niedziela, 14 stycznia 2018

074. Dwieście nazwisk


<<< Odcinek ukazał się 30 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
>>> Następnego dnia <<<
Gdy się obudziłem, natychmiast poczułem w kościach, skutki spania na siedząco. Przeciągnąłem się leniwie na fotelu, po czym otworzywszy oczy zobaczyłem, że Sakura nadal smacznie śpi, leżąc na lewym boku, skierowana przodem do wejścia do pokoju. Zaraz spojrzałem za okno i pierwsze co dostrzegłem, to słońce, które będąc jeszcze nisko, wskazuje na dosyć wczesną porę dnia. Przeciągnąwszy się raz jeszcze, zaraz wstałem i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po 10 minutach, ponownie ubrany w ciuchy z poprzedniego dnia, zjawiłem się w pokoju. Tym razem dostrzegłem Sakure leżąca na plecach, a koc którym ją nakryłem, leży pozwijany na podłodze. Zaraz na powrót podniosłem go z ziemi, poczym nakrywszy dziewczynę dokładnie, złożyłem delikatnego całusa na jej czole. Kunoich momentalnie się poruszyła, ale dalej śpiąc, tylko przewróciła się na prawy bok.
„Bożę, jaka ona słodka, gdy tak sobie smacznie śpi!” – Pomyślałem i serdecznym uśmiechem się pod nosem, po czym wycofawszy się po cichu, zaraz opuściłem pokój.
- Yoshi! To co dziś robimy? – Spytałem, gdy tylko zamknąłem drzwi od pokoju.
- Może trening? – Usłyszałem w odpowiedzi, propozycję demona.
- Hmm, nie zła myśl Kyuubi, ale wpierw może tu odrobinę posprzątam?
- W porządku, ty tu rządzisz! – Zaśmiał się 9-ogoniasty, po czym już więcej go nie usłyszałem. Gdy poszedłem do kuchni, zaraz pozmywałem wszystkie jeszcze całe naczynia, po czym wysuszywszy dłonie, poszedłem do salonu. Stanąwszy u wejścia, zaraz popadłem w chwilowa zadumę, by za minutę…
- Kage Bunshin no Jutsu – Rzekłem i stworzyłem 20 klonów. Spojrzawszy na nich wszystkich, zaraz wyjaśniłem co i jak. Klony zgodziwszy się na mój plan, zaraz zabrały się za sprzątanie i dosłownie po 30 minutach, cały parter lśni od czystości. Gdy im podziękowałem za pomoc, klony jedynie uśmiechnęły się do mnie, po czym wszyscy zniknęli w chmurach białego dymu.
„To teraz czas na zakupy.” – Pomyślałem szukając sakwy z pieniędzmi, które dostałem od tego dziwnego kupca. Po kilku minutach je odnalazłem i zaraz przeliczyłem.
- Co? 2000 jenów*? – Zaskoczyła mnie ich ilość.
„Widać ten kupiec był bardzo zadowolony z mojej pomocy.” – Uśmiechnąłem się do siebie, po czym sporządziłem listę zakupów. Gdy skończyłem, nagle usłyszałem pukanie w coś drewnianego. Odrobinę mnie to zdziwiło, bo przecież ja nie mam drzwi wejściowych. Zaraz poszedłem to sprawdzić i ujrzałem w wejściu Hyuugę.
- Witaj Neji! – Krzyknąłem. – Co cię do mnie sprowadza?
- Oi Naruto, Hokage wzywa cię do siebie.
- Hę? Ciekawe poco?
- Nic mi nie powiedziała, ale mam pytanie? – Białooki podszedł do mnie bliżej.
- Słucham?
- Czy to prawda, że zostałeś jouninem? – Spytał, a w jego głosie wyczułem nutkę zazdrości.
- Tak! – Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Neji zaraz jedynie mi pogratulował, a gdy się go spytałem o wczorajszy wieczór, to mi wszystko wyjaśnił. Hyuuga powiedział, że mieli wczoraj bardzo ciężką misję i przyszli tylko dlatego, że Sakura ich oto poprosiła.
- Dziękuję! – Uścisnąłem mu dłoń.
- Nie ma sprawy, ale gdy cię Tsunade-sama wezwała do siebie, po bójce Kiby z Lee, zaraz i my się zmyliśmy.
- Rozumiem i nie mam do was żalu, gdyż jak wróciłem, sam nie wiele skorzystałem. – Po tym stwierdzeniu, zaraz głośno się roześmialiśmy. Brunet o długich włosach, po chwili się ulotnił, no a ja poszedłem do Hokage, ciekaw czego Tsunade-baachan może ode mnie chcieć.
Maszerując po przez wioskę, postanowiłem tym razem się nie śpieszyć. Trzymając ręce w kieszeniach spodni i spoglądając w niebo, na chwilę się zamyśliłem, gdy nagle wpadłem na jakąś osobę.
- Ej! Uważaj jak chodzisz! – Usłyszałem dziewczęcy głos.
- P-przepraszam… – Gdy na nią spojrzałem, zauważyłem jak dziewczyna mi się przygląda. Gdy już się otrzepałem i wyprostowałem, momentalnie dostrzegłem szeroki uśmiech wycelowany w moją stronę.
- Czy my się znamy? – Spytałem po chwili, aby w jakiś sposób wybrnąć z tej sytuacji. Jej błękitne oczy, teraz patrzące na mnie jak na obrazek, po chwili poczęły mi coś bądź kogoś przypominać.
„Hmm, pamiętam jedną dziewczynę o identycznych oczach…” – Zatopiłem się we wspomnieniach. – „…ale ona zginęła, spalona żywcem.” – Zaraz dokończyłem rozmyślanie, gdyż usłyszałem odpowiedź na moje pytanie.
- Chyba nie. – Odparła, a w jej głosie usłyszałem tak jakby nutkę zawodu.
- Acha. To przepraszam, ale odrobinę się spieszę. – Nie znacznie się do niej uśmiechnąłem, po czym wyminąwszy ją, zaraz pognałem do biura Hokage. Zrobiwszy kilka kroków, ponownie popadłem w zadumę, lecz tym razem nad przeszłością.
„Rukia Nakamura. Ta dziewczyna jest tak do niej podobna, jak dwie krople wody. Czy to możliwe, aby to była ona? Nie, przecież ona zginęła! Wiec kim była ta dziewczyna?” – Z tymi już pytaniami, po chwili marszu i uważania, aby znowu na kogoś nie wpaść, zaraz dotarłem do biura naszej Kage. Gdy zapukałem, po dosłownie minucie, usłyszałem charakterystyczny krzyk… – „Wejść!” – …po którym nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
- Wzywałaś mnie Godaime? – Spytałem, stanąwszy tuż przed jej biurkiem.
- Tak Naruto. – Kobieta zaraz zakończyła wykonywać jakieś zapiski, po czym oparłszy łokcie na blacie biurka, spojrzała na mnie swymi brązowymi oczami. – Skoro jesteś już Jouninem, o czym zresztą wie już cała wioska, to chyba mogę ci zdradzić kilka rzeczy najwyższej wagi i ufam, że mnie nie zawiedziesz i dochowasz tajemnicy?! – Powiedziała stanowczym głosem, z zadaniem pytania na końcu.
- Hai!! – Odparłem równie poważnym tonem.
- Doskonale! W takim razie, czy wiesz Naruto, co to takiego – zeszyt Bingo?
- Nie.
- A więc ci powiem. – Kobieta po chwili sięgnęła do jednej z szuflad swojego biurka, po czym wyciągnęła z niej plik kartek, oprawionych twardą, ciemno-zieloną okładką. Położywszy zeszyt przed sobą, zaraz go otworzyła, a moim zaciekawionym oczom, ukazały się strony ze zdjęciami i jakimiś zapiskami.
- Zeszyt Bingo, mówiąc najprościej, jest to zbiór zdjęć i nazwisk ludzi, będących potencjalnym i bezpośrednim zagrożeniem dla Konohy! – Blondyna, zaraz poczęła przewracać karki. – Znajduje się tu ok. 200 nazwisk. A ty Naruto, jako Jounin, a tym bardziej jako członek ANBU… - Tu spojrzała na mnie. – …jesteś zobowiązany do wyeliminowania ich wszystkich, oczywiście mówię tu o sytuacjach pod czas wykonywania misji.
- Czyli, gdybym któregokolwiek spotkał, to mam się nie zawahać i go zabić?
- Tak.
- Hai Tsunade-baachan! – Krzyknąłem zadowolony, po czym dostrzegłem jej groźne spojrzenie. – Sumimasen Hokage-sama, za to co powiedziałem.
- Wybaczam i proszę, mam tu dla ciebie kopię tego zeszytu, powiedzmy tak na wszelki wypadek. – Kobieta podając mi zeszyt w postaci zwoju, związanego białą wstążką, uśmiechnęła się zadziornie, po czym pozwoliła odejść. Gdy drzwi do jej biura już się za mną zatrzasnęły, zaraz spojrzałem na trzymany w ręku zwój, po czym zacząłem się zastanawiać, czy znajdę tam nazwisko Uchiha Sasuke. Na razie, wzruszywszy ramionami na znak obojętności na to pytanie, po chwili schowałem zwój do torby uczepionej na biodrze, po czym wyszedłem z budynku Hokage i zaraz skierowałem się do Ichiraku Ramen. Minąwszy kilka przecznic, bez trudu dotarłem do mojego ulubionego miejsca spożywania wszelkich posiłków. Gdy wszedłem do środka, w pierwszej chwili zobaczyłem że wszystkie miejsca siedzące są zajęte a w powietrzu unosi się głośny gwar osób tu się znajdujących. Zrobiwszy krok na przód, wszyscy nagle umilkli, a rzucane na mnie spojrzenia, poczęły mnie poważnie zastanawiać. Zająwszy miejsce przy barze, zaraz podszedł do mnie Staruszek.
- Ooo.. witaj Naruto, to co zawsze? – Spytał bardzo przyjaźnie nastawionym tonem głosu.
- Oczywiście. – Odparłem, by zaraz zagłębiwszy się we własnych rozmyślaniach, usłyszeć szepty siedzących za mną ludzi.
- Patrzcie, to on! – Powiedział niski, męski głos.
- Do czego to doszło. – Szepnęła jakaś kobieta.
- Właśnie, kto by pomyślał, że takiego jak on mianują jouninem! – Odezwał się ktoś inny.
Po tym ostatnim stwierdzeniu, ponowie poczułem się tak, jak w dzieciństwie: szykanowany, obrażany, lekceważony, wszyscy mną pomiatali.
„I co teraz? Powtórka z rozrywki? O nie, nie pozwolę sobą pomiatać ponownie!” – Krzyknąłem w myślach, by po chwili odwrócić się za siebie i spojrzeć na tą dwójkę obgadywaczy.
- Radzę wam mnie nie denerwować! – Rzuciłem oschle, co najwyraźniej poskutkowało, gdyż ludzie lekko przestraszyli się mnie i zaraz zamilkli. Po ich spojrzeniach, wyraźnie wywnioskowałem że się boją i bardzo dobrze, gdyż naprawdę nie wiem co bym zrobił pod wpływem negatywnych emocji. Rzuciwszy im jeszcze jedno groźne spojrzenie, zaraz na powrót odwróciłem się przodem do baru, gdyż kucharz już mi przyniósł zamówione danie. Gdy pochwyciłem pałeczki i już miałem zaprać się za jedzenie, zaraz usłyszałem odgłos odsuwanych krzeseł, po czym liczne kroki, które zaraz umilkły na zewnątrz. Porozmyślałem jeszcze przez chwile o tym co się przed chwilą wydarzyło, poczym spojrzawszy na ogromną miskę ramen, zaraz zabrałem się za jej konsumowanie. Wchłoniecie w siebie całej zawartości drewnianej miski, szczerze powiem zajęło mi znacznie mniej czasu niż zazwyczaj. Może dlatego iż chciałbym jak najszybciej z kimś porozmawiać.
- Dziękuję za pyszne śniadanie! – Krzyknąłem do kucharza.
- Ależ proszę, dla ciebie zawsze Naruto! – Mężczyzna uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym odebrał zapłatę za posiłek. Po wyjściu na zewnątrz, w pierwszej chwili rozejrzałem się za tymi obgadywaczami, lecz gdy nikogo nie dostrzegłem, zaraz skierowałem się na pole treningowe pewnej drużyny.
* * *
>>> Tym czasem w innej części wioski <<<
Na jednym z kilku pól treningowych, okalających centrum wioski Ukrytej w Liściach, właśnie powoli zaczęli schodzić się członkowie teamu 8.
- Aaach.. – Ziewną, jeszcze nie do końca przebudzony Kiba. Brunet odrobinę lunatykując i jedną ręką trzymając się za obolałą głowę, zaraz doszedł do drzewa rosnącego na środku polany, po czym spoczął pod nim.
- O rany, moja głowa. Chyba za dużo wczoraj wypiłem.
- Też mi się tak wydaje. – Nagle koło Inuzuki, pojawił się jego przyjaciel Shino.
- Rany! Człowieku, chcesz abym dostał zawału??
- Nie.
- Tak też myślałem, ale czemu mnie straszysz?
- Żebyś się obudził. – Odparł członek klanu Aburame.
- Przecież nie śpię.
- To widzę, ale jeśli Kurenai-sensei zobaczy cię w taki stanie, to ci nie daruje.
- Tak, wiem, wiem… już gdzieś to słyszałem. – Kiba najwyraźniej lekko posmutniał po tej rozmowie. Nie długo potem, na pole treningowe przyszły razem Hinata i jej sensei.
- Skoro już wszyscy tu jesteśmy. – Zaczęła czerwono oka Jouninka. – Hinata prosiła mnie, abyś my poćwiczyli jej obronę. Kiba, Shino… wy będziecie atakować, a Hinata będzie się bronić.
- Hai Kurenai-sensei! – Odkrzyknęli wszyscy zgodnie, po czym rozpoczęli ostry trening, a ich mentorka zajęła sobie miejsce pod jednym z drzew okalających polane. Kobieta o brązowych włosach i czerwonych paznokciach, idealnie pasujących kolorystycznie do jej oczu, obserwując swych podopiecznych poczęła zastanawiać się, jak i rozmyślać o wielu sprawach.
„Niesamowite, jak ta Hinata się rozwinęła. Jak zaczynaliśmy nasza znajomość, była taka krucha i delikatna, a teraz nawet sama wychodzi z propozycją sprawdzenia jej umiejętności…” – Kobieta nagle zakończyła rozmyślanie, gdyż poczuła w powietrzu ogromne pokłady chakry, zbliżające się do niej powolnym krokiem. Yuuhi machinalnie pochwyciła kunai w dłoń, gdy nagle z za zarośli wyłonił się młody shinobi o blond czuprynie.
- Witaj, Kurenai-sensei! – Chłopak przywitał się z radosnym uśmiechem na ustach.
- Naruto Uzumaki, ależ mnie przestraszyłeś. – Zachichotała czerwono oka.
- Wybacz, nie chciałem. – Na chwilę zapadła między nimi martwa cisza.
- Naruto wiedz, że nie musisz więcej zwracać się do mnie „sensei”, gdyż mamy już te same rangi. To tyczy się również innych jouninów w wiosce i poza jej granicami.
- So ka! – Blondyn uśmiechnął się promiennie, po czym na chwilę popadł w zadumę. Kurenai, spojrzawszy na zamyślonego chłopak, już otworzyła usta aby zadać nurtujące ją pytanie, gdy…
- HINATAAA!!! – Nagle rozległ się krzyk rozpaczy, członka klanu Inuzuka.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki

„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto

1 komentarz:

  1. Hej,
    wspaniały rozdział, i co znów zaczynają się szykany w stosunku do Naruto, co za ludzie... boję się o Hinate po tym krzyku, i czyżby to była Ruki naprawdę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń