niedziela, 21 stycznia 2018

113. Chodzi o Miyoko, tak?

Wiem, że poprzedni odcinek był do bani, ale postaram się, aby ten już był nieco ciekawszy. Ktoś mi powiedział, że czasem mam tendencję do „lania wody”. Czy to źle? Być może, ale co ja na to poradzę, że tak właśnie nauczyłem się robić opisy? – Pozdrawiam i zapraszam na 113 odcinek…



<<< Odcinek ukazał się 19 marca 2009 roku >>>



Tym czasem na pierwszym piętrze Akademii Ninja w Konoha-Gakure, w jednym z pokoi, na parapecie siedzi młoda kunoichi o rudawych włosach. Trzynastolatka, będąc w piżamie, trzyma nogi podkulone przy piersi i na burzowe chmury. Jej myśli krążą w koło kilkunastu ostatnich misji jakie wykonała razem ze swoimi kolegami z drużyny – Konohamaru, wnuczkiem trzeciego Hokage oraz Udon, wiecznie zakatarzonym shinobi. Kunoichi, wspominając te czasem ciężkie, a innym razem proste chwile, czuje, że jeśli Hokage wciąż będzie tak często ich wysyłać, to mogą tego tempa nie wytrzymać. Po kilkudziesięciu minutach wpatrywania się w błyskawice ciskające ogromne ładunki elektryczne we wszystkich kierunkach i jak gęsto padające krople, rozbiwszy się o szybę, po chwili zaczynają swobodnie ściekać, nagle dostrzegła jak tajemnicza, biała fala zmiata burzowe chmury poza obręb wioski, jednocześnie odsłaniając gwieździste niebo. Kunoichi zaciekawiona tym zjawiskiem, po chwili zeszła z parapetu i spokojnym krokiem podeszła do szafy, stojącej przy jednej ze ścian jej niewielkiego pokoju. Wyciągnąwszy z jej wnętrza swoje codzienne ubranie, nie wiele się zastanawiając szybko się w nie przebrała. Związawszy włosy w, charakterystyczne dla swojego wyglądu, dwa koki, zaraz uwiązał opaskę shinobi na czole i podeszła do drzwi. Odwróciwszy się w stronę budzika, spokojnie i cichutko tykającego przy łóżku, na cyferblacie dostrzegła, że duża wskazówka zaraz przekroczy godzinę 02:00 w nocy. Dziewczyna po chwili namysłu, co do tego, co właśnie robi, zaraz delikatnie nacisnęła klamkę i popchnęła drzwi. Wyjrzawszy na korytarz i upewniwszy się, że jest pusty, po chwili wyszła i równie delikatnie zamknęła drzwi pokoju za sobą. Zrobiwszy kilka kroków po ciemnym korytarzu, pod jej stopami zaraz zatrzeszczały stare panele podłogowe, co kunoichi nieco wystraszyło. Zatrzymawszy się momentalnie w miejscu poczęła nasłuchiwać, czy przypadkiem kogoś jeszcze nie zbudziła, gdy nagle jej uwagę zwrócił odgłos nieznacznego krzyku… dochodzącego od schodów.
- Co to było? – Mruknęła pod nosem. Nie otrzymawszy zadowalającej odpowiedzi, rudowłosa odczekawszy chwilę aż martwa cisza zalegająca na korytarzy ponownie ją owieje, zaraz szybko przemieściła się w pobliże sąsiedniego pokoju. Zapukawszy delikatnie w drzwi, po chwili nacisnęła klamkę i lekko je uchyliła. Zatrzymawszy się w połowie otwierania ich, momentalnie dostrzegła swoich towarzyszy z teamu smacznie sobie śpiących na piętrowym łóżku.
„Nie będę im przeszkadzała, niech odpoczywają.” – Pomyślała, uśmiechnęła się do siebie i wycofawszy się, na powrót zamknęła drzwi. Nagle do jej uszu doleciał kolejny, stłumiony odgłos burzliwej dyskusji, docierający od schodów. Zaciekawiona tym faktem, mimo wolnie skierowała się w tamtym kierunku. Zrobiwszy kilkanaście kolejnych kroków, dziewczyna zbliżyła się do schodów i już miała schodzić, gdy nagle usłyszała za plecami przyciszony głos…
- Moegi? A co ty tu robisz?
Gdy się odwróciła, dostrzegła zdziwioną, jak i napiętą minę swojego Umino, wychodzącego zza drzwi opatrzonych napisem „WC”.
- Przepraszam Iruka-sensei, ale nie mogę spać. – Poczęła się tłumaczyć.
- Już dobrze.
Mężczyzna poklepał ją po głowie, uśmiechnął się nie znacznie, po czym ruszył przed siebie, schodami na parter. Dziewczyna nie wiedząc czemu, poczuła lekkie napięcie panujące w powietrzu, ale ruszyła za nim, trzymając się kilka schodków z tyłu. Idąc powoli za oddalającym się senseiem, dziewczyna po chwili ponownie usłyszała stłumiony krzyk, a gdy dotarła do zakrętu na środku schodów, na parterze gdzie schody się kończą dostrzegła fragment czyjegoś ramienia. Przyjrzawszy się dokładniej temu widokowi, zamarła…
„A-ANBU?!” – Pomyślała zdezorientowana i jednocześnie nieco zaniepokojona, gdyż co członkowie elitarnych oddziałów robili by w Akademii i to w środku nocy? Kunoichi nie znalazłszy odpowiedzi na podobne pytanie, zaraz poczuła że musi to zbadać na własną rękę.
„Co ja robię?! Przecież, jeśli ktoś mnie zauważy…” – Pomyślała stawiając ostrożne kroki na poszczególnych stopniach. – „…nie, ja już zostałam zauważona…” – Gdy stanęła na ostatnim stopniu momentalnie poczuła czyjś wzrok na sobie. Moegi odwróciwszy głowę, po chwili dostrzegła wlepione w siebie spojrzenia co najmniej 50 członków ANBU stojących pod ścianami wzdłuż całej długości dolnego korytarza. Spojrzawszy w przeciwnym kierunku, dziewczyna momentalnie dostrzegła napięte i śmiertelnie poważne miny senseiów, starszych teamów. Sarutobi Asuma i Kurenai Yuuhi, siedząc na ławkach, spojrzenia mają utkwione w podłodze. Tuż przed nimi nerwowo kręci się Gai, mrucząc coś pod nosem… zupełnie jakby był na porodówce. Rudowłosa zrobiwszy krok do przodu, sprawiła że pod naciskiem jej stopy zatrzeszczała podłoga, co momentalnie zwróciło na nią uwagę Jouninów.
- Moegi, podejdź tu. – Kunoichi usłyszała stanowczy, lecz i łagodny ton głosu białowłosego sannina, stojącego pod przeciwległą ścianą. Zrobiwszy co mężczyzna jej kazała, gdy się zbliżyła, ten jedynie przykucnął obok i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Czemu nie spisz, tak jak pozostali genini?
- Nie wiem Jiraiya-sama. Jakoś po ostatniej misji… – Dziewczyna urwała, gdyż nagle otworzyły się drzwi prowadzące do sali, gdzie zwykle odbywa się egzamin na chunina. Momentalnie zza nich wyłonił się jakiś mężczyzna w zielonej kamizelce, na twarzy blady jak ściana, a za nim wydobył się skrawek źródła stłumionych wrzasków.
- …ZABRONILIŚCIE YONDAIME…
Reszty kunoichi nie dosłyszała, gdyż drzwi zamknąwszy się… praktycznie do zera stłumiły wypowiedź. Mężczyzna który wyszedł z pomieszczenia, cały trzęsąc się ze strachu, chwiejnym krokiem minął przyglądających mu się Jouninów i jak tylko mógł najszybciej skierował się ku wyjściu z budynku Akademii. Moegi całkowicie zaskoczona zaistniałą sytuacją, w oka mgnieniu poczęła zastanawiać się… – „O co może chodzić? Co Hokage-sama tutaj robi, z kim się kłuci i co oznaczają słowa… zabroniliście Yondaime??!”
* * *
Gdy głęboka woda w końcu zniknęła z uliczki mojej wioski, jeszcze wymieniem poważne spojrzenie z Jogenshą, po czym na powrót wskoczyłem na dach budynku i ruszyłem w dalszą drogę ku domowi Hatake. Odbijając się od ceramicznych dachówek nie których domostw, począłem zastanawiać się nad slowami zabitego przeze mnie Upiornego. – Witaj Rokudaime Hokage. – Od jakichś 40 minut, to stwierdzenie wyraźnie nie daje mi spokoju.
„Dlaczego tak powiedział? Czy myślał, że już jestem 6 Hokage? A może, tak jak powiedział Kyuubi… koleś przewidział moją przyszłość? Nie, jak na razie jest to nie realna wizja. Dopiero co skończyłem 18 lat i zostałem mianowany na Jounina, i ANBU jednocześnie. Już te dwie rangi bardzo podbudowały moje ambicje zostania kimś ważnym w wiosce. Jeśli miałbym teraz zostać Hokage, to nie wiem czy podołał bym wszystkim powierzonym mi obowiązkom. Po za tym, dziś rano wróciłem z samobójczej misji… której wykonanie, choć nie było takie trudne jak wszyscy zakładali, to nie wiem czy Tsunade zmieniła swoje zdanie o mnie. Co więcej, po tej dzisiejszej naszej rozmowie, widziałem że ona chyba się mnie lęka, ale czy tak jest to tego nie wiem.” – Dotarłszy w końcu pod poszukiwany prze mnie adres, zaraz zapukałem w drzwi, a gdy nie usłyszałem żadnej reakcji, ponowiłem czynność. Po 10 minutach, już miałem się wycofać, gdy nagle w oknie sąsiedniego budynku pojawiła się jakaś kobieta… chyba sąsiadka Kakashiego.
- Pana Hatake nie ma w domu.
- A gdzie jest? – Odkrzyknąłem, gdyż i tak nie mam zielonego pojęcia, jaka może być godzina.
- W szpitalu.
Odparła, po czym schowała się we wnętrzu domostwa, zamykając za sobą okno. Jej dopowiedź nieco mnie zaskoczyła, bo co białowłosy robiłbym w szpitalu.
„Czy znowu z kimś walczył? Być może, choć z tego co wiem, to mało jest ludzi, którzy posłaliby go do szpitala. Jednym z nich, jestem ja… ale to był odosobniony przypadek, więc co się stało??” – Zamyśliłem się i czym prędzej udałem się w stronę szpitala. – „A Miyoko? Co do niej, to mam kilka wątpliwości… czy ona aby na pewno nie jest Jinchuuriki? Może Kyuubi się myli? Choć, wierzę że jego intuicja jest niezawodna, wiec co z nią jest nie tak? Ta jej niezwykła moc… jest niesłychanie potężna. Co więcej, wydaje mi się, ale dzisiejsza eksplozja była znacznie potężniejsza od poprzedniej.” – Moje przemyślenia musiałem na chwilę przerwać, gdyż kątem oka dostrzegłem Shizune machającą do mnie. Dopiero gdy spojrzałem w jej kierunku, to momentalnie usłyszałem co do mnie mówi.
- Hej, Naruto! Zaczekaj!
Zatrzymawszy się na krawędzi jakiegoś domu, spojrzałem przed siebie i zobaczyłem, że jeszcze kilka domów i w końcu dotarłbym do szpitala. Spojrzawszy nieco zamyślonym wzrokiem na czarnooką, biegnącą ile sił w moim kierunku, nagle począłem zastanawiać się, czy ona już znalazła sobie kogoś.
- Naruto! Dzi-ięki… bo-ogu… – Dziewczyna stara się złapać oddech po bardzo wyczerpującym biegu. – …na-ares-szcie… cię… odn-nala-azłam.
- Co się stało?
- Wdech, wydech, wdech, wydech… tak, Hokage-sama wzywa cię do siebie. Masz natychmiast przyjść do Akademii Ninja. – Wyjaśniła.
Lekki wiaterek wiejący od zachodu poruszywszy delikatnie włosami blondyna, zaraz dokładnie to samo uczynił z czarnymi kosmykami medyczki. Chłopak spojrzawszy na rozgwieżdżone niebo, po chwili dostrzegł spadającą gwiazdę, co wywołało u niego nieznaczny uśmiech na ustach. Spojrzawszy na powrót, na wciąż ciężko dyszącą asystentkę Kage, jego wzrok wprawił ją w lekki zakłopotanie i pojawienie się ledwo zauważalnego rumieńca na jej policzkach.
- Teraz nie mogę. – Odparł spokojnie i ponownie spojrzał w niebo.
- Jak to nie możesz?? Chyba nie zlekceważysz rozkazu Hokage?!
- Nie… ale w tym momencie mam coś ważniejszego do zrobienia.
- Chodzi o Miyoko, tak? – Dziewczyna spytała wprost.
Błękitnooki nie odpowiedziawszy, jedynie jeszcze raz spojrzał na medyczkę, po czym uśmiechnąwszy się do niej serdecznie, po chwili przeskoczył na dach sąsiedniego budynku i czym prędzej pognał w stronę białego budynku.
- Powodzenia.
Mruknęła Shizune na dowidzenia, po czym z lekko zrezygnowanym wyrazem twarzy powoli skierowała się w stronę budynku szkolącego co 2 lata nowych geninów.
„Za pierwszym razem, moc Miyoko tylko lekko mnie ogłuszyła, a miejsce w którym stała zostało doszczętnie spalone. Za drugim razem… cóż, miejsce wybuchu zostało zrównane z ziemią, a ja ogłuszony i wyrzucony na ZNACZNĄ odległość, to w takim razie jakie będą skutki trzeciego wycieku jej mocy??” – Jounin na chwile powróciwszy myślami do granatowookiej dziewczynki, momentalnie przyśpieszył kroku. – „Muszę jak najszybciej coś z tym zrobić, gdyż jednak wolałbym nie poznawać tych rezultatów.”
Uzumaki zakończywszy rozmyślanie, przeskoczył jeszcze kilka budynków i po chwili, w końcu pojawił się u wejść do szpitala. Zatrzymawszy się przed drzwiami, jeszcze raz rzucił spojrzenie w kierunku z którego przybył, po czym wszedł do środka. Lekko oślepiające światło jarzeniowej lampy, wiszącej pod sufitem, z początku przeszkodziło chłopakowi w prostym i godnym wejściu na korytarz. Lecz gdy jego wzrok już się przyzwyczaił, jego uwagę momentalnie zwróciła recepcjonista stojącą za blatem, po lewej stronie od wejścia.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomoc? – Spytała serdecznie się uśmiechając.
- Co to ja chciałem… – Uzumaki rozejrzał się w koło. – …a tak, gdzie leży Hatake Kakashi??
- W sali 101, ale…
Nie dokończyła pielęgniarka, gdyż Naruto czym prędzej ruszył w głąb głównego korytarza z zamiarem jak najszybszego odnalezienia wskazanego pomieszczenia. Recepcjonistka nieco zaskoczona reakcją blondyna, już chciała zabronić chłopakowi wejścia na oddział, lecz nim zdołała coś powiedzieć, on już zniknął jej z pola widzenia. Błękitnooki dotarłszy pierwszymi lepszymi schodami na piętro, po kilkunastu minutach w końcu odnalazł salę 101 i nie wiele się zastanawiając, po chwili nacisnął klamkę i pewnym krokiem wkroczył do środka.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

2 komentarze:

  1. Hejeczka,
    o jaka wkurzona Tsunade, ha starszyzna musi sie tłumaczyć, junini się trzęsą mamy wielką akcje tutaj...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń