niedziela, 21 stycznia 2018

118. Raport wywiadu

Co można by powiedzieć we wstępie do tego odcinka? Po dłuższym zastanowieniu, to nie mam zielonego pojęcia. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale ostatnio jakoś często zdarza mi się nie wiedzieć, co powiedzieć.
~ Ino kochanie, czy możesz przyjść i mi pomóc?
~ Już idę mamo!
Ech, ani chwili wytchnienia. No nic, jak mus to mus. Pozdrawiam i serdecznie wszystkich zapraszam na 118 odcinek ^__^



<<< Odcinek ukazał się 25 kwietnia 2009 roku >>>



Dziś mija już ósmy dzień, odkąd Upiorni medycy rozpoczęli swój zabieg pieczętowania tajemniczej mocy Miyoko Inaby w jej drobnym ciele. Tkwiąc przez cały czas w pomieszczeniu, w którym leży półprzytomna dziewczynka… mężczyźni bez przerwy, dzień i noc w pełnym skupieniu mamroczą coś pod nosem. Gdy dziś rano przyszedłem do szpitala, aby zobaczyć jak idą postępy w pracy, po wejściu do sali momentalnie zobaczyłem, że wszyscy zbliżyli się do łóżka o jakieś dwa kroki. Nie bardzo rozumiejąc po co to uczynili, zaraz wzruszyłem obojętnie ramionami i wyszedłem na korytarz. Zamknąwszy po cichu drzwi za sobą, zaraz powróciłem myślami do momentu gdy z Sakurą-chan wyszliśmy ze szpitala…
„Hokage-sama została zaatakowana wybuchowym listem, który eksplodował jej w rękach…” – Taką informację oboje otrzymaliśmy od jakiegoś przechodnia na ulicy. Spojrzawszy sobie wtedy głęboko w oczy, zaraz biegiem ruszyliśmy do jej biura, ale gdy tam dotarliśmy, zrozumieliśmy że jej tam nie, gdyż połowa budynku utonęła w gruzach. Widząc skutki złości Tsunade, wywołanej moją opowieścią o Yondaime, szeroko się uśmiechnąłem. Sakura spytawszy mnie, dlaczego się uśmiecham, żadnej konkretnej odpowiedzi ode mnie nie usłyszała. Dziewczyna po kilku minutach zastanawiania się, nagle bez słowa wyjaśnienia chwyciła mnie za rękę i pobiegła w nieznanym mi kierunku. Spytawszy się jej gdzie biegniemy, odparła że do Akademii. Trochę mnie to zaskoczyło, lecz gdy dotarliśmy na miejsce i na ławce przed wejściem zastaliśmy siedzącą Hokage, i nad czymś głęboko rozmyślającą, wszystko stało się dla mnie zrozumiałe. – …ten list przysłał mi Kazekage. – Wyjaśniła, a to stwierdzenie tak mnie zaszokowało, że momentalnie zacząłem zadawać masę bezużytecznych pytań. Gdy Tsunade nie mogąc mnie uspokoić w końcu zaczęła na mnie krzyczeć, niespodziewanie do akcji wkroczyła Sakura… która stanąwszy tuż przede mną, zatkała mi usta swoimi. Całe napięcie spowodowane wiadomością o tym podejrzanym ataku Suny, po chwili całkowicie zanikło. Oddawszy Sakurze ten bardzo namiętny pocałunek, zapominając na chwilę o obecności Hokage, zaraz chwyciłem ją w pasie i przytuliwszy mocno do ciebie, jeszcze raz bardzo namiętnie pocałowałem.”
…idąc teraz powoli poprzez wioskę, tor moich myśli nagle zmienił swój kierunek i powrócił do walki z Upiornym. Ten Rasengan, jaki wtedy stworzyłem tak mnie zaciekawił, że jak wczoraj chciałem go ponownie utworzyć, to o mało co nie rozwaliłem sobie chaty. Na szczęście wszystkie moje próby zakończyły się jedynie wielkim kraterem w ziemi, na polanie tuż za domem.
„Kurczę, tyle teraz mam spraw na głowie… z jednej strony Miyoko i jej moc. Z drugiej konflikt z Suną, którego za bardzo nie rozumiem. Przecież po ostatniej wojnie, nasze relacje były takie dobre… więc co się stało?! Choć od tamtego incydentu minął już tydzień i nic nowego się w tej sprawie nie wydarzyło, to nadal można w powietrzu wyczuć spore napięcie i nie pokój. Następnie jest jeszcze niedokończona sprawa ze Starszyzną… głowy w stalowych skrzyniach wciąż czekają. Pewnie już zaczęły się rozkładać…” – Nie wiem czemu ale ta myśl wywołała u mnie nieco rozbawienia. – „Niespodziewany powrotu Rukii do życia to kolejna sprawa, która ostatnio zdmuchuje mi sen z powiek… co się z nią działo przez ten cały czas, odkąd uznałem ją za zmarłą?! A ta przygoda w wymarłej dzielnicy klanu Uchiha… czego mam się spodziewać, gdy ponownie zajrzę tam za parę dni?! Nie wiem już, co mam o tym wszystkim myśleć. Ale jedno wiem na pewno… gdy pieczętowanie się zakończy poproszę Hokage o pozwolenie trenowania Inaby. Czuję, że moim powołaniem w tym momencie jest zostanie jej mentorem…” – Nagle swoje przemyślenia musiałem zakończyć, gdyż dostrzegłem na horyzoncie Sakurę-chan, machającą i biegnącą w moim kierunku.
- Na-Naruto!
Krzyknęła, gdy tylko się do mnie zbliżyła. Dziewczyna zatrzymawszy się gwałtownie przede mną, zaraz złapała się ręką za pierś i poczęła uspokajać zdyszany oddech i mocno bijące serce. Po kilku minutach, uspokoiwszy się wreszcie, spojrzała mi głęboko w oczy.
- Nie uwierzysz co słyszałam.
- Hę??
- Przed godziną, Neji Hyuuga oświadczył się Ten Ten.
W tym momencie szczęka mi opadła z wrażenia. Chociaż z drugiej strony to było do przewidzenia. Z tego co pamiętam z rozmów z chłopakami o dziewczynach… Neji zawsze wyrażał szczególne zainteresowanie tą sympatyczną brunetką.
Po chwili, stojąca przede mną dziewczyna szturchnęła mnie w ramię. Gdy się ocknąłem z zamyślenia w jakie wpadłem, odwzajemniłem jej uśmiech.
- To wspaniale, tylko skąd ty o tym wiesz?
- Od Hinaty. – Odparła bez chwili zwłoki.
- Rozumiem.
Odparłem spokojnie i z uśmiechem, po czym nic więcej nie mówiąc, wyminąłem ją i poszedłem dalej w stronę swojego domu. Przeszedłszy kilka kroku, moją drogę ponownie zagrodziła młoda Haruno. Z jej spojrzenia wyczytałem, że jest czymś zaniepokojona, lecz po minucie wytrzymania jej wzroku spuściłem wzrok na ziemie.
- Naruto, co się dzieje? Twój stan nieco mnie przeraża.
- Przeraża? Czemu?
- No bo… od dwóch dni jesteś taki milczący i wiecznie zamyślony. Co cię gryzie?? – Wyjaśniła i pod koniec spytała, jednocześnie robiąc pół kroku do przodu, by w chwilę potem chwycić mnie za ramię. Nic jej nie odpowiedziawszy, niespodziewanie objąłem ją w pasie i w milczeniu mocno do siebie przytuliłem. Dziewczyna odpowiedziawszy jedynie cichym westchnięciem, zaraz również mnie objęła i w takiej pozycji na chwilę zastygliśmy. Głaszcząc różowowłosą po włosach i patrząc prosto przed siebie, w bliżej nieokreślony punkt, nagle poczułem jak wszystkie moje troski na sekundę gdzieś uleciały. Przytulona do mnie Sakura nic nie mówiąc, zaraz lekko odepchnęła mnie i ponownie spojrzawszy mi w oczy, chyba poczęła czekać na moją odpowiedź.
- Nic.
Moja bardzo krótka odpowiedź chyba ją zaskoczyła. Dziewczyna nagle uwolniwszy się z mojego uścisku, odeszła kawałek w stronę szpitala, po czym zatrzymała się i odwróciła do mnie głowę.
- Dlaczego mi nie powiesz co ci leży na sercu??
- Za długo tłumaczyć. – Wymamrotałem pod nosem.
- Słucham? Coś mówiłeś?!
- Nie nic.
Tymi słowami zakończyliśmy nasze dzisiejsze spotkanie. Gdy Haruno w końcu oddaliła się, momentalnie poczułem że chyba zaraz zwymiotuję.
„Co się ze mną, do cholery, dzieje?! Czego ja się boję?! Dlaczego nie powiedziałem jej co mnie gryzie?! Może wtedy lepiej bym się poczuł?? Nieee… póki co, sam muszę się z tym wszystkim uporać!!” – Krzyknąłem w myślach i zaraz wykonawszy dłońmi kilka szybkich ruchów, zniknąłem w kłębie białego dymu.
* * *
Czerwone słońce, po woli chylące się ku zachodowi, ostatnimi swoimi promieniami oświetla zamyślony wyraz twarzy pewnej kobiety, akurat stojącej w oknie jednego z większych budynków swojej wioski. Tsunade stojąc w oknie swojego dopiero co odbudowanego biura, przez cały czas rozmyśla o tym incydencie z przed kilku dni, jednocześnie kompletnie zapomniała o wypełnianiu swoich codziennych obowiązków.
„I pomyśleć, że ja myślała, że to była zapowiedź nowego konfliktu…” – Patrząc teraz nieco zmęczonym wzrokiem na zachodzące słońce, nagle na niebie dostrzegła lecącego ptaka, kształtem przypominającego sokoła, jakie używa się przy przesyłaniu ważnych informacji pomiędzy Ukrytymi wioskami i miastami.
„Czyżby kolejna wybuchowa wiadomość?!” – Pomyślała i po chwili na powrót zajęła miejsce na nowym fotelu przy nowym biurku. Oparłszy łokcie o blat, zaraz splątała palce dłoni na wysokości ust i poczęła czekać na doręczenie ów „wiadomości”. Hokage odczekawszy jeszcze chwilę, minutę później usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejść!
Krzyknęła, a po chwili do pomieszczenia wszedł shinobi z niewielkim zwojem w dłoni. Mężczyzna zasalutowawszy, wszedł głębiej, a gdy drzwi się za nim zatrzasnęły, w końcu się odezwał.
- Godaime Hokage, przyszedł raport wywiadu. – Blondyna odetchnąwszy z wyraźną ulgą, zaraz odebrała ów raport z jego rąk, po czym wygoniwszy ninje za drzwi, dokładnie obejrzała otrzymany zwój. Upewniwszy się pięciokrotnie, ze wiadomość jest bezpieczna, Tsunade z lekką niechęcią i nad wyraz wielką ostrożnością w końcu zdecydowała się na zdjęcie pieczęci. Gdy nie nastąpiła żadna eksplozja, już znacznie pewniej rozwinęła zwój i przeczytawszy kawałek zapisanej tam treści, doznała szoku.
- Shizune!
Krzyknęła, a jej bardzo donośny głos momentalnie przeszył wszystkie ściany i pary drzwi w budynku. Gdy nie nastąpiła żadna reakcja ze strony wzywanej dziewczyna, Godaime poczuła nagły przypływ czystej wściekłości.
- SHIZUNE!!!!
Wrzasnęła, lecz tym razem jeszcze głośniej. Gdy kobieta ponownie nie dostrzegła reakcji ze strony swej asystentki, już chciała ryknąć… momentalnie do jej biura wpadała zdziwiona, jak i nieco przestraszona dziewczyna. Widząc czerwoną ze złości twarz swej przywódczyni, po chwili zaczęła się tłumaczyć.
- CISZA!! – Krzyknęła Hokage. Dziewczyna momentalnie zamilkła i spuściła wzrok na podłogę. – Nie ty jesteś powodem mojego zdenerwowania.
- Hmm…?
Brunetce te słowa wydały się jakieś podejrzane i już otworzyła usta, by coś powiedzieć… gdy dostrzegła piorunujące spojrzenie Hokage i odstąpiła od tego zamiaru.
- Dowiesz się w swoim czasie, a tym czasem wezwij do mnie wszystkie drużyny z rocznika Uzumakiego!
- Hai! – Medyczka nie chcąc narazić się Godaime, zadawaniem zbędnych pytań, czym prędzej wybiegła z biura. Blondyna tym czasem, gdy za jej asystentką zatrzasnęły się drzwi, szybko wstała i założywszy ręce na piersi, podeszła do okna.
„Nie sadziłam, że dożyję dnia w którym będę musiała ponownie oglądać jak giną moi bliscy.” – Pomyślała i zmarszczyła nieco brwi, gdyż poczuła na swym karku powiew chłodu. Odwróciwszy się przodem do drzwi, momentalnie dostrzegła zdziwione twarze wezwanych shinobi. Spojrzawszy po kolei na każdego, zaraz nieznacznie się uśmiechnęła. Gdy jej gest został odwzajemniony, jej mina momentalnie zrzedła i spoważniała.
- Jak pewnie wiecie, od ponad tygodnia wisi nad nami wszystkimi niespodziewany konflikt z Suną. Nie za bardzo rozumiem, co takiego zaszło pomiędzy naszymi krajami i do dziś miała nadzieję, że to był tylko głupi żart. – Blondyna ponownie zajęła miejsce przy biurku i patrząc przez chwilę na rozwinięty zwój z raportem wywiadu, po chwili podniosła wzrok na zgromadzonych. – Niestety, jednak to nie był głupi żart i teraz jestem zmuszona oficjalnie ogłosić wszem i wobec, że właśnie nadeszły czarne chmury nad naszą wioskę, jak i cały kraj.
- Hokage-sama, czy mogłabyś mówić nieco jaśniej?? – Spytał Neji, a po jego spojrzeniu można by wywnioskować, że chyba domyśla się o co może blondynie chodzić. Kobieta odpowiedziawszy na jego napięte spojrzenie, swoim równie napiętym wzrokiem… zaraz odetchnęła z wyraźną bezsilnością.
- Dobrze Neji… skoro tak bardzo chcesz usłyszeć, to czego wolałabym nie mówić, to proszę Cię bardzo. – Tsunade wstała na równe nogi. – Mamy WOJNĘ Z SUNĄ!!



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto




Co takiego zawierał tajemniczy raport wywiadu, że Tsunade zmuszona była podjąć tak drastyczną decyzję?? Odpowiedzi  proszę wypatrywać w kolejnych moich notkach ^^. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, o nie tylko nie wojna oby wyjaśniło się że to Skała chce ich skłócić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń