<<<
Odcinek ukazał się 16 stycznia 2011 roku >>>
Tsunade stała w oknie swojego przestronnego
gabinetu i z uwagą obserwowała tłumy przechodniów kręcących się na głównej alei.
Zastanawiała się, czy dobrze zrobiła każąc Uzumakiemu oprowadzić swojego gościa
specjalnego po wiosce. Znając kapryśny charakter młodego shinobi, czuła w sercu
głęboki niepokój. Od godziny z niecierpliwością czekała na ich powrót. Zimny
dreszcz, jaki niedawno przeszedł ją po plecach, dodatkowo wzmógł stopniowo
rosnące napięcie. Gdy z drzew rosnących w pobliżu budynku Administracyjnego, do
lotu poderwało się kilka ptaków, wyrywając kobietę z zadumy, drzwi do gabinetu
niespodziewanie ktoś otworzył. Tsunade odwróciła się z zamiarem nakrzyczenia na
gościa, co nie wie, że przed wejściem należy wpierw zapukać i cierpliwie
czekać, lecz się powstrzymała. Do pomieszcza weszło dwóch strażników Lorda
Feudalnego kraju Herbaty, a zaraz za nimi Naruto i Daimyo z Miyoko na rękach,
gorliwie o czymś dyskutujący. Blondyn tak był zaaferowany prowadzoną rozmową,
że kompletnie zapomniał o miejscu, w którym się znalazł. Oprzytomniał dopiero,
gdy Inaba zamilkł, po czym ruchem gałek ocznych wskazał na czekającą Tsunade.
Blondyn momentalnie się odwrócił, wykrzywiając usta w głupkowatym uśmieszku:
- Przepraszam, Hokage-sama, ale właśnie
rozmawialiśmy z Kenji-sama o twoim nałogu.
- Doprawdy?? – Kobieta uniosła brwi w geście
zdziwienia, lecz po chwili zrozumiała, o czym chłopak mówił. Momentalnie
poczuła napływ nieokiełznanej złości. Nie przejmując się obecnością w biurze
osób trzecich, cała czerwona wydarła się na chłopaka: – COŚ TY ZNOWU WYMYŚLIŁ!?
JAKIM PRAWEM OPOWIADASZ O MOICH PRYWATNYCH SPRAWACH!? TERAZ TO JUŻ NAPRAWDĘ
PRZEGIĄŁEŚ, UZUMAKI!!!
- Proszę się uspokoić, Tsunade-sama. – Odezwał
się Daimyo, korzystając z przerwy, którą zrobiła kobieta, aby nabrać powietrza.
– Naruto w gruncie rzeczy jeszcze nie powiedział mi nic, co by w jakikolwiek
sposób mogło zaszkodzić twemu wizerunkowi, Hokage-sama. Jak na razie jedynie
wspomniał, że lubisz sake.
Nastało pełne konsternacji milczenie. Piąta
szybko zdała sobie sprawę, że w obecności gościa z obcego kraju, co więcej,
jego przywódcy, ukazała najgorszą ze swoich cech. Słabe nerwy i częste,
przedwczesne wyciąganie wniosków. Nie potrzebna w tym momencie złość na
spokojnie stojącego Jinchuuriki, w jednej chwili opuściła duszę i umysł kobiety,
a na jej miejsce weszło lekkie zakłopotanie zaistniała sytuacją.
*
* *
Naruto stało w lekkim rozkroku nieco na prawo od
biurka, ręce trzymał skrzyżowane na piersi, a jego twarz wykrzywiał grymas
zniesmaczenia. To, co powiedział pan Inaba było najszczerszą prawdą. Jak na
razie, jedynie zdradził, że jego przywódczyni lubi sobie czasem wypić, ale
niestety ONA zawsze, wszystko wie najlepiej! Jak tylko usłyszała słowo „nałóg”,
z góry założyła, że opowiadał o niej niestworzone historie, oczerniające jej
niezszarganą opinię i dobre imię. Nie mogła się powstrzymać i musiała na niego nawrzeszczeć.
Niby nigdy mu to specjalnie nie przeszkadzało, ale świadomość, że się na niego
wydarła w obecności Daimyo kraju Herbaty, wszystko psuła.
- Nie
przejmuj się.
Odezwał się lisi demon, wyczuwając narastający w
duszy swojego nosiciela, niepokój. Kiedy blondyn pojawił się przed jego klatką
z wyrazem twarzy, jakby ktoś umarł, demon nic więcej już nie powiedział. Jedynie
zbliżył się ku kratom i opierając czubek nosa o zimną stal, westchnął
przeciągle, cały czas nie spuszczając wzroku z chłopaka. Gdy nic nie
wskazywało, że któryś w końcu przerwie milczenie, Dziewięcioogoniasty uchylił
paszczę, by się ponownie odezwać, lecz blondyn był szybszy:
- Wiesz,
Kyuu… Tak się zastanawiam… Jakby Hokage-sama zareagowała, gdybym rzeczywiście ją
oczerniał, za jej plecami? – Osiemnastolatek spojrzał demonowi w oczy.
- Zakładam,
że znasz odpowiedź na to pytanie?
- Niestety.
Co bym nie robił, co bym nie mówił, jak bym się nie zachowywał, ona zawsze
będzie się na mnie darła. Zawsze! – Twarz blondyna na nowo pokryła ponura
maska zimnego drania. – Coś mi się widzi,
że tylko w jeden znany mi sposób mogę się z nią dogadać. Ilekroć byłem wrogo
nastawiony, niezliczoną ilość razy widziałem w jej oczach nutę strachu. Może powinienem
wrócić do bycia typem z pod ciemnej gwiazdy?
Dziewięcioogoniasty szybko przeanalizował słowa
swojego nosiciela, po czym dał krótką i rzeczową, charakterystyczną dla siebie,
odpowiedź z przestrogą zawartą na końcu:
- Rób,
jak uważasz, tylko żebyś się nie przeliczył.
*
* *
Dziesięciominutowa pauza w prowadzeniu
„ożywionej” konwersacji, zebranym w biurze przywódczyni wioski Ukrytego Liścia
pozwoliła na wyciągnięcie wniosków. Kenji Inaba, obserwując mimikę twarzy
Hokage, szybko zaobserwował w niej nagłą zmianę. Podejrzewał, że mogło to być
związane z pomyłką w osądzie, jaki niedawno miał miejsce, lecz kiedy powiódł
wzrokiem za spojrzeniem Piątej, szybko zrozumiał, co było prawdziwym powodem
zmiany wyrazu twarzy kobiety. Uwydatnione rysy na policzkach, nastroszone włosy
i to napawające grozą, spojrzenie krwistoczerwonych tęczówek o pionowych
źrenicach, patrzące prosto przed siebie. – Mężczyzna poczuł na plecach
nieprzyjemny dreszcz. Dotychczas cicho siedząca Miyoko, momentalnie dała
wszystkim o sobie znać. Na widok Uzumakiego pisnęła cichutko i jeszcze mocniej
wtuliła się, w trzymającego ją, ojca. Inaba wyczuł, że dziewczynka drżała.
Zupełnie, jakby przestraszyła się wyglądu swojego nauczyciela. I nic dziwnego,
taki widok zazwyczaj zarezerwowany lub przeznaczony był tylko dla osób
dorosłych.
Naruto spojrzał na ośmiolatkę, potem zerknął na
trzymającego ją mężczyznę, po czym przeniósł demoniczne spojrzenie na Piątą.
Gdy kobieta otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, chłopak błyskawicznie wykonał
serię pieczęci i ku zdumieniu wszystkich, zniknął w chmurze gęstego, białego
dymu.
- Psia
krew! – Pomyślała Tsunade. – Nie jest
dobrze.
- Hokage-sama.
Ku jeszcze większemu zaskoczeniu, z oparu po
Uzumakim wyszedł czarnowłosy, o czarnych oczach i poważnym wyrazie twarzy,
odziany w wiśniową zbroję Upiornego Samuraja, na oko czterdziestoparoletni
mężczyzna. Jogensha, bo tak się nazywał ów żołnierz, spokojnym krokiem
przemierzył odległość dzielącą jego miejsce pojawienia się, a okno wychodzące
na wioskę, znajdujące się za plecami zszokowanej Tsunade, po czym przystanął
przy parapecie i tak już zastygł. Obserwując w milczeniu powoli przesuwające się
po niebie obłoki, kiedy w ciągu kolejnych minut nikt się nie odezwał, wojownik
westchnął nieco ociężale. W tym momencie usłyszał delikatne skrzypnięcie,
informującego go, że Piąta usiadła w fotelu:
- Pewnie zastanawiasz się, Hokage-sama, co ja
tutaj robię? – W końcu się odezwał. – W gruncie rzeczy, ja sam nie wiem, czemu
Naruto-sama mnie tu wezwał, ale podejrzewał, że chciał żebym go w czymś
zastąpił.
*
* *
Przemierzała wioskę szybkim krokiem, cały czas
bacznie obserwując otoczenie. Czego szukała, a raczej, kogo, każdy dobrze
wiedział. Jej twarz wyrażała głębokie zmartwienie, a z oczu biła silnie
zakorzeniona troska. Słowa przywódczyni wioski, jakie dosłownie kilka minut
temu usłyszała, wstrząsnęły nią dogłębnie. Nie wiedziała czego się spodziewać,
gdy już go odnajdzie, lecz cokolwiek by to nie było, była w pełni przygotowana.
Ostatnimi czasy upewniła się, że jakby nie był wściekły, to za żadne skarby nie
mógłby jej skrzywdzić. Zbyt mocno ją kochał, o czym doskonale wiedziała i w
takich sytuacjach, ten stan rzeczy sprawiał, że miała nad nim właśnie tą
przewagę. Gdyby spokojna rozmowa i czułe słowa w niczym nie pomogły, zawsze
mogłaby się od niego odwrócić i odejść, udając śmiertelnie obrażoną.
Sakura sprawdziła wszystkie miejsca, w których
blondyn mógłby się skryć, by móc się uspokoić, spokojnie pomyśleć i jakoś
odreagować negatywne myśli. Kiedy traciła już nadzieję na odnalezienie chłopaka
przed zmrokiem, nagle przyszła jej myśl do głowy, że nie sprawdziła jeszcze
jednego, ostatniego miejsca. Tym miejscem oczywiście było pole treningowe
drużyny siódmej, w którym Uzumaki zawsze lubił spędzać czas i nie ważne czy to
na treningach, czy na przemyśleniach. Dziewczyna szybko zeszła z głównej alei,
by następnie przejść przez park spokojnym, lecz zdecydowanym krokiem. Gdy z
niego wyszła, była już niemal po drugiej stronie Konoha, gdzie mieściły się
pola treningowe i inne tereny ćwiczebne, w tym Las Śmierci.
Przed zamyśloną kunoichi niespodziewanie znikąd
wyrósł Upiorny Samuraj odziany w wiśniową zbroję. Pojawienie się Zbrojnego na
drodze odrobinę przestraszyło kunoichi, co zaowocowało wydaniem przez nią nieco
stłumionego okrzyku. Haruno wpatrywała się w żołnierza, jednocześnie zastanawiając
się, czego mógłby od niej chcieć. Z drugiej zaś strony, kiedy ukradkiem się
rozejrzała, szybko zrozumiała, że ten tu Zbrojny pełnił funkcję strażnika i nie
był jedynym. Dziewczyna zobaczyła innych żołnierzy stojących w dziesięciometrowych
odstępach. Wszyscy zwróceni byli tyłem do koła, jakie tworzyli. Na pierwszy
rzut oka, było ich po horyzont, zatem teren, który ochraniali musiał być
ogromny.
- Przepraszam, ale chciałabym przejść.
Zielonooka odezwała się w końcu. Starała się,
żeby tonacja jej głosu była jak najbardziej opanowana. Nie chciała okazywać
strachu, który paraliżował ją za każdym razem, gdy tylko ich widywała. Sakura
zacisnęła pięści, by nieco uspokoić mimowolne drżenie dłoni, po czym spróbowała
wyminąć nic nie mówiącego żołnierza, lecz ten ponownie zastąpił jej drogę, tym
razem opierając rękę na rękojeści miecza. Nie rozumiejąc, o co może chodzić,
kunoichi chyba tego nie dostrzegła, gdyż ponowiła próbę ominięcia. Kiedy tylko
zrobiła krok za plecami Samuraja, do uszu doleciał ją odgłos otarcia metalu o drewno,
a po nim charakterystyczny świst przecinanego powietrza. W chwili następnej,
Sakura wykonała błyskawiczny przysiad, unikając tym poziomego ciosu w plecy, po
czym z pomocą chakry skumulowanej w stopach, przesunęła się tuż nad ziemią o metr
w prawą stronę i następnie odbiła od podłoża. Wykonała w powietrzu zgrabne salto
do tyłu i wylądowała w pozycji obronnej, dziesięć metrów od Upiornego.
- Co jest!? – Krzyknęła.
- Naruto-sama zabronił!
Odparł tamten, na powrót chowając miecz do saya i stając na swoim wcześniejszym posterunku.
Kunoichi słysząc krótką, ale jakże wiele wyjaśniającą dopowiedź, w pierwszej
chwili zdenerwowała się, iż blondyn z pomocą swojej armii odciął się od świata,
jednocześnie pozbawiając wszystkich, z nią na czele, możliwości zbliżenia się
do siebie. Jednakże z drugiej strony doskonale rozumiała motywy działań
Uzumakiego. Osiemnastolatek zwyczajnie chciał być pewny, że nikt mu nie
przeszkodzi. Tylko dlaczego nawet swojej ukochanej dziewczynie tego zabrania? Odpowiedzi
na tak zasadnicze pytanie, panna Haruno nie znała i znaleźć nie mogła, lecz nie
zamierzała się poddawać. Postawiła sobie jako priorytet, za wszelką cenę dostać
się do Uzumakiego. Nawet jeśli miałaby stoczyć śmiertelnie niebezpieczną walkę
z którymś Upiornym.
Kunoichi przybrała wyprostowaną pozę, po czym
nie spuszczając wzroku z stojącego jej na drodze żołnierza, ubrała czarne
rękawiczki i poprawiła wiązanie opaski na głowie. Gdy na powrót opuściła ręce
wzdłuż ciała, po chwili zacisnęła dłonie w pięści i nie zwlekając dłużej, ruszyła
do natarcia. Jak tylko zrobiła trzy kroki, samuraj niespodziewanie zawiązał
dłońmi serię pieczęci, po czym w nieznanym języku wymamrotał dwa słowa. Niebo
momentalnie poczerniało od ciężkich, burzowych chmur i zerwał się bardzo
gwałtowny wiatr. Zielonooka, zaskoczona obrotem sprawy, aż musiała skumulować
chakrę w podeszwach, by się nie przewrócić pod jego naporem.
- Proszę nie zmuszać mnie do użycia siły!
W ogłuszających podmuchach matki natury, Sakura
usłyszała głos swojego przeciwnika, a gdy na niego spojrzała, poczuła dreszcze
i jak coś zamraża jej krew w żyłach. Samurajowi ramiona połyskiwały od
zgromadzonych wokół nich, ogromnych pokładów chakry. Energia wirowała w
szaleńczym tempie, co jakiś czas częściowo rozpraszając się do otoczenia. To z
całą pewnością było przyczyną tak gwałtownej zmiany w pogodzie. Zastanawiając się,
co powinna teraz zrobić, jak zareagować na słowa i czyny Zbrojnego,
jednocześnie po woli traciła siły. Wysiłek jaki wkładała w utrzymanie się na
ziemi, bardzo nadwątlił jej zapasy chakry, a to tylko przechylało szalę
zwycięstwa na stronę żołnierza. Haruno w końcu postanowiła wypróbować
determinację żołnierza do jej zatrzymania.
Bez ociągania, ruszyła sztywnym krokiem w jego
stronę, gdy nagle dwa metry od niej w ziemie walnął piorun. Przerażona, aż odskoczyła
w bok. Kiedy uspokoiła niebezpiecznie szybko bijące serce, momentalnie zdała
sobie sprawę, że to nie było normalne zagranie matki natury. A najbardziej
zdziwiło ją to, że błyskawica uderzyła tak blisko niej. Po krótkim
przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji, wywnioskowała, że to musiał być efekt
techniki tego Samuraja. Jutsu tak zaprogramowanego, by na razie jedynie
straszyło, lecz gdy zajdzie potrzeba, również mogło niespodziewanie uśmiercić
intruza. Dziewczyna spojrzała w niebo. Burzowe chmurzyska, co jakiś czas na
wskroś przecinały mniejsze i większe łuki elektryczne, którym towarzyszyły
liczne huki i efekty dźwiękowe. Całości dopełniał nieprzerwanie wiejący,
powalający na kolana, prawdziwy shippuuden.
Kiedy różowowłosa na powrót zawiesiła wzrok na
przygotowanym do potyczki żołnierzu, jakoś odechciało się jej walki o możliwość
spotkania się z Uzumakim. W głównej mierze zniechęciła ją do tego myśl o
możliwości porażenia przez potężny ładunek elektryczny. Gdy się odwróciła z
zamiarem odejścia, niespodziewanie coś ze średnią siłą uderzyło ją prosto w tył
głowy. Nieco zamroczona, upadła z delikatnym tąpnięciem, tracąc po chwili kontakt
z rzeczywistością.
*
* *
Lis o dziewięciu ogonach wpatrywał się
niezrozumiałym wzrokiem w błękitnookiego chłopaka, który siedział po turecku
tuż pod jedną ze ścian. Woda zalewająca duchowe pomieszczenie sięgała mu do pasa,
lecz blondyn zdawał się tym zupełnie nie przejmować. Już drugi raz jednego dnia
przyszedł do starego demona, zapewne, żeby mu się wyżalić. Lecz, od czasu gdy
się pojawił, nie odezwał się choćby słowem. Jedynie usiadł i popadł w milczącą
zadumę, nieco zaskakując lisa swym zachowaniem. Kyuubi nie miał pojęcia, o co
może chodzić, ale sądząc po tym, co wydarzyło się w biurze Godaime Hokage
Konoha-Gakure, domyślał się powodu tej nad wyraz spodziewanej wizyty. Jednakże
milczenie Uzumakiego powoli zaczęło go już irytować.
- Powiesz,
co cię trapi, czy będziesz tak siedział, aż się zestarzejesz?
W słowach Dziewięcioogoniastego słychać było
zawartą kpinę. Naruto momentalnie się otrząsnął z letargu, w jaki popadł i
podniósł na niego wzrok. W spojrzeniu chłopaka nie było ani krzty zdenerwowania.
Co prawda, demon liczył, że może troszeczkę rozrusza blondyna, lecz w jego
oczach dostrzegł jedynie pustkę.
- Co
się dzieje, Młody?
- Nic.
W końcu padło krótkie zaprzeczenie, co jeszcze
bardziej rozjuszyło demona.
- Jak
to… nic!? Przecież wiedzę, że coś cię gryzie! Mnie nie oszukasz! –
Ryknął Kyuubi. – Poznałem Cię już na
tyle dobrze, Uzumaki, że potrafię rozpoznać, czy coś poważnego Cię nurtuje, czy
też nie! – Demon odetchnął niecierpliwie. – Z łaski swojej, przestań zgrywać małe dziecko, co mu zabrano lizaka!
- Powtarzasz
się, Kyuu. – Naruto parsknął znudzonym tonem, po czym wstał i przeszedł na
drugą stronę pomieszczenia. Gdy ponownie spojrzał na cały czas obserwującego go
lisa, po chwili milczenia, ponownie się odezwał. – Niech Ci będzie. Gryzie mnie kilka spraw. Jedną z nich jest tajemnicze zniknięcie
nosicielki Yonbiego.
- Tak,
tak! Jak tylko dostaniesz jakąś misję, pójdziesz jej poszukać. Już to
słyszałem.
- No.
Drugą sprawą jest nieoczekiwane zjawienie się ojca Miyoko. Otwartość i
bezpośredniość Daimyo, wydały mi się nieco podejrzane, co z kolei rodzi
pytania, na które jeszcze nie znalazłem odpowiedzi.
- Rozumiem,
że będziesz chciał, aby potwierdzono prawdziwość jego pokrewieństwa z
dziewczynką? – Demon tym pytaniem niezwykle zaskoczył blondyna, który
szybko udzielił odpowiedzi.
- Tak,
skąd wiedziałeś?
- Intuicja,
Młody. – Lis zaśmiał się krótko. – Dobra,
czy to już wszystko? Nie… Czuję, że jest coś jeszcze. Mam rację?
- Owszem.
Trzecią sprawą jest… Sakura-chan. Kiedy przed dwiema godzinami, jeden z
Upiornych przyniósł ją do mnie nieprzytomną, niezwykle mnie tym zaskoczył.
Wyraźnie dałem im rozkaz, aby pilnowali terenu i zgłaszali mi wszystkie próby
ich ominięcia, wiec gdy zadałem proste pytanie, co się stało? Samuraj nie
potrafił odpowiedzieć. Albo nie chciał. – Chłopak przerwał swoją dłuższą
wypowiedź. Przypomniawszy sobie, jak wtedy na niego nawrzeszczał, teraz czuł
się strasznie głupio. Potraktował tego żołnierza, jak najgorsze ścierwo, czego
wcale nie musiał robić. Wystarczyło o wszystkim zapomnieć i podziękować za
przyniesienie do niego nieprzytomnej dziewczyny. Po chwili kontynuował. – Mam teraz straszne wyrzuty sumienia.
- Nie
dziwie się. Gdybym ja tak kogoś opieprzył, za coś, czego tamten nie zrobił, z
pewnością także czułbym niesamowity wstyd. – Demon wyszczerzył kły w przyjaznym
uśmiechu.
- Na
dodatek, Sakura-chan długo nie odzyskuje przytomności i zaczynam się poważnie
tym martwić. – Chłopak zacisnął pięści. – Jeśli stan w jaki popadła jest wynikiem potyczki z którymś ze Zbrojnych,
to oficjalnie przysięgam, że dorwę śmiecia, co ją skrzywdził i zmiażdżę! Wyrwę
serce, jeśli takowe posiada, usmażę i zjem!
- Naprawdę
zrobiłbyś to, Naruto? – Lisa poruszyły słowa młodzieńca.
- Jeśli to
by sprawiło, że Sakura-chan by się obudziła? TAK!!!
Blondyn dobitnie dał Kyuubiemu do zrozumienia,
że przed niczym się nie cofnie, po czym odwrócił się tyłem do klatki i odszedł
w ciemności korytarza, wracając umysłem do otaczającej go rzeczywistości. Jak
tylko otworzył oczy, ku swej uciesze, Haruno leżąca w jego ramionach również
się ocknęła. Osiemnastolatek od razu przywarł wargami do jej lekko rozwartych
ust. Nieco zaskoczona dziewczyna, w pierwszym momencie nie zareagowała, lecz
już po chwili oddawała namiętny pocałunek ukochanego. Ich języki splotły się w
szaleńczej walce o dominację, a oderwali się od siebie dopiero, gdy zaczęło
brakować im powietrza. Blondyn zapatrzył się w jej szeroko otwartych oczach.
Dosłownie utonął w ich soczystej zieleni. Kunoichi natomiast, oblana
szkarłatnym rumieńcem, również nie odrywała wzroku od błękitu jego oczu. Gdy
podniosła rękę ku policzkowi jounia, ten się nie opierał. Przechylił głowę w
bok, aby ułatwić różowowłosej zadanie.
- Naruto… Co się stało?
- Martwiłem się o ciebie. Długo się nie
budziłaś. Powoli zacząłem snuć podejrzenia, że któryś Upiorny coś Ci zrobił. –
Odparł, uśmiechając się serdecznie. Jego troskliwy ton od razu podziałał na
Sakurę. Szybko przypomniała sobie, co się wydarzyło.
- Ile czasu byłam nieprzytomna? – Spytała.
- Około, dwie godziny.
- Tak długo? Kuso! Tsunade-sama mnie zabije,
kiedy wyjdzie na jaw, że cały ten czas przespałam. – Zielonookiej momentalnie
mina zrzedła.
- Zaczekaj chwileczkę! Co Hokage-sama ma do tego
wszystkiego!?
Haruno milczała. Przez chwilę patrzyła
blondynowi prosto w oczy, po czym wyrwała się z jego uścisku, wstała i odeszła
kawałek. Słysząc w jego głosie sporą nutę zdenerwowania, nie wiedziała, jak
zareaguje na to, co miała mu do przekazania. A nie było to byle co. Dobrze
pamiętała słowa swojej mentorki. Słowa, które każdego zwaliłby z nóg: „Sakura, znajdź Naruto i powiedz mu, że jest
mi przykro, iż na niego nakrzyczałam w obecności Lorda Feudalnego kraju Herbaty
i chcę, aby tu wrócił. Muszę pomówić z nim o czymś ważnym.” – Ale o czym,
to już z kobiety nie wyciągnęła.
- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem.
Usłyszała troskliwy głos tuż przy prawym uchu. Chłopak
stanął za nią i położył dłonie na jej gołych ramionach. Kiedy nic nie
powiedziała, odwrócił ją i mocno do siebie przytulił. Oboje zastygli niczym
figura woskowa, słuchając odgłosów natury i rytmu bicia serc. Kilka minut
później, Naruto delikatnie odepchnął kunoichi od siebie, po czym ujął w palce
jej brodę, uniósł głowę do góry i namiętnie pocałował. Tym razem również trwało
to, aż im zabrakło powietrza.
- Czy… teraz…, Sakura-chan…, odpowiesz… na moje…
pytanie? – Poprosił Naruto starając się uspokoić oddech. – Obiecuję, że nie
będę już więcej… na ciebie krzyczał.
- Z
chęcią, tylko jak ja mam ci to powiedzieć? – Zielonooka odparła w myślach,
cały czas nie odrywając wzroku od błękitnych tęczówek stojącego przed nią
blondyna. – Jak wyjaśnić, że Tsunade-sama przeprasza, za swoje zachowanie?
Przyznaj, Sakura, to dość nie realne.
TO BE CONTINUED…
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Story by Wielki
„Naruto” and its characters belong to Masashi
Kishimoto
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz