Wiem, wiem, długo mi
zajęło stworzenie poniższego odcinka, za co wszystkich czytelników gorąco
przepraszam. Wiecie, czasem tak się zastanawiam, czy jest jeszcze sens dalej
pisać to opowiadanie? Kto mi odpowie na to pytanie? Z jednej strony czuje, że
nie mogę od tak tego wszystkiego porzucić. W końcu w tym roku mijać będzie
okrągłe 10 lat… ale z drugiej napisanie nowej notki stało się dla mnie
prawdziwym wyzwaniem. A co wy o tym wszystkim sądzicie? Swoje pomysły proszę
pisać w komentarzach, a tym czasem zapraszam na… chwilę relaksu!
<<< Rozdział ukazał się 31 maja 2017
roku >>>
Trwała noc. Na pociemniałym niebie
gwiazdy radośnie tańcowały w promieniach uśmiechającego się do nich księżyca.
Wszechpanujący mrok wygrywał nieme dźwięki ogłuszającej ciszy, która nie
jednego omamiła swym wdziękiem. Blondwłosa przywódczyni Wioski Ukrytej w
Liściach również czuła się oniemiała.
Kiedy przed kilkoma godzinami
pojawiła się pod południową bramą z zamiarem aresztowania Uzumaki Naruto, była
bardzo pewna siebie i zdeterminowana do wykonania tego zadania, ale teraz? Po
tym, jak jej ochroniarze zostali zaatakowani przez jej uczennicę, a potem ta
wyjawiła powód swojej obecności, przestała wyczuwać swoją przewagę. Z jednej
strony nie rozumiała motywów działania Sakury, z drugiej zaś dobrze wiedziała,
kto za tym wszystkim stał. Choć nie chciała wierzyć, to wszystko właśnie na to wskazywało.
Wina leżała po stronie Naruto. Nie wiedziała, co ostatnio wydarzyło się między
tą dwójką, ale blondyn musiał jakoś wpłynąć na zachowanie Haruno. Czy on
manipulował różowowłosą?
Ta myśl nie tylko wielce
Tsunade zmartwiła, co ją przeraziła. A jeśli tak właśnie było? Patrząc teraz
prosto w soczyście zielone tęczówki dziewczyny niczego takiego nie widziała.
- Chcesz odejść? – W końcu się
odezwała tym samym przerywając przedłużającą się ciszę. – Dlaczego chcesz
odejść? Dlaczego akurat teraz?
- Może czekałam na odpowiedni
moment, co? – Odparła Sakura cały czas zachowując postawę gotowej na każdą
ewentualność. Wszakże nie wiedziała, czy zaraz nie zostanie zaatakowana. – A
może potrzebowałam odpowiedniej motywacji, aby to zrobić? Nie wiem, Tsunade-sama.
Wiem natomiast, że powinnam była odejść z wioski dawno temu.
- Ale dlaczego? Czy to Naruto
Cię do tego namówił? – Tsunade zadała kolejne pytanie i tak, jak poprzednio nie
otrzymała zadowalającej ją odpowiedzi.
- Naprawdę sadzisz,
Hokage-sama, że obecny tu Naruto-kun do czegokolwiek mnie namawiał? – Medyczka
cicho się zaśmiała kręcąc głową. – Nie. Odchodzę, bo tak mi serce każe. Po za
tym, jeśli dobrze pamiętam, nic mnie już tu nie trzyma. Pozbawiona marzeń niby
jaki mam wybór?
- O czym ty mówisz?
- Czy już nie pamiętasz?
Zdegradowałaś mnie! – Krzyknęła Sakura. – Pozbawiłaś jedynej rzeczy, która
sprawiała, że dalej ślepo wykonywałam twoje rozkazy. Zawsze starałam się, jak
mogłam, by Cię zadowolić i co mi z tego przyszło? Rozczarowanie. Rozpacz. A w
końcu i zawód.
- O przepraszam, ale sama
doprowadziłaś do tego stanu rzeczy i dobrze wiesz, że nie miałam innego wyboru!
– Obroniła się Tsunade. – Gdybyś wtedy grzecznie siedziała w domu i czekała na
wieści, to nic by się nie stało…!
* * *
Naruto stał dwa metry za Sakurą
i czujnym wzrokiem obserwował zachowanie ANBU stojących za plecami swojej
przywódczyni, jednocześnie przysłuchując się wymianie zdań między dwiema
medyczkami. Oto w jednej chwili dowiedział się, że nie rusza w podróż sam, a i
o tym, dlaczego Sakura nie nosiła na czole swojego emblematu wioski. Została
zdegradowana.
Zdegradowana!?
Ale, dlaczego? Co takiego
zrobiła, że Tsunade została zmuszona do odebrania swojej najlepszej uczennicy
jedynego powodu na zostanie w domu? Kiedyś będzie musiał się tego dowiedzieć,
lecz obecnie odpowiedź na postawione pytania nie była mu do niczego potrzebna.
Wiedział już, co chciał się dowiedzieć i nadszedł czas na opuszczenie tego…
miejsca. Aby jednak tego dokonać, musiał jakoś przerwać dyskusję medyczek,
które chyba zapomniały gdzie były i po co.
* * *
- …i co z tego??
- Co z tego!? – Wrzała Tsunade.
– A to, że nie powinnaś była sama podejmować takiej decyzji! Trzeba było
przyjść do mnie! Ale nie przyszłaś. Zamiast tego postawiłaś mnie przed bardzo
trudnym wyborem…!
- Uwaga!
Krzyknął dotąd milczący ANBU
stojący po lewej stronie i wyskoczył do przodu osłaniając zaskoczoną kobietę
swoim ciałem, bowiem w jej stronę leciał właśnie olbrzymi ogon wytworzony z
czystej demonicznej chakry. Elitarny szybko zawiązał pieczęci, kucnął,
przystawił rękę do ziemi i stworzył przed sobą wysoki na cztery, i szeroki na
trzy metry gliniany mur, który po kilku sekundach zastygł w litą skałę. Gdy
jednak wymierzony atak nie doszedł do skutku, zdziwiony mężczyzna powoli
opuścił ziemną barykadę ukazując Tsunade dość niewiarygodny widok.
Demoniczny twór w nikogo nie
uderzył bowiem przeleciawszy nad głową panny Haruno zaraz oplótł się wokół jej pasa
i nim ta zdołała jakkolwiek zareagować przyciągnął ją w stronę jinchuuriki. Prosto
w jego silne ramiona oraz dłonie, które momentalnie spoczęły na jej brzuchu i
pośladkach.
- Ah! Naruto! – Jęknęła Sakura.
- Słucham Cię, skarbie?
- Co…? Co robisz? – Spojrzała na
niego odnotowując ze zdziwieniem, jak chłopak przed sekundą ją nazwał. Czy on waśnie nazwał mnie „swoim skarbem”?
– Pomyślała i naraz serdecznie się do niego uśmiechnęła.
- Czas ruszać w drogę. –
Odwzajemnił uśmiech.
- Dobrze, ale dokąd zmierzamy?
- Zaraz zobaczysz, a teraz stój
spokojnie i się nie ruszaj.
Po tych słowach podniósł głowę
do góry i kiwnięciem dał znak, na który odpowiedziało kilku Upiornych czających
się dotychczas w cieniu wielgachnych wrót wioski. Trzech Zbrojnych zajęło
pozycje obronne między Uzumakim a Hokage i jej obstawą oraz pięciu Weteranów,
którzy stanęli w kółeczku dokoła blondyna i różowowłosej. Wyglądało to tak,
jakby szykowali się do wykonania jakiegoś skrajnie skomplikowanego ninjutsu. Było
w tym ziarnko prawdy, ponieważ pomyłki w tym jutsu teleportacyjnym były bardzo
kosztowne. I dlatego też do jego wykonania potrzebna była piątka wojowników o
takiej samej naturze chakry.
Samurajowie w pomarańczowych
zbrojach przybrawszy postawy w lekkim rozkroku złączyli przed sobą dłonie w
znak Tygrysa, Barana, Ptaka, Konia i Smoka, i tak już zastygli gromadząc miedzy
sobą ogromne pokłady chakry.
- Co się dzieje!?
Jęknęła Sakura czując w koło
siebie drżenie powietrza. Naruto nic jej nie odpowiedział skupiony na
utrzymaniu kontroli uwalnianej chakry demonicznego przyjaciela, który był
kolejnym składnikiem tego jutsu. Bez jego ingerencji podróże na tak znaczne
odległości nie były możliwe, a wybierali się daleko od Konoha.
Przytulona do blondyna, panna
Haruno niespokojnie rozglądała się dookoła, aż zawiesiła zielone tęczówki na
swojej byłej już mentorce, która również wyglądała na wielce zaskoczoną obrotem
sprawy.
Tsunade mrużyła oczy zastanawiając
się, co się dzieje cały czas zasłonięta przez stojącego przednią ANBU.
Obserwowała, analizowała i jak dotąd żadnej konkluzji nie odnajdywała. Tak jak
w szpitalu pod czas rekonstrukcji ramienia starszego z braci Uchiha, tak teraz
czuła się malutka w porównaniu do… uciekającego blondyna. Bo jak inaczej nazwać
to, co robił Uzumaki? Chłopak uciekał i w zasadzie nie było można mieć mu tego
za złe…
Kobieta mimowolnie się
uśmiechnęła i puściła patrzącej na nią Sakurze oczko, i wtem pogoda uległa
znacznemu pogorszeniu. Pociemniałe niebo zasnuły gęste, burzowe chmury, z
których jednak nie zaczął padać deszcz, a jedynie gdzieniegdzie waliły pioruny.
I pojawił się wiatr. Dęło tak potężnie, że Tsunade i jej ochroniarze z trudem
utrzymywali równowagę. Zupełnie, jakby to było jakieś jutsu, a nie zwyczajny
kaprys Matki natury.
Różowowłosa spojrzała nieco do
góry wprost na Naruto. Jego skrzywiona w poważnym grymasie twarz podsunęła jej
do głowy pytanie, które już od jakiegoś czasu miała zadać, ale coś ją przed tym
powstrzymywało. Lecz teraz czuła, że to chyba odpowiednia pora na zadanie go…
- Naruto? Jak długo będziemy podróżować?
- Nie długo. – Odparł bez
chwili zwłoki. – W zasadzie, to będziemy tam za kilka sekund.
Kiedy to tylko powiedział,
powietrze wokół nich nagle zgęstniało, a z unoszących się wysoko nad ich
głowami chmur na ziemię stąpił piorun. Potężne wyładowanie elektryczne,
uderzając akurat w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stali, rozbłysło
oślepiającym światłem. Całemu zjawisku towarzyszył bardzo głośny huk oraz
widowiskowy pokaz sił natury.
Gdy wszystko wreszcie ucichło,
a oślepiający blask zgasł, oczom Tsunade i ANBU ukazał się dość niecodzienny
widok. Mianowicie, po Upiornych Weteranach oraz Uzumakim i Haruno nie było
śladu, a w miejscu, w których wszyscy stali znajdowała się spalona na czarno
ziemia. Zupełnie jakby wyładowanie elektryczne, jakiego byli świadkami,
znikając zabrało ich ze sobą. Choć bardziej odpowiednim wyrażeniem byłoby
powiedzieć… teleportowało ich. Pytanie tylko, dokąd?
* * *
To było jak sen. W jednej
chwili widziała, jak jej życie właśnie dobiega końca, w drugiej zaś poczuła,
jak jakaś nadnaturalna siła leciutko unosi ją do góry. Potem chyba film się jej
urwał, bo po przebudzeniu nie poznawała miejsca, w którym się obudziła. A
znajdowała się w przepięknie udekorowanej sypialni o ścianach kremowego koloru
i meblach, na pierwszy rzut oka, wykonanych z bardzo drogich materiałów. Leżała
w poprzek wielkiego łoża w dość niewygodnej pozie i o dziwo wciąż była ubrana w
swój już nieco wysłużony strój kunoichi. Nigdzie natomiast nie widziała swojego
blondyna. I to ją trochę niepokoiło. Gdzie go znowu poniosło? Był jej teraz
bardzo potrzebny! Była wszakże w zupełnie obcym dla siebie miejscu!
Sakura miała właśnie usiąść na
brzegu posłania, gdy drzwi nagle się otworzyły i do pomieszczenia weszła jakaś
kobieta w podeszłym wieku. Po jej ubraniu dziewczyna domyśliła się, że musiała
to być pokojówka, choć takiej pewności nie miała. Kobieta trzymała w rękach
srebrną tacę z jedzeniem i imbrykiem, zapewne wypełnionym herbatą.
- Ah! Wreszcie się Panienka
obudziła! Co za szczęście!
Odezwała się radosnym, lekko
zachrypniętym głosem, gdy zobaczyła, jak Haruno próbuje zwlec się z łóżka, by
nieco rozprostować zesztywniałe nogi.
- Przepraszam, ale kim Pani
jest? I gdzie ja jestem? Co to za miejsce?
Z ust różowowłosej posypał się
grad pytań. Kobieta w odpowiedzi serdecznie się uśmiechnęła, postawiła trzymane
naczynia na stoliku stojącym koło łóżka, po czym podeszła do okna i energicznie
rozsunęła zasłony wpuszczając do środka promienie wysoko wiszącego słońca.
Sakura aż zmrużyła oczy oślepiona i również się uśmiechnęła zaraz tam
podchodząc. A gdy stanęła przy parapecie… to, aż jej szczęka z wrażenia opadła.
Krajobraz za oknem przykryty był grubą warstwą białego puchu.
- Czy to…??
- Dokładnie. Witamy w Kraju
Śniegu. – Sakura obejrzała się z szeroko otwartymi oczami na pokojówkę, która w
odpowiedzi ponownie serdecznie się do niej uśmiechnęła. – Kiedy panienka zje
przyniesiony przeze mnie posiłek, to proszona jest o wyjście na zewnątrz.
- Hę? A-Ale kim Pani jest?
- Ja? Ja jestem nikim. –
Odparła tajemnicza kobieta, po czym odwróciła się ku drzwiom i wyszła z
pomieszczenia bez jakichkolwiek słów wyjaśnienia.
* * *
Kiedy tak stał na tym
przeklętym mrozie i po raz już enty wysłuchiwał tych samych próśb i zapewnień,
to myślał, że jeszcze chwila, a ktoś tu zaraz straci życie. Lecz na szczęście
stojącego przed nim mężczyzny do niczego takiego nie doszło, gdyż od jakiegoś
czasu nieobecna panna Haruno wreszcie się pojawiła. Stała na ganku i szeroko
otwartymi oczami rozglądała się dokoła podziwiając górzystą panoramę
rozpościerająca się za plecami blondyna.
Gdy go spostrzegła momentalnie
się ucieszyła, lecz widząc jego ponury wyraz twarzy naraz przestała się
uśmiechać, przeczuwając, że musiało stać się coś złego. – Tylko, co? – Spytała samą siebie i wtem Naruto w mgnieniu oka
pojawił się koło niej, objął ją ramieniem w pasie i mocno do siebie przytulił
topiąc nos w jej aksamitnych, w dotyku, włosach. Jak zawsze, pachniały lawendą,
choć już nieco podstarzałą.
- Sakura-chan, wreszcie się
obudziłaś!
Mruknął rzewnym tonem.
- Na-Naruto… nie-nie mogę…
od-oddychać…!
- Ah! Przepraszam, skarbie. Nie
chciałem.
Prędko rozluźnił uścisk, choć
nie do końca, gdyż wciąż ją przy sobie trzymał. Zupełnie, jakby miała zaraz
znowu zniknąć na dłuższy czas. Dziewczyna tym czasem uwolniła swoje ramiona i
oddała posłany jej uścisk, po czym nieco zadarła głowę do góry, aby spojrzeć
blondynowi w oczy. Pełne były niewypowiedzianej troski i… tęsknoty? Haruno się
zamyśliła. Dlaczego czuł tak silną tęsknotę? Przecież nie widzieli się ledwo
jedną noc, prawda? To pytanie podsunęło jej kolejne.
- Naruto, czy mogę o coś
spytać?
- Mhm.
- Jak długo mnie nie było? To
znaczy, ile spałam?
Tu jinchuuriki lekko się
zmyślił, ale już po chwili oddał posłane mu spojrzenie i wtem wyraz jego twarzy
momentalnie stężał. On sam zaś puścił dziewczynę, odwrócił się do niej plecami
i odszedł kilka kroków.
- Około siedem dni…
- C0!? Aż tydzień?? – Była zszokowana
usłyszaną nowiną. – A-Ale dlaczego? Nie-Nie rozumiem…
- Rozmawiałem już o tym z
Kyuubim, Jogenshą oraz kilkoma ważniejszymi w Upiornej Armii, Medykami. Z tego,
co od nich usłyszałem, wywnioskowałem, że twój przedłużający się sen musi być
skutkiem ubocznym użytej przez nas techniki teleportacyjnej. – Odparł
zamyślonym tonem, cały czas odwrócony do niej plecami. – Kyuubi powiedział
również, że… Nie. To już nie jest ważne. Nic Ci nie jest.
Tu się do niej odwrócił i
posłał jeden ze swoich firmowych uśmiechów, lecz ten gest medyczki nie
przekonał. Powoli do niego podeszła. Czuła, że blondyn umyślnie urwał myśl. Coś
próbował przed nią ukryć, a co to było, to Haruno musiała wiedzieć. Nie ważne,
jak straszna by nie była ta wypowiedź.
- Co takiego powiedział Kyuubi?
Spytała stając tuż przed nim. W
jej spojrzeniu czaiła się groźba, ale i nieukrywana chęć poznania odpowiedzi na
postawione pytanie. Swoim zachowaniem pokazywała również, że jeśli blondyn jej
nie odpowie, to w najlepszym wypadku tylko delikatnie go poturbuje. Choć, co
różowowłosa rzeczywiście zrobi, jeśli nie pozna tej tajemnicy, to Uzumaki nie
chciał się dowiadywać. I chyba tylko dlatego zaraz jej odpowiedział, w swojej
duszy słysząc donośny rechot.
- Nooo… Kyuubi powiedział, że
brak synchronizacji twojej chakry z jego chakrą w tym jutsu mógł Cię nawet
zabić… ale na szczęście skończyło się jedynie nienaturalnie długim snem.
NEXT
COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Koshimoto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz