obserwowała, analizowała i jak dotąd żadnej konkluzji nie odnajdywała. Tak jak w szpitalu pod czas rekonstrukcji ramienia starszego z braci Uchiha, tak teraz czuła się malutka w porównaniu do… uciekającego blondyna. Bo jak inaczej nazwać to, co robił Uzumaki? Chłopak uciekał i w zasadzie nie było można mieć mu tego za złe…
Kobieta mimowolnie się uśmiechnęła i puściła patrzącej na nią Sakurze oczko, i wtem pogoda uległa znacznemu pogorszeniu. Pociemniałe niebo zasnuły gęste, burzowe chmury, z których jednak nie zaczął padać deszcz, a jedynie gdzieniegdzie waliły pioruny. I pojawił się wiatr. Dęło tak potężnie, że Tsunade i jej ochroniarze z trudem utrzymywali równowagę. Zupełnie, jakby to było jakieś jutsu, a nie zwyczajny kaprys Matki natury.
Różowowłosa spojrzała nieco do góry wprost na Naruto. Jego skrzywiona w poważnym grymasie twarz podsunęła jej do głowy pytanie, które już od jakiegoś czasu miała zadać, ale coś ją przed tym powstrzymywało. Lecz teraz czuła, że to chyba odpowiednia pora na zadanie go…
- Naruto? Jak długo będziemy podróżować?
- Nie długo. – Odparł bez chwili zwłoki. – W zasadzie, to będziemy tam za kilka sekund.
Kiedy to tylko powiedział, powietrze wokół nich nagle zgęstniało, a z unoszących się wysoko nad ich głowami chmur na ziemię stąpił piorun. Potężne wyładowanie elektryczne, uderzając akurat w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stali, rozbłysło oślepiającym światłem. Całemu zjawisku towarzyszył bardzo głośny huk oraz widowiskowy pokaz sił natury.
Gdy wszystko wreszcie ucichło, a oślepiający blask zgasł, oczom Tsunade i ANBU ukazał się dość niecodzienny widok. Mianowicie, po Upiornych Weteranach oraz Uzumakim i Haruno nie było śladu, a w miejscu, w których wszyscy stali znajdowała się spalona na czarno ziemia. Zupełnie jakby wyładowanie elektryczne, jakiego byli świadkami, znikając zabrało ich ze sobą. Choć bardziej odpowiednim wyrażeniem byłoby powiedzieć… teleportowało ich. Pytanie tylko, dokąd?
* * *
To było jak sen. W jednej chwili widziała, jak jej życie właśnie dobiega końca, w drugiej zaś poczuła, jak jakaś nadnaturalna siła leciutko unosi ją do góry. Potem chyba film się jej urwał, bo po przebudzeniu nie poznawała miejsca, w którym się obudziła. A znajdowała się w przepięknie udekorowanej sypialni o ścianach kremowego koloru i meblach, na pierwszy rzut oka, wykonanych z bardzo drogich materiałów. Leżała w poprzek wielkiego łoża w dość niewygodnej pozie i o dziwo wciąż była ubrana w swój już nieco wysłużony strój kunoichi. Nigdzie natomiast nie widziała swojego blondyna. I to ją trochę niepokoiło. Gdzie go znowu poniosło? Był jej teraz bardzo potrzebny! Była wszakże w zupełnie obcym dla siebie miejscu!
Sakura miała właśnie usiąść na brzegu posłania, gdy drzwi nagle się otworzyły i do pomieszczenia weszła jakaś kobieta w podeszłym wieku. Po jej ubraniu dziewczyna domyśliła się, że musiała to być pokojówka, choć takiej pewności nie miała. Kobieta trzymała w rękach srebrną tacę z jedzeniem i imbrykiem, zapewne wypełnionym herbatą.
- Ah! Wreszcie się Panienka obudziła! Co za szczęście!
Odezwała się radosnym, lekko zachrypniętym głosem, gdy zobaczyła, jak Haruno próbuje zwlec się z łóżka, by nieco rozprostować zesztywniałe nogi.
- Przepraszam, ale kim Pani jest? I gdzie ja jestem? Co to za miejsce?
Z ust różowowłosej posypał się grad pytań. Kobieta w odpowiedzi serdecznie się uśmiechnęła, postawiła trzymane naczynia na stoliku stojącym koło łóżka, po czym podeszła do okna i energicznie rozsunęła zasłony wpuszczając do środka promienie wysoko wiszącego słońca. Sakura aż zmrużyła oczy oślepiona i również się uśmiechnęła zaraz tam podchodząc. A gdy stanęła przy parapecie… to, aż jej szczęka z wrażenia opadła. Krajobraz za oknem przykryty był grubą warstwą białego puchu.
- Czy to…??
- Dokładnie. Witamy w Kraju Śniegu. – Sakura obejrzała się z szeroko otwartymi oczami na pokojówkę, która w odpowiedzi ponownie serdecznie się do niej uśmiechnęła. – Kiedy panienka zje przyniesiony przeze mnie posiłek, to proszona jest o wyjście na zewnątrz.
- Hę? A-Ale kim Pani jest?
- Ja? Ja jestem nikim. – Odparła tajemnicza kobieta, po czym odwróciła się ku drzwiom i wyszła z pomieszczenia bez jakichkolwiek słów wyjaśnienia.
* * *
Kiedy tak stał na tym przeklętym mrozie i po raz już enty wysłuchiwał tych samych próśb i zapewnień, to myślał, że jeszcze chwila, a ktoś tu zaraz straci życie. Lecz na szczęście stojącego przed nim mężczyzny do niczego takiego nie doszło, gdyż od jakiegoś czasu nieobecna panna Haruno wreszcie się pojawiła. Stała na ganku i szeroko otwartymi oczami rozglądała się dokoła podziwiając górzystą panoramę rozpościerająca się za plecami blondyna.
Gdy go spostrzegła momentalnie się ucieszyła, lecz widząc jego ponury wyraz twarzy naraz przestała się uśmiechać, przeczuwając, że musiało stać się coś złego. – Tylko, co? – Spytała samą siebie i wtem Naruto w mgnieniu oka pojawił się koło niej, objął ją ramieniem w pasie i mocno do siebie przytulił topiąc nos w jej aksamitnych, w dotyku, włosach. Jak zawsze, pachniały lawendą, choć już nieco podstarzałą.
- Sakura-chan, wreszcie się obudziłaś!
Mruknął rzewnym tonem.
- Na-Naruto… nie-nie mogę… od-oddychać…!
- Ah! Przepraszam, skarbie. Nie chciałem.
Prędko rozluźnił uścisk, choć nie do końca, gdyż wciąż ją przy sobie trzymał. Zupełnie, jakby miała zaraz znowu zniknąć na dłuższy czas. Dziewczyna tym czasem uwolniła swoje ramiona i oddała posłany jej uścisk, po czym nieco zadarła głowę do góry, aby spojrzeć blondynowi w oczy. Pełne były niewypowiedzianej troski i… tęsknoty? Haruno się zamyśliła. Dlaczego czuł tak silną tęsknotę? Przecież nie widzieli się ledwo jedną noc, prawda? To pytanie podsunęło jej kolejne.
- Naruto, czy mogę o coś spytać?
- Mhm.
- Jak długo mnie nie było? To znaczy, ile spałam?
Tu jinchuuriki lekko się zmyślił, ale już po chwili oddał posłane mu spojrzenie i wtem wyraz jego twarzy momentalnie stężał. On sam zaś puścił dziewczynę, odwrócił się do niej plecami i odszedł kilka kroków.
- Około siedem dni…
- C0!? Aż tydzień?? – Była zszokowana usłyszaną nowiną. – A-Ale dlaczego? Nie-Nie rozumiem…
- Rozmawiałem już o tym z Kyuubim, Jogenshą oraz kilkoma ważniejszymi w Upiornej Armii, Medykami. Z tego, co od nich usłyszałem, wywnioskowałem, że twój przedłużający się sen musi być skutkiem ubocznym użytej przez nas techniki teleportacyjnej. – Odparł zamyślonym tonem, cały czas odwrócony do niej plecami. – Kyuubi powiedział również, że… Nie. To już nie jest ważne. Nic Ci nie jest.
Tu się do niej odwrócił i posłał jeden ze swoich firmowych uśmiechów, lecz ten gest medyczki nie przekonał. Powoli do niego podeszła. Czuła, że blondyn umyślnie urwał myśl. Coś próbował przed nią ukryć, a co to było, to Haruno musiała wiedzieć. Nie ważne, jak straszna by nie była ta wypowiedź.
- Co takiego powiedział Kyuubi?
Spytała stając tuż przed nim. W jej spojrzeniu czaiła się groźba, ale i nieukrywana chęć poznania odpowiedzi na postawione pytanie. Swoim zachowaniem pokazywała również, że jeśli blondyn jej nie odpowie, to w najlepszym wypadku tylko delikatnie go poturbuje. Choć, co różowowłosa rzeczywiście zrobi, jeśli nie pozna tej tajemnicy, to Uzumaki nie chciał się dowiadywać. I chyba tylko dlatego zaraz jej odpowiedział, w swojej duszy słysząc donośny rechot.
- Nooo… Kyuubi powiedział, że brak synchronizacji twojej chakry z jego chakrą w tym jutsu mógł Cię nawet zabić… ale na szczęście skończyło się jedynie nienaturalnie długim snem.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Koshimoto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz