niedziela, 7 stycznia 2018

037. Słowa, które dają tyle samo szczęścia, co nieszczęścia

Ech... chyba początek tej notki za bardzo mi nie wyszedł, ale co tam... ocena należy do was, pozdrawiam i zapraszam na chwilę relaxu ^_^



<<< Odcinek ukazał się 2 kwietnia 2008 roku >>>



Do sali, w której się właśnie znajdujemy z Sakurą, weszła pewna kobieta o blod włosach i brązowych oczach.
- Ooo... widzę Naruto, że się w końcu obudziłeś.. – powiedziała z wielkim uśmiechem na ustach.
- Jak widać.. Hokage-sama – odwzajemniłem uśmiech.
- I ci humorek dopisuje... to dobrze, dzisiaj jeszcze ci go nie popsuje, ale jutro lub pojutrze spodziewaj się rychłego wysłania na misję.. – mówiąc to, podeszła bliżej łóżka, na którym już bardziej siedzę niż leżę.
- Hai.. a co dzisiaj jest..?
- Nic specjalnego, lecz ta oto tu panna, prosiła mnie, abym was dzisiaj nigdzie nie wysyłała – kobieta wskazała na Sakurę, a gdy na nią spojrzałem, dostrzegłem szczery uśmiech zielonookiej i liczne rumieńce na jej policzkach.
- Rozumiem.. i dziękuję – odparłem, wciąż patrząc różowowłosej w oczy.
- Nie mnie dziękuj, tylko jej... a teraz pokaż swoją rękę – Tsunade-sama, zaczęła powoli, lecz sukcesywnie odwijać zabandażowaną rękę.
- No.. nie ma śladu po ranach, a i dobrze, że ci wtedy nie urwało ręki, miałeś mnóstwo szczęścia.
- Yhym – przytaknąłem.
Tym czasem, Haruno dalej nic nie mówiąc, wciąż wpatrywała się w blondyna, jak w obrazek, tak jakby jej tam nie było duchem – „...nie wiem co mnie podkusiło, do wyznania, że go kocham, chociaż to najszczersza prawda.. ale czy on czuje to samo do mnie, czy odwzajemni moje uczucie... to już nie wiem i postaram się być cierpliwa w oczekiwaniu na jego ruch..” – Sakura popadła w głęboką zadumę, z której po chwili została wyrwana...
- No Naruto.. skoro jesteś już zdrowy, to z przyjemnością informuję, że możesz iść do domu – powiedziała Godaime.
- Yatta..!! – krzyknąłem w przypływie radości.
- Sakura, chodź.. dajmy chłopakowi czas na przebranie się – po chwili dodała Tsunade.
- Hai.. Hokage-sama, już idę – dziewczyna zaraz wstała i wyszła za swoją mentorką, ukradkiem spoglądając co chwilę w moją stronę.
„Co za dziwne i zarazem bardzo przyjemne uczucie.., jak ja się cieszę, że moje serce wybrało właśnie ją...” – z szerokim uśmiechem od ucha do ucha, wstałem i się przebrałem w codzienne ciuchy, które znalazłem na krześle obok łóżka. O dziwo, są bardzo czyste i pachnące, lecz nie wiem skąd się tu takie wzięły – „..jeszcze tylko moja opaska shinobi i jestem gotowy na opuszczę nie tego miejsca” – jeszcze tylko zasłałem po sobie łóżko i skierowałem się ku drzwiom. Gdy je otworzyłem, zaraz znalazłem różowowłosą, posłusznie czekającą... chyba na mnie.
- Sakura-chan... to co robimy, skoro mamy cały dzień tylko dla siebie – chytrze się uśmiechnąłem. Z początku dziewczyna nic mi nie odparła, tylko spojrzała w oczy i odwzajemniła uśmiech. Przez najbliższe kilka minut, ponownie w głuchej ciszy, zaczęliśmy się sobie bacznie wpatrywać w oczy i wnet dostrzegłem, że zielonooka, z jakiegoś powodu, jest smutna – „...co ją trapi, czemu jest smutna.. nic z tego nie rozumiem..” – pomyślałem i zaraz uświadomiłem to siebie – „..zaraz, przecież ja jej jeszcze nie wyznałem, co do niej czuje.. ale ja jestem głupi.. to z tego powodu dziewczyna jest smutna.. zaraz to zrobię, lecz nie tutaj, mam odpowiedniejsze miejsce do takich spraw..” – szeroko się uśmiechnąłem, co zostało przez nią odebrane, zdziwionym spojrzeniem.
- Chodź.. zabieram cię na spacer.. – zaraz chwyciłem ją za rękę i bez słowa wyszliśmy ze szpitala. Gdy tak idziemy, po przez wioskę i trzymamy się za ręce, spostrzegłem lekko zdziwione spojrzenia mieszkańców, ale jakoś mnie to nie zdziwiło. Nagle, Sakura mocniej ścisnęła moją rękę, a gdy się na nią spojrzałem, ponownie nic mi nie powiedziała, tylko odwzajemniła spojrzenie i lekko się zarumieniła. Po ok. 10 minutach, w końcu dotarliśmy do celu, jakim jest drewniany mostek na strumyku, płynącym przez wioskę.
- Naruto... czemu mnie tu przyprowadziłeś..? – dziewczyna udała, że nie wie, po co.
- Tam w szpitalu..
- Tak..?
- Jak mi powiedziałaś, że mnie kochasz.. to.. to.. – i nie dokończyłem bo zaraz się zamyśliłem.
„Powiedzieć jej czy nie..” – począłem bić się z myślami.
- To co..? Naruto, powiedz mi..?
- Sakura, dzień przed moim treningiem.. widziałem sie z Hinatą… – przełknąłem ślinę, czekając na jej reakcję, lecz nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, tylko lekko zaskoczone spojrzenie ze strony zielonookiej – …i ona mi wyznała, że mnie kocha.
- Rozumiem.. – reakcja różowowłosej kompletnie mnie zaskoczyła, mógłbym przysiądz, że zostanę zmieszany z błotem, a tu proszę, spokojna odpowiedź i głębokie zasmucenie na twarzy Sakury.
- Rozumiem, że ty też ją kochasz.. w porządku, usunę sie w cień, nie będę wam przeszkadzała.. – dziewczynie poleciały łzy, gdy to mówiła, a mi się zrobiło strasznie głupio, że jej o tym powiedziałem. Nagle Haruto odwróciła sie do mnie plecami i powolnym i melancholijnym krokiem zaczęła kierować sie z powrotem do centrum wioski.
- Czekaj.. to nie tak.. – chwyciłem ją za nadgarstek i szybkim ruchem odwróciłem do siebie przodem, po czym druga ręką złapałem zielonooką w tali i przyciągnąłem ku sobie, tak że dzieli nas teraz odległość kilkunastu centymetrów.
- Nie.. nie kocham jej, moje serce należy do innej, różowowłosej dziewczyny, która zawsze wiele dla mnie znaczyła.. – mówiąc to, przejechałem ręką po jej włosach, po czym spojrzałem głęboko w oczy. Sakura stanęła jak wryta, nic nie odpowiedziała, teoretycznie, wszystkiego sie spodziewała, ale nie takiego rozwoju wypadków. Wciąż wpatrując się w niebieskie oczy blondyna, tylko jednego jej jeszcze brakowało do szczęścia...
- Sakura.. kocham Cię nad życie i już zawsze tak będzie i nic nam tego szczęścia nie zniszczy – po tych słowach, chwyciłem jej podbródek i pocałowałem prosto w usta. Pocałunek był krótki, lecz wyrażający moje głębokie uczucie, jakim darzę jej osobę i ducha.
- Och Naruto.. – tym razem ona przejęła inicjatywę i zarzuciwszy mi ręce na szuję, jeszcze bardziej sie do mnie przysunęła, po czym nasze usta ponownie się złączyły, lecz tym razem już w dłuższym i głębszym pocałunku. Aby było mi wygodniej, oplotłem swoje ręce na jej tali i mocno przytuliłem do siebie. Gdy się od siebie odkleiliśmy, dostrzegłem porządnego rumieńca na policzkach zielonookiej i ja chyba też się lekko zarumieniłem, lecz zaraz mina mi zrzedła i posmutniałem, co Sakura doskonale zauważyła.
- Co się stało.. Naruto..?
- Z jednej strony jestem nieziemsko szczęśliwy.. – szeroko sie do niej uśmiechnąłem – ..a z drugiej... co ja teraz powiem Hinacie..? – spytałem, jakby samego siebie, poczym uroniłem samotną łezkę.
- Prawdę.. – różowowłosa podeszła do mnie i otarła policzeki z łez, poczym złożyła kolejnego namiętnego całusa na moich ustach, który natychmiast odwzajemniłem.
- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.. – przytuliłem zielonooka do siebie.
- Co ty taki sceptyczny sie nagle zrobiłeś..?
- Nie wiem.. ale jakoś mi nie w smak, mówić Hinacie, że jej nie kocham i nigdy nie pokocham..
- Oj nie przesadzaj.. będzie musiała się z tym pogodzić, bo teraz mój drogi.. należysz do mnie – Sakura chytrze się do mnie uśmiechnęła.
- Wiem, wiem.. a teraz na RAMEN..!! – odparłem i się szeroko uśmiechnąłem.
- Na ramen..!! – dziewczyna przyjęła mój pomysł z aprobatą.
* * *
„Ciekawa jestem, co porabia Naruto... co mi odpowie, skoro już zna moje najszczersze uczucie jakim go darzę..” – biało-oka kunoichi z klanu Hyuuga, powoli otworzyła swe oczy, po czym leniwym ruchem usiadła na brzegu łóżka – „..muszę się dziś tego dowiedzieć, musze poznać jego odpowiedź..”. Nagle dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju.
- Proszę.. – odparła bez chwili namysłu.
- Już wstałaś..? Chodź na śniadanie – w drzwiach stanął jej kuzyn Neji.
- Dobrze, już schodzę – granatowo-włosa szybko się odświeżyła w łazience, ubrała codzienne ciuchy, zawiązała opaskę Shinobi na szyi i poszła do kuchni na śniadanie. Gdy zajęła swoje miejsce przy stole, dziewczyna spostrzegła wzrok ojca zawieszony na jej osobie. Trochę ją to zaczęła krępować, bo Hiashi nigdy na nią w ten sposób nie patrzył. Gdy i Neji, w końcu usiadł przy stole, zapadłą grobowa cisza, która jednak zaraz zakłócono...
- Hinata.. 5 dni temu.. co on tutaj robił – nagle spytał najstarszy członek rodu Hyuuga. Biało-oka nic mu nie odpowiedziała, bo zaraz poczuła na sobie wzrok kuzyna i siostry.
- Co ten blondyn, wtedy robił u ciebie w pokoju... czekam na odpowiedź – ponowił swoje pytanie, a jego głos stał się nie miły. Lecz Hinata, nadal ze spuszczoną głową, nic nie odpowiadała.
- Jaki blondyn..? – po chwili wtrąciła się Hanabi. Nagle Neji, pijąc swoją herbatę, zakrztusił się.
- Co..? Naruto tu był..? – odstawiwszy kubek, spytała zaskoczony i złapał się ręką w okolicy gardła. Hinata dalej patrząc w talerz, nic nie odpowiadała, lecz aby uniknąć awantury o nic, postanowiła – „..chyba nie mam innego wyjścia, musze wyjawić im, co się stało, skąd nagle Naruto wziął się u mnie w pokoju..” – pomyślała i podniosła wzrok na swoja rodzinę, teraz bacznie ją obserwującą.
- Tamtego dnia, poszłam w odwiedziny do szpitala, do Kiby Inuzuki, lecz gdy tam dotarłam zastała Uzumakiego rozmawiającego z Kibą – dziewczyna ponownie spuściła wzrok.
- Dobrze.. ale jakim cudem znalazł się u ciebie w pokoju..? – po chwili spytał Hiashi.
- Tam w szpitalu, gdy go zobaczyłam, po ty 3 latach, chyba znowu zemdlałam, baj się później obudziła, to już leżałam w moim pokoju na łóżku.
- Czyżby Naruto cię tu przyniósł..? – spytał zaciekawiony Neji.
- C-chyba tak..
- O czym rozmawialiście..? – przerwał jej ojciec.
- Nie mogę powiedzieć – Hinata szybko i bez namysłu odparła, co wcale nie spodobało się głowie rodu Hyuuga.
- Odpowiadaj, ale już.. – Hiashi krzyknął i uderzył ręką o blat stołu.
- NIE..!! – dziewczyna krzyknęła, po czym ze łzami w oczach wybiegła z domu.
- STÓJ.. ZABRANIAM CI.. – mężczyzna, również krzyknął i szybko wstał od stołu, aby zatrzymać córkę, lecz było już za późno. Po tym zdarzeniu, Hanabi szybko dokończyła śniadanie i poszła na trening, tak samo uczynił Neji, lecz z tą różnicą, ze nie udał się na trening, tylko za Hinatą.
* * *
- I jak kochanie.. smakował ci Ramen..? – spytała zielonooka, głaszcząc blondyna po czuprynie.
- A jak... i to bardzo, zwłaszcza że ten czas spędziłem u twego boku..!! – odparłem zadowolony, a w nagrodę za moje słowa, otrzymałem całusa w policzek.
- Sakura, mogę cię odprowadzić..? – po chwili spytałem.
- Pewnie, będzie mi bardzo miło..
- No to prowadź, moja droga – i chwyciłem dziewczynę za ręką, a ta mnie pociągnęła za sobą. Po upływie 10 minut, powolnym, spacerowym krokiem, dotarliśmy do domu państwa Haruno.
- Dziękuję za mile spędzony czas.. – zielonooka szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Nie, to ja dziękuję.. – odwzajemniłem uśmiech, a gdy dziewczyna miała już otworzyć drzwi swojego domu, chwyciłem ją za nadgarstek i odwróciwszy do siebie przodem, złożyłem namiętnego całusa na jej ustach, co zaraz zostało odwzajemnione tym samym. Złączeni tak w pocałunku, pełnym miłości i  namiętności, nagle kątem oka dostrzegłem, obserwującego nas ojca Sakury, z okna kuchennego, które wychodzi na ulicę.
„Co tam, niech nacieszy oczy, póki może... teraz jest juz mi wszystko jedno, co powie, bo i tak nie pozwolę, aby odebrał mi Sakurę, aby nie daj bóg, zabronił jej się ze mną spotykać..”. Gdy Sakura, już się ponownie uwolniła z mojego uścisku, nadal stoją blisko mnie, spojrzała w me niebieskie oczy.
- Tak się cieszę, że los zechciał nas połączyć ze sobą – powiedziała i się zarumieniła.
- Anata-wa miryokuteki desu..!! – odparłem i się szeroko do niej uśmiechnąłem. (tłumacząc dosłownie.. Jesteś urocza – Autor Opowiadania)
- Arigato Naruto.. – różowowłosa w końcu weszła do domu, na koniec puszczając mi oczko.
„Boże.. jak ja ją kocham..” – pomyślałem, kierując sie w stronę swojego domu – „..zaraz, przecież dopiero jest godzina 12.00, jestem po solidnym śniadaniu i spotkaniu z ukochaną, więc teraz mogę iść i  ponownie spróbować udoskonalić mojego Rasenana..” – z ta myślą, zaraz zmieniłem kierunek marszu i zacząłem iść w stronę bramy naszej wioski. Gdy tak szedłem z rękoma w kieszeniach mich spodni, co jakiś czas spoglądałem na błękitne niebo, teraz rozpościerające się nad moją głową, nagle natknąłem się na...
- Hinata..? – spytałem i zaraz dostrzegłem liczne łzy, ściekające po jej policzkach – ..co Ci jest, czemu płaczesz..?
- N-Naruto-kun.. to nic.. sprawy rodzinne – dziewczyna, gdy zobaczyła blondyna, szybko otarła twarz rękawem kurtki.
- Jak to nic.. mi możesz powiedzieć..? – i się szeroko uśmiechnąłem.
- Chodzi o mojego ojca.. – nie dokończyła, bo poczuła mój wzrok na swojej osobie.
- Rozumiem... nadal traktuje cię jak obcą osobę..?
- T-tak.. w pewnym sensie..
- Hinata, musisz być silna i w końcu mu się postawić, musisz przemówić mu do rozumu, że nie może tak tobą gardzić, w końcu jesteście jedną rodziną.. – moje słowa, chyba podziałały na nią kojąco, bo zaprzestała wylewania łez i w końcu odwzajemniła moje spojrzenie.
„Cholera.. to chyba jest ten moment.. chyba teraz musze jej powiedzieć, o moich prawdziwych uczuciach..” – na chwilę, popadłem w zadumę, która lekko zaniepokoiła biało-oką.
- Hinata.. wtedy u ciebie w pokoju.. gdy mi wyznałaś swoje uczucie do mnie...
- Tak..? – spytała zaciekawiona.
- Widzisz... jesteś bardzo fajną, inteligentną i co ważniejsze, ładną dziewczyną... lecz moje serce należy do kogoś innego – spostrzegłem, na jej policzkach liczne rumieńce i lekki uśmiech, który zaraz opuścił jej usta, oddając miejsce wielkiemu przygnębieniu.
- J-jak to..? – spytała niedowierzając słowom blondyna, który w tym momencie, doznał lekkiej ulgi na sercu.
- Nie chcę cię ranić.. ale dziękuję za twoje szczere intencje i proszę, nie zrozum mnie źle – dziewczyna zaraz ponownie zaczęła płakać, już nie kryjąc się z tym przed nikim. Nie wiem co mnie podkusiło, lecz widząc wielki smutek na jej twarzy, podszedłem bliżej i przytuliłem do siebie. Hinata, o dziwo nie odepchnęła mnie od siebie, tylko jeszcze mocniej się do mnie przytuliła i powoli zaczęła się uspokajać. Gdy już ją puściłem, a ona mnie, powiedziałem...
- Hinata... zrozum, tak już musi być..
- Rozumiem.. – odparła bardzo smutnym tonem głosu.
- Założę się... że jest w tej wiosce jeszcze jedna osoba, która odwzajemni twoje uczucie, jeśli dasz jej na to, odrobinę szansy.
- Arigato Naruto-kun – ponownie, moje słowa, podziałały na nią w jakiś lepszy sposób i dziewczyna, zaraz się rozchmurzyła.



TO BE CONTINUED…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Uff  i gotowe.. mam nadzieję, że odcinek sie wam podobał i napiszecie mi kilka wyczerpujących komentarzy na jego temat ^_^ - Pozdrawiam i z góry Arigato Gozaimasu za bycie stały czytelnikiem tego skromnego bloga o parze Naruto & Sakura.

1 komentarz:

  1. Hej,
    miło spędzić czas z Sakura, żal mi Hinaty, ale teraz to wie na pewno że szans to nie ma, ale mogą być przyjaciółmi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń