<<< Odcinek ukazał się 4 września 2008
roku >>>
- Hinata, błagam cię nie umieraj!
– Krzyknął zrozpaczony Kiba, tym co uczynił. – Wybacz mi, ale nie powinienem
był tego robić! – Chłopak kompletnie już nad sobą nie panując, jednocześnie
trzymając umierającą kunoichi za rękę, począł wylewać litry łez.
- K-Kiba-kun… n-nie płacz… –
Kruczowłosa spadkobierczyni klanu Hyuuga, dławiąc się własną krwią, zaczęła
uspokajać roztrzęsionego kompana z drużyny. – T-to nie two-twoja wina… -
Dziewczyna nie dokończywszy zdania, zaraz straciła przytomność z powodu utraty
sporej ilości krwi, wypływającej z jej licznych ciętych i kłutych ran. Gdy
Kurenai i jej blond włosy rozmówca, zjawili się w miejscu wypadku, ich oczom
ukazał się przerażający widok. Mianowicie, ujrzeli białooką kunoichi, leżącą w
kałuży własnej krwi, z licznymi shurikenami i kunaiami, powbijanymi w jej
drobne ciało.
- C-co tu się stało! – Zaraz
krzyknęła czerwonooka.
- To moja wina. – Odezwał się
rozpaczający Inuzuka.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
– Krzyknąłem odrobinę zdenerwowany.
- J-ja nie chciałem… - Inuzuka
nie dokończywszy zdania, zaraz ponownie pochwycił dziewczynę za rękę i poczuł
jak jej tętno, powoli zwalnia.
- K-Kurenai-sensei… o-ona
umiera!! – Krzyknął brunet na całe gardło. Kobieta na chwilę zamilkła, tak
jakby rozważała ewentualne wyjście z tej sytuacji. Yuuhi, jak na jounina
przystało, szybko wszystko przemyślała po czym wydała odpowiednie rozkazy.
- Dobra! Kiba! Natychmiast
biegnij po pomoc do szpitala, a ty Shino po Hokage! – Krzyknęła tonem
rozkazującym. W pierwszej chwili zapadła grobowa cisza, a członkowie teamu 8
tylko spojrzeli się na nią ze zdziwieniem.
- Migiem!! – Ponownie się wydarła,
co tym razem poskutkowało. Inuzuka jak poparzony zerwał się na równe nogi i
czym prędzej pobiegł do szpitala, a Aburame po Tsunade-sama. Gdy pozostałem sam
z sensei teamu 8 i ciężko ranną Hinatą, zaraz zagłębiłem się w swej duszy.
„Kyuubi?”
- Słucham się Naruto?
„Co powinienem zrobić?”
- Hę? Nie bardzo rozumiem?
„Czy czekać aż przyjdzie Tsunade
i medycy ze szpitala, czy może samemu ją wyleczyć?” – Spytałem nie pewny co do
swych zamiarów.
- To trochę trudne pytanie, gdyż nie wiem czy chcesz aby dowiedziano
się, że potrafisz leczyć przy wykorzystaniu do tego mojej chakry? – to
bardziej zabrzmiało jak pytanie niż odpowiedź.
„Wiesz co, na razie to ja gwiżdżę
na to! Zresztą już postanowiłem!”
- Dobrze, tylko uważaj abyś nie za dużo chakry uwolnił.
„Yoshi! Będę uważał.” – Odparłem
i zaraz powróciłem do rzeczywistości. Zobaczywszy że Kurenai mi się przygląda,
zaraz zrobiłem głupią minę…
- Przepraszam, ale musiałem z
kimś porozmawiać.
- Rozumiem. – Zamyśliła się
kobieta i przykucnęła koło Hyuugi. Czerwono oka, zaraz sprawdziła jej tętno, by
się przekonać ze jest naprawdę źle. Spojrzawszy na twarz Hyuugi, nie dostrzegła
jednego grymasu bólu, czy czegoś innego, a jej oddech jest miarowy i spokojny,
choć nie wiem jak to możliwe przez tak liczne rany.
- Jest coraz gorzej! –
Stwierdziła Kurenai. – Jeśli zaraz jej nie pomożemy, to możemy ją stracić. – Po
czym dodała ze smutkiem w głosie. Zrobiwszy krok do przodu, zaraz i jak
uklęknąłem przy kruczowłosej. Odgarnąwszy jej kosmyki włosów z twarzy, zaraz
spojrzałem na brunetkę.
- W takim razie nie możemy dłużej
zwlekać. – Zaraz zamknąłem oczy, by po chwili ponownie je otworzyć i ukazać
czerwone źrenice. Dostrzegłem, że Kurenai lekko się wystraszyła, ale nic nie
powiedziała i też nie odeszła, tylko poczęła mnie baczniej obserwować.
Złożywszy ręce przed sobą, w mgnieniu oka wykonałem 4 pieczęcie, po czym
wystawiwszy rękę przed siebie, zebrałem chakre Kyuubiego w opuszkach dwóch
palców i przystawiłem rękę do klatki piersiowej Hyuugi. Momentalnie, Yuuhi
dostrzegła jak powbijana broń w ciało dziewczyny, zaczęła z charakterystycznym
brzękiem opadać na ziemię, a powstałem rany poczęły się zasklepiać. Pod czas
wykonywania tego zabiegu, nagle zerwał się bardzo silny wiatr, który targając
konarami okolicznych drzew, zmusił je do wydawaniu z siebie odgłosów
trzeszczenia. Gdy Kurenai się rozejrzała, aby zobaczyć co się dzieje, zaraz
ponownie poczuła ogromną ilość chakry, a gdy na powrót spojrzała na Uzumakiego,
dostrzegła jak jego ciało spowijają liczne, czerwonawe języki chakry.
- Naruto, co się dzieje? –
Spytała, a w jej głosie można usłyszeć nutkę strachu o życie własne i Hinaty. Z
początku nic jej nie odpowiedziałem, gdyż całą swoją koncentracje i uwagę
skupiłem na leczeniu przyjaciółki. Gdy ostatnia dziura, z 8 ran, się
zasklepiła… zaraz podniosłem wzrok na siedząca przede mną kobietę i od razu
zrozumiałem, że się mnie boi.
„Choć jest wykwalifikowanym
jouninem, to się jej nie dziwię, w końcu jestem Jinchuuriki Kyuubiego.” –
Pomyślałem i zaraz się odezwałem.
- Wszystko w porządku! – Odparłem
na jej pytanie z wielkim spokojem i opanowaniem w głosie. Gdy moja dłoń w końcu
przestała jarzyć się na czerwono, zaraz zapanowałem nad wydostająca się ze mnie
chakrą demona i momentalnie wszystko ucichło. Kurenai, wciąż nie mogąc uwierzyć
w to, czego było świadkiem, zaraz ponownie wzięła kruczowłosa kunoichi za
nadgarstek i sama się przekonała, że tętno dziewczyny się ustabilizowało.
- Hinacie już nic nie grozi, ale
jej siły wciąż są poważnie nadwątlone. – Powiedziałem, spoglądając na czerwono
oką. Gdy ta ponownie się nie odezwała, zrozumiałem że na razie nie ma co kontynuować
z nią tego dialogu.
„Kage Bunshin no Jutsu” –
Powiedziałem w myślach, a po chwili tuż za moimi plecami pojawiło się 4 moje
klony. Sensei teamu 8 widząc moje klony, nadal nic nie mówiąc, poczęła
wszystkich 5 Uzumakich dokładnie obserwować. Po chwili, kobieta dostrzegła jak
prawdziwy wyjmuje coś z torby umieszczonej na jego biodrze, po czym wręcza to
do reki jednego z klonów.
- Załatwicie to? – Spytał,
ustaliwszy wszystkie szczegóły.
- Jasne, możesz na nas liczyć! –
Uśmiechnął się inny z klonów, by po chwili wszyscy 4 ulotnili się
niezauważalnie z miejsca spotkania. Ja tym czasem, nie wiele się zastanawiając,
zaraz wziąłem wciąż nieprzytomna Hyuugę na ręce, po czym wstałem i się wyprostowałem.
Wciąż wiejący wiatr, choć nie tak mocny jak przed kilkoma chwilami, to nadal
zdolny do poruszenia długimi włosami białookiej, w końcu kompletnie traci na
swej sile.
- Naruto, co zamierzasz i gdzie
zabierasz Hinatę? – W końcu odezwała się sensei, trzymanej przeze mnie
kunoichi.
- Kurenai, nie martw się o
Hinatę. Zabieram ją w bezpieczne miejsce, a ty chyba dobrze by było, gdybyś tu
zaczekała na powrót Kiby, Shino, Tsunade i medyków, choć już są nie potrzebni.
– Po ostatnim wyrazie, szeroko się do niej uśmiechnąłem, po czym razem z biało
oką na ramionach, zniknąłem w chmurze białego dymu.
„Naruto, nie martwię się, wiem że
Hinata jest w dobrych rekach.” – Pomyślała czerwono oka widząc jak biały dym
powoli się rozrzedza, po czym sama się uśmiechnęła i stanąwszy pod drzewem
poczęła oczekiwać na grupę ratunkową. Brązowo włosa, oparłszy się plecami o
pień, zaraz zamknęła oczy i oddychając świerzym powietrzem, poczęła sobie
dokładnie, wszystko przypominać, czego przed kilkoma chwilami była jedynym
świadkiem. Po upłynięciu jeszcze 15 minut, Yuuhi w końcu usłyszała krzyki i
odgłosy kroków zmierzających do niej.
- Szybko Hokage-sama, Hinata jest
ciężko ranna! – Kobieta usłyszała zrozpaczony krzyk młodego Inuzuki.
- Dobrze, już dobrze! – Zaraz
jeszcze usłyszała krzyk Godaime-sama. Otworzywszy oczy szeroko, czerwono oka spojrzała
na biegnąca grupkę, po czym przywitała ich z serdecznym uśmiechem. Gdy Kiba,
Shino, Tsunade i 2 medyków ze szpitala się zatrzymało, to w pierwszej chwili
wszyscy zrobili bardzo zaskoczone miny.
- Co?! A gdzie jest Naruto i… i
Hinata?! – Spytał brunet podchodząc do swej sensei.
- Kiba, tylko spokojnie. – Odezwała
się swym ciepłym głosem. – Hinacie już nic nie grozi, a Naruto… hmmm… sama nie
wiem gdzie się podział. – Inuzuka spojrzał na nią podejrzliwie, po czym zaczął
ponownie wypytywać o Hyuugę, lecz Yuuhi już go nie słuchała.
- Kurenai! Powiesz mi o co tu
chodzi?? – W końcu odezwała się blondyna o brązowych oczach, a w jej głosie
można wyczuć podejrzliwość, jak i zaskoczenie.
- Hokage-sama, nie uwierzysz
czego byłam świadkiem. – Uśmiechnęła się pytana jouninka.
* * *
>>>
Dom Uzumakiego <<<
Właśnie dochodzi godzina 14, gdy
w pokoju blondyna, na jego łóżku, pod miękkim kocem, powoli budzi się do życia
różowo włosa kunoichi. Dziewczyna lekko uchyliwszy swe powieki, zaraz sobie
uświadomiła gdzie się znajduje.
- Naruto? – Spytała lekko jeszcze
zaspanym głosem, jakby spodziewała się za chwile otrzymać odpowiedź. Lecz gdy
takowa nie nadeszła, zielonooka zaraz wstała i spojrzała na budzik stojący obok
łóżka.
„Co?? Już jest godzina 14:05??” –
Krzyknęła w myślach, kompletnie zaskoczona swym długim i głębokim snem. Panna
Haruto zaraz błyskawicznie zerwała się na nogi, po czym posłała swoje
dotychczasowe miejsce snu i dosłownie pobiegła do łazienki, odrobinę się
odświeżyć. Gdy skończyła i z powrotem ubrała się w odzież z poprzedniego dnia,
nagle usłyszała stukanie metalu o drewno i liczne śmiechy, dobiegające z
parteru domu. Zielonooka wyjrzawszy za drzwi pokoju, zaraz ponownie usłyszała
szereg donośnych rozmów i gromkich śmiechów dochodzących z parteru. Zrobiwszy
krok na przód, dziewczyna po chwili znalazła się na schodach, po czym schodząc
po woli na dół, zaraz ujrzała widok który mile ją zaskoczył. Mianowicie,
autorami tych rozmów, okazali się 4 identycznie wyglądający shinobi, właśnie
wstawiający nowe drzwi frontowe. Różowo włosa stanąwszy w odległości ok. 3
metrów od ciężko pracujących ninja, zaraz się odezwała.
- Naruto? – Momentalnie wszyscy
jak na zawołanie, zaprzestali prac, i spojrzawszy na nią, szeroko się
uśmiechnęli, po czym zaraz dokończyli robioną pracę.
- Gotowe! – Krzyknął jeden z
Uzumakich.
- No i patrzcie jakie piękne
drzwi! – Powiedział inny z klonów, uśmiechając się do reszty, która mu tylko
przytaknęła.
- Naruto! Co robisz… znaczy, co
robicie?! – Ponownie odezwała się różowo włosa, zwracając się do 4 Uzumakich.
Blondyni, rzuciwszy sobie porozumiewawcze spojrzenia, zaraz ponownie szeroko
się do niej uśmiechnęli, po czym odezwał się jeden z nich…
- Sakura-chan, jak widzisz,
właśnie wstawiliśmy nowe drzwi po wczorajszej imprezie. – Błękitnooki
uśmiechnął się szeroko.
- To widzę. A inne moje pytanie,
to… skąd masz tą kamizelkę? – Dziewczyna wskazała na jeden z elementów jego
ubioru. – Czyżbyś po walce z Kakashim otrzymał nową rangę? – Spytała, patrząc
na niego podejrzliwym wzrokiem. Blondyn jedynie uśmiechnął się szeroko, po czym
usłyszał jak pozostali 3 jego koledzy znikają w chmurach białego dymu.
- Owszem!
- To gratuluje!! – Krzyknęła
Sakura i rzuciła się mu na szyję, a gdy go pocałowała w policzek, ku jej
zaskoczeniu również i on po chwili zniknął w chmurze białego dymu. Zielonooka
kompletnie się nie spodziewając, przez to zaraz upadła na podłogę.
„Co się stało? Skoro ci wszyscy
to były klony, to gdzie jest prawdziwy Naruto??” – Haruno wstając na równe
nogi, poczęła zastanawiać się nad tym co widziała.
* * *
>>>
Posiadłość rodu Hyuuga <<<
Gdy uciekłem z nieprzytomną
Hinatą na rekach, prosto z przed oczu Kurenai, po chwili pojawiłem się w domu
dziewczyny, a konkretniej w jej pokoju. Zaraz delikatnie położyłem kruczowłosą
na jej łóżku, po czym jeszcze przez kilka chwil patrząc się na jej lekko
podarte ubranie, a zaraz na jej śpiącą twarz…
„Kurczę… co do jednego chyba mogę
być pewny, to jest jedna z najpiękniejszych dziewczyn jakie kiedykolwiek
widziałem!” - …pomyślałem czując jak robi mi się coraz goręcej. Nie chcąc zaraz
popełnić jakiegoś głupstwa, po chwili wycofałem się i wyszedłem na korytarz.
Dosłownie na palcach z szedłem po chodach wprost do kuchni, gdzie zaraz
spotkałem się z kompletnie zaskoczonym spojrzeniem kuzyna Hinaty.
- Naruto? A ty skąd żeś się tu
wziął? – Spytał brunet i ze spokojem upił kolejny łyczek zielonej herbaty, jaką
właśnie sobie zaparzył.
- Oi Neji. – Uśmiechnąłem się
szeroko, po czym podszedłem bliżej. – Widzisz, powiedzmy że przyszedłem w
odwiedziny.
- Hę? Skoro tak, to czemu nie
wszedłeś drzwiami frontowymi?
- Eee… – Zaraz usiadłem koło
przyjaciela. – …no dobra, powiem Ci prawdę.
- O czym?
- O mojej niespodziewanej
wizycie.
- Słucham? – Neji nadstawił uszu.
Gdy miałem już zacząć swe wyjaśnienia, nagle w wejściu do pomieszczenia w
którym się znajdujemy, stanęła biało oka kunoichi.
- Neji-kun, skąd ja się tu
wzięłam? – Dziewczyna zrobiwszy krok na przód, zaraz stanęła jak wryta, gdyż
jej wzrok spotkał się z moim spojrzeniem i szczerym uśmiechem.
- Naruto-kun?? A ty co tu
robisz??
NEXT COMING SOON…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters
belong to Masashi Kishimoto
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania
^^
Hejka,
OdpowiedzUsuńciekawe jsk Tsunade zareaguje, ale dobrze że pomógł Hinacie, tak myślę sobie, jeśli klony przekazują oryginałowi wspomnienia to czy ten buziak Sakury też dotarł ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia