<<< Odcinek ukazał się 30 sierpnia 2008
roku >>>
>>>
Wioska Ukryta w Liściach <<<
>>>
Następnego dnia <<<
Gdy się obudziłem, natychmiast
poczułem w kościach, skutki spania na siedząco. Przeciągnąłem się leniwie na
fotelu, po czym otworzywszy oczy zobaczyłem, że Sakura nadal smacznie śpi,
leżąc na lewym boku, skierowana przodem do wejścia do pokoju. Zaraz spojrzałem
za okno i pierwsze co dostrzegłem, to słońce, które będąc jeszcze nisko, wskazuje
na dosyć wczesną porę dnia. Przeciągnąwszy się raz jeszcze, zaraz wstałem i
poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po 10 minutach, ponownie ubrany w ciuchy
z poprzedniego dnia, zjawiłem się w pokoju. Tym razem dostrzegłem Sakure leżąca
na plecach, a koc którym ją nakryłem, leży pozwijany na podłodze. Zaraz na
powrót podniosłem go z ziemi, poczym nakrywszy dziewczynę dokładnie, złożyłem
delikatnego całusa na jej czole. Kunoich momentalnie się poruszyła, ale dalej
śpiąc, tylko przewróciła się na prawy bok.
„Bożę, jaka ona słodka, gdy tak
sobie smacznie śpi!” – Pomyślałem i serdecznym uśmiechem się pod nosem, po czym
wycofawszy się po cichu, zaraz opuściłem pokój.
- Yoshi! To co dziś robimy? –
Spytałem, gdy tylko zamknąłem drzwi od pokoju.
- Może trening? – Usłyszałem w odpowiedzi, propozycję demona.
- Hmm, nie zła myśl Kyuubi, ale
wpierw może tu odrobinę posprzątam?
- W porządku, ty tu rządzisz! – Zaśmiał się 9-ogoniasty, po
czym już więcej go nie usłyszałem. Gdy poszedłem do kuchni, zaraz pozmywałem
wszystkie jeszcze całe naczynia, po czym wysuszywszy dłonie, poszedłem do
salonu. Stanąwszy u wejścia, zaraz popadłem w chwilowa zadumę, by za minutę…
- Kage Bunshin no Jutsu – Rzekłem
i stworzyłem 20 klonów. Spojrzawszy na nich wszystkich, zaraz wyjaśniłem co i
jak. Klony zgodziwszy się na mój plan, zaraz zabrały się za sprzątanie i
dosłownie po 30 minutach, cały parter lśni od czystości. Gdy im podziękowałem
za pomoc, klony jedynie uśmiechnęły się do mnie, po czym wszyscy zniknęli w
chmurach białego dymu.
„To teraz czas na zakupy.” –
Pomyślałem szukając sakwy z pieniędzmi, które dostałem od tego dziwnego kupca.
Po kilku minutach je odnalazłem i zaraz przeliczyłem.
- Co? 2000 jenów*? – Zaskoczyła
mnie ich ilość.
„Widać ten kupiec był bardzo
zadowolony z mojej pomocy.” – Uśmiechnąłem się do siebie, po czym sporządziłem
listę zakupów. Gdy skończyłem, nagle usłyszałem pukanie w coś drewnianego.
Odrobinę mnie to zdziwiło, bo przecież ja nie mam drzwi wejściowych. Zaraz
poszedłem to sprawdzić i ujrzałem w wejściu Hyuugę.
- Witaj Neji! – Krzyknąłem. – Co
cię do mnie sprowadza?
- Oi Naruto, Hokage wzywa cię do
siebie.
- Hę? Ciekawe poco?
- Nic mi nie powiedziała, ale mam
pytanie? – Białooki podszedł do mnie bliżej.
- Słucham?
- Czy to prawda, że zostałeś
jouninem? – Spytał, a w jego głosie wyczułem nutkę zazdrości.
- Tak! – Uśmiechnąłem się do
niego szeroko. Neji zaraz jedynie mi pogratulował, a gdy się go spytałem o
wczorajszy wieczór, to mi wszystko wyjaśnił. Hyuuga powiedział, że mieli
wczoraj bardzo ciężką misję i przyszli tylko dlatego, że Sakura ich oto
poprosiła.
- Dziękuję! – Uścisnąłem mu dłoń.
- Nie ma sprawy, ale gdy cię Tsunade-sama
wezwała do siebie, po bójce Kiby z Lee, zaraz i my się zmyliśmy.
- Rozumiem i nie mam do was żalu,
gdyż jak wróciłem, sam nie wiele skorzystałem. – Po tym stwierdzeniu, zaraz
głośno się roześmialiśmy. Brunet o długich włosach, po chwili się ulotnił, no a
ja poszedłem do Hokage, ciekaw czego Tsunade-baachan może ode mnie chcieć.
Maszerując po przez wioskę,
postanowiłem tym razem się nie śpieszyć. Trzymając ręce w kieszeniach spodni i
spoglądając w niebo, na chwilę się zamyśliłem, gdy nagle wpadłem na jakąś
osobę.
- Ej! Uważaj jak chodzisz! –
Usłyszałem dziewczęcy głos.
- P-przepraszam… – Gdy na nią
spojrzałem, zauważyłem jak dziewczyna mi się przygląda. Gdy już się otrzepałem
i wyprostowałem, momentalnie dostrzegłem szeroki uśmiech wycelowany w moją
stronę.
- Czy my się znamy? – Spytałem po
chwili, aby w jakiś sposób wybrnąć z tej sytuacji. Jej błękitne oczy, teraz
patrzące na mnie jak na obrazek, po chwili poczęły mi coś bądź kogoś
przypominać.
„Hmm, pamiętam jedną dziewczynę o
identycznych oczach…” – Zatopiłem się we wspomnieniach. – „…ale ona zginęła,
spalona żywcem.” – Zaraz dokończyłem rozmyślanie, gdyż usłyszałem odpowiedź na
moje pytanie.
- Chyba nie. – Odparła, a w jej
głosie usłyszałem tak jakby nutkę zawodu.
- Acha. To przepraszam, ale
odrobinę się spieszę. – Nie znacznie się do niej uśmiechnąłem, po czym
wyminąwszy ją, zaraz pognałem do biura Hokage. Zrobiwszy kilka kroków, ponownie
popadłem w zadumę, lecz tym razem nad przeszłością.
„Rukia Nakamura. Ta dziewczyna
jest tak do niej podobna, jak dwie krople wody. Czy to możliwe, aby to była
ona? Nie, przecież ona zginęła! Wiec kim była ta dziewczyna?” – Z tymi już
pytaniami, po chwili marszu i uważania, aby znowu na kogoś nie wpaść, zaraz
dotarłem do biura naszej Kage. Gdy zapukałem, po dosłownie minucie, usłyszałem
charakterystyczny krzyk… – „Wejść!” – …po którym nacisnąłem klamkę i wszedłem
do środka.
- Wzywałaś mnie Godaime? –
Spytałem, stanąwszy tuż przed jej biurkiem.
- Tak Naruto. – Kobieta zaraz
zakończyła wykonywać jakieś zapiski, po czym oparłszy łokcie na blacie biurka,
spojrzała na mnie swymi brązowymi oczami. – Skoro jesteś już Jouninem, o czym
zresztą wie już cała wioska, to chyba mogę ci zdradzić kilka rzeczy najwyższej
wagi i ufam, że mnie nie zawiedziesz i dochowasz tajemnicy?! – Powiedziała
stanowczym głosem, z zadaniem pytania na końcu.
- Hai!! – Odparłem równie
poważnym tonem.
- Doskonale! W takim razie, czy
wiesz Naruto, co to takiego – zeszyt Bingo?
- Nie.
- A więc ci powiem. – Kobieta po
chwili sięgnęła do jednej z szuflad swojego biurka, po czym wyciągnęła z niej
plik kartek, oprawionych twardą, ciemno-zieloną okładką. Położywszy zeszyt
przed sobą, zaraz go otworzyła, a moim zaciekawionym oczom, ukazały się strony
ze zdjęciami i jakimiś zapiskami.
- Zeszyt Bingo, mówiąc
najprościej, jest to zbiór zdjęć i nazwisk ludzi, będących potencjalnym i
bezpośrednim zagrożeniem dla Konohy! – Blondyna, zaraz poczęła przewracać
karki. – Znajduje się tu ok. 200 nazwisk. A ty Naruto, jako Jounin, a tym
bardziej jako członek ANBU… - Tu spojrzała na mnie. – …jesteś zobowiązany do
wyeliminowania ich wszystkich, oczywiście mówię tu o sytuacjach pod czas
wykonywania misji.
- Czyli, gdybym któregokolwiek
spotkał, to mam się nie zawahać i go zabić?
- Tak.
- Hai Tsunade-baachan! –
Krzyknąłem zadowolony, po czym dostrzegłem jej groźne spojrzenie. – Sumimasen
Hokage-sama, za to co powiedziałem.
- Wybaczam i proszę, mam tu dla
ciebie kopię tego zeszytu, powiedzmy tak na wszelki wypadek. – Kobieta podając
mi zeszyt w postaci zwoju, związanego białą wstążką, uśmiechnęła się
zadziornie, po czym pozwoliła odejść. Gdy drzwi do jej biura już się za mną
zatrzasnęły, zaraz spojrzałem na trzymany w ręku zwój, po czym zacząłem się
zastanawiać, czy znajdę tam nazwisko Uchiha Sasuke. Na razie, wzruszywszy
ramionami na znak obojętności na to pytanie, po chwili schowałem zwój do torby
uczepionej na biodrze, po czym wyszedłem z budynku Hokage i zaraz skierowałem
się do Ichiraku Ramen. Minąwszy kilka przecznic, bez trudu dotarłem do mojego
ulubionego miejsca spożywania wszelkich posiłków. Gdy wszedłem do środka, w
pierwszej chwili zobaczyłem że wszystkie miejsca siedzące są zajęte a w
powietrzu unosi się głośny gwar osób tu się znajdujących. Zrobiwszy krok na
przód, wszyscy nagle umilkli, a rzucane na mnie spojrzenia, poczęły mnie
poważnie zastanawiać. Zająwszy miejsce przy barze, zaraz podszedł do mnie
Staruszek.
- Ooo.. witaj Naruto, to co
zawsze? – Spytał bardzo przyjaźnie nastawionym tonem głosu.
- Oczywiście. – Odparłem, by
zaraz zagłębiwszy się we własnych rozmyślaniach, usłyszeć szepty siedzących za
mną ludzi.
- Patrzcie, to on! –
Powiedział niski, męski głos.
- Do czego to doszło.
– Szepnęła jakaś kobieta.
- Właśnie, kto by pomyślał,
że takiego jak on mianują jouninem! – Odezwał się ktoś inny.
Po tym ostatnim stwierdzeniu,
ponowie poczułem się tak, jak w dzieciństwie: szykanowany, obrażany,
lekceważony, wszyscy mną pomiatali.
„I co teraz? Powtórka z rozrywki?
O nie, nie pozwolę sobą pomiatać ponownie!” – Krzyknąłem w myślach, by po
chwili odwrócić się za siebie i spojrzeć na tą dwójkę obgadywaczy.
- Radzę wam mnie nie denerwować!
– Rzuciłem oschle, co najwyraźniej poskutkowało, gdyż ludzie lekko przestraszyli
się mnie i zaraz zamilkli. Po ich spojrzeniach, wyraźnie wywnioskowałem że się
boją i bardzo dobrze, gdyż naprawdę nie wiem co bym zrobił pod wpływem
negatywnych emocji. Rzuciwszy im jeszcze jedno groźne spojrzenie, zaraz na
powrót odwróciłem się przodem do baru, gdyż kucharz już mi przyniósł zamówione
danie. Gdy pochwyciłem pałeczki i już miałem zaprać się za jedzenie, zaraz
usłyszałem odgłos odsuwanych krzeseł, po czym liczne kroki, które zaraz umilkły
na zewnątrz. Porozmyślałem jeszcze przez chwile o tym co się przed chwilą
wydarzyło, poczym spojrzawszy na ogromną miskę ramen, zaraz zabrałem się za jej
konsumowanie. Wchłoniecie w siebie całej zawartości drewnianej miski, szczerze
powiem zajęło mi znacznie mniej czasu niż zazwyczaj. Może dlatego iż chciałbym
jak najszybciej z kimś porozmawiać.
- Dziękuję za pyszne śniadanie! –
Krzyknąłem do kucharza.
- Ależ proszę, dla ciebie zawsze
Naruto! – Mężczyzna uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym odebrał zapłatę za
posiłek. Po wyjściu na zewnątrz, w pierwszej chwili rozejrzałem się za tymi
obgadywaczami, lecz gdy nikogo nie dostrzegłem, zaraz skierowałem się na pole
treningowe pewnej drużyny.
* * *
>>>
Tym czasem w innej części wioski <<<
Na jednym z kilku pól
treningowych, okalających centrum wioski Ukrytej w Liściach, właśnie powoli
zaczęli schodzić się członkowie teamu 8.
- Aaach.. – Ziewną, jeszcze nie
do końca przebudzony Kiba. Brunet odrobinę lunatykując i jedną ręką trzymając
się za obolałą głowę, zaraz doszedł do drzewa rosnącego na środku polany, po
czym spoczął pod nim.
- O rany, moja głowa. Chyba za
dużo wczoraj wypiłem.
- Też mi się tak wydaje. – Nagle
koło Inuzuki, pojawił się jego przyjaciel Shino.
- Rany! Człowieku, chcesz abym
dostał zawału??
- Nie.
- Tak też myślałem, ale czemu
mnie straszysz?
- Żebyś się obudził. – Odparł
członek klanu Aburame.
- Przecież nie śpię.
- To widzę, ale jeśli
Kurenai-sensei zobaczy cię w taki stanie, to ci nie daruje.
- Tak, wiem, wiem… już gdzieś to
słyszałem. – Kiba najwyraźniej lekko posmutniał po tej rozmowie. Nie długo
potem, na pole treningowe przyszły razem Hinata i jej sensei.
- Skoro już wszyscy tu jesteśmy.
– Zaczęła czerwono oka Jouninka. – Hinata prosiła mnie, abyś my poćwiczyli jej
obronę. Kiba, Shino… wy będziecie atakować, a Hinata będzie się bronić.
- Hai Kurenai-sensei! –
Odkrzyknęli wszyscy zgodnie, po czym rozpoczęli ostry trening, a ich mentorka
zajęła sobie miejsce pod jednym z drzew okalających polane. Kobieta o brązowych
włosach i czerwonych paznokciach, idealnie pasujących kolorystycznie do jej oczu,
obserwując swych podopiecznych poczęła zastanawiać się, jak i rozmyślać o wielu
sprawach.
„Niesamowite, jak ta Hinata się
rozwinęła. Jak zaczynaliśmy nasza znajomość, była taka krucha i delikatna, a
teraz nawet sama wychodzi z propozycją sprawdzenia jej umiejętności…” – Kobieta
nagle zakończyła rozmyślanie, gdyż poczuła w powietrzu ogromne pokłady chakry,
zbliżające się do niej powolnym krokiem. Yuuhi machinalnie pochwyciła kunai w
dłoń, gdy nagle z za zarośli wyłonił się młody shinobi o blond czuprynie.
- Witaj, Kurenai-sensei! – Chłopak
przywitał się z radosnym uśmiechem na ustach.
- Naruto Uzumaki, ależ mnie
przestraszyłeś. – Zachichotała czerwono oka.
- Wybacz, nie chciałem. – Na
chwilę zapadła między nimi martwa cisza.
- Naruto wiedz, że nie musisz
więcej zwracać się do mnie „sensei”, gdyż mamy już te same rangi. To tyczy się
również innych jouninów w wiosce i poza jej granicami.
- So ka! – Blondyn uśmiechnął się
promiennie, po czym na chwilę popadł w zadumę. Kurenai, spojrzawszy na
zamyślonego chłopak, już otworzyła usta aby zadać nurtujące ją pytanie, gdy…
- HINATAAA!!! – Nagle rozległ się
krzyk rozpaczy, członka klanu Inuzuka.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, i co znów zaczynają się szykany w stosunku do Naruto, co za ludzie... boję się o Hinate po tym krzyku, i czyżby to była Ruki naprawdę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia