Pewnie was zastanawia, czemu tak często daje notki...
hmm... sam nie wiem, ale tak jakoś mam sporo weny.. ^_^ - no nic... pozdrawiam
i zapraszam na chwilę relaxu ^_^
<<< Odcinek ukazał się 26
marca 2008 roku >>>
Następnego dnia
obudziłem sie jak zwykle bardzo wcześnie. Gdy spojrzałem na zegarek, to
przeżyłem szok – „...o cholera, jest dopiero 05:00 rano...” – pomyślałem i
przewróciłem się na plecy, aby spróbować ponownie zasnąć. Niestety na nic zdały
się moje wysiłki i po 15 minutach, leżenia i patrzenia w sufit, w końcu wstałem
i poszedłem do łazienki. Pod prysznicem, powróciły do mojej głowy, wspomnienia
z poprzedniego dnia. To jak Hinata wyznała mi swoje prawdziwe uczucie i to jak siedziała
mi na kolanach. Nadal nie mogąc uwierzyć, że to się na prawdę wydarzyło,
wyszedłem z pod prysznica. Wysuszywszy się, ubrałem codzienne ciuchy i
poszedłem do kuchni. Lecz gdy tam dotarłem, poczułem że w moim żołądku, wciąż
zalega wczorajszy ramen.
„Dobra... nie
jestem głodny... ale co ja mogę robić o 5 rano..?” – zadałem sobie pytanie, drapiąc
się w tył głowy.
- Na przykład, możesz pójść potrenować
– zaraz odezwał się Kyuubi.
- Hmm... nie zła
myśl, dawno już nie trenowałem, w ogóle nie walczyłem – przytaknąłem i jak mi
polecił demon, poszedłem potrenować. Gdy wyszedłem z domu, zaraz zostałem
złapany, przez zimny wiatr, który wiał dzisiejszej nocy i poczułem, że się
chyba za lekko ubrałem... ale co tam, jak zacznę trening, to się na pewno
rozgrzeje. Idąc główną aleją naszej kochanej wioski, ponownie zacząłem wiele
rozmyślać o wczorajszym wieczorze i w końcu doszedłem do wniosku... – „Owszem,
Hinata jest bardzo ładna, ale niestety moje serce należy do innej i będę musiał
jej jakoś to powiedzieć... podziękować jej za szczere intencje, ale nie
odwzajemnię jej uczucia, bo kocham inną dziewczynę... zielonooką kunoichi o
różowych włosach, w której zawsze się kochałem, a teraz czuję, że tak już musi
pozostać i nic tego nie zmieni, nawet to co się wydarzyło wczoraj...” – moje
przemyślenia przerwał strażnik, stojący pod bramą wioski.
- Witaj.. a dokąd
to idziesz, o tak wczesnej porze..?
- Ohayo... eee...
idę trochę potrenować.
- Aha, dobrze, tak
więc nie zatrzymuję cię – odparł i puścił mnie wolno.
„...ale z drugiej
strony, co ja powiem Sakurze, mam jej powiedzieć wprost co tam zaszło..
przecież ona mnie znienawidzi... z resztą sam nie wiem, czy ona w ogóle
cokolwiek do mnie czuje, czy moje szczere i głębokie uczucie kiedykolwiek
zostanie przez nią zaakceptowane i odwzajemnione...” – po opuszczeniu wioski,
moje przemyślenie ponownie zabrały mi cały czas, jaki potrzebowałem na
dotarcie na pole treningowe. Na miejscu,
spojrzałem na zegarek... – „Świetnie, jest już 06:00, a ja jeszcze nic nie
zrobiłem” – i zabrałem się za trening moich ciosów w Taijutsu na pobliskim drzewie.
Po upływie około 2 godzin, poczułem straszny ból w rękach i nogach. Stojąc na
przeciwko pokaleczonego dębu, zacząłem przyglądać się głębokim zadrapaniom
jakie pozostawiłem.
„Cholera, nie
tak... kurcze... jak by to powiedział Sasuke, gdyby tu był – „ale cienias” –
tak... dokładnie tak by brzmiały jego słowa..” – pomyślałem i zaraz wezbrała we
mnie złość. Zadając kolejne poważne ciosy, biednemu drzewu zacząłem sobie
powtarzać... – „Muszę stać się silniejszy..” – ale zaraz zmieniłem temat –
„..cholera, czy ja wczoraj pocałowałem Hinatę w policzek..? Nie, to nie może
być prawda, ale jednak..!!” – krzyknąłem w myślach i kopnąłem w pień z całej siły,
co sprawiło, że odbiłem się od niego i poleciałem w tył, prosto na glebę. Gdy
się podniosłem, nagle poczułem straszny ból w prawej ręce, a gdy na nią
spojrzałem, to spostrzegłem jak się cała trzęsie i ocieka krwią, moją krwią.
„Przeklęte
drzewo... teraz to dopiero się wkurzyłem...” – podniosłem się z ziemi i
stworzyłem obok siebie klona. Wystawiłem do niego zakrwawioną rękę i bez słowa
stworzyłem sobie kulę chakry na ręku. Klon po chwili zniknął w chmurze białego
dymu, a ja zacząłem biec w stronę mojej ofiary, jaką stał się dąb.
- RASENGAN! –
krzyknąłem i skosiłem drzewo jedną z moich najpotężniejszych technik. Jednak
troszeczkę przesadziłem i dodałem za dużo chakry do Rasengana, bo po ciosie, z
drzewa pozostał jedynie głęboki krater. W momencie uderzenia, po okolicy
rozległ się straszny huk, co zapewne zwróciło uwagę nie jednego mieszkańca
wioski Ukrytego Liścia.
* * *
- CO TO BYŁO?! –
krzyknęła obudzona Sakura z błogiego snu, w jaki wprawiła ją wczorajsza rozmowa
z Hinatą o różnych babskich sprawach. (To
nic związanego z Naruto :D – Autor Opowiadania)
- Czyżby, ktoś
trenował o tak wczesnej porze? – po chwili nasłuchiwania, spytała samą siebie.
Dziewczyna, czując że już się wyspała, postanowił sprawdzić to, co słyszała.
Szybko sie odświeżyła w łazience, ubrała, po czym bez śniadania wybiegła z
domu. Idąc uliczkami wioski, po chwili ponownie usłyszała wielki huk i zaraz
dostrzegła lekki dymek unoszący się na zachód od wioski. Zielonooka zaczęła
biec w tamtym kierunku, gdy zaraz dołączyła do niej, jej przyjaciółka.
- Ohayo Sakura...
dokąd tak biegniesz? – spytała blondynka o niebieskich oczach.
- Witaj Ino.. idę
sprawdzić, skąd ten hałas i czy nie potrzebna jest pomoc medyczna – różowo
włosa szeroko się uśmiechnęła.
- A to ciekawe, bo
ja też tam idę.
- Ooo... to może
razem to sprawdzimy?
- Jestem za.. –
zaraz dziewczyny usłyszały za plecami, męski głos.
- Shikamaru? A co
ty tu robisz..? – spytała Yamanaka.
- To co wy... idę
sprawdzić co to za hałasy, z polecenia Hokage – odparł brunet, po czym dodał. –
Ale to upierdliwe!
- Nie przesadzaj...
mogło być gorzej – zaśmiała się Sakura.
- Taaa... ale na szczęście
nie jest.
- Shikamaru, jak
zawsze ponury – po chwili do trójki przyjaciół dołączył Sarutobi Asuma
- Sensei! –
krzyknęła Ino.
- O co chodzi?
- Ty też idziesz
sprawdzić te hałasy z polecenia Hokage? – spytała blondynka.
- Nie, idę tak z
ciekawości – odparł jounin i się mocniej zaciągnął papierosem.
- No to fajnie...
w razie czego nam pomożesz – odezwał się Nara.
- Niby w czym..?
- A jeśli tam ktoś
walczy, np. nie daj bóg, jakiś shinobi z naszej wioski z wrogiem..?
- Aaa... o tym to
nie pomyślałem – jounin się uśmiechnął i podrapał ręką po głowie.
Tak więc czwórka
przyjaciół czym prędzej pobiegła do miejsca, w którym odbywała się, jak
myśleli, zacięta walka dwójki shinobi.
* * *
„Kuso!! Już nie
mam siły... muszę odpocząć” – zakląłem w myślach i usiadłem w cieniu, jeszcze
nie połamanego przeze mnie, drzewa. Przez ostatnie trzydzieści minut, starałem
się wzmocnić moje uderzenie techniką 4 Hokage, którą pokazał mi Jiraiya-sensei.
Lecz patrząc na teren, jakim niegdyś było pole treningowe Teamu 7, teraz jest
to goła ziemia, usłana mnóstwem dość głębokich kraterów i połamanych drzew.
Ponownie spojrzałem na moja prawą dłoń i znowu zobaczyłem, że się trzęsie.
- Co się dzieje?!
– powiedziałem sobie pod nosem, trzymając się za nadgarstek. Zaraz lewą ręką
wyjąłem bandaż z torby, jaką ma na biodrze i zawinąłem sobie nim ranę na prawej
dłoni.
- Może jest to spowodowane długą przerwą
między treningami? – usłyszałem pytanie ze strony demona.
- Być może, ale
pierwszy raz mnie to spotkało.
- Starzejesz się, Naruto! – Kyuubi
zaśmiał się szyderczo.
- Ha, ha, ha...
bardzo śmieszne – odparłem oburzony.
- A może nie?
- No tak... ale
bez przesady... musi być inna przyczyna tego zjawiska – lecz już nie otrzymałem
żadnej błyskotliwej odpowiedzi od lisiego demona. Jeszcze troszeczkę
posiedziałem pod drzewem i pooddychałem świeżym powietrzem, po czym
sprawdziwszy, czy mi ręka nadal krwawi, powróciłem do treningu, jaki sobie
narzuciłem.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek... mam
nadzieję, że się wam podobał i mi go skomentujecie... napiszecie o swoich
uczuciach, po jego przeczytaniu – POZDRAWIAM!!
Hej,
OdpowiedzUsuńo Naruroto i wczesne wstanie, widać że dorósł, ciekawe jaka będzie reakcja tych którzy idą zobaczyć co to za hałasy... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Widzę, Basiu, że nie poddajesz się i w dalszym ciągu kontujesz poszczególne odcinki. Dobrze. Dziękuję Ci za to, ale do obecnej notki 251 jeszcze trochę Ci brakuje w nadrabianiu. Oby tak dalej.
UsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń