Tu.. jak powiadają, zaczynają się schody... od tej
notki, Naruto rozpoczyna kolejny rozdział swojego życia, niestety również z
dala od ukochanej Sakury Haruno, która z całą pewnością, będzie starała się
odnaleźć blondyna... (a wszystko z winy Kiby Inuzuki, ale to tak na marginesie)
...a teraz zapraszam do notki ^_^ ^_^
<<< Odcinek ukazał się 6 kwietnia
2008 roku >>>
Gdy Naruto
powrócił w końcu do domu, po całym dniu pełnym wrażeń, wiele się nie
zastanawiając, poszedł do swojego pokoju i usiadłszy przy biurku, przez
najbliższe kilka godzin, próbował wymyśleć coś sensownego, jak najlepiej
wyjaśniającego jego nagłe odejście z wioski i opuszczenie swojej ukochanej
Sakury. Po upływie 4 godzin, niebieskooki skończył pisać pożegnalny list,
spakował go do koperty, przycisnął pieczęcią i sam poszedł się na chwilę
zdrzemnąć, gdyż czekała go trudna noc.
Obudziłem się o
godzinie 23.00, gdy spojrzałem za okno, zobaczyłem jak powoli pojawiają się
pierwsze gwiazdy na granatowym niebie, a księżyc niebawem zatrzyma się na
miejscu gorącego słońca, jakie było dzisiejszego dnia – „...a myślałem, że to
był tylko zły sen, ale jednak to prawda, Kiba zażądał ode mnie odejścia z
wioski na rok, w zamian za naszą przyjaźń... no cóż, najwyraźniej tak już musi
być...” – westchnąłem głęboko, wychodząc przez okno swojego pokoju, z plecakiem
i namiotem na ramionach. Zamknąwszy za sobą okno, z wcześniej napisanym listem,
udałem się pod dom Sakury. Zostawiłem graty pod murem i przy użyciu chakry,
wszedłem po pionowej ścianie domu, wprost do okna zielonookiej – „...uff, jakie
to szczęście, że Sakura mało kiedy zamyka szczelnie okno na noc...” –
pomyślałem wchodząc do środka przez uchylone okno. Gdy już się wyprostowałem,
dostrzegłem dziewczynę smacznie śpiącą w swoim łóżku – „...tak mi przykro, ale
muszę to zrobić... wybacz mi...” – uroniłem samotną łezkę, zostawiając list
oparty o zdjęcie naszego teamu, jeszcze lekko ucałowałem Sakure w czoło i z
powrotem wyskoczyłem przez okno.
* * *
- PUK, PUK – rozległ
się rytmiczny dźwięk po biurze Hokage.
„Ciekawe, kto to
może być, o tak późnej porze..” – pomyślała blondyna, siedząca jak zwykle pod
sterta papierów. (zauważmy, że jest
teraz godzina 23.30 – Autor Opowiadania)
- Wejść..! – po
niespełna minucie, odezwała się właścicielka ów pomieszczenia. Zaraz drzwi się
lekko uchyliły i do biura wszedł blond włosy shinobi.
- Komban-wa..
Godaime – przywitałem się, spoglądając na moją „szefową”.
- Naruto..? A co
cię do mnie sprowadza..? – kobieta zaskoczona nagłym pojawieniem się chłopaka,
odwzajemniła spojrzenie i odłożyła trzymane papiery, na bok.
- Czy możemy
chwilę porozmawiać..? – spytałem niepewny jej odpowiedzi.
- Ależ
oczywiście.. proszę, siadaj – Tsunade serdecznie się uśmiechnęła i wskazała
krzesło, stojące nie opodal jej biurka. Chłopak posłusznie i w ciszy, co do
niego nigdy nie było podobne, zajął wskazane mu miejsce.
- To o czym
chciałeś ze mną porozmawiać – po chwili, spytała łagodnym tonem głosu.
- Chodzi oto,
że... nie wiem jak to powiedzieć.. – lekko zacząłem się jąkać, jakby obawiając
sie czegoś.
- No co takiego..?
– ton głosu blondynki, radykalnie się zmienił, z przyjaznego na
zniecierpliwiony.
- Czy nie miałabyś
Godaime nic przeciwko, gdybym znowu odszedł z wioski na jakiś czas..? – w końcu
wypowiedziałem te słowa, które od dłuższego czasu kłębiły mi się w głowie i
często nawet nie dawały spokoju na dłuższy okres czasu.. Gdy podniosłem wzrok
do góry, dostrzegłem zdziwienie i niepokój narysowany na twarzy czcigodnej.
- Przecież dopiero
co wróciłeś i znowu chcesz odejść.. iść trenować..? – jej słowa zdały się być
przepełnione żalem i niezgodą.
„Cholera..
wiedziałem, że tak zareaguje.. ale co tam, słowo się rzekło..” – pomyślałem i
się lekko uśmiechnąłem.
- Tak.. wiem, ale
ja nie odchodzę, dlatego że chcę dalej trenować.. – tu zawiesiłem na chwile
swoje słowa, bo Hokage poczęła mi się bacznie przyglądać.
- W takim razie,
dlaczego..? – zaraz spytała, dalej wyczekując mojej odpowiedzi.
- Mam swoje
powody, których raczej nikt by nie zrozumiał… – i się lekko uśmiechnąłem – …a
po za tym, jest to również cena przyjaźni – zaraz dodałem pod nosem, ale tak, że
Hokage tego nie usłyszała. Kobieta nic mi nie odpowiedziała, tylko z powrotem,
wygodnie usiadłszy w swoim fotelu zaczęła coś bazgrolić, na skrawku papieru.
- A kiedy chcesz
wyruszyć..? – spytała w miedzy czasie pisania.
- Od razu po
wyjściu od ciebie, Godaime – skwitowałem krótko i zaraz dostrzegłem zdziwienie
w jej spojrzeniu.
- Co tak szybko..
nie poczekasz chociaż do świtu..?
- Przykro mi.. lecz
i im szybciej odejdę, tym lepiej dla mieszkańców naszej wioski – od moich słów
powiało lodem i lekką groźbą, ale to jakoś nie zaskoczyło Hokage. Po tej
wymianie zdań, Tsunade skończyła pisać kartkę i wystawiła do mnie rękę.
- Rozumiem..
proszę, oto i pozwolenie na opuszczenie wioski – kobieta, podała mi kartkę,
głęboko nieświadoma mojej rozmowy z Kibą Inuzuką.
- Arigatoo
Hokage-sama i proszę na razie nikomu nic nie mówić... jak najdłużej się da –
podziękowałem i wstając, ponownie się uśmiechnąłem.
- Dobrze..
postaram się, ale wiedz że twoi przyjaciele, na pewno będą próbowali cię
sprowadzić z powrotem.
- Wakarimasu..
liczę się z tym – spuściłem głowę, na znak, że jest mi bardzo przykro z tego
powodu, bo tak jest. Kobieta, zaraz do mnie podeszła i położywszy mi rękę na
ramieniu, spojrzała głęboko w oczy
-
Naruto Uzumaki.. wierzę, że jak odnajdziesz spokój i kontrolę ducha, to
powrócisz do nas cały i zdrowy.
-
Na pewno, możesz na mnie liczyć... tylko nie wiem, kiedy to nastąpi, może za miesiąc,
a może nawet za rok – mówiąc to uroniłem samotną łezkę i zaraz spojrzałem za
okno, gdzie jest idealny widok na dom ziolonookiej. Po tej wymianie
uprzejmości, odwróciłem się na pięcie, wziąłem swój ekwipunek i bez słowa
wyszedłem z pomieszczenia.
„Ja
nie żartuję... Naruto, uważaj na siebie... tym razem nie będzie Ci towarzyszył
Jiraiya, a i będziemy tęsknili za twoim wybuchowym temperamentem...” – po
zatrzaśnięciu się drzwi za blondynem, brązowooka jeszcze chwile porozmyślała o zaistniałej
sytuacji, po czym powróciła do swoich codziennych obowiązków, wypełniania sterty
papierów i teczek.
-
Gładko poszło – zaraz na
korytarzu, usłyszałem znajomy głos. Nic mu nie odpowiedziałem, tylko
zarzuciwszy plecak na ramię, w ciszy i skupieniu opuściłem budynek czcigodnej i
w jaskrawych promieniach księżyca, udałem się prosto pod bramę wioski. Po
dotarciu na miejsce, zaraz zostałem zatrzymany przez strażnika.
-
Naruto.. a co ty tu robisz o tej porze i to z plecakiem na ramieniu – ninja
spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-
Wybacz Kotetsu-san, ale mam swoje powody, dla których muszę odejść z wioski na
jakiś czas – moje słowa kompletnie go zaskoczyły, ale nie dziwie mu się, też
bym tak zareagował.
-
Hokage o tym wie..?
-
Tak.. właśnie od niej idę, proszę oto i pozwolenie – podałem jouninowi skrawek
papieru, jaki wręczyła mi Tsunade.
-
W porządku, możesz iść… – shinobi spojrzał na mnie – …szczęśliwej drogi i wróć
do nas kiedyś..!
-
Oto bym się nie martwił.. w końcu powrócę.. żegnaj przyjacielu..!! – pomachałem
mu jeszcze na pożegnanie, spojrzałem ten ostatni raz na moja ukochaną wioskę,
po czym wskoczyłem na pobliskie drzewo i zniknąłem pomiędzy konarami.
Powolnymi krokami,
dochodzi już godzina 01:00 w nocy. Natura, dawno już ułożyła się spać, nie
słychać ptaków czy innych zwierząt, jakie mogły by jeszcze nie spać. W koło
panuje idealna cisza, jedyne co słychać to trzeszczenie gałęzi, po których
właśnie skacze blond włosy shinobi Kraju Ognia.
„Jest już tak
późno i może powinienem zrobić postój na nocleg, ale z drugiej strony, nie..
zatrzymam się jak tylko wyjdę po za granice Konohy..” – pomyślałem i ile sił w
nogach, przyśpieszyłem kroku. Lecz po upływie kolejnych minut, poczułem nagłe
zmęczenie w kolanach, od ciągłego skakania, co zmusiło mnie do zrobienia
postoju. Gdy już zszedłem na ziemię, znalazłem odpowiednie miejsce, czyli
niewielką polankę między drzewami, na której rozbiłem mój namiot i jeszcze
rozpaliwszy ognisko, w końcu poszedłem spać. Ale minęły ze 3 godziny, gdy nagle
obudziła mnie burza, jaka rozszalała sie w nocy. Silny wiatr, prawie porwał mi
namiot, lecz ciężar mojego ciała sprawił, że moje tymczasowe schronienie,
zostało na miejscu. Zaczął lać ulewny deszcz, a powietrze stało się rześkie i
przyjemne do oddychania. Czując, że już raczej nie usnę, postanowiłem
porozmawiać z Kyuubim.
- Lisie.. śpisz..?
– spytałem w myślach.
- Nie.. przez tą burzę, również nie mogę
zmrużyć oka.
- Mam pytanie..
- Słucham cię, badawczo...
- Czemu nagle
zrobiłeś się taki miły w rozmowach ze mną..? – i zaraz poczułem, że moje
pytanie zaskoczyło demona.
- Czemu... a no bo widzisz.. zawsze byłem
zły i wściekły, że jestem skazany na mieszkanie w tobie.. ale któregoś dnia,
zrozumiałem, że to się raczej szybko nie zmieni i być może postanowiłem, na
małą zmianę..
- Cieszy mnie
twoje nagłe postanowienie.. zauważ, że chyba dobrze nam się razem pracuje –
lekko się zaśmiałem.
- Taaa... a zwłaszcza gdy wpadniesz we
wściekłość.. – i tu usłyszałem niski i donośny śmiech lokatora mojego
ciała.
- O tak.. tu muszę
się z tobą zgodzić – odparłem z chytrym uśmieszkiem i zaraz, tuż obok mojego
namiotu, w pobliskie drzewo walną piorun, w wyniku czego, pień się złamał i z
hukiem zwalił na ziemie.
- Przeklęta
pogoda.. – zakląłem pod nosem.
- Nie przesadzaj, mogło by być gorzej.
- Na przykład
jak..? – jego odpowiedź zaintrygowała mnie do dalszej rozmowy.
- Wiesz.. gdym wyszedł z ciebie, to mógłbym
stworzyć Ci takie tsunami, że zmiotło by połowę tego lasu.
- Taa.. ale na
szczęście to się nie stanie, prawda..?
- Prawda, prawda.. a teraz wybacz, ale
rozmowy z tobą są czasem bardzo wyczerpujące – demon lekko się zaśmiał,
poczym udał się na odpoczynek.
- Nie ma sprawy...
– po tej, jakże bogatej konwersacji z moim lisim demonem, w końcu poszedłem
spać, a tuż przed zaśnięciem, usłyszałem, jak pogoda zaczyna się uspokajać.
Burza trwała kilkanaście minut i lał bardzo intensywny deszcz, co wystarczyło,
aby i w lesie i w wiosce Ukrytego Liścia, powstały gigantyczne kałuże, niekiedy
zdolne do przejścia jedynie przez Shinobi.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Może i mało tu akcji.. ale nie możecie wymagać, że
każda notka będzie taka sama, niekiedy muszą być same dialogi... tak jak w tym
przypadku. Mam nadzieję, że notka się wam podobała ^_^ - Pozdrawiam i zapraszam
do komentowania ^_^
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe jak Sakura zareaguje, i kiedy wyjdzie na jaw, że to sprawka Kiby...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia