niedziela, 14 stycznia 2018

075. Ukryta umiejętność


<<< Odcinek ukazał się 4 września 2008 roku >>>



- Hinata, błagam cię nie umieraj! – Krzyknął zrozpaczony Kiba, tym co uczynił. – Wybacz mi, ale nie powinienem był tego robić! – Chłopak kompletnie już nad sobą nie panując, jednocześnie trzymając umierającą kunoichi za rękę, począł wylewać litry łez.
- K-Kiba-kun… n-nie płacz… – Kruczowłosa spadkobierczyni klanu Hyuuga, dławiąc się własną krwią, zaczęła uspokajać roztrzęsionego kompana z drużyny. – T-to nie two-twoja wina… - Dziewczyna nie dokończywszy zdania, zaraz straciła przytomność z powodu utraty sporej ilości krwi, wypływającej z jej licznych ciętych i kłutych ran. Gdy Kurenai i jej blond włosy rozmówca, zjawili się w miejscu wypadku, ich oczom ukazał się przerażający widok. Mianowicie, ujrzeli białooką kunoichi, leżącą w kałuży własnej krwi, z licznymi shurikenami i kunaiami, powbijanymi w jej drobne ciało.
- C-co tu się stało! – Zaraz krzyknęła czerwonooka.
- To moja wina. – Odezwał się rozpaczający Inuzuka.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – Krzyknąłem odrobinę zdenerwowany.
- J-ja nie chciałem… - Inuzuka nie dokończywszy zdania, zaraz ponownie pochwycił dziewczynę za rękę i poczuł jak jej tętno, powoli zwalnia.
- K-Kurenai-sensei… o-ona umiera!! – Krzyknął brunet na całe gardło. Kobieta na chwilę zamilkła, tak jakby rozważała ewentualne wyjście z tej sytuacji. Yuuhi, jak na jounina przystało, szybko wszystko przemyślała po czym wydała odpowiednie rozkazy.
- Dobra! Kiba! Natychmiast biegnij po pomoc do szpitala, a ty Shino po Hokage! – Krzyknęła tonem rozkazującym. W pierwszej chwili zapadła grobowa cisza, a członkowie teamu 8 tylko spojrzeli się na nią ze zdziwieniem.
- Migiem!! – Ponownie się wydarła, co tym razem poskutkowało. Inuzuka jak poparzony zerwał się na równe nogi i czym prędzej pobiegł do szpitala, a Aburame po Tsunade-sama. Gdy pozostałem sam z sensei teamu 8 i ciężko ranną Hinatą, zaraz zagłębiłem się w swej duszy.
„Kyuubi?”
- Słucham się Naruto?
„Co powinienem zrobić?”
- Hę? Nie bardzo rozumiem?
„Czy czekać aż przyjdzie Tsunade i medycy ze szpitala, czy może samemu ją wyleczyć?” – Spytałem nie pewny co do swych zamiarów.
- To trochę trudne pytanie, gdyż nie wiem czy chcesz aby dowiedziano się, że potrafisz leczyć przy wykorzystaniu do tego mojej chakry? – to bardziej zabrzmiało jak pytanie niż odpowiedź.
„Wiesz co, na razie to ja gwiżdżę na to! Zresztą już postanowiłem!”
- Dobrze, tylko uważaj abyś nie za dużo chakry uwolnił.
„Yoshi! Będę uważał.” – Odparłem i zaraz powróciłem do rzeczywistości. Zobaczywszy że Kurenai mi się przygląda, zaraz zrobiłem głupią minę…
- Przepraszam, ale musiałem z kimś porozmawiać.
- Rozumiem. – Zamyśliła się kobieta i przykucnęła koło Hyuugi. Czerwono oka, zaraz sprawdziła jej tętno, by się przekonać ze jest naprawdę źle. Spojrzawszy na twarz Hyuugi, nie dostrzegła jednego grymasu bólu, czy czegoś innego, a jej oddech jest miarowy i spokojny, choć nie wiem jak to możliwe przez tak liczne rany.
- Jest coraz gorzej! – Stwierdziła Kurenai. – Jeśli zaraz jej nie pomożemy, to możemy ją stracić. – Po czym dodała ze smutkiem w głosie. Zrobiwszy krok do przodu, zaraz i jak uklęknąłem przy kruczowłosej. Odgarnąwszy jej kosmyki włosów z twarzy, zaraz spojrzałem na brunetkę.
- W takim razie nie możemy dłużej zwlekać. – Zaraz zamknąłem oczy, by po chwili ponownie je otworzyć i ukazać czerwone źrenice. Dostrzegłem, że Kurenai lekko się wystraszyła, ale nic nie powiedziała i też nie odeszła, tylko poczęła mnie baczniej obserwować. Złożywszy ręce przed sobą, w mgnieniu oka wykonałem 4 pieczęcie, po czym wystawiwszy rękę przed siebie, zebrałem chakre Kyuubiego w opuszkach dwóch palców i przystawiłem rękę do klatki piersiowej Hyuugi. Momentalnie, Yuuhi dostrzegła jak powbijana broń w ciało dziewczyny, zaczęła z charakterystycznym brzękiem opadać na ziemię, a powstałem rany poczęły się zasklepiać. Pod czas wykonywania tego zabiegu, nagle zerwał się bardzo silny wiatr, który targając konarami okolicznych drzew, zmusił je do wydawaniu z siebie odgłosów trzeszczenia. Gdy Kurenai się rozejrzała, aby zobaczyć co się dzieje, zaraz ponownie poczuła ogromną ilość chakry, a gdy na powrót spojrzała na Uzumakiego, dostrzegła jak jego ciało spowijają liczne, czerwonawe języki chakry.
- Naruto, co się dzieje? – Spytała, a w jej głosie można usłyszeć nutkę strachu o życie własne i Hinaty. Z początku nic jej nie odpowiedziałem, gdyż całą swoją koncentracje i uwagę skupiłem na leczeniu przyjaciółki. Gdy ostatnia dziura, z 8 ran, się zasklepiła… zaraz podniosłem wzrok na siedząca przede mną kobietę i od razu zrozumiałem, że się mnie boi.
„Choć jest wykwalifikowanym jouninem, to się jej nie dziwię, w końcu jestem Jinchuuriki Kyuubiego.” – Pomyślałem i zaraz się odezwałem.
- Wszystko w porządku! – Odparłem na jej pytanie z wielkim spokojem i opanowaniem w głosie. Gdy moja dłoń w końcu przestała jarzyć się na czerwono, zaraz zapanowałem nad wydostająca się ze mnie chakrą demona i momentalnie wszystko ucichło. Kurenai, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, czego było świadkiem, zaraz ponownie wzięła kruczowłosa kunoichi za nadgarstek i sama się przekonała, że tętno dziewczyny się ustabilizowało.
- Hinacie już nic nie grozi, ale jej siły wciąż są poważnie nadwątlone. – Powiedziałem, spoglądając na czerwono oką. Gdy ta ponownie się nie odezwała, zrozumiałem że na razie nie ma co kontynuować z nią tego dialogu.
„Kage Bunshin no Jutsu” – Powiedziałem w myślach, a po chwili tuż za moimi plecami pojawiło się 4 moje klony. Sensei teamu 8 widząc moje klony, nadal nic nie mówiąc, poczęła wszystkich 5 Uzumakich dokładnie obserwować. Po chwili, kobieta dostrzegła jak prawdziwy wyjmuje coś z torby umieszczonej na jego biodrze, po czym wręcza to do reki jednego z klonów.
- Załatwicie to? – Spytał, ustaliwszy wszystkie szczegóły.
- Jasne, możesz na nas liczyć! – Uśmiechnął się inny z klonów, by po chwili wszyscy 4 ulotnili się niezauważalnie z miejsca spotkania. Ja tym czasem, nie wiele się zastanawiając, zaraz wziąłem wciąż nieprzytomna Hyuugę na ręce, po czym wstałem i się wyprostowałem. Wciąż wiejący wiatr, choć nie tak mocny jak przed kilkoma chwilami, to nadal zdolny do poruszenia długimi włosami białookiej, w końcu kompletnie traci na swej sile.
- Naruto, co zamierzasz i gdzie zabierasz Hinatę? – W końcu odezwała się sensei, trzymanej przeze mnie kunoichi.
- Kurenai, nie martw się o Hinatę. Zabieram ją w bezpieczne miejsce, a ty chyba dobrze by było, gdybyś tu zaczekała na powrót Kiby, Shino, Tsunade i medyków, choć już są nie potrzebni. – Po ostatnim wyrazie, szeroko się do niej uśmiechnąłem, po czym razem z biało oką na ramionach, zniknąłem w chmurze białego dymu.
„Naruto, nie martwię się, wiem że Hinata jest w dobrych rekach.” – Pomyślała czerwono oka widząc jak biały dym powoli się rozrzedza, po czym sama się uśmiechnęła i stanąwszy pod drzewem poczęła oczekiwać na grupę ratunkową. Brązowo włosa, oparłszy się plecami o pień, zaraz zamknęła oczy i oddychając świerzym powietrzem, poczęła sobie dokładnie, wszystko przypominać, czego przed kilkoma chwilami była jedynym świadkiem. Po upłynięciu jeszcze 15 minut, Yuuhi w końcu usłyszała krzyki i odgłosy kroków zmierzających do niej.
- Szybko Hokage-sama, Hinata jest ciężko ranna! – Kobieta usłyszała zrozpaczony krzyk młodego Inuzuki.
- Dobrze, już dobrze! – Zaraz jeszcze usłyszała krzyk Godaime-sama. Otworzywszy oczy szeroko, czerwono oka spojrzała na biegnąca grupkę, po czym przywitała ich z serdecznym uśmiechem. Gdy Kiba, Shino, Tsunade i 2 medyków ze szpitala się zatrzymało, to w pierwszej chwili wszyscy zrobili bardzo zaskoczone miny.
- Co?! A gdzie jest Naruto i… i Hinata?! – Spytał brunet podchodząc do swej sensei.
- Kiba, tylko spokojnie. – Odezwała się swym ciepłym głosem. – Hinacie już nic nie grozi, a Naruto… hmmm… sama nie wiem gdzie się podział. – Inuzuka spojrzał na nią podejrzliwie, po czym zaczął ponownie wypytywać o Hyuugę, lecz Yuuhi już go nie słuchała.
- Kurenai! Powiesz mi o co tu chodzi?? – W końcu odezwała się blondyna o brązowych oczach, a w jej głosie można wyczuć podejrzliwość, jak i zaskoczenie.
- Hokage-sama, nie uwierzysz czego byłam świadkiem. – Uśmiechnęła się pytana jouninka.
* * *
>>> Dom Uzumakiego <<<
Właśnie dochodzi godzina 14, gdy w pokoju blondyna, na jego łóżku, pod miękkim kocem, powoli budzi się do życia różowo włosa kunoichi. Dziewczyna lekko uchyliwszy swe powieki, zaraz sobie uświadomiła gdzie się znajduje.
- Naruto? – Spytała lekko jeszcze zaspanym głosem, jakby spodziewała się za chwile otrzymać odpowiedź. Lecz gdy takowa nie nadeszła, zielonooka zaraz wstała i spojrzała na budzik stojący obok łóżka.
„Co?? Już jest godzina 14:05??” – Krzyknęła w myślach, kompletnie zaskoczona swym długim i głębokim snem. Panna Haruto zaraz błyskawicznie zerwała się na nogi, po czym posłała swoje dotychczasowe miejsce snu i dosłownie pobiegła do łazienki, odrobinę się odświeżyć. Gdy skończyła i z powrotem ubrała się w odzież z poprzedniego dnia, nagle usłyszała stukanie metalu o drewno i liczne śmiechy, dobiegające z parteru domu. Zielonooka wyjrzawszy za drzwi pokoju, zaraz ponownie usłyszała szereg donośnych rozmów i gromkich śmiechów dochodzących z parteru. Zrobiwszy krok na przód, dziewczyna po chwili znalazła się na schodach, po czym schodząc po woli na dół, zaraz ujrzała widok który mile ją zaskoczył. Mianowicie, autorami tych rozmów, okazali się 4 identycznie wyglądający shinobi, właśnie wstawiający nowe drzwi frontowe. Różowo włosa stanąwszy w odległości ok. 3 metrów od ciężko pracujących ninja, zaraz się odezwała.
- Naruto? – Momentalnie wszyscy jak na zawołanie, zaprzestali prac, i spojrzawszy na nią, szeroko się uśmiechnęli, po czym zaraz dokończyli robioną pracę.
- Gotowe! – Krzyknął jeden z Uzumakich.
- No i patrzcie jakie piękne drzwi! – Powiedział inny z klonów, uśmiechając się do reszty, która mu tylko przytaknęła.
- Naruto! Co robisz… znaczy, co robicie?! – Ponownie odezwała się różowo włosa, zwracając się do 4 Uzumakich. Blondyni, rzuciwszy sobie porozumiewawcze spojrzenia, zaraz ponownie szeroko się do niej uśmiechnęli, po czym odezwał się jeden z nich…
- Sakura-chan, jak widzisz, właśnie wstawiliśmy nowe drzwi po wczorajszej imprezie. – Błękitnooki uśmiechnął się szeroko.
- To widzę. A inne moje pytanie, to… skąd masz tą kamizelkę? – Dziewczyna wskazała na jeden z elementów jego ubioru. – Czyżbyś po walce z Kakashim otrzymał nową rangę? – Spytała, patrząc na niego podejrzliwym wzrokiem. Blondyn jedynie uśmiechnął się szeroko, po czym usłyszał jak pozostali 3 jego koledzy znikają w chmurach białego dymu.
- Owszem!
- To gratuluje!! – Krzyknęła Sakura i rzuciła się mu na szyję, a gdy go pocałowała w policzek, ku jej zaskoczeniu również i on po chwili zniknął w chmurze białego dymu. Zielonooka kompletnie się nie spodziewając, przez to zaraz upadła na podłogę.
„Co się stało? Skoro ci wszyscy to były klony, to gdzie jest prawdziwy Naruto??” – Haruno wstając na równe nogi, poczęła zastanawiać się nad tym co widziała.
* * *
>>> Posiadłość rodu Hyuuga <<<
Gdy uciekłem z nieprzytomną Hinatą na rekach, prosto z przed oczu Kurenai, po chwili pojawiłem się w domu dziewczyny, a konkretniej w jej pokoju. Zaraz delikatnie położyłem kruczowłosą na jej łóżku, po czym jeszcze przez kilka chwil patrząc się na jej lekko podarte ubranie, a zaraz na jej śpiącą twarz…
„Kurczę… co do jednego chyba mogę być pewny, to jest jedna z najpiękniejszych dziewczyn jakie kiedykolwiek widziałem!” - …pomyślałem czując jak robi mi się coraz goręcej. Nie chcąc zaraz popełnić jakiegoś głupstwa, po chwili wycofałem się i wyszedłem na korytarz. Dosłownie na palcach z szedłem po chodach wprost do kuchni, gdzie zaraz spotkałem się z kompletnie zaskoczonym spojrzeniem kuzyna Hinaty.
- Naruto? A ty skąd żeś się tu wziął? – Spytał brunet i ze spokojem upił kolejny łyczek zielonej herbaty, jaką właśnie sobie zaparzył.
- Oi Neji. – Uśmiechnąłem się szeroko, po czym podszedłem bliżej. – Widzisz, powiedzmy że przyszedłem w odwiedziny.
- Hę? Skoro tak, to czemu nie wszedłeś  drzwiami frontowymi?
- Eee… – Zaraz usiadłem koło przyjaciela. – …no dobra, powiem Ci prawdę.
- O czym?
- O mojej niespodziewanej wizycie.
- Słucham? – Neji nadstawił uszu. Gdy miałem już zacząć swe wyjaśnienia, nagle w wejściu do pomieszczenia w którym się znajdujemy, stanęła biało oka kunoichi.
- Neji-kun, skąd ja się tu wzięłam? – Dziewczyna zrobiwszy krok na przód, zaraz stanęła jak wryta, gdyż jej wzrok spotkał się z moim spojrzeniem i szczerym uśmiechem.
- Naruto-kun?? A ty co tu robisz??



NEXT COMING SOON…



~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi Kishimoto





Pozdrawiam i zapraszam do komentowania ^^

1 komentarz:

  1. Hejka,
    ciekawe jsk Tsunade zareaguje, ale dobrze że pomógł Hinacie, tak myślę sobie, jeśli klony przekazują oryginałowi wspomnienia to czy ten buziak Sakury też dotarł ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń