niedziela, 7 stycznia 2018

034. Trening

Pewnie was zastanawia, czemu tak często daje notki... hmm... sam nie wiem, ale tak jakoś mam sporo weny.. ^_^ - no nic... pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu ^_^



<<< Odcinek ukazał się 26 marca 2008 roku >>>



Następnego dnia obudziłem sie jak zwykle bardzo wcześnie. Gdy spojrzałem na zegarek, to przeżyłem szok – „...o cholera, jest dopiero 05:00 rano...” – pomyślałem i przewróciłem się na plecy, aby spróbować ponownie zasnąć. Niestety na nic zdały się moje wysiłki i po 15 minutach, leżenia i patrzenia w sufit, w końcu wstałem i poszedłem do łazienki. Pod prysznicem, powróciły do mojej głowy, wspomnienia z poprzedniego dnia. To jak Hinata wyznała mi swoje prawdziwe uczucie i to jak siedziała mi na kolanach. Nadal nie mogąc uwierzyć, że to się na prawdę wydarzyło, wyszedłem z pod prysznica. Wysuszywszy się, ubrałem codzienne ciuchy i poszedłem do kuchni. Lecz gdy tam dotarłem, poczułem że w moim żołądku, wciąż zalega wczorajszy ramen.
„Dobra... nie jestem głodny... ale co ja mogę robić o 5 rano..?” – zadałem sobie pytanie, drapiąc się w tył głowy.
- Na przykład, możesz pójść potrenować – zaraz odezwał się Kyuubi.
- Hmm... nie zła myśl, dawno już nie trenowałem, w ogóle nie walczyłem – przytaknąłem i jak mi polecił demon, poszedłem potrenować. Gdy wyszedłem z domu, zaraz zostałem złapany, przez zimny wiatr, który wiał dzisiejszej nocy i poczułem, że się chyba za lekko ubrałem... ale co tam, jak zacznę trening, to się na pewno rozgrzeje. Idąc główną aleją naszej kochanej wioski, ponownie zacząłem wiele rozmyślać o wczorajszym wieczorze i w końcu doszedłem do wniosku... – „Owszem, Hinata jest bardzo ładna, ale niestety moje serce należy do innej i będę musiał jej jakoś to powiedzieć... podziękować jej za szczere intencje, ale nie odwzajemnię jej uczucia, bo kocham inną dziewczynę... zielonooką kunoichi o różowych włosach, w której zawsze się kochałem, a teraz czuję, że tak już musi pozostać i nic tego nie zmieni, nawet to co się wydarzyło wczoraj...” – moje przemyślenia przerwał strażnik, stojący pod bramą wioski.
- Witaj.. a dokąd to idziesz, o tak wczesnej porze..?
- Ohayo... eee... idę trochę potrenować.
- Aha, dobrze, tak więc nie zatrzymuję cię – odparł i puścił mnie wolno.
„...ale z drugiej strony, co ja powiem Sakurze, mam jej powiedzieć wprost co tam zaszło.. przecież ona mnie znienawidzi... z resztą sam nie wiem, czy ona w ogóle cokolwiek do mnie czuje, czy moje szczere i głębokie uczucie kiedykolwiek zostanie przez nią zaakceptowane i odwzajemnione...” – po opuszczeniu wioski, moje przemyślenie ponownie zabrały mi cały czas, jaki potrzebowałem na dotarcie  na pole treningowe. Na miejscu, spojrzałem na zegarek... – „Świetnie, jest już 06:00, a ja jeszcze nic nie zrobiłem” – i zabrałem się za trening moich ciosów w Taijutsu na pobliskim drzewie. Po upływie około 2 godzin, poczułem straszny ból w rękach i nogach. Stojąc na przeciwko pokaleczonego dębu, zacząłem przyglądać się głębokim zadrapaniom jakie pozostawiłem.
„Cholera, nie tak... kurcze... jak by to powiedział Sasuke, gdyby tu był – „ale cienias” – tak... dokładnie tak by brzmiały jego słowa..” – pomyślałem i zaraz wezbrała we mnie złość. Zadając kolejne poważne ciosy, biednemu drzewu zacząłem sobie powtarzać... – „Muszę stać się silniejszy..” – ale zaraz zmieniłem temat – „..cholera, czy ja wczoraj pocałowałem Hinatę w policzek..? Nie, to nie może być prawda, ale jednak..!!” – krzyknąłem w myślach i kopnąłem w pień z całej siły, co sprawiło, że odbiłem się od niego i poleciałem w tył, prosto na glebę. Gdy się podniosłem, nagle poczułem straszny ból w prawej ręce, a gdy na nią spojrzałem, to spostrzegłem jak się cała trzęsie i ocieka krwią, moją krwią.
„Przeklęte drzewo... teraz to dopiero się wkurzyłem...” – podniosłem się z ziemi i stworzyłem obok siebie klona. Wystawiłem do niego zakrwawioną rękę i bez słowa stworzyłem sobie kulę chakry na ręku. Klon po chwili zniknął w chmurze białego dymu, a ja zacząłem biec w stronę mojej ofiary, jaką stał się dąb.
- RASENGAN! – krzyknąłem i skosiłem drzewo jedną z moich najpotężniejszych technik. Jednak troszeczkę przesadziłem i dodałem za dużo chakry do Rasengana, bo po ciosie, z drzewa pozostał jedynie głęboki krater. W momencie uderzenia, po okolicy rozległ się straszny huk, co zapewne zwróciło uwagę nie jednego mieszkańca wioski Ukrytego Liścia.
* * *
- CO TO BYŁO?! – krzyknęła obudzona Sakura z błogiego snu, w jaki wprawiła ją wczorajsza rozmowa z Hinatą o różnych babskich sprawach. (To nic związanego z Naruto :D – Autor Opowiadania)
- Czyżby, ktoś trenował o tak wczesnej porze? – po chwili nasłuchiwania, spytała samą siebie. Dziewczyna, czując że już się wyspała, postanowił sprawdzić to, co słyszała. Szybko sie odświeżyła w łazience, ubrała, po czym bez śniadania wybiegła z domu. Idąc uliczkami wioski, po chwili ponownie usłyszała wielki huk i zaraz dostrzegła lekki dymek unoszący się na zachód od wioski. Zielonooka zaczęła biec w tamtym kierunku, gdy zaraz dołączyła do niej, jej przyjaciółka.
- Ohayo Sakura... dokąd tak biegniesz? – spytała blondynka o niebieskich oczach.
- Witaj Ino.. idę sprawdzić, skąd ten hałas i czy nie potrzebna jest pomoc medyczna – różowo włosa szeroko się uśmiechnęła.
- A to ciekawe, bo ja też tam idę.
- Ooo... to może razem to sprawdzimy?
- Jestem za.. – zaraz dziewczyny usłyszały za plecami, męski głos.
- Shikamaru? A co ty tu robisz..? – spytała Yamanaka.
- To co wy... idę sprawdzić co to za hałasy, z polecenia Hokage – odparł brunet, po czym dodał. – Ale to upierdliwe!
- Nie przesadzaj... mogło być gorzej – zaśmiała się Sakura.
- Taaa... ale na szczęście nie jest.
- Shikamaru, jak zawsze ponury – po chwili do trójki przyjaciół dołączył Sarutobi Asuma
- Sensei! – krzyknęła Ino.
- O co chodzi?
- Ty też idziesz sprawdzić te hałasy z polecenia Hokage? – spytała blondynka.
- Nie, idę tak z ciekawości – odparł jounin i się mocniej zaciągnął papierosem.
- No to fajnie... w razie czego nam pomożesz – odezwał się Nara.
- Niby w czym..?
- A jeśli tam ktoś walczy, np. nie daj bóg, jakiś shinobi z naszej wioski z wrogiem..?
- Aaa... o tym to nie pomyślałem – jounin się uśmiechnął i podrapał ręką po głowie.
Tak więc czwórka przyjaciół czym prędzej pobiegła do miejsca, w którym odbywała się, jak myśleli, zacięta walka dwójki shinobi.
* * *
„Kuso!! Już nie mam siły... muszę odpocząć” – zakląłem w myślach i usiadłem w cieniu, jeszcze nie połamanego przeze mnie, drzewa. Przez ostatnie trzydzieści minut, starałem się wzmocnić moje uderzenie techniką 4 Hokage, którą pokazał mi Jiraiya-sensei. Lecz patrząc na teren, jakim niegdyś było pole treningowe Teamu 7, teraz jest to goła ziemia, usłana mnóstwem dość głębokich kraterów i połamanych drzew. Ponownie spojrzałem na moja prawą dłoń i znowu zobaczyłem, że się trzęsie.
- Co się dzieje?! – powiedziałem sobie pod nosem, trzymając się za nadgarstek. Zaraz lewą ręką wyjąłem bandaż z torby, jaką ma na biodrze i zawinąłem sobie nim ranę na prawej dłoni.
- Może jest to spowodowane długą przerwą między treningami? – usłyszałem pytanie ze strony demona.
- Być może, ale pierwszy raz mnie to spotkało.
- Starzejesz się, Naruto! – Kyuubi zaśmiał się szyderczo.
- Ha, ha, ha... bardzo śmieszne – odparłem oburzony.
- A może nie?
- No tak... ale bez przesady... musi być inna przyczyna tego zjawiska – lecz już nie otrzymałem żadnej błyskotliwej odpowiedzi od lisiego demona. Jeszcze troszeczkę posiedziałem pod drzewem i pooddychałem świeżym powietrzem, po czym sprawdziwszy, czy mi ręka nadal krwawi, powróciłem do treningu, jaki sobie narzuciłem.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten odcinek... mam nadzieję, że się wam podobał i mi go skomentujecie... napiszecie o swoich uczuciach, po jego przeczytaniu – POZDRAWIAM!!

3 komentarze:

  1. Hej,
    o Naruroto i wczesne wstanie, widać że dorósł, ciekawe jaka będzie reakcja tych którzy idą zobaczyć co to za hałasy... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, Basiu, że nie poddajesz się i w dalszym ciągu kontujesz poszczególne odcinki. Dobrze. Dziękuję Ci za to, ale do obecnej notki 251 jeszcze trochę Ci brakuje w nadrabianiu. Oby tak dalej.

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń