niedziela, 14 stycznia 2018

078. Kłopotliwe wyznanie

Wiem, że wielu z was bardzo długo już czeka na ten odcinek, ale musicie mnie zrozumieć, że choć dla mnie jeszcze szkoła się nie zaczęła, to też mam wiele spraw na głowie i nie zawsze mi wena dopisuje. – Pozdrawiam i życzę miłej lekturki^^ - A i poniższą notkę dedykuję czytelnikowi „Pele”.



<<< Odcinek ukazał się 18 września 2008 roku >>>



Gdy zielonooka zawiesiła się rękoma na moich ramionach, zaraz ciężarem swojego ciała przewróciła na podłogę, co wywołało nie lada huk. Oparłszy się plecami o lodowatą posadzkę szpitalnej podłogi, poczułem lekki ciężar w okolicy brzucha. Gdy otworzyłem oczy, które zamknąłem w momencie upadku, zobaczyłem szeroki uśmiech różowowłosej. Dziewczyna nadal nic nie mówiąc, przez chwilę patrząc mi się głęboko w oczy, zaraz nachyliła się i złożyła delikatnego całusa na moich rozwartych wargach. Naturalnie od razu oddałem pocałunek, a gdy się od siebie odkleiliśmy, zielonooka w końcu się odezwała…
- Naruto, co ty kombinujesz? – Spytała z chytrym uśmieszkiem.
- Ja?
- Tak. Dlaczego pozbawiasz mnie zajęcia? – Ponownie się uśmiechnęła, po czym nachyliła i tym razem pocałowała znacznie namiętniej. Po upłynięciu kilku kolejnych minut, Sakura ponownie odkleiła się ode mnie, by zaraz na powrót spojrzeć mi głęboko w oczy…
- I skąd znacz medyczne jutsu? – Spytała po chwili, z tym samym chytrym uśmieszkiem co na początku.
- Sakura-chan, przepraszam, ale Hinata wymaga natychmiastowej pomocy i nie mogliśmy czekać na Hokage czy na ciebie, jeśli o to chodzi?
- Po części, choć zastanawia mnie, jak tego dokonałeś? – Odparła zielonooka i uśmiechnęła się promiennie. Nic jej nie odparłem, gdyż zaraz użyłem niewielkiej ilości siły i ku zaskoczeniu Haruno, szybko zmieniłem pozycje, tak, że teraz ona leżała na plecach, a ja na niej.
- Wiem, że to zaskakujące, ale na razie nie mogę powiedzieć nic więcej. – Odwzajemniłem chytry uśmieszek i tym razem ja się na chyliłem nad nią, by za chwilę złożyć namiętnego całusa na jej różowych wargach. Dziewczyna oswobodziwszy ręce z mojego uścisku, zaraz oplotła je wokół mojej szyi, przyciągając tym samym mnie do siebie. Trwając tak w namiętnym uniesieniu, nagle oboje usłyszeliśmy lekkie pojękiwanie i zaraz do nas dotarło, że nadal leżymy na podłodze w szpitalu, tuż przy łóżku Kakashiego, lecz chyba Sakura się tym nie przejęła, bo nawet nie poluźniła uścisku. Dalej namiętnie się całując…
„Kurczę, teraz to już naprawdę, nie wiem kto lepiej całuje..” – Pomyślałem, czując jak dziewczyna wpycha swój język do moich ust. Starając się nadążyć nad jej tempem, lekko przygryzłem jej język…
- Ej! – Krzyknęła odrywając się ode mnie, po czym na powrót się uśmiechnęła. Nic jej nie odpowiedziałem, nawet nie przeprosiłem tylko odwzajemniłem uśmiech i powróciłem do całowania. Po kilku minutach, przerwaliśmy by nabrać powietrza w płuca…
- O taaaak! Tego mi brakowało. – Usłyszałem zadowolony głos Sakury. Spojrzawszy w te jej zielone oczy, nagle poczułem, że kurczę szkoda byłoby stracić taką dziewczynę.
- Sakura-chan?
- Tak?
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, że tak! Co to za pytanie? – Zielonooka spojrzała mi głęboko w oczy.
- To chyba zrozumiesz, że są pewne rzeczy których nie mogę Ci teraz wyjawić. – Powiedziałem, podpierając się jednocześnie na rękach, by po chwili wstać i usiąść na parapecie pobliskiego okna. Różowo włosa w szybkim tempie, również zaraz podniosła się z zimnej posadzki szpitalnego pomieszczenia i spojrzawszy na mnie lekko podejrzliwym wzrokiem zaraz się uśmiechnęła…
- Dobrze, poczekam na ten odpowiedni moment.
- Dziękuję. – Uśmiechnąłem się do niej nieznacznie, po czym lekko posmutniałem. Haruto zobaczywszy lekkie przygnębienie swego przyjaciela, jak i chłopaka, również posmutniała, lecz zaraz podeszła do blondyna i stanąwszy między jego rozchylonymi nogami, delikatnie pochwyciła go za głowę i przytuliła do swojej piersi. Dwójka shinobi trwając w takim uścisku, wspólnie choć zapewnie nieświadomie, zatopiła się w swych, bardzo do siebie zbliżonych, marzeniach.
* * *
Tym czasem do biura Hokage dotarła wiadomość, przysłana przez jednego ze szpiegów, jakich Konoha posiada w każdej z Ukrytych wiosek, miast i osad okalających kraj Ognia. Do pomieszczenia piątej, po wcześniejszym zapukaniu, wszedł młody mężczyzna w stroju chunina z zapieczętowana koperta w dłoni.
- Godaime Hokage, proszę wybaczyć że przeszkadzam, ale właśnie dotarła do nas zaszyfrowana wiadomość. – Blond włosa kobieta oderwawszy się od swojej dotychczasowej pracy papierkowej, zaraz podniosła wzrok na przybysza.
- Zaszyfrowana wiadomość? – Spytała, a w jej głosie można odczytać nutkę zainteresowania. Shinobi stanąwszy na baczność, zaraz podał jej kopertę, po czy odwróciwszy się zaraz opuścił biuro Godaime. Brązowooka przed chwilę dokładnie przyglądając się otrzymanej kopercie, zaraz otrząsnęła się z lekkiego osłupienia, po czym wydarła na całe gardło…
- SHIZUNE!!!!!! – Po dosłownie minucie, do pomieszczenia weszła wzywana czarnowłosa asystentka.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama?
- Tak.. natychmiast wezwij do mnie szyfrantów!!
- Hai!! – Dziewczyna w mgnieniu oka wybiegła z biura, zatrzaskując za sobą drzwi.
„Zaszyfrowana wiadomość? Co to może być? Ostrzeżenie przed Atakiem? A może prośba o pomoc?” – Kobieta nachylając się nad koperta jasnych kolorów, po chwili zaczęła przyglądać się stylowi zastosowanej pieczęci. Po kilkuminutowych, dogłębnych oględzinach, piata stwierdziła, że to wiadomość średniej wagi poufności, choć tak na prawdę nie wie czego się spodziewać. Nagle do pomieszczenia Hokage wbiegła jakaś kobieta o brązowych włosach i bardzo poważnym wyrazie twarzy.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama? – Spytała podchodząc bliżej biurka.
- Tak. Proszę o rozszyfrowanie tej wiadomości!
- Hai! – Kobieta odebrała kopertę, po czym złożyła ręce przed sobą. – Kai*! – Krzyknęła, a pieczęć na kopercie znikła w niewielkiej chmurce białego dymu. Zaraz potem delikatnie wyciągnęła z koperty białą kartkę, po czym zasalutowawszy swej przywódczyni szybko wybiegła z nią z biura.
„Co to może być tak ważnego, że aż zostało zaszyfrowane?” – Hokage zastanawiając się nad powodem otrzymania takiej niespodziewanej wiadomości, nie zdążyła sobie nawet odpowiedzieć na to pytanie, gdyż po chwili na powrót pojawiła się szyfrantka z listem.
- No i co to takiego? – Spytała blondyna.
- Proszę samej się przekonać. – Odparła kobieta, lekko zniesmaczonym tonem głosu, po czym podała list Hokage i zaraz wyszła, powróciwszy do swoich poprzednich obowiązków. Brązowooka zdziwiona reakcją szyfrantki, odebrała od niej list, po czym odprowadziła ja wzrokiem za drzwi, a gdy ta zniknęła za nimi, Tsunade zerknęła na leżący przednią list. Po kilku minutach, dokładnie przeczytawszy zawarte w liście wiadomości, kobieta rozsiadłą się wygodnie w fotelu, po czym z dziwnym uśmieszkiem, poczęła jeszcze raz go czytać.
- Shizune!! – Zaraz krzyknęła, a po chwili do biura weszła wołana asystentka.
- Słucham?
- Jutro mamy mieć gościa w wiosce.
- Tak? A kto to taki?
- Czy mówi ci coś nazwisko Kobayashi? – Spytała blondyna, spojrzawszy jednocześnie na swoją asystentkę?
- Kobayashi? Zaraz… – Dziewczyna podeszłą do szafy stojącej w rogu pomieszczenia i wyciągnęła z niej jakąś teczkę. – …Tak, to nazwisko to miał jeden z naszych klientów, bodajże inżynier z Kraju Fal, który był tu, jak jeszcze team 7 był kompletny.
- Rozumiem.
- A co się stało, że Tsunade-sama o to pyta?
- No właśnie dostałam zaszyfrowana wiadomość z informacją, że jutro ma przybyć do nas jego wnuczka, teraz już 17-latka.
* * *
Siedząc na parapecie okna, pomieszczenia szpitalnego, przytulony do klatki piersiowej jednej z najładniejszych dziewczyn w wiosce, wiele począłem rozmyślać o tym co się wydarzyło przed kilkunastoma minutami. Oplątawszy ręce wokół jej tali, zaraz mocnej się do niej przytuliłem, co dziewczyna odebrała lekkim mruknięciem zadowolenia, a zaraz poczułem bardzo przyjemne głaskanie po głowie.
- Sakura-chan?
- Słucham cię Naruto? – Odparła zielonooka oparłszy brodę o czuprynę blondyna.
- Chciałem to zachować na rozmowę z Hokage i Jiraiya-sensei, ale jakoś nie mogę dłużej cię zwodzić…
- Co takiego? – Usłyszałem jej ciepły i bardzo troskliwy głos.
Dziewczyna zaraz wyrwawszy się z uścisku blondyna, zaraz przykucnęła przed nim i spojrzała w te jego błękitne oczy.
- Chodzi oto, że…
- Tak? – Dostrzegłem jej szczery uśmiech. Na chwilę popadłem w zadumę, jednocześnie zamykając oczy, lecz po chwili ponownie je otworzyłem.
- Pamiętasz może dekret jaki wydał III Hokage, gdy jeszcze żył?
- Na temat 9 ogoniastego demona imieniem Kyuubi?
- Tak. – Na chwile zapadłą między na mi grobowa cisza. – I to, że jestem jego Jinchuriki? – Po tym ostatnim stwierdzeniu, zauważyłem w jej oczach lekki przestrach i to jak odrobinę się ode mnie odsunęła, lecz zaraz wyraz jej twarzy złagodniał, a ona wstała i ponownie mnie przytuliła.
- Tak, to też wiem i już się z tym pogodziłam. – Dziewczyna powiedziało to chyba przez łzy, lecące z jej zielonych oczu, gdyż poczułem na włosach coś mokrego kapiącego z niewielkiej odległości. Zaraz i ja wstałem, po czym spojrzałem w jej rozpłakane oczy, po czym przytuliwszy mocno do siebie, rękawem bluzy wytarłem jej policzki.
- Sakura-chan… proszę nie płacz, gdyż wszystko jest pod kontrolą. Ja i Kyuubi doszliśmy do porozumienia i teraz raczej współpracujemy… choć od pewnego czasu, powstał nowy problem. – Różowo włosa zaprzestawszy na marne wylewać łzy, zaraz spojrzała na Uzumakiego.
- Co masz na myśli, mówiąc „nowy problem”??
- No to, że…
- NARUTO!!! Co ty robisz!?! – Nagle mi przerwał krzyk zapieczętowanego we mnie demona.
„Kyuubi! Już postanowiłem. Powiem jej o uszkodzonej pieczęci i groźbie jaka nade mną wisi!” – Odkrzyknąłem w myślach.
- Ale miałeś to powiedzieć w obecności Hokage i w ogóle??
„Tak wiem, ale wolę aby to właśnie Sakura przekazała tą wiadomość naszej Kage.”
- Hmm… rozumiem, bardzo sprytnie. W ten sposób unikniesz góry pytań, jakich możesz się wkrótce spodziewać?
„Po części masz racje, ale także już dłużej nie mogę pozwolić jej żyć w nieświadomości, co do mojego zachowania.” – Odparłem smutnym tonem głosu.
- Że?? – Nagle przerwało mi pytanie zielonookiej, która chyba lekko się zaniepokoiła moim nagłym milczeniem. Spojrzawszy ponownie w te jej zielone oczy, zaraz odetchnąłem kilka razy głębiej, by w końcu zebrać się na odwagę.
- Że pieczęć, zamykająca Kyuubiego w moim ciele, została poważnie naruszona, uszkodzona. – Powiedziałem prosto z mostu, bez powrotnego owijania w bawełnę. Momentalnie w oczach Sakury dostrzegłem przerażenie, usłyszaną nowiną, a z jej twarzy, natychmiast znikł szeroki uśmiech. Dziewczyna szybko wyrwawszy się z mojego uścisku, zaraz zrobiła krok w tył…
- Sakura-chan? – Wystawiłem do niej dłoń, lecz ta splotła swoje ręce za sobą i już się do mnie nie odezwała.
- O co chodzi? – Spytałem lekko zaskoczony jej reakcją. Martwa cisza jaka miedzy nami zapadła, dała mi tylko świadectwo iż chyba źle zrobiłem, mówiąc jej o tym. Dziewczyna przez chwilę patrząc na mnie, jak na obcą osobę, zaraz w mgnieniu oka rozejrzała się po pomieszczeniu, by po chwilę zrobić coś czego kompletnie bym się nie spodziewał. Zielonooka zaraz, dosłownie podbiegła do drzwi pokoju, mocnym ruchem dłoni otworzyła je, po czym wybiegła…
- SAKURA!! – Krzyknąłem za nią, zostawiającą mnie samego w przeświadczeniu, że właśnie straciłem bardzo bliską mi osobę…



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





*Kai – technika rozproszenia.

1 komentarz:

  1. Hejka,
    wspaniale, o nie mam złe przeczucia, boli mnie reakcja Sakury na wieści o uszkodzeniu pieczęści... jednak lepiej bylo to Hokage powiedzieć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń