A oto i kontynuacja tego
emocjonującego wieczora^^ - pozdrawiam i zapraszam do lektury… - A nie
wtajemniczonych co do powiadamiania, zapraszam do przeczytania punku 7 Kisoku^^
<<< Odcinek ukazał się 25 sierpnia
2008 roku >>>
>>>
Wioska Ukryta w Liściach <<<
Gdy zatrzasnąłem za sobą drzwi od
domu i stanąłem twarzą do zakapturzonych, po chwili milczenia i wpatrywania się
w nich, w końcu rzekłem.
- To na czym stanęliśmy? – Lecz
nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Mężczyźni jedynie spojrzeli po sobie, po czym
kiwnąwszy głowami, zaraz zniknęli w chmurach szaro-białego dymu, a w ich
miejscach, pojawili się członkowie elitarnego oddziału shinobi ubranych w
szaro-czarne mundury, stalowe ochraniacze ramion i ceramiczne maski.
- ANBU?? – Spytałem ponownie
zaskoczony tego wieczoru.
- Zgadza się. – Odparł mi jeden z
nich.
- Co tu robicie i co to za głupie
żarty z tymi zakapturzonymi ludźmi?
- Po prostu chcieliśmy sami
sprawdzić, czy naprawdę jesteś taki dobry, jak mówiła Hokage.
- I jakie wnioski wyciągacie? –
spytałem z chytrym uśmieszkiem.
- Mówiąc prosto, Godaime nie
myliła się co do Ciebie. – Mężczyzna chyba się do mnie uśmiechnął, choć tego
nie zobaczyłem, bo jego twarz zasłania ceramiczna maska kota.
- Dobra. Skoro już wyjaśniliśmy
kim jesteście, to teraz powiedzcie, po co przyszliście? – spytałem po chwili
namysłu.
- Hokage-sama wzywa cię do
siebie. – Zaraz odparł jeden z ANBU, po czym obaj zniknęli w białych chmurach
dymu, które zaraz potem się rozpłynął. Gdy w końcu pozostałem sam, zaraz
popadłem w głęboką zadumę.
„A to ciekawe, czego Tsunade-sama
może ode mnie chcieć i to o takiej porze?” – Zagłębiony we własnych
rozmyślaniach, zaraz powróciłem do domu. – „Może ma dla mnie jakąś misję?” –
Gdy wszedłem do salonu, zaraz zakończyłem główkowanie i dostrzegłem
zaciekawione spojrzenia znajomych.
- I co? – Spytał Kiba, popijając
jakiś przeźroczysty trunek. Gdy spojrzałem na stół, stojący za nim, dostrzegłem
rozpieczętowaną butelkę z napisem „sake”. Spojrzawszy na niego ponownie, nic mu
nie odpowiedziałem tylko zaraz szybko podszedłem do ów stołu i sam sobie
nalałem tego mocnego trunku, aż po brzegi szklanki. Wszyscy, prócz Chojiego coś
jedzącego i nie przytomnej Ino, bacznie mnie obserwują. Szybkim ruchem dłoni,
wlałem sobie zawartość szklanki do gardła i od razu poczułem piekący smak
wódki, lecz nie dałem po sobie poznać, że to mocny trunek.
„Jakim cudem on wypił wszystko
jednym łykiem?” – pomyśleli jednocześnie Neji i Kiba, kompletnie o tym nie
świadomi, po czym spojrzeli na swoje szklanki do połowy zapełnione przeźroczystym
trunkiem.
- Jak się czuje Ino? – Zaraz
spytałem zwróciwszy się do Nary, siedzącego obok niej.
- Dobrze, na szczęście została
tylko potraktowana Jutsu Paraliżu.
- To dobrze. – kiwnąłem głowo
porozumiewawczo.
„Ci goście z ANBU mają szczęście,
że nie zrobili jej większej krzywdy!” – Pomyślałem i zaraz odwróciłem się do
Kiby.
- Kiba?!
- Słucham cię Naruto?
- Wychodzę jeszcze na chwilę i
tobie pozostawiam w opiece moich gości. – Mijając go, zaraz szepnąłem mu
jeszcze kilka słów do ucha. – I postaraj
się ich wszystkich za bardzo nie spić, dobra? – Spojrzałem mu prosto w
oczy.
- Jasne, nie ma sprawy, tylko
wróć do nas szybko. – Brunet szeroko się do mnie uśmiechnął i upił kolejny
łyczek ze swej szklanki. Gdy ponownie przeszedłem przez pokój i już miałem
wyjść z domu, drogę zastąpiła mi Sakura. Zielonooka, bez słowa, spojrzawszy mi
w oczy, zaraz delikatnie pocałowała w usta, po czym odsunęła swoja twarz od
mojej i poczęła czekać na moją reakcję. Odrobinę zaskoczony jej zagraniem,
zaraz mocno przytuliłem ją do siebie, a gdy już ją puściłem, ona nagle użyła
swojej siły fizycznej i przyparła mnie do pobliskiej ściany. Nadal się do
siebie nie odzywając, dziewczyna ponownie poczęła patrzeć mi głęboko w oczy, po
czym znowu złożyła delikatny pocałunek na moich wargach.
- Sakura, czy ty coś piłaś? – W
końcu zadałem jej to pytanie, co cisnęło mi się na język, już od dłuższego
czasu. Różowo włosa spojrzawszy na mnie zdziwionym wzrokiem, zaraz udzieliła
poprawnej odpowiedzi.
- Jeszcze nie, ale chyba zaraz zacznę,
gdyż ciągle gdzieś znikasz dzisiejszego wieczoru.
- Przepraszam, ale… – Urwałem w
pół zdania, gdyż nie wiem co jej powiedzieć.
- Ale?
- Ale Hokage pilnie wzywa mnie do
siebie. – Zdecydowałem się na powiedzenie prawdy.
- Rozumiem, więc idź, ale nie
pozwól mi za długo na siebie czekać! – Zielonooka szeroko się do mnie
uśmiechnęła.
- Postaram się. – Odparłem i
pocałowałem ją namiętnie w usta, co chyba ją zadowoliło, gdyż przez dłuższa
chwilę nie pozwoliła mi się od siebie odkleić. Gdy to już nastąpiło…
- Jesteś niemożliwa! – Uśmiechnąłem
się do niej chytrze, jeszcze raz pocałowałem prosto w usta i zaraz zniknąłem za
drzwiami frontowymi.
- Wiem. – odparła dziewczyna z
równie chytrym uśmieszkiem, widząc jak blondyn znika z jej oczu za drzwiami
jego domu. Stojąc tak jeszcze przez chwilę i oblizując miejsce pocałunku
chłopaka, zadowolona Haruto po chwili powróciła do salonu.
* * *
Po wyjściu z domu, zaraz wskoczyłem
na dach domu i przy pomocy chakry skumulowanej w stopach, tym sposobem
skierowałem się do siedziby Godaime. Zapadła już noc, w powietrzu można wyczuć nutkę
wilgotnej rosy jaka spowiła otaczającą mnie roślinność. Skacząc z dachu na
dach, szybko i niezauważalnie, właśnie minąłem budkę Ichiraku Ramen, w której
jadłem dzisiaj śniadanie. Zaraz dotarłem do domu, jak i kwiaciarni państwa
Yamanaka.
„Ciekawe jakby zareagowali
rodzice Ino, wiedząc ze została obezwładniona przez ANBU?” – pomyślałem z
chytrym uśmieszkiem, zatrzymawszy się na chwilę. Gdy zawiał mocniejszy wiaterek,
po plecach przeszedł mi spazm licznych dreszczy, które wywołał lodowaty
podmuch. Otrząsnąwszy się, zaraz ruszyłem w dalszą drogę, by po chwili ponownie
się zatrzymać pod oknem szpitalnego pokoju, gdzie leży połamany Hatake.
„Wybacz sensei, ale to nie moja
wina.” – pomyślałem, patrząc na smacznie śpiącego jounina. Zaraz wdrapałem się
na dach budynku, a gdy się już tam znalazłem w oddali dostrzegłem pozapalane
światła w oknach budynku, do którego dążę. Zrobiwszy jeszcze kilka większych
skoków, zatrzymałem się tuż przed wejściem. Nie wiem czemu, ale zaraz
poprawiłem ubranie i fryzurę, tak aby nie było widać, że biegłem tu po dachach
domów. Po chwili wszedłem do środka, idąc długim korytarzem, zaraz minąłem
kilkoro drzwi i w końcu dotarłem do ogromnych schodów, prowadzących na piętro. W
szybki i zwinny sposób, pokonałem ich wielkość, po czym zatrzymałem się przed
drzwiami z napisem „Godaime Hokage”. Nim zdołałem w nie zapukać, nagle usłyszałem
donośne krzyknięcie.
- Wejść!!
„Skąd ona wie, że ktoś stoi za
drzwiami?” – zaraz zapytałem w myślach, by po chwili odczekać i w końcu
nacisnąć klamkę.
- Dobry wieczór Hokage-sama, wzywałaś
mnie? – spytałem, zamknąwszy za sobą drzwi. Zaraz w pomieszczeniu dostrzegłem,
po lewej stronie od Kage, siedzących 2 Starszych i Irukę-sensei, a po jej prawej
stronie, siedzących Gaia i Kurenai-sensei oraz jednego gościa z ANBU.
- Naruto, podejdź proszę bliżej.
– Nagle mych uszu doszły słowa Tsunade-sama, po których machinalnie wykonałem
prośbę. Nadal milcząc i patrząc prosto w oczy Kage, począłem się zastanawiać nad
powodem zebrania się tak licznej komisji.
- Naruto Uzumaki… – W końcu
odezwała się Tsunade – …dziś rano pokazałeś nam fenomenalną walkę. Przez te 4
lata, wyraźnie się rozwinąłeś, twoje umiejętności Taijutsu oraz Ninjutsu stoją
na bardzo wysokim poziomie. Co do obrony przed Genjutsu, jeszcze musisz
odrobinę popracować, ale także jesteś w tym całkiem niezły, no i pokonałeś
naszego najlepszego jounina. – Hokage skończywszy zdanie, nie znacznie się
uśmiechnęła. – Tak więc, wezwałam cię, abyś coś przymierzył. – I ponownie się
uśmiechnęła.
- Naruto, załóż to proszę! –
Nagle z cienia wyszedł białowłosy pustelnik z ciemno-zieloną kamizelką,
trzymaną w rękach i serdecznym uśmiechem na ustach. Założywszy ów odzienie,
poczułem ze jest idealnie dopasowane do mojej kubatury ciała. Nie za duża i nie
za mała, po prostu w sam raz. Zamknąwszy przedni suwak do końca…
- Gratuluję, od teraz jesteś JOUNINEM!!
– Usłyszałem krzyk Hokage i liczne brawa od zgromadzonych. Spojrzawszy
kompletnie zaskoczonym wzrokiem, zaraz bardzo szeroko się uśmiechnąłem. Gdy, po
chwili do mnie dotarło, co powiedziała Godaime, moje zaskoczenie tego wieczoru,
urosło do granic możliwości.
„Kurczę, nie dość, że przed
chwilą dowiedziałem się o własnych, 18 urodzinach! To teraz jeszcze dostałem
taki prezent, którego zapewne pozazdrości mi nie jeden shinobi!” – Pomyślałem
szczęśliwy z zaistniałej sytuacji, lecz zaraz moja radość zmalała. – „Ale co
będzie jak kiedyś strącę kontrolę nad sobą i nie daj Bóg, zniszczę całą
wioskę??” – Momentalnie, moje myśli zalała fala czarnowidztwa. – „Nie! Nie mogę
do tego do puścić! Przy najbliższej okazji zacznę trening nad kontrolą mocy
Kyuubiego!” – Postanowiłem i zaraz szeroko się uśmiechnąłem.
- Naruto Uzumaki, z przyjemnością
witam cię w naszym dość nie licznym gronie Jouninów. Naturalnie, od teraz
będziesz miał prawie takie same prawa i obowiązki jak inni. – Nagle odezwała
się Tsunade, swym donośnym tonem głosu. W jej głosie jak i słowach, wyczułem
nutkę tajemniczości, która mnie od razu zaciekawiła.
- Prawie?? – Spytałem, akcentując
to słowo. Kobieta lekko zagryzła wargi, jakby prowadziła w głowie burzliwą
dyskusję.
- Może powiem tak. Od teraz, do
twoich praw i obowiązków, zalicza się wykonywanie misji na poziomie A, B i S
oraz przywilej bycia kapitanem dowolnej grupy, do której ewentualnie Cię
przydzielę. Jednakże, zwarzywszy na twój wiek, jeszcze nie pozwolę Ci mieć
własnej drużyny. Rozumiemy się?! – Kage swoje wyjaśnienia zakończyła pytaniem.
- Hai!! – Odkrzyknąłem
zadowolony, gdyż taki podział mi odpowiada.
- Dobrze. W takim razie, to
wszystko. Możesz odejść! – Powiedziała, a raczej krzyknęła, lecz po chwili, gdy
już się odwróciłem i miałem zaraz wyjść, jeszcze mnie zatrzymano.
- Naruto zaczekaj!
- Tak? – spytałem, ponownie
odwróciwszy się do niej przodem.
- Czy ktoś z zebranych, chciałby
jeszcze zabrać głos? – spytała brązowooka, spoglądając na wszystkich po kolei.
- Tak, ja! – nagle usłyszałem
chrypliwy, lecz należący do młodego shinobi, głos. Gdy spojrzałem w kierunku z
którego nadszedł, dostrzegłem wstającego mężczyznę w uniformie ANBU.
- Słucham, o co chodzi? –
spytałem, lekko zaniepokojony.
Członek oddziału ANBU, powoli
okrążył długi i półkolisty stół, po czym stanął obok mnie i skierował się
twarzą do Tsunade.
- Godaime Hokage, czy mógłbym
porozmawiać z Uzumakim na osobności??
- Oczywiście, proszę! – Kage
wskazała nam na drzwi znajdujące się po lewej stronie od okna.
„Czyżby chodziło o ten incydent w
moim domu?” – Pomyślałem. Zaraz obaj tam się właśnie skierowaliśmy, a gdy drzwi
się w końcu za mną zatrzasnęły…
- Wiem, co się wydarzyło w twoim
domu. – Oznajmił ANBU.
- Tak? A to przepraszam, jeśli…
- Nie! To ja Cię przepraszam za
moich podwładnych! – Gdy skończył, dopiero do mnie dotarło z kim tak naprawdę
rozmawiam.
- P-pan jest dowódcą ANBU?
- Tak! – Powiedział dumny z tego
faktu, po czym ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zaraz zdjął ceramiczną maskę.
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
I ci powiecie^^?? – Fajny odcinek mi wyszedł,
nie^^?? – Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do komentowania^^!!
Hej,
OdpowiedzUsuńno i ANBU dobrze myślałam, no i Naruto został juninem, wielkie gratulacje, lepszego prezentu uridzinowego dostać nie mógł, choć czemu dom pozostał pod opieką Kiby, Shikamaru lub Neji by się bardziej do tego nadawali...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia