niedziela, 14 stycznia 2018

072. Propozycja, ugoda i wielka radość

Jak ja lubię się powtarzać^^ - Co do powiadamiania, wpierw proszę uważnie przeczytać punkt 7 Kisoku^^ - info dla nie doinformowanych^^. A teraz zapraszam na kolejna odsłonę wydarzeń z tego długiego wieczora…



<<< Odcinek ukazał się 27 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Gdy mężczyzna zdjął maskę, momentalnie jego twarz wydała mi się jakoś, bardzo znajoma, lecz w mojej głowie nic na ten temat nie mogę znaleźć. Spojrzawszy mu głęboko w granatowe oczy, dostrzegłem lekkie rozbawienie.
- Nie poznajesz mnie Naruto? – Spytał, cały czas patrząc na mnie. W jego oczach zaobserwowałem znajomy błysk, jakby się szczycił tym, jakie stanowisko zajmuje.
- Nie. – Odparłem krótko i zwięźle.
- Dobra, może powiem tak. – Mężczyzna popadł w lekką zadumę. – Poznaliśmy się w Kumo-Gakure*, gdy byłeś tam z legendarnym Jiraiyą. – Po tych słowach, szybko pogrzebałem w pamięci, by w końcu odnaleźć jakieś szczątki wspomnień z tamtych wydarzeń.
- M-Mori Shibaru? – Spytałem, a gdy się ponownie uśmiechnął, momentalnie wszystkie moje wątpliwości się rozrzedziły.
- Zgadza się! – Przytaknął brązowo włosy.
- Kopelat! Co ty tu robisz i to w ANBU?
- Po twojej wizycie w kraju Obłoków i naszej wspólnej walce z ninja Dźwięku, powiedzmy, że postanowiłem zmienić miejsce zamieszkania.
- I przyszedłeś do Konohy? – Wtrąciłem w pół zdania.
- Tak. Hokage przywitała mnie z otwartymi ramionami, a po sprawdzianie umiejętności jaki odbyłem z Kakashi Hatake, dostałem propozycję wstąpienia do ANBU. Co ciekawsze, w jednej z misji, nasz dowódca oddał życie za nas wszystkich, a gdy już go pochowaliśmy, otrzymałem od Kage to właśnie stanowisko. – Wyjaśnił pokrótce, co i jak.
- Rozumiem… to gratuluję! – Uścisnąłem mu dłoń.
- Nie Naruto, to ja Ci gratuluję zostania Jouninem. A z tego co wiem, to ponoć wysłałeś Kakashiego do szpitala? – Chłopak zrobił chytry uśmieszek. – Zakładam, że nie było to łatwe zadanie?
- Tak. Co do jednego, muszę ci przyznać rację. Mianowicie, pokonanie Kakashiego nie było łatwe. – Po czym wspólnie wybuchliśmy gromkim śmiechem, który zapewne usłyszała Hokage. Gdy już się opanowaliśmy i na powrót poczęliśmy rozmowę o starych dziejach, Mori nagle zamilkł.
- Coś nie tak? – spytałem zaniepokojony miną przyjaciela.
- W sumie nie, ale co byś powiedział gdybym teraz zaproponował Ci wstąpienie w nasze szeregi?
- Ja w ANBU?? – zrobiłem wielki oczy.
- Tak.
- Byłbym zaszczycony, móc walczyć u twego boku. – Ponownie uścisnąłem mu dłoń. – Ale na razie wolałbym już więcej nie opuszczać Sakury. – Puściwszy jego dłoń, zaraz lekko posmutniałem.
- A kto to taki? – Spytał zaciekawiony moimi słowami.
- Hmm… jakby Ci to powiedzieć, ona jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Ona jest moją dziewczyną! – Odparłem z promiennym uśmiechem.
- Rozumiem. Hmm… – Zamyślił się Shibaru. – …skoro tak, to mam rozwiązanie dla tego zagadnienia. Mianowicie, oficjalnie jesteś zwykłym Jouninem, ale nie oficjalnie będziesz działał także w ANBU. Powiedzmy, że będę cię brał na misje w razie braku ludzi, zgoda? – Spytał po chwili z szerokim uśmiechem.
- Oczywiście! – Krzyknąłem. – Dziękuję Mori! – I rzuciłem mu się w ramiona, po przyjacielsku. Chłopak lekko zaskoczony, zaraz odwzajemnił mój gest, po czym na powrót założył maskę na twarz i razem wyszliśmy z pomieszczenia. Gdy wszedłem z powrotem do biura Kage, zaraz spotkałem się z zaciekawionymi spojrzeniami, nadal tam siedzącej komisji. Mori zaraz powrócił na swoje miejsce, a i gdy ja stanąłem na powrót przed Tsunade, ta zabrała głos.
- Czy wszystko już jest jasne? – Spytała.
- Jak słońce Godaime Hokage! – Odparłem szczęśliwy.
- W takim razie możesz już odejść Naruto.
- Tak jest! I dziękuję czcigodna Hokage-sama. – Powiedziawszy to, nisko się skłoniłem i zaraz wyszedłem z biura, pozostawiając wszystkich w wielkim zaskoczeniu moimi końcowymi słowami. Gdy wyszedłem już z budynku, dostrzegłem okrągły i biały Księżyc, w pełni święcący nad wioską. Spojrzawszy na zegarek, doznałem szoku, gdyż jest już prawie 21:30.
„Kurczę. To ja tam spędziłem 2,5 godziny?!” – Krzyknąłem w myślach kompletnie zaskoczony. Lecz po chwili, wzruszywszy obojętnie na to ramionami, zaraz poczułem ogromne burczenie w brzuchu.
„Cholera, tyle się dziś wydarzyło, że nawet o jedzeniu zapomniałem” – Aż mi się nie dobrze zrobiło z głodu. Trzymając się za brzuch, zacząłem powoli kierować się w stronę domu, gdy nagle mijając Ichiraku Ramen, nie wytrzymałem.
- Komban-wa! – Krzyknąłem, wparowawszy do środka.
- Dobry wieczór… – Z za kotary wyszedł Staruszek. Gdy mnie zobaczył, jego usta momentalnie wykrzywiły się w szeroki uśmiech. – …Ayame, duża miska ramen i to szybko!! – Zaraz krzyknął do swej córki, znajdującej się w kuchni, po czym podszedł do mnie.
- Proszę 4! – Powiedziałem, gdy się zbliżył. Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony, lecz po chwili i on zniknął za kotarą. Nie minęły 2 minuty, gdy nagle wyszli oboje z kuchni z 4-ema ogromnymi miskami ramen w rekach. Gdy danie spoczęło przede mną, pochwyciłem pałeczki w dłonie i ostatkiem sił…
- Itadakimasu!! – Krzyknąłem zadowolony i zabrałem się do pałaszowania mojego obiado-kolacyjnego dania. Staruszek jak i Ayame, bacznie mnie obserwując, poczęli się szczycić, tym, że mają takiego klienta.
- Naruto, czyżbyś był już Chuninem? – Nagle usłyszałem pytający głos Staruszka. W pierwszej chwili nic mu nie odparłem, gdyż właśnie jestem zajęty kończeniem jedzenia 3 miski. Gdy uderzyłem naczyniem o drewniany stół, na znak skończenia, z szerokim uśmiechem, zebrałem się na odpowiedź.
- Nie do końca. – Odparłem tajemniczo i zaraz zabrałem się za 4 misję. Moi rozmówcy zaraz spojrzeli po sobie, po czym przyjrzawszy mi się dokładniej, zadali kolejne pytanie.
- Jak to? – Odezwała się Ayame. Szybko i niedbale, dokończyłem jedzenie zawartości 4 miski i odstawiwszy ją na bok, zaraz zwróciłem się do nich przodem.
- Wybaczcie, ale trochę się śpieszę. – Zaraz wstałem i już chciałem zapłacić, gdy staruszek zatrzymał moją dłoń.
- To było na koszt Kage. – Powiedział z uśmiechem.
- Skoro tak mówisz Staruszku, to w porządku. A co do mojej rangi, to jestem Jouninem. To sayonara! – Pożegnałem się i kolejnych rozmówców pozostawiłem pełnych zaskoczenia moimi słowami. Gdy wyszedłem, poczułem przyjemny lecz chłodny, nocny wiaterek. Z pełnym brzuchem i szerokim uśmiechem, zaraz wskoczyłem na dach pobliskiego domu i nie zauważalnie począłem skakać po dachach, w kierunku domu. Dumny z otrzymania nowej rangi i propozycji starego kumpla, w szybkim tempie dotarłem na miejsce. Gdy się zbliżyłem do drzwi, dostrzegłem, że zostały wyważone. Lekko zaniepokojony, szybko wbiegłem do środka i moim oczom ukazał się widok raczej trudny do opisania. Rozejrzawszy się po tym, co zostało z mojego dawnego salony, nagle pod jedną ze ścian ujrzałem nieprzytomnego Kibę. Zaraz do niego podszedłem i nagle moje nozdrza zostały zaatakowane, przez smród towarzyszący wypiciu dużej ilości Sake.
„No tak, mogłem się tego spodziewać! Ach ten Inuzuka, na każdej imprezie zastaje go zalanego w 4 dupy!” – Westchnąłem ciężko w myślach, po czym sprawdziłem Kibie puls i ewentualne obrażenia, jakich mógł doznać w tym, co tu się stało.
* * *
Tym czasem, nie opodal salonu, w sąsiednim pomieszczeniu jakim jest kuchnia, przy stole siedzi dwójka shinobi.
- …więc to było tak. Podszedłem do niej z kwiatami, co wcale nie jest w moim stylu i wiesz co, Choji? – Powiedział Nara lekko zalanym tonem głosu.
- Powiedz… „chrup” …mi. – Odparł brunet wcinający, to co zostało.
- Ino bardzo się z tego ucieszyła i nawet całusa dostałem, hehehe, w policzek! – Zaśmiał się Nara.
- Ty to masz szczęście.
- Noooo… – Shikamaru nagle kątem oka dostrzegł sylwetkę kucającego shinobi, w kamizelce jounina, tuż przy śpiącym Kibie. Nie słuchając już co mówi jego przyjaciel, spojrzawszy w tamtą stronę, zaraz wytężył wzrok i za bardzo wychyliwszy się, spadł z krzesła. Uderzywszy czołem w kamienną posadzkę kuchennego pomieszczenia, zaraz klnąc pod nosem, wstał i się otrzepał.
- Choji?
- O co chodzi Shikamaru?
- Czy mi się wydaje, czy przy Kibie kuca jakiś jounin? – Spytał Nara wciąż nie mogą zauważyć jakichś szczegółów, które powiedziałyby mu kto to taki. Akimichi, na chwilę oderwawszy się od talerza z żarciem, spojrzał przed siebie i zaraz przytaknął koledze.
- Ja to w przeciwieństwie do ciebie Shikamaru, nie próbowałem tego paskuctwa i widzę na tyle dobrze, aby potwierdzić twoje domysły. Tak, koło Kiby rzeczywiście kuca jounin. – Odparł Choji i powrócił do swej poprzedniej czynności.
Czarnowłosy chunin jeszcze raz przetarłszy oczy, zaraz zobaczył jak shinobi wstaje na równe nogi i spogląda raz to na lewo, a raz to na prawo. Co się rzuca w oczy, to, to że ten jounin ma blond włosy.
„Chwila, nie przypominam sobie aby wśród tutejszych jouninów, był jakiś blondyn? Chyba, że to Naruto? Nieeee, przecież on jeszcze jest Geninem.” – Pomyślał Nara, chwiejąc się na nogach, gdy nagle poczuł nieprzyjemne uczucie mdłości, po czym w błyskawicznym tempie pojawił się koło kosza na śmieci. Shikamaru uklęknąwszy przy nim, zaraz puścił pawia do znajdującej się tam torby.
- Rany! Chyba za dużo zjadłem. – Powiedział po chwili, gdy już wytarł usta w jednorazową chusteczkę. Chłopak zaraz podniósł się na równe nogi i podszedł do zlewu, aby przemyć twarz zimną wodą. Po wykonaniu tej czynności i czując się już znacznie lepiej, Nara skierował się w stronę salonu.  Powolnym krokiem wpierw zbliżył się do drzwi od kuchni, wcześniej oczywiście ominąwszy stół i Choji’ego przy nim siedzącego, po czym przeszedł przez przedpokój i zatrzymał się u wejścia do salonu. Shikamaru przyglądając się nie znajomemu, na chwilę przymknął oczy i począł prowadzić zażartą dyskusję w głowie.
* * *
„Kurczę, o co tu chodzi? Kto mógł tak tu narozrabiać? Przecież nie było mnie zaledwie… no tak, nie było mnie prawie 3 godziny!” – Pomyślałem i jeszcze raz spojrzałem, z wielkim żalem w oczach, na nieprzytomnego Kiby, że nie jest teraz wstanie odpowiedzieć na kilka moich pytań. Spojrzawszy w prawą stronę, gdzie niedawno stał jeszcze stół pełen jedzenie, teraz znajduje się tam to co z niego pozostało. Wszędzie walają się potłuczone naczynia i szkło do picia. Odwróciwszy się za siebie, aby jeszcze raz spojrzeć na ten bałagan, moim oczom ukazał się widok zamyślonego Shikamaru, który opierając się o framugę drzwi, wygląda na odrobinę podpitego. Uśmiechnąwszy się pod nosem, powolutku się do niego zbliżyłem, a gdy już jestem na odpowiedniej odległości…
- Oi Shikamaru!! – Krzyknąłem mu prosto w twarz, co spowodowało natychmiastową reakcję. Chłopak nie tylko ze się zaraz ocknął, to jeszcze straciwszy równowagę, runął na podłogę. Młody Nara, spojrzawszy do góry, kto go wyrwał z zamyślenia, dostrzegł uśmiechnięty wyraz twarzy Uzumakiego, który patrząc na niego z lekkim rozbawieniem w oczach, zaraz wystawił rękę przed siebie.
- Powiesz mi co tu zaszło? – Spytałem, jednocześnie pomagając mu się podnieść.
- Naruto? A ty tu skąd się wziąłeś? – Shikamaru, jeszcze raz spojrzawszy na ubiór blondyna, zaraz poczuł, że musi się go oto spytać. – Naruto, skąd masz ta kamizelkę jounina?
- Od babci Tsunade… ekhm, znaczy… Godaime Hokage. – Odparłem poważnym lecz radosnym tonem głosu.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zostałeś jouninem?
- A jak! Zostałem Jouninem i powiem ci przyjacielu, że to najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogłem otrzymać!! – Krzyknąłem zadowolony, a w oczach mego rozmówcy, dostrzegłem zaskoczenie, jak i niedowierzanie.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





*Kraj Obłoku

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniały rozdział, został juninem ale to nie wszystko bo jeszcze dostał propozycję wstąpienia w szeregi ANBU, co się stało, że dom tak zdemolowany jest...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń