niedziela, 14 stycznia 2018

071. Awans

A oto i kontynuacja tego emocjonującego wieczora^^ - pozdrawiam i zapraszam do lektury… - A nie wtajemniczonych co do powiadamiania, zapraszam do przeczytania punku 7 Kisoku^^



<<< Odcinek ukazał się 25 sierpnia 2008 roku >>>



>>> Wioska Ukryta w Liściach <<<
Gdy zatrzasnąłem za sobą drzwi od domu i stanąłem twarzą do zakapturzonych, po chwili milczenia i wpatrywania się w nich, w końcu rzekłem.
- To na czym stanęliśmy? – Lecz nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Mężczyźni jedynie spojrzeli po sobie, po czym kiwnąwszy głowami, zaraz zniknęli w chmurach szaro-białego dymu, a w ich miejscach, pojawili się członkowie elitarnego oddziału shinobi ubranych w szaro-czarne mundury, stalowe ochraniacze ramion i ceramiczne maski.
- ANBU?? – Spytałem ponownie zaskoczony tego wieczoru.
- Zgadza się. – Odparł mi jeden z nich.
- Co tu robicie i co to za głupie żarty z tymi zakapturzonymi ludźmi?
- Po prostu chcieliśmy sami sprawdzić, czy naprawdę jesteś taki dobry, jak mówiła Hokage.
- I jakie wnioski wyciągacie? – spytałem z chytrym uśmieszkiem.
- Mówiąc prosto, Godaime nie myliła się co do Ciebie. – Mężczyzna chyba się do mnie uśmiechnął, choć tego nie zobaczyłem, bo jego twarz zasłania ceramiczna maska kota.
- Dobra. Skoro już wyjaśniliśmy kim jesteście, to teraz powiedzcie, po co przyszliście? – spytałem po chwili namysłu.
- Hokage-sama wzywa cię do siebie. – Zaraz odparł jeden z ANBU, po czym obaj zniknęli w białych chmurach dymu, które zaraz potem się rozpłynął. Gdy w końcu pozostałem sam, zaraz popadłem w głęboką zadumę.
„A to ciekawe, czego Tsunade-sama może ode mnie chcieć i to o takiej porze?” – Zagłębiony we własnych rozmyślaniach, zaraz powróciłem do domu. – „Może ma dla mnie jakąś misję?” – Gdy wszedłem do salonu, zaraz zakończyłem główkowanie i dostrzegłem zaciekawione spojrzenia znajomych.
- I co? – Spytał Kiba, popijając jakiś przeźroczysty trunek. Gdy spojrzałem na stół, stojący za nim, dostrzegłem rozpieczętowaną butelkę z napisem „sake”. Spojrzawszy na niego ponownie, nic mu nie odpowiedziałem tylko zaraz szybko podszedłem do ów stołu i sam sobie nalałem tego mocnego trunku, aż po brzegi szklanki. Wszyscy, prócz Chojiego coś jedzącego i nie przytomnej Ino, bacznie mnie obserwują. Szybkim ruchem dłoni, wlałem sobie zawartość szklanki do gardła i od razu poczułem piekący smak wódki, lecz nie dałem po sobie poznać, że to mocny trunek.
„Jakim cudem on wypił wszystko jednym łykiem?” – pomyśleli jednocześnie Neji i Kiba, kompletnie o tym nie świadomi, po czym spojrzeli na swoje szklanki do połowy zapełnione przeźroczystym trunkiem.
- Jak się czuje Ino? – Zaraz spytałem zwróciwszy się do Nary, siedzącego obok niej.
- Dobrze, na szczęście została tylko potraktowana Jutsu Paraliżu.
- To dobrze. – kiwnąłem głowo porozumiewawczo.
„Ci goście z ANBU mają szczęście, że nie zrobili jej większej krzywdy!” – Pomyślałem i zaraz odwróciłem się do Kiby.
- Kiba?!
- Słucham cię Naruto?
- Wychodzę jeszcze na chwilę i tobie pozostawiam w opiece moich gości. – Mijając go, zaraz szepnąłem mu jeszcze kilka słów do ucha. – I postaraj się ich wszystkich za bardzo nie spić, dobra? – Spojrzałem mu prosto w oczy.
- Jasne, nie ma sprawy, tylko wróć do nas szybko. – Brunet szeroko się do mnie uśmiechnął i upił kolejny łyczek ze swej szklanki. Gdy ponownie przeszedłem przez pokój i już miałem wyjść z domu, drogę zastąpiła mi Sakura. Zielonooka, bez słowa, spojrzawszy mi w oczy, zaraz delikatnie pocałowała w usta, po czym odsunęła swoja twarz od mojej i poczęła czekać na moją reakcję. Odrobinę zaskoczony jej zagraniem, zaraz mocno przytuliłem ją do siebie, a gdy już ją puściłem, ona nagle użyła swojej siły fizycznej i przyparła mnie do pobliskiej ściany. Nadal się do siebie nie odzywając, dziewczyna ponownie poczęła patrzeć mi głęboko w oczy, po czym znowu złożyła delikatny pocałunek na moich wargach.
- Sakura, czy ty coś piłaś? – W końcu zadałem jej to pytanie, co cisnęło mi się na język, już od dłuższego czasu. Różowo włosa spojrzawszy na mnie zdziwionym wzrokiem, zaraz udzieliła poprawnej odpowiedzi.
- Jeszcze nie, ale chyba zaraz zacznę, gdyż ciągle gdzieś znikasz dzisiejszego wieczoru.
- Przepraszam, ale… – Urwałem w pół zdania, gdyż nie wiem co jej powiedzieć.
- Ale?
- Ale Hokage pilnie wzywa mnie do siebie. – Zdecydowałem się na powiedzenie prawdy.
- Rozumiem, więc idź, ale nie pozwól mi za długo na siebie czekać! – Zielonooka szeroko się do mnie uśmiechnęła.
- Postaram się. – Odparłem i pocałowałem ją namiętnie w usta, co chyba ją zadowoliło, gdyż przez dłuższa chwilę nie pozwoliła mi się od siebie odkleić. Gdy to już nastąpiło…
- Jesteś niemożliwa! – Uśmiechnąłem się do niej chytrze, jeszcze raz pocałowałem prosto w usta i zaraz zniknąłem za drzwiami frontowymi.
- Wiem. – odparła dziewczyna z równie chytrym uśmieszkiem, widząc jak blondyn znika z jej oczu za drzwiami jego domu. Stojąc tak jeszcze przez chwilę i oblizując miejsce pocałunku chłopaka, zadowolona Haruto po chwili powróciła do salonu.
* * *
Po wyjściu z domu, zaraz wskoczyłem na dach domu i przy pomocy chakry skumulowanej w stopach, tym sposobem skierowałem się do siedziby Godaime. Zapadła już noc, w powietrzu można wyczuć nutkę wilgotnej rosy jaka spowiła otaczającą mnie roślinność. Skacząc z dachu na dach, szybko i niezauważalnie, właśnie minąłem budkę Ichiraku Ramen, w której jadłem dzisiaj śniadanie. Zaraz dotarłem do domu, jak i kwiaciarni państwa Yamanaka.
„Ciekawe jakby zareagowali rodzice Ino, wiedząc ze została obezwładniona przez ANBU?” – pomyślałem z chytrym uśmieszkiem, zatrzymawszy się na chwilę. Gdy zawiał mocniejszy wiaterek, po plecach przeszedł mi spazm licznych dreszczy, które wywołał lodowaty podmuch. Otrząsnąwszy się, zaraz ruszyłem w dalszą drogę, by po chwili ponownie się zatrzymać pod oknem szpitalnego pokoju, gdzie leży połamany Hatake.
„Wybacz sensei, ale to nie moja wina.” – pomyślałem, patrząc na smacznie śpiącego jounina. Zaraz wdrapałem się na dach budynku, a gdy się już tam znalazłem w oddali dostrzegłem pozapalane światła w oknach budynku, do którego dążę. Zrobiwszy jeszcze kilka większych skoków, zatrzymałem się tuż przed wejściem. Nie wiem czemu, ale zaraz poprawiłem ubranie i fryzurę, tak aby nie było widać, że biegłem tu po dachach domów. Po chwili wszedłem do środka, idąc długim korytarzem, zaraz minąłem kilkoro drzwi i w końcu dotarłem do ogromnych schodów, prowadzących na piętro. W szybki i zwinny sposób, pokonałem ich wielkość, po czym zatrzymałem się przed drzwiami z napisem „Godaime Hokage”. Nim zdołałem w nie zapukać, nagle usłyszałem donośne krzyknięcie.
- Wejść!!
„Skąd ona wie, że ktoś stoi za drzwiami?” – zaraz zapytałem w myślach, by po chwili odczekać i w końcu nacisnąć klamkę.
- Dobry wieczór Hokage-sama, wzywałaś mnie? – spytałem, zamknąwszy za sobą drzwi. Zaraz w pomieszczeniu dostrzegłem, po lewej stronie od Kage, siedzących 2 Starszych i Irukę-sensei, a po jej prawej stronie, siedzących Gaia i Kurenai-sensei oraz jednego gościa z ANBU.
- Naruto, podejdź proszę bliżej. – Nagle mych uszu doszły słowa Tsunade-sama, po których machinalnie wykonałem prośbę. Nadal milcząc i patrząc prosto w oczy Kage, począłem się zastanawiać nad powodem zebrania się tak licznej komisji.
- Naruto Uzumaki… – W końcu odezwała się Tsunade – …dziś rano pokazałeś nam fenomenalną walkę. Przez te 4 lata, wyraźnie się rozwinąłeś, twoje umiejętności Taijutsu oraz Ninjutsu stoją na bardzo wysokim poziomie. Co do obrony przed Genjutsu, jeszcze musisz odrobinę popracować, ale także jesteś w tym całkiem niezły, no i pokonałeś naszego najlepszego jounina. – Hokage skończywszy zdanie, nie znacznie się uśmiechnęła. – Tak więc, wezwałam cię, abyś coś przymierzył. – I ponownie się uśmiechnęła.
- Naruto, załóż to proszę! – Nagle z cienia wyszedł białowłosy pustelnik z ciemno-zieloną kamizelką, trzymaną w rękach i serdecznym uśmiechem na ustach. Założywszy ów odzienie, poczułem ze jest idealnie dopasowane do mojej kubatury ciała. Nie za duża i nie za mała, po prostu w sam raz. Zamknąwszy przedni suwak do końca…
- Gratuluję, od teraz jesteś JOUNINEM!! – Usłyszałem krzyk Hokage i liczne brawa od zgromadzonych. Spojrzawszy kompletnie zaskoczonym wzrokiem, zaraz bardzo szeroko się uśmiechnąłem. Gdy, po chwili do mnie dotarło, co powiedziała Godaime, moje zaskoczenie tego wieczoru, urosło do granic możliwości.
„Kurczę, nie dość, że przed chwilą dowiedziałem się o własnych, 18 urodzinach! To teraz jeszcze dostałem taki prezent, którego zapewne pozazdrości mi nie jeden shinobi!” – Pomyślałem szczęśliwy z zaistniałej sytuacji, lecz zaraz moja radość zmalała. – „Ale co będzie jak kiedyś strącę kontrolę nad sobą i nie daj Bóg, zniszczę całą wioskę??” – Momentalnie, moje myśli zalała fala czarnowidztwa. – „Nie! Nie mogę do tego do puścić! Przy najbliższej okazji zacznę trening nad kontrolą mocy Kyuubiego!” – Postanowiłem i zaraz szeroko się uśmiechnąłem.
- Naruto Uzumaki, z przyjemnością witam cię w naszym dość nie licznym gronie Jouninów. Naturalnie, od teraz będziesz miał prawie takie same prawa i obowiązki jak inni. – Nagle odezwała się Tsunade, swym donośnym tonem głosu. W jej głosie jak i słowach, wyczułem nutkę tajemniczości, która mnie od razu zaciekawiła.
- Prawie?? – Spytałem, akcentując to słowo. Kobieta lekko zagryzła wargi, jakby prowadziła w głowie burzliwą dyskusję.
- Może powiem tak. Od teraz, do twoich praw i obowiązków, zalicza się wykonywanie misji na poziomie A, B i S oraz przywilej bycia kapitanem dowolnej grupy, do której ewentualnie Cię przydzielę. Jednakże, zwarzywszy na twój wiek, jeszcze nie pozwolę Ci mieć własnej drużyny. Rozumiemy się?! – Kage swoje wyjaśnienia zakończyła pytaniem.
- Hai!! – Odkrzyknąłem zadowolony, gdyż taki podział mi odpowiada.
- Dobrze. W takim razie, to wszystko. Możesz odejść! – Powiedziała, a raczej krzyknęła, lecz po chwili, gdy już się odwróciłem i miałem zaraz wyjść, jeszcze mnie zatrzymano.
- Naruto zaczekaj!
- Tak? – spytałem, ponownie odwróciwszy się do niej przodem.
- Czy ktoś z zebranych, chciałby jeszcze zabrać głos? – spytała brązowooka, spoglądając na wszystkich po kolei.
- Tak, ja! – nagle usłyszałem chrypliwy, lecz należący do młodego shinobi, głos. Gdy spojrzałem w kierunku z którego nadszedł, dostrzegłem wstającego mężczyznę w uniformie ANBU.
- Słucham, o co chodzi? – spytałem, lekko zaniepokojony.
Członek oddziału ANBU, powoli okrążył długi i półkolisty stół, po czym stanął obok mnie i skierował się twarzą do Tsunade.
- Godaime Hokage, czy mógłbym porozmawiać z Uzumakim na osobności??
- Oczywiście, proszę! – Kage wskazała nam na drzwi znajdujące się po lewej stronie od okna.
„Czyżby chodziło o ten incydent w moim domu?” – Pomyślałem. Zaraz obaj tam się właśnie skierowaliśmy, a gdy drzwi się w końcu za mną zatrzasnęły…
- Wiem, co się wydarzyło w twoim domu. – Oznajmił ANBU.
- Tak? A to przepraszam, jeśli…
- Nie! To ja Cię przepraszam za moich podwładnych! – Gdy skończył, dopiero do mnie dotarło z kim tak naprawdę rozmawiam.
- P-pan jest dowódcą ANBU?
- Tak! – Powiedział dumny z tego faktu, po czym ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zaraz zdjął ceramiczną maskę.



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





I ci powiecie^^?? – Fajny odcinek mi wyszedł, nie^^?? – Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do komentowania^^!!

1 komentarz:

  1. Hej,
    no i ANBU dobrze myślałam, no i Naruto został juninem, wielkie gratulacje, lepszego prezentu uridzinowego dostać nie mógł, choć czemu dom pozostał pod opieką Kiby, Shikamaru lub Neji by się bardziej do tego nadawali...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń