Wiem, że wielu z was
bardzo długo już czeka na ten odcinek, ale musicie mnie zrozumieć, że choć dla
mnie jeszcze szkoła się nie zaczęła, to też mam wiele spraw na głowie i nie
zawsze mi wena dopisuje. – Pozdrawiam i życzę miłej lekturki^^ - A i poniższą
notkę dedykuję czytelnikowi „Pele”.
<<< Odcinek ukazał się 18 września
2008 roku >>>
Gdy zielonooka zawiesiła się
rękoma na moich ramionach, zaraz ciężarem swojego ciała przewróciła na podłogę,
co wywołało nie lada huk. Oparłszy się plecami o lodowatą posadzkę szpitalnej
podłogi, poczułem lekki ciężar w okolicy brzucha. Gdy otworzyłem oczy, które
zamknąłem w momencie upadku, zobaczyłem szeroki uśmiech różowowłosej.
Dziewczyna nadal nic nie mówiąc, przez chwilę patrząc mi się głęboko w oczy,
zaraz nachyliła się i złożyła delikatnego całusa na moich rozwartych wargach.
Naturalnie od razu oddałem pocałunek, a gdy się od siebie odkleiliśmy,
zielonooka w końcu się odezwała…
- Naruto, co ty kombinujesz? –
Spytała z chytrym uśmieszkiem.
- Ja?
- Tak. Dlaczego pozbawiasz mnie
zajęcia? – Ponownie się uśmiechnęła, po czym nachyliła i tym razem pocałowała
znacznie namiętniej. Po upłynięciu kilku kolejnych minut, Sakura ponownie
odkleiła się ode mnie, by zaraz na powrót spojrzeć mi głęboko w oczy…
- I skąd znacz medyczne jutsu? –
Spytała po chwili, z tym samym chytrym uśmieszkiem co na początku.
- Sakura-chan, przepraszam, ale
Hinata wymaga natychmiastowej pomocy i nie mogliśmy czekać na Hokage czy na
ciebie, jeśli o to chodzi?
- Po części, choć zastanawia
mnie, jak tego dokonałeś? – Odparła zielonooka i uśmiechnęła się promiennie.
Nic jej nie odparłem, gdyż zaraz użyłem niewielkiej ilości siły i ku
zaskoczeniu Haruno, szybko zmieniłem pozycje, tak, że teraz ona leżała na
plecach, a ja na niej.
- Wiem, że to zaskakujące, ale na
razie nie mogę powiedzieć nic więcej. – Odwzajemniłem chytry uśmieszek i tym
razem ja się na chyliłem nad nią, by za chwilę złożyć namiętnego całusa na jej
różowych wargach. Dziewczyna oswobodziwszy ręce z mojego uścisku, zaraz oplotła
je wokół mojej szyi, przyciągając tym samym mnie do siebie. Trwając tak w
namiętnym uniesieniu, nagle oboje usłyszeliśmy lekkie pojękiwanie i zaraz do
nas dotarło, że nadal leżymy na podłodze w szpitalu, tuż przy łóżku Kakashiego,
lecz chyba Sakura się tym nie przejęła, bo nawet nie poluźniła uścisku. Dalej
namiętnie się całując…
„Kurczę, teraz to już naprawdę,
nie wiem kto lepiej całuje..” – Pomyślałem, czując jak dziewczyna wpycha swój
język do moich ust. Starając się nadążyć nad jej tempem, lekko przygryzłem jej
język…
- Ej! – Krzyknęła odrywając się
ode mnie, po czym na powrót się uśmiechnęła. Nic jej nie odpowiedziałem, nawet
nie przeprosiłem tylko odwzajemniłem uśmiech i powróciłem do całowania. Po
kilku minutach, przerwaliśmy by nabrać powietrza w płuca…
- O taaaak! Tego mi brakowało. –
Usłyszałem zadowolony głos Sakury. Spojrzawszy w te jej zielone oczy, nagle
poczułem, że kurczę szkoda byłoby stracić taką dziewczynę.
- Sakura-chan?
- Tak?
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, że tak! Co to za
pytanie? – Zielonooka spojrzała mi głęboko w oczy.
- To chyba zrozumiesz, że są
pewne rzeczy których nie mogę Ci teraz wyjawić. – Powiedziałem, podpierając się
jednocześnie na rękach, by po chwili wstać i usiąść na parapecie pobliskiego
okna. Różowo włosa w szybkim tempie, również zaraz podniosła się z zimnej
posadzki szpitalnego pomieszczenia i spojrzawszy na mnie lekko podejrzliwym
wzrokiem zaraz się uśmiechnęła…
- Dobrze, poczekam na ten
odpowiedni moment.
- Dziękuję. – Uśmiechnąłem się do
niej nieznacznie, po czym lekko posmutniałem. Haruto zobaczywszy lekkie
przygnębienie swego przyjaciela, jak i chłopaka, również posmutniała, lecz
zaraz podeszła do blondyna i stanąwszy między jego rozchylonymi nogami,
delikatnie pochwyciła go za głowę i przytuliła do swojej piersi. Dwójka shinobi
trwając w takim uścisku, wspólnie choć zapewnie nieświadomie, zatopiła się w
swych, bardzo do siebie zbliżonych, marzeniach.
* * *
Tym czasem do biura Hokage
dotarła wiadomość, przysłana przez jednego ze szpiegów, jakich Konoha posiada w
każdej z Ukrytych wiosek, miast i osad okalających kraj Ognia. Do pomieszczenia
piątej, po wcześniejszym zapukaniu, wszedł młody mężczyzna w stroju chunina z
zapieczętowana koperta w dłoni.
- Godaime Hokage, proszę wybaczyć
że przeszkadzam, ale właśnie dotarła do nas zaszyfrowana wiadomość. – Blond
włosa kobieta oderwawszy się od swojej dotychczasowej pracy papierkowej, zaraz
podniosła wzrok na przybysza.
- Zaszyfrowana wiadomość? –
Spytała, a w jej głosie można odczytać nutkę zainteresowania. Shinobi stanąwszy
na baczność, zaraz podał jej kopertę, po czy odwróciwszy się zaraz opuścił
biuro Godaime. Brązowooka przed chwilę dokładnie przyglądając się otrzymanej
kopercie, zaraz otrząsnęła się z lekkiego osłupienia, po czym wydarła na całe
gardło…
- SHIZUNE!!!!!! – Po dosłownie
minucie, do pomieszczenia weszła wzywana czarnowłosa asystentka.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama?
- Tak.. natychmiast wezwij do
mnie szyfrantów!!
- Hai!! – Dziewczyna w mgnieniu
oka wybiegła z biura, zatrzaskując za sobą drzwi.
„Zaszyfrowana wiadomość? Co to
może być? Ostrzeżenie przed Atakiem? A może prośba o pomoc?” – Kobieta
nachylając się nad koperta jasnych kolorów, po chwili zaczęła przyglądać się
stylowi zastosowanej pieczęci. Po kilkuminutowych, dogłębnych oględzinach,
piata stwierdziła, że to wiadomość średniej wagi poufności, choć tak na prawdę
nie wie czego się spodziewać. Nagle do pomieszczenia Hokage wbiegła jakaś
kobieta o brązowych włosach i bardzo poważnym wyrazie twarzy.
- Wzywałaś mnie Tsunade-sama? –
Spytała podchodząc bliżej biurka.
- Tak. Proszę o rozszyfrowanie
tej wiadomości!
- Hai! – Kobieta odebrała
kopertę, po czym złożyła ręce przed sobą. – Kai*! – Krzyknęła, a pieczęć na
kopercie znikła w niewielkiej chmurce białego dymu. Zaraz potem delikatnie
wyciągnęła z koperty białą kartkę, po czym zasalutowawszy swej przywódczyni
szybko wybiegła z nią z biura.
„Co to może być tak ważnego, że
aż zostało zaszyfrowane?” – Hokage zastanawiając się nad powodem otrzymania
takiej niespodziewanej wiadomości, nie zdążyła sobie nawet odpowiedzieć na to pytanie,
gdyż po chwili na powrót pojawiła się szyfrantka z listem.
- No i co to takiego? – Spytała
blondyna.
- Proszę samej się przekonać. –
Odparła kobieta, lekko zniesmaczonym tonem głosu, po czym podała list Hokage i
zaraz wyszła, powróciwszy do swoich poprzednich obowiązków. Brązowooka
zdziwiona reakcją szyfrantki, odebrała od niej list, po czym odprowadziła ja
wzrokiem za drzwi, a gdy ta zniknęła za nimi, Tsunade zerknęła na leżący
przednią list. Po kilku minutach, dokładnie przeczytawszy zawarte w liście
wiadomości, kobieta rozsiadłą się wygodnie w fotelu, po czym z dziwnym
uśmieszkiem, poczęła jeszcze raz go czytać.
- Shizune!! – Zaraz krzyknęła, a
po chwili do biura weszła wołana asystentka.
- Słucham?
- Jutro mamy mieć gościa w
wiosce.
- Tak? A kto to taki?
- Czy mówi ci coś nazwisko
Kobayashi? – Spytała blondyna, spojrzawszy jednocześnie na swoją asystentkę?
- Kobayashi? Zaraz… – Dziewczyna
podeszłą do szafy stojącej w rogu pomieszczenia i wyciągnęła z niej jakąś
teczkę. – …Tak, to nazwisko to miał jeden z naszych klientów, bodajże inżynier
z Kraju Fal, który był tu, jak jeszcze team 7 był kompletny.
- Rozumiem.
- A co się stało, że Tsunade-sama
o to pyta?
- No właśnie dostałam
zaszyfrowana wiadomość z informacją, że jutro ma przybyć do nas jego wnuczka,
teraz już 17-latka.
* * *
Siedząc na parapecie okna,
pomieszczenia szpitalnego, przytulony do klatki piersiowej jednej z
najładniejszych dziewczyn w wiosce, wiele począłem rozmyślać o tym co się
wydarzyło przed kilkunastoma minutami. Oplątawszy ręce wokół jej tali, zaraz
mocnej się do niej przytuliłem, co dziewczyna odebrała lekkim mruknięciem
zadowolenia, a zaraz poczułem bardzo przyjemne głaskanie po głowie.
- Sakura-chan?
- Słucham cię Naruto? – Odparła
zielonooka oparłszy brodę o czuprynę blondyna.
- Chciałem to zachować na rozmowę
z Hokage i Jiraiya-sensei, ale jakoś nie mogę dłużej cię zwodzić…
- Co takiego? – Usłyszałem jej
ciepły i bardzo troskliwy głos.
Dziewczyna zaraz wyrwawszy się z
uścisku blondyna, zaraz przykucnęła przed nim i spojrzała w te jego błękitne
oczy.
- Chodzi oto, że…
- Tak? – Dostrzegłem jej szczery
uśmiech. Na chwilę popadłem w zadumę, jednocześnie zamykając oczy, lecz po
chwili ponownie je otworzyłem.
- Pamiętasz może dekret jaki
wydał III Hokage, gdy jeszcze żył?
- Na temat 9 ogoniastego demona
imieniem Kyuubi?
- Tak. – Na chwile zapadłą między
na mi grobowa cisza. – I to, że jestem jego Jinchuriki? – Po tym ostatnim
stwierdzeniu, zauważyłem w jej oczach lekki przestrach i to jak odrobinę się
ode mnie odsunęła, lecz zaraz wyraz jej twarzy złagodniał, a ona wstała i
ponownie mnie przytuliła.
- Tak, to też wiem i już się z
tym pogodziłam. – Dziewczyna powiedziało to chyba przez łzy, lecące z jej
zielonych oczu, gdyż poczułem na włosach coś mokrego kapiącego z niewielkiej
odległości. Zaraz i ja wstałem, po czym spojrzałem w jej rozpłakane oczy, po
czym przytuliwszy mocno do siebie, rękawem bluzy wytarłem jej policzki.
- Sakura-chan… proszę nie płacz,
gdyż wszystko jest pod kontrolą. Ja i Kyuubi doszliśmy do porozumienia i teraz
raczej współpracujemy… choć od pewnego czasu, powstał nowy problem. – Różowo
włosa zaprzestawszy na marne wylewać łzy, zaraz spojrzała na Uzumakiego.
- Co masz na myśli, mówiąc „nowy
problem”??
- No to, że…
- NARUTO!!! Co ty robisz!?! – Nagle mi przerwał krzyk
zapieczętowanego we mnie demona.
„Kyuubi! Już postanowiłem. Powiem
jej o uszkodzonej pieczęci i groźbie jaka nade mną wisi!” – Odkrzyknąłem w
myślach.
- Ale miałeś to powiedzieć w obecności Hokage i w ogóle??
„Tak wiem, ale wolę aby to właśnie
Sakura przekazała tą wiadomość naszej Kage.”
- Hmm… rozumiem, bardzo sprytnie. W ten sposób unikniesz góry pytań,
jakich możesz się wkrótce spodziewać?
„Po części masz racje, ale także
już dłużej nie mogę pozwolić jej żyć w nieświadomości, co do mojego
zachowania.” – Odparłem smutnym tonem głosu.
- Że?? – Nagle przerwało mi
pytanie zielonookiej, która chyba lekko się zaniepokoiła moim nagłym
milczeniem. Spojrzawszy ponownie w te jej zielone oczy, zaraz odetchnąłem kilka
razy głębiej, by w końcu zebrać się na odwagę.
- Że pieczęć, zamykająca
Kyuubiego w moim ciele, została poważnie naruszona, uszkodzona. – Powiedziałem
prosto z mostu, bez powrotnego owijania w bawełnę. Momentalnie w oczach Sakury
dostrzegłem przerażenie, usłyszaną nowiną, a z jej twarzy, natychmiast znikł
szeroki uśmiech. Dziewczyna szybko wyrwawszy się z mojego uścisku, zaraz
zrobiła krok w tył…
- Sakura-chan? – Wystawiłem do
niej dłoń, lecz ta splotła swoje ręce za sobą i już się do mnie nie odezwała.
- O co chodzi? – Spytałem lekko
zaskoczony jej reakcją. Martwa cisza jaka miedzy nami zapadła, dała mi tylko
świadectwo iż chyba źle zrobiłem, mówiąc jej o tym. Dziewczyna przez chwilę
patrząc na mnie, jak na obcą osobę, zaraz w mgnieniu oka rozejrzała się po
pomieszczeniu, by po chwilę zrobić coś czego kompletnie bym się nie spodziewał.
Zielonooka zaraz, dosłownie podbiegła do drzwi pokoju, mocnym ruchem dłoni
otworzyła je, po czym wybiegła…
- SAKURA!! – Krzyknąłem za nią, zostawiającą
mnie samego w przeświadczeniu, że właśnie straciłem bardzo bliską mi osobę…
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
*Kai – technika rozproszenia.
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o nie mam złe przeczucia, boli mnie reakcja Sakury na wieści o uszkodzeniu pieczęści... jednak lepiej bylo to Hokage powiedzieć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia