niedziela, 21 stycznia 2018

119. Niespodziewane spotkanie z wrogiem

Dzisiejszy odcinek będzie zawierał raczej dużo dialogów, więc proszę nie dziwić się, jeśli wyda się wam on strasznie nuuuudny… a i dedykuję go czytelnikowi Otaku-kun i czytelniczce Sakura12. Pozdrawiam.



<<< Odcinek ukazał się 2 maja 2009 roku >>>



Świt. Pierwsze promienie słońca jakie padły na jeszcze opustoszałe uliczki Konoha-Gakure, zaraz swym blaskiem opromieniły twarz młodej kunoichi, szykującej się na bardzo ważną misję. Misję zbadania tragedii i pomocy ewentualnym rannym. Dziewczyna spakowawszy do plecaka zapasowy strój, gdyby obecny uległ zniszczeniu, trochę zapasowej broni, leki, odtrutki, bandaże i wszelkie inne medykamenty potrzebne jej w służbie. Po cichutku opuściwszy, wpierw swój pokój, a potem dom… różowo włosa ruszyła powolnym lecz zdecydowanym krokiem ku bramie wioski. Jeszcze chłodne powietrze, utrzymujące się po dość mroźnej nocy, co jakiś czas porusza jej aksamitnymi w dotyku, włosami. Kunoichi spoglądając na jeszcze uśpioną wioskę, zaraz przypomniała sobie, jak musiała wstać tak wcześnie rano na swój pierwszy trening z białowłosym jouninem. Odetchnąwszy rześkim powietrzem kilka razy, zielonooka po chwili dotarła pod bramę, gdzie jak się okazało, już powoli zbierają się wszyscy shinobi, wyznaczeni na tą niebezpieczną misję. Dziewczyna po chwili również dostrzegła pokaźnych rozmiarów oddział Upiornych żołnierzy, stojących nie opodal strażniczej butki. Ich wygląd jakoś już tak jej nie przeraża, jak to miało na początku, gdy ich widziała. Wiedząc teraz, że ich przywódcą jest jej ukochany blondyn, dziewczyna znacznie śmielej koło nich przechodzi. Co ciekawsze, Upiorni łucznicy wciąż tkwią na murach obronnych i bacznie wypatrują ewentualnego wroga, który miałby pojawić się na horyzoncie. A ci stojący na dachach domów i rogach skrzyżowań, chociaż zniknęli, to wciąż… chodząc po wiosce czuje się na karku ich przeszywające spojrzenia. Kunoichi wzdrygnąwszy się na tą myśla, po chwili dostrzegła uśmiechnięty, ale i jednocześnie posmutniały wyraz twarzy kruczowłosej Hyuugi.
- Ohayo Hinata. – Przywitała się z przyjaciółką.
- Ohayo…
Ta jej odparła beznamiętnie jednocześnie spuszczając swój wzrok na ziemie. Haruno nieco zaskoczona nostalgicznym brzmieniem głosu białookiej, zaraz podeszła do niej jeszcze bliżej, po czym wyszeptała…
- A tobie to co się stało??
- Nic…
- Jak to nic?? Przecież widzę, że coś jest nie tak. No dalej, mi możesz zaufać.
Białooka wahając się przez chwilę, zaraz jednak spojrzała na przyjaciółkę i momentalnie napłynęły jej łzy do oczu. Sakura kompletnie już nie wiedząc o co może chodzić, już chciała odejść, gdy nagle szarpnięciem za ramię, została zatrzymana.
- Nie odchodź…
- Dobrze, ale powiesz mi w końcu o co chodzi?!
- H-hai… - Kruczowłosa ponownie spuściwszy wzrok na ziemie, gdy otworzyła w końcu usta, by wyjaśnić swoje dziwne zachowanie, nagle zaniechała tego i na powrót je zamknęła. Jej zachowanie teraz już na dobre wstrząsnęło zielonooką, która zrobiwszy poważną minę, po chwili jednak uśmiechnęła się i poklepała Hinatę po ramieniu.
- To jak? O co chodzi!
- O K-Kibę.
- Hę?? To jaki tu jest problem, bo nie rozumiem??
- O-on mnie zdradził!
- Co?! Czekaj, czekaj… jak to zdradził? To wy jednak jesteście parą??
- Byliśmy… całe 4 dni.
Odparła Hinata i ponownie się popłakała. Różowo włosa momentalnie przytuliwszy ją do siebie, po chwili poczęła ją uspokajać, gdy nagle kątem oka dostrzegła obgadywanego Inuzukę. Nie wiele się zastanawiając, dziewczyna odstawiła przyjaciółkę pod opiekę Ten Ten i Neji’ego, namiętnie całujących się, a sama szybkim krokiem podeszła do roześmianego bruneta, akurat rozmawiającego z Shikamaru i Choji’m. Nara zobaczywszy zbliżającą się w ich stronę Sakurę, z oczu której dosłownie ciskają błyskawice, po chwili niezauważalnie i powoli odsunął się od swych rozmówców. Zielonooka odepchnąwszy Choji’ego na bok, zaraz stanęła tuż przed Kibą.
- Ooo, cześć Sakura.
- Ty śmieciu!!
Krzyknęła i z pełną premedytacją przywaliła brunetowi prosto w nos. Gdy ten kompletnie zaskoczony, zgiął się w pół, jednocześnie łapiąc się za nos i zalewając ubranie krwią, dziewczyna zebrała odrobinę chakry w dłoni i ponownie go zaatakowała. Cios wymierzony w policzek Inuzuki okazał się tak potężny, że chłopaka odrzuciło w tył, wprost na pobliskie drzewo. Chłopak uderzywszy o nie plecami z pełną siłą, jeszcze tylko zawył z bólu, po czym opadł obolały i zakrwawiony na ziemię.
„A ją to co ugryzło??????” – Kiba podniósłszy się z ziemi do pozycji klęczącej, momentalnie zobaczył piorunujące i mordercze spojrzenie młodej Haruno, a gdy zaraz rozejrzał się po znajomych, po chwili dostrzegł zapłakaną Hinatę rozmawiającą z Nejim i Ten Ten.
- A Hinacie to co się stało??
- Jeszcze się pytasz?!!
Sakura ponownie zacisnąwszy dłonie w pięści, zaraz powoli zaczęła zbliżać się do zdziwionego i jednocześnie poważnie przestraszonego Inuzuki. Gdy znalazła się już na odpowiedniej odległości, by chłopaka ponownie zaatakować, nagle między nią a zasłaniającym twarz brunetem, pojawił mężczyzna w biało-beżowym płaszczu i ceramiczną maska na twarzy.
- Proszę go zostawić w spokoju! Inuzuka dostał już to, na co zasłużył.
Powiedział, a jego nagłe pojawienie się kompletnie zaskoczyło zielonooką. Dziewczyna przyjrzawszy się mu dokładnie i przeanalizowawszy w głowie ton jego głosu, po chwili wycofała się i powróciła do swojej kruczowłosej przyjaciółki. Gdy dziewczyna już się oddaliła, ANBU zwrócił się do bruneta.
- Mam nadzieję, że ta bolesna lekcja czegoś cię nauczy.
Jego głos wydał się Kibie bardzo znajomy, lecz kompletnie nie pasujący do zamaskowanej osoby w biało-beżowym płaszczu. Patrząc wciąż zaskoczonym wzrokiem na Sakurę i Hinatę, zaraz jednak spojrzał jeszcze na gościa w masce.
- Eee… czy my się znamy?
- Tak i wiedz… że ANBU ma na ciebie oko!
Po tych słowach, mężczyzna wykonał rękoma kilka znaków po czym zniknął w chmurze białego dymu. Inuzuka nie za bardzo rozumiejąc słów dowódcy elitarnych oddziałów, po chwili jednak do niego dotarło co usłyszał i momentalnie zbladł na twarzy. Czując jak czoło zalewa mu lodowaty pot, wciąż siedząc w osłupieniu na ziemi, chłopak zaraz przypomniał sobie o obwitym krwawieniu z nosa. Przyłożywszy rękaw bluzy do twarzy, Kiba wstał i czym prędzej udał się do domu, by się przebrać.
Tym czasem, do grupki znajomych stojących już w pełnym składzie pod bramą wioski, po chwili podszedł Kakashi, Shizune i jeszcze jakiś brązowowłosy shinobi. Hatake spojrzawszy na każdego po kolei, zaraz dostrzegł brak młodego Inuzuki, a gdy spytał się gdzie go poniosło… dostał bardzo wymijającą odpowiedź.
- A to kto?? – Ino wskazała na nieznanego Shinobi.
- Mówcie mi Yamato.
Jounin uśmiechnął się szeroko.
- Ponieważ Kurenai Yuuchi, Asuma i Gai są obecnie niedysponowani… Hokage przydzieliła nam do pomocy Kapitana Yamato. Yamato jest byłym członkiem ANBU. Jako jedyny potrafi posługiwać się Elementem Drewna.
Kakashi pokrótce przekazał słowa Tsunade, gdyby ktoś zechciał wiedzieć, kim jest nowy jounin. Wzmianka o elemencie drewna, prawie u wszystkich wywołało takie same zaskoczenie, jak wiadomość o niedyspozycyjności sensei’ów poszczególnych drużyn.
- A w jakich składach ruszymy? – Spytał Neji.
- Na dzień dzisiejszy to właśnie Yamato obejmie dowództwo w drużynie 9. Kakashi obejmie dowództwo w drużynie 8. – Wyjaśniła Shizune, a wszystko powiedziała prawie że na jednym oddechu. – Shikamaru natomiast dołączy do drużyny Kakashiego, a Choji do drużyny Yamato.
- A ja i Sakura?
- Pójdziecie ze mną, tym samym tworząc oddział medyczny z Konohy.
- Będziemy same w drużynie?? – Zaniepokoiła się zielonooka. – A jeśli ktoś nas zaatakuje, gdy nikogo z naszych nie będzie w pobliżu?!
- Nie będziemy same. Do naszej drużyny dołączy jeszcze jedna osoba.
- Kto taki? – Zainteresowała się Yamanaka.
- Nie mam zielonego pojęcia, Ino. Tsunade-sama zapewniła mnie, że po drodze poznamy czwartego członka naszej drużyny, a tym czasem mamy się jego brakiem nie przejmować. – Ta odpowiedz strasznie zaskoczyła wszystkich, a najbardziej Haruno, gdyż Godaime którą dziewczyna zna już bardzo dobrze, jeszcze nigdy nie była taka tajemnicza w mówieniu, kogo komu przydziela. Po upłynięciu kolejnych 15 minut, pod bramę w końcu powrócił Kiba i Hatake dał rozkaz wymarszu.
* * *
6 GODZIN PÓŹNIEJ…
     Mocno świecące słońce i błękitne niebo, bez ani jednej skazy, nagle w bardzo szybkim tempie zostało doszczętnie zasłonięte przez wielkie, burzowe chmury. Popsucie się pogody jednak ani trochę nie wpłynęło na shinobi Konohy, systematycznie posuwających się na przód ku pierwotnemu celowi zleconej im misji.
- Shizune, czy mogłabyś mi przypomnieć cel naszego zadania?
Spytała błękitnooka wyrównawszy krok z asystentka Hokage.
- Oczywiście. Otóż, priorytetowym punktem naszej misji jest dotarcie do miasta Fujioka i ustalenie jakie zostały dokonane zniszczenia, i ile jest ofiar. A jeśli znajdą się jacyś ranni, mamy im pomóc i zapewnić bezpieczeństwo. Uprzedzając Ino twoje kolejne pytanie, dodam że właśnie dlatego team 8 poszedł pierwszy, gdyż mają za zadanie dokonania rozpoznania. My idziemy drugie, a 2 godziny drogi za nami znajduje się team 9… jako nasze ewentualne wsparcie. – Brunetka bardzo dokładnie odpowiedziała na zadane jej pytanie. Yamanaka kiwnąwszy jej głową, na znak zrozumienia… o nic więcej już nie spytała. Skacząc dalej z gałęzi na gałąź, dziewczyna po chwili przypomniała sobie o istnieniu swej zielonookiej przyjaciółki. Zatrzymawszy się na jakimś drzewie, poczęła czekać aż zjawi się Haruno, a gdy już to nastąpiło i kunoichi dalej ruszyła w drogę…
- Sakura kochanie, czemu nic nie mówisz??
Blondynka powiedziała to bardzo słodkim głosikiem, zupełnie jakby chciała w ten sposób zażartować sobie z różowowłosej. Gdy ta nie zareagowała, czy nawet nie zaszczyciła jej wzrokiem, Ino przybrała bardziej poważny wyraz twarzy i ponownie spytała, a raczej krzyknęła.
- Sakura! Czemu nic nie mówisz?!
Zielonooka wyrwana z zamyślenia nagle zatrzymała się na jednym z drzew i straciwszy równowagę spadła na ziemię. Dziewczyna momentalnie otrząsnąwszy się, w oka mgnieniu zebrała chakrę w dłoniach i chwyciła się pnia. Zdarłszy w ten sposób grubą korę, nieco spowolniła swój upadek i niemalże gładko wylądowała na nogach. Gdy odetchnęła momentalnie poczuła straszne pieczenie w okolicy dłoni, a gdy spojrzała na swoje palce… przeraziła się. Z licznych ran i głębokich otarć powoli zaczęła sączyć się szkarłatna ciecz, jednocześnie piekąc niemiłosiernie.
- Ino, ty idiotko!! Chcesz żebym się przez ciebie zabiła?!! – Wrzasnęła Sakura, po czym zużyła odrobinę swojej leczniczej chakry by jak najszybciej zatamować krwawienie. Kiedy krew przestała wydobywać się z ran, dziewczyna bez chwili zwłoki sięgnęła do plecaka i wyciągnęła z niego bandaż. Owinąwszy sobie nim palce, kunoichi zaraz z powrotem się spakowała i poczęła szukać wzrokiem Yamanaki.
- Przepraszam Sakura, nie chciałam cię przestraszyć… – Zielonooka w końcu usłyszała głos nad głową, a gdy spojrzała w górę, dostrzegła blondynkę siedzącą na gałęzi. – …ale nie było innego sposobu by zwrócić twoją uwagę.
Sakura patrząc przez chwilę wściekłym wzrokiem na swoja przyjaciółkę, nagle usłyszała świst przecinanego powietrza. Odwróciwszy się w stronę z którego nadszedł dźwięk, momentalnie koło jej głowy przeleciał kunai z przyczepioną do rękojeści karteczką wybuchową. Sztylet uderzywszy w drzewo, po chwili zaświecił się jasnym światłem… zaraz potem okolicą targnęła potężna eksplozja. Drzewo na którym siedziała blondynka, a w które uderzyła broń… złamawszy się, z hukiem walnęło o ziemię. Ino w między czasie przeskoczywszy na sąsiedni konar, teraz przeskoczyła jeszcze kilka gałęzi i zaraz znalazła się koło zielonookiej.
- Nic ci nie jest?? – Spytała z wyraźną troską, jak i przestrachem w głosie. – Co to było i skąd nadleciało??
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie jesteśmy tutaj same.
Sakura podniósłszy się z ziemi i otrzepawszy zabrudzony stój, zaraz jeszcze raz rozejrzała się po lesistej okolicy. Wytężywszy wszystkie zmysły, dziewczyna po chwili wyczuła w pobliżu czyjąś obecność. Spojrzawszy swej przyjaciółce prosto w oczy, tym samym dała jej znak i obie bez słowa czym prędzej wskoczyły na najbliższe drzewo. Po nie całej minucie, Ino i Sakura zorientowały się, że gdzieś zgubiły Shizune, a i ta zapewne nie zauważyła, że ich brak. Skacząc z drzewa na drzewo, dziewczyny za chwilę ponownie się zatrzymały. Zielonooka ponownie skupiwszy się na zmyśle słuchu, po chwili usłyszała w oddali szelest, która zaraz zaczął się nasilać i nasilać, aż w końcu odgłos zanikł. Blondyna przyglądając się uważnie Sakurze, zaraz sama poczęła się rozglądać, gdy nagle kątem oka dostrzegła jakiś ruch w pobliskich krzakach. Spojrzawszy w tamtym kierunku, Yamanaka popełniła właśnie pierwszy błąd… otóż dała po sobie znać, że wie iż jest obserwowana.
- Sakura… t-tam ktoś jest.
Szepnęła do różowłosej i kiwnięciem głowy pokazała kierunek patrzenia. Gdy Haruno spojrzała w tamtą stronę, z krzaczorów nagle wyleciało sześć shurikenów. Medyczki wykonawszy zgrabne uniki, zaraz zeskoczyły na ziemię i chwyciwszy kunai’e w dłoń, tym samym przygotowały się na walkę w zwarciu. Gdy zapadła martwa cisza, co jakiś czas przecinana odgłosami natury, i nie nastąpił żaden nowy atak, kunoichi poczęły momentalnie rozważać ewentualne wycofanie się.
- I co robimy? – Spytała Ino.
- Nie wiem, ale jeśli myślisz o tym samym co ja, to… – Dziewczyna nie dokończyła, gdyż zza krzaków i sąsiednich drzew nagle wyłoniło się kilka postaci. Haruno patrząc na nich bardzo napiętym wzrokiem, nie wzruszona ich wyglądem momentalnie poczęła zastanawiać się nad taktyką. Natomiast jej przyjaciółka… widząc piętnastu mężczyzn w zakrwawionych strojach shinobi piasku, w oka mgnieniu zbladła na twarzy. Ino czując zimny pot na czole i liczne ciarki na plecach, zaraz spojrzała wystraszonym wzrokiem na zielonooką.
- SSSSakura…
- Tak?
Różowowłosa ani na chwile nie spuściła wzroku z przeciwników, którzy jak na ironię losu poczęli głupkowato się uśmiechać i puszczać do niej oczka. Dziewczyna nie kryjąc obrzydzenia, jak i gotowości do walki, nie odpowiedziała na to dziwaczne gesty.
- Wiesz, że cię kocham… prawda??
Haruno tym razem spojrzała na blondynkę. Wyczytawszy z jej przerażonego wzroku wielki strach i bezradność, wywołana zaistniałą sytuacją, po chwili jednak nieznacznie się do niej uśmiechnęła.
- Wiem…
Sakura zacisnąwszy dłonie na rękojeściach kunaii, momentalnie ruszyła do ataku, co kompletnie zaskoczyło jej przyjaciółkę, ale nie zrobiło najmniejszego wrażenia na wrogich shinobi.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Kim jest czwarty członek medycznego oddziału; O czym tak rozmyślała Sakura, że nie zareagowała na wołanie przyjaciółki i jak rozegra się ta konfrontacja…?? – Odpowiedzi na te trzy pytania upatrujcie w następnej notce, moi drodzy czytelnicy ^^.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zapraszam do komentowania :D :D

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, Sakura to ma cios :) ale nie żal mi Kiby czyżby to nasz Naruto pojawił się jako dowódca Anbu, no i właśnie myślę że to on dołączy do tego oddziału jako czwarty członek...
    Dużo weny i pomysłów życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń