Wiem, że poprzedni odcinek był do bani, ale
postaram się, aby ten już był nieco ciekawszy. Ktoś mi powiedział, że czasem
mam tendencję do „lania wody”. Czy to źle? Być może, ale co ja na to poradzę,
że tak właśnie nauczyłem się robić opisy? – Pozdrawiam i zapraszam na 113
odcinek…
<<<
Odcinek ukazał się 19 marca 2009 roku >>>
Tym czasem na pierwszym piętrze Akademii Ninja w
Konoha-Gakure, w jednym z pokoi, na parapecie siedzi młoda kunoichi o rudawych
włosach. Trzynastolatka, będąc w piżamie, trzyma nogi podkulone przy piersi i na
burzowe chmury. Jej myśli krążą w koło kilkunastu ostatnich misji jakie
wykonała razem ze swoimi kolegami z drużyny – Konohamaru, wnuczkiem trzeciego
Hokage oraz Udon, wiecznie zakatarzonym shinobi. Kunoichi, wspominając te
czasem ciężkie, a innym razem proste chwile, czuje, że jeśli Hokage wciąż
będzie tak często ich wysyłać, to mogą tego tempa nie wytrzymać. Po
kilkudziesięciu minutach wpatrywania się w błyskawice ciskające ogromne ładunki
elektryczne we wszystkich kierunkach i jak gęsto padające krople, rozbiwszy się
o szybę, po chwili zaczynają swobodnie ściekać, nagle dostrzegła jak
tajemnicza, biała fala zmiata burzowe chmury poza obręb wioski, jednocześnie
odsłaniając gwieździste niebo. Kunoichi zaciekawiona tym zjawiskiem, po chwili
zeszła z parapetu i spokojnym krokiem podeszła do szafy, stojącej przy jednej
ze ścian jej niewielkiego pokoju. Wyciągnąwszy z jej wnętrza swoje codzienne
ubranie, nie wiele się zastanawiając szybko się w nie przebrała. Związawszy
włosy w, charakterystyczne dla swojego wyglądu, dwa koki, zaraz uwiązał opaskę
shinobi na czole i podeszła do drzwi. Odwróciwszy się w stronę budzika,
spokojnie i cichutko tykającego przy łóżku, na cyferblacie dostrzegła, że duża
wskazówka zaraz przekroczy godzinę 02:00 w nocy. Dziewczyna po chwili namysłu,
co do tego, co właśnie robi, zaraz delikatnie nacisnęła klamkę i popchnęła
drzwi. Wyjrzawszy na korytarz i upewniwszy się, że jest pusty, po chwili wyszła
i równie delikatnie zamknęła drzwi pokoju za sobą. Zrobiwszy kilka kroków po
ciemnym korytarzu, pod jej stopami zaraz zatrzeszczały stare panele podłogowe,
co kunoichi nieco wystraszyło. Zatrzymawszy się momentalnie w miejscu poczęła
nasłuchiwać, czy przypadkiem kogoś jeszcze nie zbudziła, gdy nagle jej uwagę
zwrócił odgłos nieznacznego krzyku… dochodzącego od schodów.
- Co to było? – Mruknęła
pod nosem. Nie otrzymawszy zadowalającej odpowiedzi, rudowłosa odczekawszy chwilę
aż martwa cisza zalegająca na korytarzy ponownie ją owieje, zaraz szybko
przemieściła się w pobliże sąsiedniego pokoju. Zapukawszy delikatnie w drzwi,
po chwili nacisnęła klamkę i lekko je uchyliła. Zatrzymawszy się w połowie
otwierania ich, momentalnie dostrzegła swoich towarzyszy z teamu smacznie sobie
śpiących na piętrowym łóżku.
„Nie będę im
przeszkadzała, niech odpoczywają.” – Pomyślała, uśmiechnęła się do
siebie i wycofawszy się, na powrót zamknęła drzwi. Nagle do jej uszu doleciał
kolejny, stłumiony odgłos burzliwej dyskusji, docierający od schodów.
Zaciekawiona tym faktem, mimo wolnie skierowała się w tamtym kierunku.
Zrobiwszy kilkanaście kolejnych kroków, dziewczyna zbliżyła się do schodów i
już miała schodzić, gdy nagle usłyszała za plecami przyciszony głos…
- Moegi? A co ty tu robisz?
Gdy się odwróciła, dostrzegła zdziwioną, jak i napiętą minę
swojego Umino, wychodzącego zza drzwi opatrzonych napisem „WC”.
- Przepraszam Iruka-sensei, ale nie mogę spać. – Poczęła się
tłumaczyć.
- Już dobrze.
Mężczyzna poklepał ją po głowie, uśmiechnął się nie znacznie,
po czym ruszył przed siebie, schodami na parter. Dziewczyna nie wiedząc czemu,
poczuła lekkie napięcie panujące w powietrzu, ale ruszyła za nim, trzymając się
kilka schodków z tyłu. Idąc powoli za oddalającym się senseiem, dziewczyna po
chwili ponownie usłyszała stłumiony krzyk, a gdy dotarła do zakrętu na środku
schodów, na parterze gdzie schody się kończą dostrzegła fragment czyjegoś
ramienia. Przyjrzawszy się dokładniej temu widokowi, zamarła…
„A-ANBU?!” –
Pomyślała zdezorientowana i jednocześnie nieco zaniepokojona, gdyż co
członkowie elitarnych oddziałów robili by w Akademii i to w środku nocy?
Kunoichi nie znalazłszy odpowiedzi na podobne pytanie, zaraz poczuła że musi to
zbadać na własną rękę.
„Co ja robię?! Przecież,
jeśli ktoś mnie zauważy…” – Pomyślała stawiając ostrożne kroki na
poszczególnych stopniach. – „…nie, ja już
zostałam zauważona…” – Gdy stanęła na ostatnim stopniu momentalnie poczuła
czyjś wzrok na sobie. Moegi odwróciwszy głowę, po chwili dostrzegła wlepione w
siebie spojrzenia co najmniej 50 członków ANBU stojących pod ścianami wzdłuż
całej długości dolnego korytarza. Spojrzawszy w przeciwnym kierunku, dziewczyna
momentalnie dostrzegła napięte i śmiertelnie poważne miny senseiów, starszych
teamów. Sarutobi Asuma i Kurenai Yuuhi, siedząc na ławkach, spojrzenia mają
utkwione w podłodze. Tuż przed nimi nerwowo kręci się Gai, mrucząc coś pod
nosem… zupełnie jakby był na porodówce. Rudowłosa zrobiwszy krok do przodu, sprawiła
że pod naciskiem jej stopy zatrzeszczała podłoga, co momentalnie zwróciło na
nią uwagę Jouninów.
- Moegi, podejdź tu. – Kunoichi usłyszała stanowczy, lecz i
łagodny ton głosu białowłosego sannina, stojącego pod przeciwległą ścianą.
Zrobiwszy co mężczyzna jej kazała, gdy się zbliżyła, ten jedynie przykucnął
obok i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Czemu nie spisz, tak jak pozostali genini?
- Nie wiem Jiraiya-sama. Jakoś po ostatniej misji… –
Dziewczyna urwała, gdyż nagle otworzyły się drzwi prowadzące do sali, gdzie
zwykle odbywa się egzamin na chunina. Momentalnie zza nich wyłonił się jakiś
mężczyzna w zielonej kamizelce, na twarzy blady jak ściana, a za nim wydobył
się skrawek źródła stłumionych wrzasków.
- …ZABRONILIŚCIE YONDAIME…
Reszty kunoichi nie dosłyszała, gdyż drzwi zamknąwszy się…
praktycznie do zera stłumiły wypowiedź. Mężczyzna który wyszedł z
pomieszczenia, cały trzęsąc się ze strachu, chwiejnym krokiem minął
przyglądających mu się Jouninów i jak tylko mógł najszybciej skierował się ku
wyjściu z budynku Akademii. Moegi całkowicie zaskoczona zaistniałą sytuacją, w
oka mgnieniu poczęła zastanawiać się… – „O
co może chodzić? Co Hokage-sama tutaj robi, z kim się kłuci i co oznaczają
słowa… zabroniliście Yondaime??!”
*
* *
Gdy głęboka woda w końcu zniknęła z uliczki mojej wioski,
jeszcze wymieniem poważne spojrzenie z Jogenshą, po czym na powrót wskoczyłem
na dach budynku i ruszyłem w dalszą drogę ku domowi Hatake. Odbijając się od
ceramicznych dachówek nie których domostw, począłem zastanawiać się nad slowami
zabitego przeze mnie Upiornego. – Witaj
Rokudaime Hokage. – Od jakichś 40 minut, to stwierdzenie wyraźnie nie daje
mi spokoju.
„Dlaczego tak powiedział?
Czy myślał, że już jestem 6 Hokage? A może, tak jak powiedział Kyuubi… koleś
przewidział moją przyszłość? Nie, jak na razie jest to nie realna wizja.
Dopiero co skończyłem 18 lat i zostałem mianowany na Jounina, i ANBU
jednocześnie. Już te dwie rangi bardzo podbudowały moje ambicje zostania kimś
ważnym w wiosce. Jeśli miałbym teraz zostać Hokage, to nie wiem czy podołał bym
wszystkim powierzonym mi obowiązkom. Po za tym, dziś rano wróciłem z
samobójczej misji… której wykonanie, choć nie było takie trudne jak wszyscy
zakładali, to nie wiem czy Tsunade zmieniła swoje zdanie o mnie. Co więcej, po tej
dzisiejszej naszej rozmowie, widziałem że ona chyba się mnie lęka, ale czy tak
jest to tego nie wiem.” – Dotarłszy w końcu pod poszukiwany prze mnie
adres, zaraz zapukałem w drzwi, a gdy nie usłyszałem żadnej reakcji, ponowiłem
czynność. Po 10 minutach, już miałem się wycofać, gdy nagle w oknie sąsiedniego
budynku pojawiła się jakaś kobieta… chyba sąsiadka Kakashiego.
- Pana Hatake nie ma w domu.
- A gdzie jest? – Odkrzyknąłem, gdyż i tak nie mam zielonego
pojęcia, jaka może być godzina.
- W szpitalu.
Odparła, po czym schowała się we wnętrzu domostwa, zamykając
za sobą okno. Jej dopowiedź nieco mnie zaskoczyła, bo co białowłosy robiłbym w
szpitalu.
„Czy znowu z kimś walczył?
Być może, choć z tego co wiem, to mało jest ludzi, którzy posłaliby go do
szpitala. Jednym z nich, jestem ja… ale to był odosobniony przypadek, więc co
się stało??” – Zamyśliłem się i czym prędzej udałem się w
stronę szpitala. – „A Miyoko? Co do niej,
to mam kilka wątpliwości… czy ona aby na pewno nie jest Jinchuuriki? Może
Kyuubi się myli? Choć, wierzę że jego intuicja jest niezawodna, wiec co z nią
jest nie tak? Ta jej niezwykła moc… jest niesłychanie potężna. Co więcej,
wydaje mi się, ale dzisiejsza eksplozja była znacznie potężniejsza od
poprzedniej.” – Moje przemyślenia musiałem na chwilę przerwać, gdyż kątem
oka dostrzegłem Shizune machającą do mnie. Dopiero gdy spojrzałem w jej
kierunku, to momentalnie usłyszałem co do mnie mówi.
- Hej, Naruto! Zaczekaj!
Zatrzymawszy się na krawędzi jakiegoś domu, spojrzałem przed
siebie i zobaczyłem, że jeszcze kilka domów i w końcu dotarłbym do szpitala.
Spojrzawszy nieco zamyślonym wzrokiem na czarnooką, biegnącą ile sił w moim
kierunku, nagle począłem zastanawiać się, czy ona już znalazła sobie kogoś.
- Naruto! Dzi-ięki… bo-ogu… – Dziewczyna stara się złapać
oddech po bardzo wyczerpującym biegu. – …na-ares-szcie… cię… odn-nala-azłam.
- Co się stało?
- Wdech, wydech, wdech,
wydech… tak, Hokage-sama wzywa cię do siebie. Masz natychmiast przyjść do
Akademii Ninja. – Wyjaśniła.
Lekki wiaterek wiejący od zachodu poruszywszy delikatnie
włosami blondyna, zaraz dokładnie to samo uczynił z czarnymi kosmykami
medyczki. Chłopak spojrzawszy na rozgwieżdżone niebo, po chwili dostrzegł
spadającą gwiazdę, co wywołało u niego nieznaczny uśmiech na ustach.
Spojrzawszy na powrót, na wciąż ciężko dyszącą asystentkę Kage, jego wzrok
wprawił ją w lekki zakłopotanie i pojawienie się ledwo zauważalnego rumieńca na
jej policzkach.
- Teraz nie mogę. – Odparł spokojnie i ponownie spojrzał w
niebo.
- Jak to nie możesz?? Chyba nie zlekceważysz rozkazu Hokage?!
- Nie… ale w tym momencie mam coś ważniejszego do zrobienia.
- Chodzi o Miyoko, tak? – Dziewczyna spytała wprost.
Błękitnooki nie odpowiedziawszy, jedynie jeszcze raz spojrzał
na medyczkę, po czym uśmiechnąwszy się do niej serdecznie, po chwili
przeskoczył na dach sąsiedniego budynku i czym prędzej pognał w stronę białego
budynku.
- Powodzenia.
Mruknęła Shizune na dowidzenia, po czym z lekko zrezygnowanym
wyrazem twarzy powoli skierowała się w stronę budynku szkolącego co 2 lata
nowych geninów.
„Za pierwszym razem, moc
Miyoko tylko lekko mnie ogłuszyła, a miejsce w którym stała zostało doszczętnie
spalone. Za drugim razem… cóż, miejsce wybuchu zostało zrównane z ziemią, a ja ogłuszony
i wyrzucony na ZNACZNĄ odległość, to w takim razie jakie będą skutki trzeciego
wycieku jej mocy??” – Jounin na chwile powróciwszy myślami do
granatowookiej dziewczynki, momentalnie przyśpieszył kroku. – „Muszę jak najszybciej coś z tym zrobić,
gdyż jednak wolałbym nie poznawać tych rezultatów.”
Uzumaki zakończywszy rozmyślanie, przeskoczył jeszcze kilka
budynków i po chwili, w końcu pojawił się u wejść do szpitala. Zatrzymawszy się
przed drzwiami, jeszcze raz rzucił spojrzenie w kierunku z którego przybył, po
czym wszedł do środka. Lekko oślepiające światło jarzeniowej lampy, wiszącej
pod sufitem, z początku przeszkodziło chłopakowi w prostym i godnym wejściu na
korytarz. Lecz gdy jego wzrok już się przyzwyczaił, jego uwagę momentalnie
zwróciła recepcjonista stojącą za blatem, po lewej stronie od wejścia.
- Dobry wieczór, w czym mogę pomoc? – Spytała serdecznie się
uśmiechając.
- Co to ja chciałem… – Uzumaki rozejrzał się w koło. – …a tak,
gdzie leży Hatake Kakashi??
- W sali 101, ale…
Nie dokończyła pielęgniarka, gdyż Naruto czym prędzej ruszył w
głąb głównego korytarza z zamiarem jak najszybszego odnalezienia wskazanego
pomieszczenia. Recepcjonistka nieco zaskoczona reakcją blondyna, już chciała
zabronić chłopakowi wejścia na oddział, lecz nim zdołała coś powiedzieć, on już
zniknął jej z pola widzenia. Błękitnooki dotarłszy pierwszymi lepszymi schodami
na piętro, po kilkunastu minutach w końcu odnalazł salę 101 i nie wiele się
zastanawiając, po chwili nacisnął klamkę i pewnym krokiem wkroczył do środka.
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńo jaka wkurzona Tsunade, ha starszyzna musi sie tłumaczyć, junini się trzęsą mamy wielką akcje tutaj...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń