Co można by powiedzieć we wstępie do tego
odcinka? Po dłuższym zastanowieniu, to nie mam zielonego pojęcia. Nie wiem co
się ze mną dzieje, ale ostatnio jakoś często zdarza mi się nie wiedzieć, co
powiedzieć.
~ Ino
kochanie, czy możesz przyjść i mi pomóc?
~ Już idę mamo!
Ech, ani chwili wytchnienia. No nic, jak mus
to mus. Pozdrawiam i serdecznie wszystkich zapraszam na 118 odcinek ^__^
<<<
Odcinek ukazał się 25 kwietnia 2009 roku >>>
Dziś mija już ósmy dzień, odkąd Upiorni medycy rozpoczęli swój
zabieg pieczętowania tajemniczej mocy Miyoko Inaby w jej drobnym ciele. Tkwiąc
przez cały czas w pomieszczeniu, w którym leży półprzytomna dziewczynka…
mężczyźni bez przerwy, dzień i noc w pełnym skupieniu mamroczą coś pod nosem.
Gdy dziś rano przyszedłem do szpitala, aby zobaczyć jak idą postępy w pracy, po
wejściu do sali momentalnie zobaczyłem, że wszyscy zbliżyli się do łóżka o jakieś
dwa kroki. Nie bardzo rozumiejąc po co to uczynili, zaraz wzruszyłem obojętnie
ramionami i wyszedłem na korytarz. Zamknąwszy po cichu drzwi za sobą, zaraz
powróciłem myślami do momentu gdy z Sakurą-chan wyszliśmy ze szpitala…
„Hokage-sama została
zaatakowana wybuchowym listem, który eksplodował jej w rękach…” – Taką
informację oboje otrzymaliśmy od jakiegoś przechodnia na ulicy. Spojrzawszy
sobie wtedy głęboko w oczy, zaraz biegiem ruszyliśmy do jej biura, ale gdy tam
dotarliśmy, zrozumieliśmy że jej tam nie, gdyż połowa budynku utonęła w
gruzach. Widząc skutki złości Tsunade, wywołanej moją opowieścią o Yondaime,
szeroko się uśmiechnąłem. Sakura spytawszy mnie, dlaczego się uśmiecham, żadnej
konkretnej odpowiedzi ode mnie nie usłyszała. Dziewczyna po kilku minutach
zastanawiania się, nagle bez słowa wyjaśnienia chwyciła mnie za rękę i pobiegła
w nieznanym mi kierunku. Spytawszy się jej gdzie biegniemy, odparła że do
Akademii. Trochę mnie to zaskoczyło, lecz gdy dotarliśmy na miejsce i na ławce
przed wejściem zastaliśmy siedzącą Hokage, i nad czymś głęboko rozmyślającą,
wszystko stało się dla mnie zrozumiałe. – …ten list przysłał mi Kazekage. –
Wyjaśniła, a to stwierdzenie tak mnie zaszokowało, że momentalnie zacząłem
zadawać masę bezużytecznych pytań. Gdy Tsunade nie mogąc mnie uspokoić w końcu
zaczęła na mnie krzyczeć, niespodziewanie do akcji wkroczyła Sakura… która
stanąwszy tuż przede mną, zatkała mi usta swoimi. Całe napięcie spowodowane
wiadomością o tym podejrzanym ataku Suny, po chwili całkowicie zanikło.
Oddawszy Sakurze ten bardzo namiętny pocałunek, zapominając na chwilę o
obecności Hokage, zaraz chwyciłem ją w pasie i przytuliwszy mocno do ciebie,
jeszcze raz bardzo namiętnie pocałowałem.”
…idąc teraz powoli poprzez wioskę, tor moich myśli nagle
zmienił swój kierunek i powrócił do walki z Upiornym. Ten Rasengan, jaki wtedy
stworzyłem tak mnie zaciekawił, że jak wczoraj chciałem go ponownie utworzyć,
to o mało co nie rozwaliłem sobie chaty. Na szczęście wszystkie moje próby
zakończyły się jedynie wielkim kraterem w ziemi, na polanie tuż za domem.
„Kurczę, tyle teraz mam
spraw na głowie… z jednej strony Miyoko i jej moc. Z drugiej konflikt z Suną,
którego za bardzo nie rozumiem. Przecież po ostatniej wojnie, nasze relacje
były takie dobre… więc co się stało?! Choć od tamtego incydentu minął już
tydzień i nic nowego się w tej sprawie nie wydarzyło, to nadal można w
powietrzu wyczuć spore napięcie i nie pokój. Następnie jest jeszcze
niedokończona sprawa ze Starszyzną… głowy w stalowych skrzyniach wciąż czekają.
Pewnie już zaczęły się rozkładać…” – Nie wiem czemu ale ta myśl
wywołała u mnie nieco rozbawienia. – „Niespodziewany
powrotu Rukii do życia to kolejna sprawa, która ostatnio zdmuchuje mi sen z
powiek… co się z nią działo przez ten cały czas, odkąd uznałem ją za zmarłą?! A
ta przygoda w wymarłej dzielnicy klanu Uchiha… czego mam się spodziewać, gdy
ponownie zajrzę tam za parę dni?! Nie wiem już, co mam o tym wszystkim myśleć.
Ale jedno wiem na pewno… gdy pieczętowanie się zakończy poproszę Hokage o
pozwolenie trenowania Inaby. Czuję, że moim powołaniem w tym momencie jest
zostanie jej mentorem…” – Nagle swoje przemyślenia musiałem zakończyć, gdyż
dostrzegłem na horyzoncie Sakurę-chan, machającą i biegnącą w moim kierunku.
- Na-Naruto!
Krzyknęła, gdy tylko się do mnie zbliżyła. Dziewczyna
zatrzymawszy się gwałtownie przede mną, zaraz złapała się ręką za pierś i
poczęła uspokajać zdyszany oddech i mocno bijące serce. Po kilku minutach,
uspokoiwszy się wreszcie, spojrzała mi głęboko w oczy.
- Nie uwierzysz co słyszałam.
- Hę??
- Przed godziną, Neji Hyuuga oświadczył się Ten Ten.
W tym momencie szczęka mi opadła z wrażenia. Chociaż z drugiej
strony to było do przewidzenia. Z tego co pamiętam z rozmów z chłopakami o
dziewczynach… Neji zawsze wyrażał szczególne zainteresowanie tą sympatyczną
brunetką.
Po chwili, stojąca przede mną dziewczyna szturchnęła mnie w
ramię. Gdy się ocknąłem z zamyślenia w jakie wpadłem, odwzajemniłem jej
uśmiech.
- To wspaniale, tylko skąd ty o tym wiesz?
- Od Hinaty. – Odparła bez chwili zwłoki.
- Rozumiem.
Odparłem spokojnie i z uśmiechem, po czym nic więcej nie
mówiąc, wyminąłem ją i poszedłem dalej w stronę swojego domu. Przeszedłszy
kilka kroku, moją drogę ponownie zagrodziła młoda Haruno. Z jej spojrzenia
wyczytałem, że jest czymś zaniepokojona, lecz po minucie wytrzymania jej wzroku
spuściłem wzrok na ziemie.
- Naruto, co się dzieje? Twój stan nieco mnie przeraża.
- Przeraża? Czemu?
- No bo… od dwóch dni jesteś taki milczący i wiecznie
zamyślony. Co cię gryzie?? – Wyjaśniła i pod koniec spytała, jednocześnie
robiąc pół kroku do przodu, by w chwilę potem chwycić mnie za ramię. Nic jej
nie odpowiedziawszy, niespodziewanie objąłem ją w pasie i w milczeniu mocno do
siebie przytuliłem. Dziewczyna odpowiedziawszy jedynie cichym westchnięciem,
zaraz również mnie objęła i w takiej pozycji na chwilę zastygliśmy. Głaszcząc
różowowłosą po włosach i patrząc prosto przed siebie, w bliżej nieokreślony
punkt, nagle poczułem jak wszystkie moje troski na sekundę gdzieś uleciały. Przytulona
do mnie Sakura nic nie mówiąc, zaraz lekko odepchnęła mnie i ponownie
spojrzawszy mi w oczy, chyba poczęła czekać na moją odpowiedź.
- Nic.
Moja bardzo krótka odpowiedź chyba ją zaskoczyła. Dziewczyna
nagle uwolniwszy się z mojego uścisku, odeszła kawałek w stronę szpitala, po
czym zatrzymała się i odwróciła do mnie głowę.
- Dlaczego mi nie powiesz co ci leży na sercu??
- Za długo tłumaczyć.
– Wymamrotałem pod nosem.
- Słucham? Coś mówiłeś?!
- Nie nic.
Tymi słowami zakończyliśmy nasze dzisiejsze spotkanie. Gdy
Haruno w końcu oddaliła się, momentalnie poczułem że chyba zaraz zwymiotuję.
„Co się ze mną, do
cholery, dzieje?! Czego ja się boję?! Dlaczego nie powiedziałem jej co mnie
gryzie?! Może wtedy lepiej bym się poczuł?? Nieee… póki co, sam muszę się z tym
wszystkim uporać!!” – Krzyknąłem w myślach i zaraz wykonawszy dłońmi
kilka szybkich ruchów, zniknąłem w kłębie białego dymu.
*
* *
Czerwone słońce, po woli chylące się ku zachodowi, ostatnimi
swoimi promieniami oświetla zamyślony wyraz twarzy pewnej kobiety, akurat
stojącej w oknie jednego z większych budynków swojej wioski. Tsunade stojąc w
oknie swojego dopiero co odbudowanego biura, przez cały czas rozmyśla o tym
incydencie z przed kilku dni, jednocześnie kompletnie zapomniała o wypełnianiu
swoich codziennych obowiązków.
„I pomyśleć, że ja
myślała, że to była zapowiedź nowego konfliktu…” – Patrząc
teraz nieco zmęczonym wzrokiem na zachodzące słońce, nagle na niebie dostrzegła
lecącego ptaka, kształtem przypominającego sokoła, jakie używa się przy
przesyłaniu ważnych informacji pomiędzy Ukrytymi wioskami i miastami.
„Czyżby kolejna wybuchowa
wiadomość?!” – Pomyślała i po chwili na powrót zajęła miejsce
na nowym fotelu przy nowym biurku. Oparłszy łokcie o blat, zaraz splątała palce
dłoni na wysokości ust i poczęła czekać na doręczenie ów „wiadomości”. Hokage
odczekawszy jeszcze chwilę, minutę później usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejść!
Krzyknęła, a po chwili do pomieszczenia wszedł shinobi z
niewielkim zwojem w dłoni. Mężczyzna zasalutowawszy, wszedł głębiej, a gdy
drzwi się za nim zatrzasnęły, w końcu się odezwał.
- Godaime Hokage, przyszedł raport wywiadu. – Blondyna
odetchnąwszy z wyraźną ulgą, zaraz odebrała ów raport z jego rąk, po czym
wygoniwszy ninje za drzwi, dokładnie obejrzała otrzymany zwój. Upewniwszy się
pięciokrotnie, ze wiadomość jest bezpieczna, Tsunade z lekką niechęcią i nad
wyraz wielką ostrożnością w końcu zdecydowała się na zdjęcie pieczęci. Gdy nie
nastąpiła żadna eksplozja, już znacznie pewniej rozwinęła zwój i przeczytawszy
kawałek zapisanej tam treści, doznała szoku.
- Shizune!
Krzyknęła, a jej bardzo donośny głos momentalnie przeszył
wszystkie ściany i pary drzwi w budynku. Gdy nie nastąpiła żadna reakcja ze
strony wzywanej dziewczyna, Godaime poczuła nagły przypływ czystej wściekłości.
- SHIZUNE!!!!
Wrzasnęła, lecz tym razem jeszcze głośniej. Gdy kobieta
ponownie nie dostrzegła reakcji ze strony swej asystentki, już chciała ryknąć… momentalnie
do jej biura wpadała zdziwiona, jak i nieco przestraszona dziewczyna. Widząc
czerwoną ze złości twarz swej przywódczyni, po chwili zaczęła się tłumaczyć.
- CISZA!! – Krzyknęła Hokage. Dziewczyna momentalnie zamilkła
i spuściła wzrok na podłogę. – Nie ty jesteś powodem mojego zdenerwowania.
- Hmm…?
Brunetce te słowa wydały się jakieś podejrzane i już otworzyła
usta, by coś powiedzieć… gdy dostrzegła piorunujące spojrzenie Hokage i
odstąpiła od tego zamiaru.
- Dowiesz się w swoim czasie, a tym czasem wezwij do mnie wszystkie
drużyny z rocznika Uzumakiego!
- Hai! – Medyczka nie chcąc narazić się Godaime, zadawaniem
zbędnych pytań, czym prędzej wybiegła z biura. Blondyna tym czasem, gdy za jej
asystentką zatrzasnęły się drzwi, szybko wstała i założywszy ręce na piersi,
podeszła do okna.
„Nie sadziłam, że dożyję
dnia w którym będę musiała ponownie oglądać jak giną moi bliscy.” –
Pomyślała i zmarszczyła nieco brwi, gdyż poczuła na swym karku powiew chłodu.
Odwróciwszy się przodem do drzwi, momentalnie dostrzegła zdziwione twarze
wezwanych shinobi. Spojrzawszy po kolei na każdego, zaraz nieznacznie się
uśmiechnęła. Gdy jej gest został odwzajemniony, jej mina momentalnie zrzedła i
spoważniała.
- Jak pewnie wiecie, od ponad tygodnia wisi nad nami
wszystkimi niespodziewany konflikt z Suną. Nie za bardzo rozumiem, co takiego
zaszło pomiędzy naszymi krajami i do dziś miała nadzieję, że to był tylko głupi
żart. – Blondyna ponownie zajęła miejsce przy biurku i patrząc przez chwilę na
rozwinięty zwój z raportem wywiadu, po chwili podniosła wzrok na zgromadzonych.
– Niestety, jednak to nie był głupi żart i teraz jestem zmuszona oficjalnie
ogłosić wszem i wobec, że właśnie nadeszły czarne chmury nad naszą wioskę, jak
i cały kraj.
- Hokage-sama, czy mogłabyś mówić nieco jaśniej?? – Spytał
Neji, a po jego spojrzeniu można by wywnioskować, że chyba domyśla się o co
może blondynie chodzić. Kobieta odpowiedziawszy na jego napięte spojrzenie,
swoim równie napiętym wzrokiem… zaraz odetchnęła z wyraźną bezsilnością.
- Dobrze Neji… skoro tak bardzo chcesz usłyszeć, to czego
wolałabym nie mówić, to proszę Cię bardzo. – Tsunade wstała na równe nogi. – Mamy
WOJNĘ Z SUNĄ!!
NEXT
COMING SOON…
~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story
by Wielki
„Naruto”
and its characters belong to Masashi Kishimoto
Co
takiego zawierał tajemniczy raport wywiadu, że Tsunade zmuszona była podjąć tak
drastyczną decyzję?? Odpowiedzi proszę wypatrywać w kolejnych moich
notkach ^^. Pozdrawiam
i zapraszam do komentowania.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o nie tylko nie wojna oby wyjaśniło się że to Skała chce ich skłócić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia