Jak ja lubię się
powtarzać^^ - Co do powiadamiania, wpierw proszę uważnie przeczytać punkt 7
Kisoku^^ - info dla nie doinformowanych^^. A teraz zapraszam na kolejna odsłonę
wydarzeń z tego długiego wieczora…
<<<
Odcinek ukazał się 27 sierpnia
2008 roku >>>
>>>
Wioska Ukryta w Liściach <<<
Gdy mężczyzna zdjął maskę,
momentalnie jego twarz wydała mi się jakoś, bardzo znajoma, lecz w mojej głowie
nic na ten temat nie mogę znaleźć. Spojrzawszy mu głęboko w granatowe oczy,
dostrzegłem lekkie rozbawienie.
- Nie poznajesz mnie Naruto? –
Spytał, cały czas patrząc na mnie. W jego oczach zaobserwowałem znajomy błysk,
jakby się szczycił tym, jakie stanowisko zajmuje.
- Nie. – Odparłem krótko i
zwięźle.
- Dobra, może powiem tak. –
Mężczyzna popadł w lekką zadumę. – Poznaliśmy się w Kumo-Gakure*, gdy byłeś tam
z legendarnym Jiraiyą. – Po tych słowach, szybko pogrzebałem w pamięci, by w
końcu odnaleźć jakieś szczątki wspomnień z tamtych wydarzeń.
- M-Mori Shibaru? – Spytałem, a
gdy się ponownie uśmiechnął, momentalnie wszystkie moje wątpliwości się
rozrzedziły.
- Zgadza się! – Przytaknął
brązowo włosy.
- Kopelat! Co ty tu robisz i to w
ANBU?
- Po twojej wizycie w kraju
Obłoków i naszej wspólnej walce z ninja Dźwięku, powiedzmy, że postanowiłem
zmienić miejsce zamieszkania.
- I przyszedłeś do Konohy? – Wtrąciłem
w pół zdania.
- Tak. Hokage przywitała mnie z
otwartymi ramionami, a po sprawdzianie umiejętności jaki odbyłem z Kakashi
Hatake, dostałem propozycję wstąpienia do ANBU. Co ciekawsze, w jednej z misji,
nasz dowódca oddał życie za nas wszystkich, a gdy już go pochowaliśmy,
otrzymałem od Kage to właśnie stanowisko. – Wyjaśnił pokrótce, co i jak.
- Rozumiem… to gratuluję! –
Uścisnąłem mu dłoń.
- Nie Naruto, to ja Ci gratuluję
zostania Jouninem. A z tego co wiem, to ponoć wysłałeś Kakashiego do szpitala?
– Chłopak zrobił chytry uśmieszek. – Zakładam, że nie było to łatwe zadanie?
- Tak. Co do jednego, muszę ci
przyznać rację. Mianowicie, pokonanie Kakashiego nie było łatwe. – Po czym
wspólnie wybuchliśmy gromkim śmiechem, który zapewne usłyszała Hokage. Gdy już
się opanowaliśmy i na powrót poczęliśmy rozmowę o starych dziejach, Mori nagle
zamilkł.
- Coś nie tak? – spytałem
zaniepokojony miną przyjaciela.
- W sumie nie, ale co byś
powiedział gdybym teraz zaproponował Ci wstąpienie w nasze szeregi?
- Ja w ANBU?? – zrobiłem wielki
oczy.
- Tak.
- Byłbym zaszczycony, móc walczyć
u twego boku. – Ponownie uścisnąłem mu dłoń. – Ale na razie wolałbym już więcej
nie opuszczać Sakury. – Puściwszy jego dłoń, zaraz lekko posmutniałem.
- A kto to taki? – Spytał
zaciekawiony moimi słowami.
- Hmm… jakby Ci to powiedzieć,
ona jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Ona jest moją dziewczyną! – Odparłem z
promiennym uśmiechem.
- Rozumiem. Hmm… – Zamyślił się
Shibaru. – …skoro tak, to mam rozwiązanie dla tego zagadnienia. Mianowicie,
oficjalnie jesteś zwykłym Jouninem, ale nie oficjalnie będziesz działał także w
ANBU. Powiedzmy, że będę cię brał na misje w razie braku ludzi, zgoda? – Spytał
po chwili z szerokim uśmiechem.
- Oczywiście! – Krzyknąłem. –
Dziękuję Mori! – I rzuciłem mu się w ramiona, po przyjacielsku. Chłopak lekko
zaskoczony, zaraz odwzajemnił mój gest, po czym na powrót założył maskę na
twarz i razem wyszliśmy z pomieszczenia. Gdy wszedłem z powrotem do biura Kage,
zaraz spotkałem się z zaciekawionymi spojrzeniami, nadal tam siedzącej komisji.
Mori zaraz powrócił na swoje miejsce, a i gdy ja stanąłem na powrót przed
Tsunade, ta zabrała głos.
- Czy wszystko już jest jasne? –
Spytała.
- Jak słońce Godaime Hokage! – Odparłem
szczęśliwy.
- W takim razie możesz już odejść
Naruto.
- Tak jest! I dziękuję czcigodna
Hokage-sama. – Powiedziawszy to, nisko się skłoniłem i zaraz wyszedłem z biura,
pozostawiając wszystkich w wielkim zaskoczeniu moimi końcowymi słowami. Gdy
wyszedłem już z budynku, dostrzegłem okrągły i biały Księżyc, w pełni święcący
nad wioską. Spojrzawszy na zegarek, doznałem szoku, gdyż jest już prawie 21:30.
„Kurczę. To ja tam spędziłem 2,5
godziny?!” – Krzyknąłem w myślach kompletnie zaskoczony. Lecz po chwili,
wzruszywszy obojętnie na to ramionami, zaraz poczułem ogromne burczenie w
brzuchu.
„Cholera, tyle się dziś
wydarzyło, że nawet o jedzeniu zapomniałem” – Aż mi się nie dobrze zrobiło z
głodu. Trzymając się za brzuch, zacząłem powoli kierować się w stronę domu, gdy
nagle mijając Ichiraku Ramen, nie wytrzymałem.
- Komban-wa! – Krzyknąłem,
wparowawszy do środka.
- Dobry wieczór… – Z za kotary
wyszedł Staruszek. Gdy mnie zobaczył, jego usta momentalnie wykrzywiły się w
szeroki uśmiech. – …Ayame, duża miska ramen i to szybko!! – Zaraz krzyknął do
swej córki, znajdującej się w kuchni, po czym podszedł do mnie.
- Proszę 4! – Powiedziałem, gdy
się zbliżył. Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony, lecz po chwili i on zniknął
za kotarą. Nie minęły 2 minuty, gdy nagle wyszli oboje z kuchni z 4-ema
ogromnymi miskami ramen w rekach. Gdy danie spoczęło przede mną, pochwyciłem
pałeczki w dłonie i ostatkiem sił…
- Itadakimasu!! – Krzyknąłem
zadowolony i zabrałem się do pałaszowania mojego obiado-kolacyjnego dania.
Staruszek jak i Ayame, bacznie mnie obserwując, poczęli się szczycić, tym, że
mają takiego klienta.
- Naruto, czyżbyś był już
Chuninem? – Nagle usłyszałem pytający głos Staruszka. W pierwszej chwili nic mu
nie odparłem, gdyż właśnie jestem zajęty kończeniem jedzenia 3 miski. Gdy uderzyłem
naczyniem o drewniany stół, na znak skończenia, z szerokim uśmiechem, zebrałem
się na odpowiedź.
- Nie do końca. – Odparłem
tajemniczo i zaraz zabrałem się za 4 misję. Moi rozmówcy zaraz spojrzeli po
sobie, po czym przyjrzawszy mi się dokładniej, zadali kolejne pytanie.
- Jak to? – Odezwała się Ayame.
Szybko i niedbale, dokończyłem jedzenie zawartości 4 miski i odstawiwszy ją na
bok, zaraz zwróciłem się do nich przodem.
- Wybaczcie, ale trochę się
śpieszę. – Zaraz wstałem i już chciałem zapłacić, gdy staruszek zatrzymał moją
dłoń.
- To było na koszt Kage. –
Powiedział z uśmiechem.
- Skoro tak mówisz Staruszku, to
w porządku. A co do mojej rangi, to jestem Jouninem. To sayonara! – Pożegnałem
się i kolejnych rozmówców pozostawiłem pełnych zaskoczenia moimi słowami. Gdy
wyszedłem, poczułem przyjemny lecz chłodny, nocny wiaterek. Z pełnym brzuchem i
szerokim uśmiechem, zaraz wskoczyłem na dach pobliskiego domu i nie zauważalnie
począłem skakać po dachach, w kierunku domu. Dumny z otrzymania nowej rangi i
propozycji starego kumpla, w szybkim tempie dotarłem na miejsce. Gdy się
zbliżyłem do drzwi, dostrzegłem, że zostały wyważone. Lekko zaniepokojony,
szybko wbiegłem do środka i moim oczom ukazał się widok raczej trudny do
opisania. Rozejrzawszy się po tym, co zostało z mojego dawnego salony, nagle
pod jedną ze ścian ujrzałem nieprzytomnego Kibę. Zaraz do niego podszedłem i
nagle moje nozdrza zostały zaatakowane, przez smród towarzyszący wypiciu dużej
ilości Sake.
„No tak, mogłem się tego
spodziewać! Ach ten Inuzuka, na każdej imprezie zastaje go zalanego w 4 dupy!”
– Westchnąłem ciężko w myślach, po czym sprawdziłem Kibie puls i ewentualne
obrażenia, jakich mógł doznać w tym, co tu się stało.
* * *
Tym czasem, nie opodal salonu, w
sąsiednim pomieszczeniu jakim jest kuchnia, przy stole siedzi dwójka shinobi.
- …więc to było tak. Podszedłem
do niej z kwiatami, co wcale nie jest w moim stylu i wiesz co, Choji? – Powiedział
Nara lekko zalanym tonem głosu.
- Powiedz… „chrup” …mi. – Odparł
brunet wcinający, to co zostało.
- Ino bardzo się z tego ucieszyła
i nawet całusa dostałem, hehehe, w policzek! – Zaśmiał się Nara.
- Ty to masz szczęście.
- Noooo… – Shikamaru nagle kątem
oka dostrzegł sylwetkę kucającego shinobi, w kamizelce jounina, tuż przy
śpiącym Kibie. Nie słuchając już co mówi jego przyjaciel, spojrzawszy w tamtą
stronę, zaraz wytężył wzrok i za bardzo wychyliwszy się, spadł z krzesła.
Uderzywszy czołem w kamienną posadzkę kuchennego pomieszczenia, zaraz klnąc pod
nosem, wstał i się otrzepał.
- Choji?
- O co chodzi Shikamaru?
- Czy mi się wydaje, czy przy
Kibie kuca jakiś jounin? – Spytał Nara wciąż nie mogą zauważyć jakichś
szczegółów, które powiedziałyby mu kto to taki. Akimichi, na chwilę oderwawszy
się od talerza z żarciem, spojrzał przed siebie i zaraz przytaknął koledze.
- Ja to w przeciwieństwie do
ciebie Shikamaru, nie próbowałem tego paskuctwa i widzę na tyle dobrze, aby
potwierdzić twoje domysły. Tak, koło Kiby rzeczywiście kuca jounin. – Odparł
Choji i powrócił do swej poprzedniej czynności.
Czarnowłosy chunin jeszcze raz
przetarłszy oczy, zaraz zobaczył jak shinobi wstaje na równe nogi i spogląda
raz to na lewo, a raz to na prawo. Co się rzuca w oczy, to, to że ten jounin ma
blond włosy.
„Chwila, nie przypominam sobie
aby wśród tutejszych jouninów, był jakiś blondyn? Chyba, że to Naruto? Nieeee,
przecież on jeszcze jest Geninem.” – Pomyślał Nara, chwiejąc się na nogach, gdy
nagle poczuł nieprzyjemne uczucie mdłości, po czym w błyskawicznym tempie
pojawił się koło kosza na śmieci. Shikamaru uklęknąwszy przy nim, zaraz puścił
pawia do znajdującej się tam torby.
- Rany! Chyba za dużo zjadłem. –
Powiedział po chwili, gdy już wytarł usta w jednorazową chusteczkę. Chłopak
zaraz podniósł się na równe nogi i podszedł do zlewu, aby przemyć twarz zimną
wodą. Po wykonaniu tej czynności i czując się już znacznie lepiej, Nara
skierował się w stronę salonu. Powolnym
krokiem wpierw zbliżył się do drzwi od kuchni, wcześniej oczywiście ominąwszy
stół i Choji’ego przy nim siedzącego, po czym przeszedł przez przedpokój i
zatrzymał się u wejścia do salonu. Shikamaru przyglądając się nie znajomemu, na
chwilę przymknął oczy i począł prowadzić zażartą dyskusję w głowie.
* * *
„Kurczę, o co tu chodzi? Kto mógł
tak tu narozrabiać? Przecież nie było mnie zaledwie… no tak, nie było mnie
prawie 3 godziny!” – Pomyślałem i jeszcze raz spojrzałem, z wielkim żalem w
oczach, na nieprzytomnego Kiby, że nie jest teraz wstanie odpowiedzieć na kilka
moich pytań. Spojrzawszy w prawą stronę, gdzie niedawno stał jeszcze stół pełen
jedzenie, teraz znajduje się tam to co z niego pozostało. Wszędzie walają się
potłuczone naczynia i szkło do picia. Odwróciwszy się za siebie, aby jeszcze
raz spojrzeć na ten bałagan, moim oczom ukazał się widok zamyślonego Shikamaru,
który opierając się o framugę drzwi, wygląda na odrobinę podpitego.
Uśmiechnąwszy się pod nosem, powolutku się do niego zbliżyłem, a gdy już jestem
na odpowiedniej odległości…
- Oi Shikamaru!! – Krzyknąłem mu
prosto w twarz, co spowodowało natychmiastową reakcję. Chłopak nie tylko ze się
zaraz ocknął, to jeszcze straciwszy równowagę, runął na podłogę. Młody Nara,
spojrzawszy do góry, kto go wyrwał z zamyślenia, dostrzegł uśmiechnięty wyraz
twarzy Uzumakiego, który patrząc na niego z lekkim rozbawieniem w oczach, zaraz
wystawił rękę przed siebie.
- Powiesz mi co tu zaszło? –
Spytałem, jednocześnie pomagając mu się podnieść.
- Naruto? A ty tu skąd się
wziąłeś? – Shikamaru, jeszcze raz spojrzawszy na ubiór blondyna, zaraz poczuł,
że musi się go oto spytać. – Naruto, skąd masz ta kamizelkę jounina?
- Od babci Tsunade… ekhm, znaczy…
Godaime Hokage. – Odparłem poważnym lecz radosnym tonem głosu.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć,
że zostałeś jouninem?
- A jak! Zostałem Jouninem i
powiem ci przyjacielu, że to najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogłem
otrzymać!! – Krzyknąłem zadowolony, a w oczach mego rozmówcy, dostrzegłem
zaskoczenie, jak i niedowierzanie.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
*Kraj Obłoku
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, został juninem ale to nie wszystko bo jeszcze dostał propozycję wstąpienia w szeregi ANBU, co się stało, że dom tak zdemolowany jest...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia